piątek, 30 listopada 2007
Gorzej niz dzieci. Trzy godziny myslalem jak tu prezent podlozyc zeby sie nikt nie skapl. Az sie musialem mojej kolezanki spytac czy dostala juz prezent, a ona ze nie, a ja ze moze nie bo ciagle siedzi tu gdzie powinna dostac prezent. Poza tym o zadnej pokorze dzis i wczoraj nie ma mowy. Bo najpierw mnie Jona powychwalala przed kolezanka jak to mi szukala ogloszen o pracy i jaki to zdeterminowany niby bylem zeby tam isc do tej pracy, choc mieli mi tak malo patrzyc, ale wszystko to mialo za nic. No i to amejzing i wogole ;-) Potem kolezanka z Tajlandii mnie za wzor stawia innym Tajlandczykom, ze 4 miesiace, a juz sie jezyka uczy i wogole proboje, no i ogolnie ze super. Dzis w pracy, ze jak na 4 miesiace to bardzo duzo rozumiem i duzo mowie i nie moga uwierzyc ze tylko 4 miesiace, no i tak od wczoraj rozplywam sie w dobrym mniemaniu o sobie. Nawet dzis dzieci sie pochwalily do mojej dyrektorki, ze ja ich rozumiem, co cozywiscie prawda do konca nie jest, ale dobrze ze jej tak powiedzieli. akurat zawsze mam takie szczescie, ze mi wszystko wychodzi jak mnie widzi :-), wiec jest mna zachwycona. Tak, zdecydowanie zero pokory. i znowu sie nie integruje ;-)
czwartek, 29 listopada 2007
jeden z moich dobrych przyjaciół starsznie narzeka, że ci islandczycy to tacy falsyzwi, bo na każde jak się masz odpowiadaja, że dobrze i wogóle... bajka! No to raz się wkurzył i odpowiedział, że wcale nie dobrze się czuje i potem cały dzień narzekał, że się go dopytują co mu dolega? :-) dla mnie z tym jak się masz to jest jak z pierdnięciem w pięciogwiazdkowej restauracji na slai na której jest cicho ;-) niby wszyscy udadzą że nie słyszeli, ale cały wypad można uznać za stracony! Po prostu fopa.
dziś się bardziej o prezent postarałem, Jona mi nawet to co chciałem powiedzieć na islandzki na kursie przetłumaczyła. Bo ta moja kolezanka tak z niedowierzaniem na te moje wypociny islandkzie patrzy, chyba że mi się tak zdaje... bo sam nie wiem co tam pisze :-))) byleby tylko bez błędów było to spoko. I nigdy więcej dni otwartych w przedszkolu! Jutro nic nie piszę. integruje się na przerwie z koleżankami jak im tak bardzo na tym zależy. samochodu mi trzeba! już to się nie robi śmieszne ani troche. jutro muszę wstać o 6 żeby iść do pracy godzinę wcześniej, żeby przyjść godzinę wcześniej, żeby na imprezę do pracy zdążyć i mieć czas coś koło siebie zrobić. No jazda na maksa. Tym bardziej, że w sb też impreza. najpierw obiad u mnie w domu, potem "mały wypad" na miasto. Moi znajomi z kursu z Litwy przyjdą i mój kolega islandczyk z klubu. Nie może im się nie spodobać! :-) Z taką ekipą nie może!
dziś się bardziej o prezent postarałem, Jona mi nawet to co chciałem powiedzieć na islandzki na kursie przetłumaczyła. Bo ta moja kolezanka tak z niedowierzaniem na te moje wypociny islandkzie patrzy, chyba że mi się tak zdaje... bo sam nie wiem co tam pisze :-))) byleby tylko bez błędów było to spoko. I nigdy więcej dni otwartych w przedszkolu! Jutro nic nie piszę. integruje się na przerwie z koleżankami jak im tak bardzo na tym zależy. samochodu mi trzeba! już to się nie robi śmieszne ani troche. jutro muszę wstać o 6 żeby iść do pracy godzinę wcześniej, żeby przyjść godzinę wcześniej, żeby na imprezę do pracy zdążyć i mieć czas coś koło siebie zrobić. No jazda na maksa. Tym bardziej, że w sb też impreza. najpierw obiad u mnie w domu, potem "mały wypad" na miasto. Moi znajomi z kursu z Litwy przyjdą i mój kolega islandczyk z klubu. Nie może im się nie spodobać! :-) Z taką ekipą nie może!
Wybrano najwygodniejsze miejsce na Ziemi
Islandia jest najwygodniejszym miejscem do życia na Ziemi. Wskazuje na to tegoroczny Indeks Rozwoju Społecznego opublikowany przez ONZ.
Islandia zdetronizowała Norwegię, która po wielu latach na szczycie listy spadła na miejsce drugie. Islandia wygrała w tym roku dzięki nowym danym o długości życia mieszkańców. W pierwszej dziesiątce najbardziej przyjaznych człowiekowi krajów znalazła się też Australia, Kanada, Irlandia, Szwecja, Szwajcaria, Japonia, Holandia i Francja. Stany Zjednoczone uplasowały się na miejscu dwunastym, Wielka Brytania na szesnastym, Niemcy na dwudziestym drugim.
Indeks Rozwoju Społecznego powstaje dzięki pomiarom zamożności, oczekiwanej długości życia, i wykształcenia poszczególnych narodów. Pod tym względem najniżej plasują się kraje afrykańskie: Sierra Leone, Burkina Faso i Gwinea Bissau. Polska nie zmieniła swojego miejsca na liście 177 badanych przez ONZ krajów i podobnie jak rok temu zajmuje pozycję 37.
Och, jakos tak sie milo zyje z wiadomoscia ze jest sie na najwygodniejsztym miejscu na Ziemi. Tylko nie chce zeby ktos z tego artykulu wyciagnal taki o to wniosek, ze przyjedzie do tego najwygodniejszego miejsca na ziemi i juz wogole wszystkie problemy jego znikna, na tacy wszystko zostanie podane i nic tylko sie zyciem cieszyc. jezeli sie nie jest Islandczykiem to trzeba sie naprawde dobrze napracowac zeby czuc sie jak w najwygodniejszym miejscu na swiecie. Wspaniale jest tylko to, ze jak ktos sie stara to moze, naprawde moze. nic go nie ograniczy. no nie potrafie tego opisac slowami, ale predzej czy pozniej po prostu moze. moz emeic tu wygodnie i robic to co lubi. Ale ja znam tu wielu ludzi, ktorzy czuja sie tu chyba gorzej niz w Polsce.
Islandia zdetronizowała Norwegię, która po wielu latach na szczycie listy spadła na miejsce drugie. Islandia wygrała w tym roku dzięki nowym danym o długości życia mieszkańców. W pierwszej dziesiątce najbardziej przyjaznych człowiekowi krajów znalazła się też Australia, Kanada, Irlandia, Szwecja, Szwajcaria, Japonia, Holandia i Francja. Stany Zjednoczone uplasowały się na miejscu dwunastym, Wielka Brytania na szesnastym, Niemcy na dwudziestym drugim.
Indeks Rozwoju Społecznego powstaje dzięki pomiarom zamożności, oczekiwanej długości życia, i wykształcenia poszczególnych narodów. Pod tym względem najniżej plasują się kraje afrykańskie: Sierra Leone, Burkina Faso i Gwinea Bissau. Polska nie zmieniła swojego miejsca na liście 177 badanych przez ONZ krajów i podobnie jak rok temu zajmuje pozycję 37.
Och, jakos tak sie milo zyje z wiadomoscia ze jest sie na najwygodniejsztym miejscu na Ziemi. Tylko nie chce zeby ktos z tego artykulu wyciagnal taki o to wniosek, ze przyjedzie do tego najwygodniejszego miejsca na ziemi i juz wogole wszystkie problemy jego znikna, na tacy wszystko zostanie podane i nic tylko sie zyciem cieszyc. jezeli sie nie jest Islandczykiem to trzeba sie naprawde dobrze napracowac zeby czuc sie jak w najwygodniejszym miejscu na swiecie. Wspaniale jest tylko to, ze jak ktos sie stara to moze, naprawde moze. nic go nie ograniczy. no nie potrafie tego opisac slowami, ale predzej czy pozniej po prostu moze. moz emeic tu wygodnie i robic to co lubi. Ale ja znam tu wielu ludzi, ktorzy czuja sie tu chyba gorzej niz w Polsce.
Mialem dzis dzien otawrty z rodzicami od 8 do 10. Oczywiscie akurat dzis musialem zostac sam z moimi zakochanymi we mnie dziewczynkami. Takie rzeczy to jest dla mnie trauma ponad sily jeszcze. Och, to wspolne sniadanie i wogole... nie, porazka :-) Dzis znowu prezent dostalem i znowu ktos mi napisal na kartke zyczenia do mnie. Tylko ze wszystko takim skomplikowanym islandkzim, ze jak sie dowiem kto to, to mi potem jeszcze raz przetlumaczy. Dzis sie dowiedzialem jakie sa tradycje swiateczne na Islandii. Ze mama swietego Mikolaja dzieci zjadaly, a kot przychodzil i porywal dzieci, ktore nie dostaly nowych ubran i takie tam rozne, ciekawe rzeczy. Samochod musze chyba miec bo to nieporozumienie z tym niesypaniem piasku na chodnik. Naprawde jedno, wielkie nieporozumienie.
i sie juz skapli ze bloga o Islandii pisze, no i ze pewnie o nich tez i ze sobie z Ahusa kogos wezma zeby im przetlumaczyl... Mam nadzieje, ze do tego nie dojdzie. bo oni bardzo chca zebym sie z nimi na kawie integrowal, ale jak to mozliwe jak kurwa slowa do nich powiedziec jeszcze nie umiem. dlatego jestem nice and quiet. Ale jeszcze doczekaja takich dni ze nie bede nice and quiet ;-)
i sie juz skapli ze bloga o Islandii pisze, no i ze pewnie o nich tez i ze sobie z Ahusa kogos wezma zeby im przetlumaczyl... Mam nadzieje, ze do tego nie dojdzie. bo oni bardzo chca zebym sie z nimi na kawie integrowal, ale jak to mozliwe jak kurwa slowa do nich powiedziec jeszcze nie umiem. dlatego jestem nice and quiet. Ale jeszcze doczekaja takich dni ze nie bede nice and quiet ;-)
środa, 28 listopada 2007
nie wiem jak mozna w niby tak cywilizowanym kraju tak nie odsniezac chodnikow. Przeciez jak jest jakas gorka to sie chodnikiem rano czesto isc nie da. zlamanie pewne. Kolejny powod zeby miec samochod.
Dzis apdlem do przedszkola i przerazony do Mai Pai biegne ze mialy tylko zyczenia w srode wystarczyc, a kazdy jakis prezent ma ze soba. drobiazg, ale zawsze, a ja nic procz zyczen i to jeszcze dzis rano napisanych, i wogole to nie wiem co tam pisze bo to Maja Paja mi dala jakas ksiazeczka z sentencjami i co ja mam generalnie robic. A maja do mnie jak zwykle It's OK. To zdumiewajace jak wiele rzeczy dla niej zawsze jest OK. I ze ona tez tylko zyczenia dzisiaj ma, a ja sie tak zastanawiam czasami czy miala tylko zyczenia zeby mi tez glupio nie bylo. wogole Maja jest specyficzna osoba, ale o zlotym sercu. Kiedys o niej napisze bo to nie tak latwo. Moze raz na miesiac bede o kims pisal, a nie codziennie ;-) ale sentencje podobno udalo mi sie wybrac 'typowo islandzka', tylko Maja... nie umie przetlumaczyc na angielski :-)
Na islandkzim wczoraj znowu tajskie zarcie zarlem. Jejku, my sie tam czasami wiecej obzeramy niz uczymy i nie wiem czy to dobrze. Poza tym irytuje sie strasznie bo nic juz kompletnie nie rozumiem i wyrzucam te pieniadze w bloto, ale tak sobie zawsze mysle, ze moze to ma sens, ze zawsze cos tam sie zapamieta.
Wcozraj z agnieszka na GG rozmawialem i nawet nie wiecie jak to dobrze ze jest Agnieszka. bo ja age to raz na 2 lata srednio widuje ;-) ale Aga po prostu JEST gdzies tam sobie w Dublinie i to wystarzcy ze wiem, ze jest. bo to jedna z tych nielicznych osob, ktorych nie musze widywac codziennie, nie musze widywac wogole, ale zawsze bedzie o czym pogadac. Poza tym czasami odnosze wrazenie, ze to jedyna osoba, ktora rozumie co ja jej czasami pisze o Islandii. bo to jest tak dziwnie. wytlumaczyc komus jak to jest byc emigrantem, kto za granica byl tylko na wakacjach i wogole to wogole mija sie z celem. Nawet komus jak ktos sobie tak pojechal na wakacje zarobic to tez czasami bez sensu. bo to niby Islandia jest, ale wiecie, prawda taka, ze jak ktos chce to moze przezyc bardzo dlugi czas i nie widziec na oczy nikogo procz Polaka. naprawde. i jak ktos tak jedzie na chwile to sie wogole w dany kraj nie wglebia bo po co? Jak wakacje to odpoczac, jak praca to na studia ewentualnie zarobic jak na wakacje. no i tacy ludzie nigdy nie maja pewnych problemow i obaw, ktore ja mam i ktore trudno wytlumaczyc komus kto nie byl za granica. Nie maja szans tego doswiadczyc. Ja tez wiele rzeczy nie rozumialem w Polsce co mi ludzie mowili dopoki sam ich nie doswiadczylem. No i Aga wlasnie to mnie jedyna tak bez slow czasami rozumie bo my takie same rzeczy czasami przezywamy tlyko w roznym czasie bo ona troche dluzej juz jest. Bo ja nie wiem ile tu bede i dlatego moje polozenie inne troche jest niz ludzi, ktorzy przyjezdzaja w konkretnym celu- zarobic i wrocic, ewentualnie pobyc i pozwiedzac. Poza tym jestem skazany na to zeby bylo inaczej przez moja praca i wogole. Jestem zmuszony zderzac sie z wieloma rzeczami z ktorymi nie zawsze mam ochote sie zderzac. Ale naprawde jestem zadowolony z tych zwierzen. Islandia jest fajna bo zrozumialem ze w Polsce stalem w miejscu, a co najwazniejsze, zrozumialem, ze to NAPRAWDE nie byla moja wina. nie wiem, systemu czy czegos, no ale tak po prostu jest dziwnie w tym naszym kraju. Tu wszystko idzie do przodu! tak jakos po prostu! Kazdy pwoinien choc rok mieszkac za granica. taki przymus bym wprowadzil. Musisz na rok sie z Polski wyprowadzic :-) To by nam wiele pomoglo.
Dzis apdlem do przedszkola i przerazony do Mai Pai biegne ze mialy tylko zyczenia w srode wystarczyc, a kazdy jakis prezent ma ze soba. drobiazg, ale zawsze, a ja nic procz zyczen i to jeszcze dzis rano napisanych, i wogole to nie wiem co tam pisze bo to Maja Paja mi dala jakas ksiazeczka z sentencjami i co ja mam generalnie robic. A maja do mnie jak zwykle It's OK. To zdumiewajace jak wiele rzeczy dla niej zawsze jest OK. I ze ona tez tylko zyczenia dzisiaj ma, a ja sie tak zastanawiam czasami czy miala tylko zyczenia zeby mi tez glupio nie bylo. wogole Maja jest specyficzna osoba, ale o zlotym sercu. Kiedys o niej napisze bo to nie tak latwo. Moze raz na miesiac bede o kims pisal, a nie codziennie ;-) ale sentencje podobno udalo mi sie wybrac 'typowo islandzka', tylko Maja... nie umie przetlumaczyc na angielski :-)
Na islandkzim wczoraj znowu tajskie zarcie zarlem. Jejku, my sie tam czasami wiecej obzeramy niz uczymy i nie wiem czy to dobrze. Poza tym irytuje sie strasznie bo nic juz kompletnie nie rozumiem i wyrzucam te pieniadze w bloto, ale tak sobie zawsze mysle, ze moze to ma sens, ze zawsze cos tam sie zapamieta.
Wcozraj z agnieszka na GG rozmawialem i nawet nie wiecie jak to dobrze ze jest Agnieszka. bo ja age to raz na 2 lata srednio widuje ;-) ale Aga po prostu JEST gdzies tam sobie w Dublinie i to wystarzcy ze wiem, ze jest. bo to jedna z tych nielicznych osob, ktorych nie musze widywac codziennie, nie musze widywac wogole, ale zawsze bedzie o czym pogadac. Poza tym czasami odnosze wrazenie, ze to jedyna osoba, ktora rozumie co ja jej czasami pisze o Islandii. bo to jest tak dziwnie. wytlumaczyc komus jak to jest byc emigrantem, kto za granica byl tylko na wakacjach i wogole to wogole mija sie z celem. Nawet komus jak ktos sobie tak pojechal na wakacje zarobic to tez czasami bez sensu. bo to niby Islandia jest, ale wiecie, prawda taka, ze jak ktos chce to moze przezyc bardzo dlugi czas i nie widziec na oczy nikogo procz Polaka. naprawde. i jak ktos tak jedzie na chwile to sie wogole w dany kraj nie wglebia bo po co? Jak wakacje to odpoczac, jak praca to na studia ewentualnie zarobic jak na wakacje. no i tacy ludzie nigdy nie maja pewnych problemow i obaw, ktore ja mam i ktore trudno wytlumaczyc komus kto nie byl za granica. Nie maja szans tego doswiadczyc. Ja tez wiele rzeczy nie rozumialem w Polsce co mi ludzie mowili dopoki sam ich nie doswiadczylem. No i Aga wlasnie to mnie jedyna tak bez slow czasami rozumie bo my takie same rzeczy czasami przezywamy tlyko w roznym czasie bo ona troche dluzej juz jest. Bo ja nie wiem ile tu bede i dlatego moje polozenie inne troche jest niz ludzi, ktorzy przyjezdzaja w konkretnym celu- zarobic i wrocic, ewentualnie pobyc i pozwiedzac. Poza tym jestem skazany na to zeby bylo inaczej przez moja praca i wogole. Jestem zmuszony zderzac sie z wieloma rzeczami z ktorymi nie zawsze mam ochote sie zderzac. Ale naprawde jestem zadowolony z tych zwierzen. Islandia jest fajna bo zrozumialem ze w Polsce stalem w miejscu, a co najwazniejsze, zrozumialem, ze to NAPRAWDE nie byla moja wina. nie wiem, systemu czy czegos, no ale tak po prostu jest dziwnie w tym naszym kraju. Tu wszystko idzie do przodu! tak jakos po prostu! Kazdy pwoinien choc rok mieszkac za granica. taki przymus bym wprowadzil. Musisz na rok sie z Polski wyprowadzic :-) To by nam wiele pomoglo.
wtorek, 27 listopada 2007
urządziłem z dziemi pokoik światecznie. Pozawieszaliśmy czerwone lampki wokół krawędzi sufitu. A potem wpadłem jeszcze na genialny pomysł, żebyśmy światło poobklejaki czerwoną bibułą, co generalnie daje fajny efekt, ale w pokoju zrobiło się buro, szaro i czerwono, a na dworze też już buro, szaro, tylko nie czerwono, a ja ślepy po zmierzchu, więc sam sobie to zrobiłem, że będe teraz w okularach chodził. Dobrze, że tylko 2 tygodnie i POLAND NOW. A wogóle to miałem dużo rzeczy napisać, ale zagadałem się na GG (jeśli wogóle tak można się zagadać) z Agą i Dominikiem i wyszło jak wyszło :-)
Moja znajoma przetlumaczyla cos z islandzkiego na angielski, a ja musialem przetlumaczyc to na polski. Mialem tylko na to 5 minut i tak sie zastanawiam jak duzo to sie rozni od oryginalu:
Droga mamo, drogi tato!
Wiem, ze czasami przeze mnie jestescie bardzo zmeczeni,
poniewaz jestem taki maly.
Zostawiam odciski moich palcow wszedzie,
poniewaz jestem taki maly.
Ale z kazdym dniem staje sie wiekszy!
Tak, pewnego dnia bede duzy
i wszystkie odciski moich palcow znikna.
Tutaj oto macie moje male odciski palcow,
zebyscie mogli zawsze pamietac
jak slodkie i urocze byly moje rece
kiedy bylem maly.
No to juz chyba nie musze mowic po co to bylo. Poza tym u mnie sie juz w pracy definitywnie zyje impreza. Dzis przyozdobilem sale jak bylem u chlopcow. lampy zakrylismy czerwona bibula a do scian przymocowali lampki. Takie nic a tak cieszy male umysly. Fajnie byc dzieckiem. Poza tym zastepca mojej dyrektorki, jak juz popakowalem te prezenty, kazala mi sobie wybrac gdzie chce isc. Mialem tyle alternatyw. naprawde tyyyyyle :-), ale ze mam w sobie cos z masochisty to poszedlem sobie do tych moich kochanych urwisow co mnie wkurwiaja srednio piec razy na 10 minut. W sumie to nie wiem czemu tam poszedlem. Lubie ich po prostu. Przynajmniej cos sie dzieje. Poza tym oni tez mnie lubia bardzo tak naprawde. No i tak sobie leci tez dzien powoli i zbliza sie do konca... Leje a te biedni dzieci na polu caly czas w tym deszczu stoja i nikt sie nie zlituje. Poza tym slonca nie ma przez to i juz tak buro i szaro i ciemno sie robi a tu dopiero 14:40. Byle do lata i bialych nocy! Jejku, to jest cos, uwierzcie na slowo!!!
Droga mamo, drogi tato!
Wiem, ze czasami przeze mnie jestescie bardzo zmeczeni,
poniewaz jestem taki maly.
Zostawiam odciski moich palcow wszedzie,
poniewaz jestem taki maly.
Ale z kazdym dniem staje sie wiekszy!
Tak, pewnego dnia bede duzy
i wszystkie odciski moich palcow znikna.
Tutaj oto macie moje male odciski palcow,
zebyscie mogli zawsze pamietac
jak slodkie i urocze byly moje rece
kiedy bylem maly.
No to juz chyba nie musze mowic po co to bylo. Poza tym u mnie sie juz w pracy definitywnie zyje impreza. Dzis przyozdobilem sale jak bylem u chlopcow. lampy zakrylismy czerwona bibula a do scian przymocowali lampki. Takie nic a tak cieszy male umysly. Fajnie byc dzieckiem. Poza tym zastepca mojej dyrektorki, jak juz popakowalem te prezenty, kazala mi sobie wybrac gdzie chce isc. Mialem tyle alternatyw. naprawde tyyyyyle :-), ale ze mam w sobie cos z masochisty to poszedlem sobie do tych moich kochanych urwisow co mnie wkurwiaja srednio piec razy na 10 minut. W sumie to nie wiem czemu tam poszedlem. Lubie ich po prostu. Przynajmniej cos sie dzieje. Poza tym oni tez mnie lubia bardzo tak naprawde. No i tak sobie leci tez dzien powoli i zbliza sie do konca... Leje a te biedni dzieci na polu caly czas w tym deszczu stoja i nikt sie nie zlituje. Poza tym slonca nie ma przez to i juz tak buro i szaro i ciemno sie robi a tu dopiero 14:40. Byle do lata i bialych nocy! Jejku, to jest cos, uwierzcie na slowo!!!
Tak mi milo dzis dzien mija, mimo ze spoznilem sie do pracy 20 minut boz nowu jeden autobus na mnie nie poczekal przy przesiadce. Potem musialem isc na nogach, co normalnie zajmuje mi 5 minut, dzis zajelo 15 bo chodniki sliskie jak cholera po nocy a tu nikt ani piasku ani soli ani czekokolwiek innego posypac zamiaru nie ma. Ja nie wiem, ale skoro tak to jak tu chodzic bedzie za troche? Przezenty dzis przygotowywalem na impreze w pracy. Trzeba bylo je zapakowac i do kazdego doloaczyc numerek bo bedzie losowanie. Rozne rzeczy mozna wybrac, niektore smieszne, inne nie. Na przyklad palnik do kuchenki, ale tez bon na Toyote jakby sobie ktos chcial w salonie nowa kupic. Albo suszona ryba bardzo zdrowa albo kosmetyki jakies... No rozne dziwy. Bo generalnie to nie chodzi o prezent.
Z Adamem wczoraj w Sirkusie bylem, siadly sobie obok jakies islandzkie pizdy nawalone i mysla ze sa spoko. No nie ma o czym pisac, poza tym ze chlorem od tych alkoholiczek wonelo na caly bar. Az sie barmanka pytala jak poszlismy po piwo drugie czy nam nie przeszkadzaja i nie wkurwiaja gatka i wogole. No z deczka. Brzydkie, pijane islandki to najgorsze co Cie moze w zyciu spotkac :-) A do tego jak sa jeszcze glupie i musisz sie znizac do tego jej poziomu intelektualnego i nadazac za jej tokiem myslenia. To straszne, ze ona na poczatku myslala, ze to jej wywyzszanie sie w stylu czy mamy w Polsce domy, czy mozna jechac na zakupy i co warto zwiedzic, zrobi na nas jakiekolwiek wrazenie, oprocz tego ze uznamy ja za kretynke i olejemy ja tak jak na to zalsuguje i caly bar bedzie sie z niej smial generalnie. No jednym slowem straszne :-) Wogole to Sirkusa o malo zesmy wczoraj nie spalili bo mi zgasla swieczka taka gleboka, a Adama chcial wyjac papier, podpalic go i potem podpalic swieczke. Hmmm... to nie byl po prostu dobry pomysl.
Wogole jestem tu pol roku i widze z ejednak jest bariera jezykowa. Wiecie ile ja rzeczy teraz dostrzegam co wczesniej nie widzialem? Na przyklad jak teraz jade to wiem, ze ten napis to oznacza ze tam dentysta sie znajduje lub cos w tym stylu. Bo ten jezyk taki dziwny jest, ze w zyciu byscie sie tego nie domyslili po prostu tak patrzac na napisy i mozna sie irytowac gdyz nie wie sie co gdzie sie znajduje. Ja do tej pory nie wiem co na przyklad moge kupic w sklepie o takiej nazwie a takiej. Zdalem sobie z tego sprawe wczoraj bedac z Adamem kupic moj prezent do pracy. I ksiazke "GNOJ" w sklepie znalazlem za 50ISK, to chyba mniej niz WYBORCZA w Polsce :-) I kto mowi ze Islandia taka droga ;-)?
Z Adamem wczoraj w Sirkusie bylem, siadly sobie obok jakies islandzkie pizdy nawalone i mysla ze sa spoko. No nie ma o czym pisac, poza tym ze chlorem od tych alkoholiczek wonelo na caly bar. Az sie barmanka pytala jak poszlismy po piwo drugie czy nam nie przeszkadzaja i nie wkurwiaja gatka i wogole. No z deczka. Brzydkie, pijane islandki to najgorsze co Cie moze w zyciu spotkac :-) A do tego jak sa jeszcze glupie i musisz sie znizac do tego jej poziomu intelektualnego i nadazac za jej tokiem myslenia. To straszne, ze ona na poczatku myslala, ze to jej wywyzszanie sie w stylu czy mamy w Polsce domy, czy mozna jechac na zakupy i co warto zwiedzic, zrobi na nas jakiekolwiek wrazenie, oprocz tego ze uznamy ja za kretynke i olejemy ja tak jak na to zalsuguje i caly bar bedzie sie z niej smial generalnie. No jednym slowem straszne :-) Wogole to Sirkusa o malo zesmy wczoraj nie spalili bo mi zgasla swieczka taka gleboka, a Adama chcial wyjac papier, podpalic go i potem podpalic swieczke. Hmmm... to nie byl po prostu dobry pomysl.
Wogole jestem tu pol roku i widze z ejednak jest bariera jezykowa. Wiecie ile ja rzeczy teraz dostrzegam co wczesniej nie widzialem? Na przyklad jak teraz jade to wiem, ze ten napis to oznacza ze tam dentysta sie znajduje lub cos w tym stylu. Bo ten jezyk taki dziwny jest, ze w zyciu byscie sie tego nie domyslili po prostu tak patrzac na napisy i mozna sie irytowac gdyz nie wie sie co gdzie sie znajduje. Ja do tej pory nie wiem co na przyklad moge kupic w sklepie o takiej nazwie a takiej. Zdalem sobie z tego sprawe wczoraj bedac z Adamem kupic moj prezent do pracy. I ksiazke "GNOJ" w sklepie znalazlem za 50ISK, to chyba mniej niz WYBORCZA w Polsce :-) I kto mowi ze Islandia taka droga ;-)?
poniedziałek, 26 listopada 2007
jak czasami slucham ludzi to widze ze nie wszyscy islandczycy sa dobrzy, ale ja na szczescie odkad zmienilem prace trafiam tylko poki co na tych dobrych. moja szefowa dzis specjalnie pojechala za moja sprawa do zwiazkow choc chcialem zeby tylko zadzwonila. widze jacy oni sa inni od nas pod kazdym wzgledem- Islandczycy, ale mi sie tu po prostu podoba. nic na to nie poradze. Maja Paja mi sie zwierzyla dzis, ze ma problem i ja w pierwszej chwili mialem wam powiedziec o tmy problemie, no ale doszedlem dow niosku ze nie moge no bo przeciez ona mi sie zwierzyla i nie chce tez zeby nikt w przedszkolu wiedzial. I nawet jakbym wam to powiedzial to by w innym jezyku bylo niz jej i nigdy by sie nie dowiedziala i wogole to moze naet takie malo wazne i oddaje tylko charakter Mai Pai, ale moze nie wszystko powinienem mowic jak mi sie obcokrajowcy zwierzaja bo to mimo wszystko sie tu upublicznia. Takze mam sekret z Islandka ;-). i to mile jest ze akurat mi o tym powiedziala a nie komus innemu. To znaczy innym pewnie tez powiedziala, ale ja akurat jestem jedna z tych osob co wybrala.
Dzis rano powiedzialem kolezance z pracy PO ISLANDZKU ze byle w Blue Lagoon z kolegami z pracy z mojego klubu. A ona zrozumiala, ze przyjechal moj wujek z Polski i zabralem go do Blue Lagoon :-) Poza tym poznalem juz dzieci z ostatniej, czwartej czesci przedszkola. Nikt tam do mnie nic po angielsku nie mowi i czuje ze to jest bardzo dobrze. Kurde, jak tam mowia do mnie hiper wyraznie to naprawde czasami juz duzo rozumiem. Nie umiem odpowiedziec ale rozumiem, a wiem, ze na poczatku sie rozumie. Poza tym ci chlopcy inni sa niz tam gdzie zawsze bylem. O WIELE spokojniejsi. O wiele! Bylem bardzo zdziwiony. Rzucono mnie od razu na gleboka woda i kazano zostac z nimi na sniadaniu. A tu cisza spokoj, potem mala sensacja i dotykanie mnie calego i sprawdzanie, ze tu mu broda rosnie i tego typu sprawy nie do uwierzenia. Ale tak jakos za spokojnie sie zrobilo i sobie przed moja przerwa poszedlem do MOICH chlopcow, a tam od razu od wejscia krzyki i wszyscy do mnie leca i chca zebym im tam pomogl ubrac sie na dwor, cos ulepil, cos ulozyl, no jak w domu :-)Bo ja chyba tak mam, ze te dzieci co mnie bardziej i czesciej podkurwiaja lubie bardziej. Poza tym inaczej to nuda taka, a tam to ciagle jakies wyzwania i po angielsku ze mna rozawiaja. i jakos tak u siebie sie czuje, a tu znowu wszystko poznawac musze od poczatku. Zaraz mam isc na 25 minut na dwor pilnowac dzieci a tu wieje prawie poziomo! Przerabane! Poza tym musze jakos przykombinowac i jak nikt nie widzi ze stacjonarnego do Adama zadzownic ;-)
niedziela, 25 listopada 2007
Krzysiek mi powiedział, że Ania mu powiedziała, że ktoś jej powiedział, że imigranci to myślą, że Islandia to taka oaza spokoju całkowcie bez napadów, kradzieży, gradzieży i wandalizmów, ale to tylko dlatego, że islandzkiego nie umieją i gazet przeczytać nie mogą, a tam codziennie prawie się tym podniecają, że ktoś kogoś bez powodu nożem dźgnął. No może i coś w tym jest. Ale to że jest wandalizm to ja sam często widzę. Na głównej ulicy miasta ktoś w sobotę szybę wybił w sklepie, a przystanek z którego odjeżdżam do pracy też jest bez szyb całą niedzielę. 4 godziny niepełne dziś spałem... A zaraz na dwór wyjdę i papierosa na tej wypizdówie wypale :-)
Marta miała rację gdy z nią rozmawiałem przez telefon, że koniecznie powinienem odwiedzić www.nasza-klasa.pl w Internecie. jakich ja się rzeczy o ludziach z liceum dowiaduje, jakich ludzi mam wogóle w kontaktach co już tak dawno nie widziałem, a jednak pamietają. Internet to miła rzecz. Sam bym chetnie jeszcze paru osób poszukał, ale i czasu szkoda i nie wiem czy do końca chce ;-) W Polsce się tym zajmę na porządnie. jakieś zdjęcia dodam i wogóle. A zresztą, tyle rzeczy zrobię w tej Polsce, że nie wiem gdzie ręce pierw włoże. Czasami się czuję jakbym to liceum wczoraj kończył i teraz tak patrzę jak się tylko ludzie mi po Polsce i świecie rozjeżdżaja. no cóż, zmienia się wszystko... Nową płytę Kylie sobie sprawiłem, ale taka troche wersja nieoryginalna, bo tak, jestem pojebany i lubię Kylie, ale nie aż tak żeby mnie było na jej płyte stać oryginalną w pełni. No i problem w tym, że sobie miejsca na dysku posępiłem i ściągłem sobie wersję 45MB zamiast 102MB i mam teraz jakość jaką mam i wyszło jak ktoś tego w domu słucha, że to jakieś tandetne disko- polo i tak wogóle beznadziejnie Kylie reklamuje, a to tylko wersja taka że nie wszystko słychać jak być powinno. A wogóle to może bym tam ludzie też ze studiów poszukał i z UJotu??? Nie... :-) Lubie takie rzeczy ale bawić się w nie już chyba niekoniecznie. Fajne jest, że obecność zaznaczyłem i wogóle i już dużo nowych rzeczy wiem, ale tylko tyle i aż tyle :-)
Tyle rzeczy mam do załatwienia przed wyjazdem, że ja się już na pewno nie wyśpię. Prezent wymyśliłem. Poproszę Anie żeby mi kupiła albo wzieła od Tybetańczyka jedną parę najprawdziwszych, tybetańskich kolczyków. To będzie super prezent. Jeśli wypali. powinien się jej spodobać. wycieczka jednak o dziwo wypaliła. Helgi mnie zabrał tak jak obiecywał. Widzieliśy bulgoczące błoto znowu, ale w calkiem innym miejscu niże poprzednio, poza tym jezioro, do którego nie wpływa żadna i nie wypływa też żadna rzeka. na koniec byliśmy koło klifów, a potem w Blue Lagoon, gdzie przezyłem małą traume, bo to jednak 100% prawda, że się islandczycy do naga pod prysnzicem rozbieraja, a ja niezwyczajny. Tak jak wchodziłem pod prysznic to się długo nie mogłem przemóc, ale potem to już spoko. no takie polskie przyzwyczajenia. poza tym takie nie polskie i już. Teraz już nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, jak obnażenie się psychiczne;-) nie no, dla mnie głupio. ale spoko. Już mogę. Poza tym Helgi to nie ejst taki typowy Islandczyk. ale tłumaczyć tego nie będe bo trzeba by najpierw znać islandczyków jakiś. on jakoś tak potrafi powiedzieć jak ma zjebany humor, że ma zjebany i nie chce mu się gadać i jakoś tak widac po nim, że jakos tak nie kupuje wszystkiego jak inni na potęge i przejmuje się biednymi ludźmi w USA, których jest podobno 7 milionów głodujących. Czy wiecie jak tu otwarli takie sklep dla dzieci TOYS4US, taki znany na całym świecie on jest, to islandczycy w pierwszym dniu zrobili w nim zakupy za 1,2 mln USD!!! Kurwa, wiecie ile to kasy??????? a ich tylko 300 tysięcy i w tym ileż może tych dzieci być?
Chyba wszystkie skandynawskie nacje nie przestaną nigdy mnie zadziwiać. Wczoraj był chyba jakiś mecz Islandii ze Szwecją. No i po tym meczu wszyscy ludzie, którzy przyjechali ze Szwecji, zeszli się do mojego klubu. Mieli przyjść tacy Szwedzcy dresiarze. Już nawet 65 drinki na wejście wcześniej były przygotowane, tylko alkoholu dolać. No i Szwedzki dresiarz to taki pan pod garniturem, z brylantyną na głowie, który od reszty wyróżnia się tylko tym, że ma szalik swojego ulubionego klubu wokół szyi. No jazda na maksa! :-) W kaazdym razie tyle się ich zeszło, że menadżerka nowa zarządziła, że weźniemy ich kurtki do kuchni. No to wzieliśmy. I chciał czlowiek być dobry to się stało na odwrót. Wchodzili mi potem co chwile do tych kurtek i wkurwiali. Bo tak na marginsesie kuchnia u mnie w klubie to jest takie centralne miejsce, gdzie dzieje się wszystko co najlepsze, dlatego lubie tam przebywać. wszyscy, którzy pracują w klubie, prędzej czy później podpici mniej lub więcej się tam znajdą. No ale dobra. No i tak sobie wchodzą po te kurtki i nagle się okazało, że jednej kurtki nie ma. No i podlatuje ten Szwed do mnie ze swoja perfekcyjna angielszczyzną i mówi, że nie ma kurtki i na moją reakcję czeka. No to ja wzruszyłem ramionami no bo co. No to on się wkurwia, że co sobie tak wzruszam. A ja mu na to, że ja ze zabraniem tych kurtek nie mam po pierwsze nic wspólnego i ze klub nie bierze odpowiedzialności za rzeczy pozstawione bez opieki, i wogóle, że to Islandia, więc nikt nie mógł tego ukraśc, wieć albo jest w klubie albo ktoś ją wziął ją przez pomyłkę. No i taka gatka szmatka, i ja się wkurwiam coraz bardziej bo mam co robić a poza tym mój angielski nie tak plynny jak jego, choć w czasie wkurwienia robi się płynny, i on się wkurwia bo nie jarzy, że nie mogę wiedzieć która kurtka jest kogo. No więc ja się już wkurwiam maksymalnie i lecę po menadżerkę. A ona taka jeszcze niedorobiona jako menadżer włosy dopiero przy nim spina i zaczyna od WHAT? No sam na jego miejscu bym się wkurwił gdyby menadżer klubu gdy mam problem podchodzilł do mnie i zaczynał od WHAT :-) A w końcu i tak skończyło się na niczym bo oni swoje a my swoje i tyle. Potem jeszcze telefon N95 kogoś ze Szwedów znalazłem. Od 4 rano ktoś na nią dzwonił, na początki nie odbierał bo nie wiedziałem kogo, potem znowu, przynzaje się bez bicia, myśl mi przeszła a jakby sobie ją zabrać. I niech będe ostatnim dupkiem, ale się z tą myślą tak z 20 minut nosiłem, ale w końcu stwierdziłem, że nie mogę tegoz orbić i odebrałem ten telefon i kazałem przyjść po niego jutro rano. I dużo dziewczyn co ze mną pracuje w klubie przyszło tej nocy na imprezę i wszystkie się schlały i rano żeśmy im po taksówkę dzwonili. Jezu, jakie to typowo islandzkie. Oni żywcem pić nie umieją. Najlepsza była Hekla, która dorwała sobie jakiegoś gościa na parkiecie i się z nim lizać zaczeła. i tak sobie akurat stałem koło tej ściany i specjalnie patrzyłem jak wkładają sobei te języki głęboko w gardło jakby się tam zaraz zerżnąć mieli. Ale poszedłem w końcu bo mi Hekla ciągle oczko puszczała, nawalona była maksymalnie, i już nie wiem dlaczego ale ze śmiechu pękałem. Po czym zaraz wpadła do mnie oburzona, że on coś od niej więcej chciał, a ona tylko tak dla żartów i wogóle o co kaman? O CO KAMAN???!!! no to jej mówie, że następnym razem jak bedzie chciała tak dla żartów to niech przyjdzie do mnie, ja na pewno mogę jej obiecać, że nie będe nachalny. Tak się poliżemy tylko dla FUN. Te islandzkie baby są czasami zdumiewające, no niby takie łatwe i proste, ale czasami... Już sam nie wiem. Te u mnie w klubie na pewno niestandardowe. A potem się ze wszystkimi rano pożegnałem bo dopiero w styczniu wracam. Ja chyba na serio będe za nimi tęsknił. Tak troszke:-) Czasami spotykam ludzi i mówią mi że ta moja knajpa to taka sepcyficzna i ludzie co przychodzą wogóle śmieszni. A co zabawne my wszyscy doskonale o tym wiemy, ale co z tego? Jejku, my mamy dobrą zabawe i zarabiamy kasę. co mnie obchodzą ludzie co tam przychodzą? Czasami to sobie myśle, że to jest jak ze sławną celebrities. Wszyscy dziennikarze po niej jadą, a ona tak naprawdę taka nie jest, tylko ktoś jej pozwolił, stało się i jest celebrities, ma niezły ubaw, w miły sposób zarabia sobie pieniądze, a w domu chodzi w dresie, słucha Bethovena, czyta ambitne książki i ogląda ambitne filmy, których nikt nie rozumie, i pierdoli system.
sobota, 24 listopada 2007
Marta, pisz prace :-)))
I wogóle miałem nie być chujem, więc nie byłem i się nie chwaliłem dopóki nie będzie po, ale teraz mogę już oficjalnie obwieśić wszem i wobec. Marta się w końcu obroniła. Chyba pierwszy raz w życiu nie miałem racji ;-), bo twierdziłem, że mi będzie do słuchawki płakać w sierpniu jak będe na Islandii, ale płakała mi w listopadzie, za co ją kocham najbardziej na świecie :-) bo jest bardziej hardkorowa niż przypuszczałem. Machłem się tylko o 3 miesiące, bo nawet ja nie przypuszcałem, że tyleż można. Szkoda tylko troche bo teraz tak nudno już tu będzie. Nie bedzie o czym przypominac i wogóle ;-)
Wczoraj w klubie pogadałem sobie z kolegą ze Szkocji co pracuje na zmywaku w Restauracji u mnie zanim zamieni sie w klub. W sumie to juz prawie jak szef przejmowałem po nim kuchnie, bo on ostatni kończy :-) jest tu 18 miesięcy bo poznal w Edynburgu dziewczynę z Islandii, no i tak się z nią tu przeprowadził. I wiecie co tu jest fajne? Że Islandczycy mają genralnie w dupie czy jesteś z Francji czy z Angli, dla nich jesteś taki sam. dlatego temu Anglikowi i Francuzowi zwłaszcza, się tu tak średnio podoba. No bo nagle się pokazało, że może być drożej niż u nich, że ja nie pracuje na zmywaku jak u nich w kraju czesto Polacy to robia, no i wogóle ta nacja ich tak średnio lubi i szanuje. dowodem miało być to, że wpada Gisli ze szklankami do kuchni i mu się przez przypadek dwie potukły jak kładł do mycia i generalnie go to pierdoliło, powiedział sorry, ja na to sorry????, i poszedł sobie szklanki zanieść do baru. No i wyszlo niby na nich, że właśnie tak nas tu szanują. tylko widzicie, problem polega na tym, że ja się na to całkiem inaczej zapatruje. Po pierwsze Gisli to Gisli i to wogóle nie ma nic wspólnego z tym że on jest Islandczykiem. On jest po prostu niewychowany. tyle i aż tyle. Po drugie powiedział przeprosił i pobiegł zabierać szklanki do baru i pracuje już tam tak długo, że wiem iż być może te szklanki są na gwałt potrzebne i trzeba je zanieść TERAZ! Poza tym wszyscy wiedzą, że Gisli sobie chyba ubzdurał, że tu kiedyś menadżerem zostanie i skończy z tą pracą jako mechanik samochodowy, ale wszyscy też wiedzą, że są na to marne szanse bo gisli oprócz noszenia szklanek to cała noc nic nie robi, tlyko by dyrygował innymi. Jak mu menadżerka kazała posprzątać męski kibel (sama zrobiła to w damskim), i mu to ewidentnie przy mnie mówiła, to on do mnie czy bym nie mógł. No i znowu niby tracę szacunek :-) ale łot de fak? Założyłem gumową rekawiczkę, wziołem pusty worek i poszedłem pozbierać te porozwalane chusteczki. jeszcze mi jeden Islandczyk bardzo uprzejmie we wszystkim pomógł choć go o to nie prosiłem i to było w zasadzie bardzo miłe i zajelo mi 3 minuty. Więc nie wiem czy nie ma do mnie szacunku i mi pomógł? Także to wszystko chyba zależy od punktu widzenia. Ale ja wiem, że jak ktoś przyzwyczajony do kultu swojego imperium to się może odrobinę wkurzać, że nikogo nie obchodzi, że jest się z Francji i ma się ten typowo francuski akcent za który bym utopił, bo się nie lubi angielskiego. tu sie w pracy ma z każdym dogadać, a jego opinie na temat angielskiego nikogo nie obchodzą. poza tym, na miłość boską, jakim jezykiem chciałby się tu porozumiewać? Islandzkim?
Oprócz tego rudi mnie krył z jakieś 20 minut, a ja sobie wyskoczyłem do klubu obok bo Ania z Adamem i Sewerynem byli. i potańczyłem sobie odrobinę:-) Mój menadżer jest bardzo skomplikowany i pojechał do Francji, ale co o dziwo nie zapomniał załatwić i mnie Helgi na wycieczkę za niego ma wziąć. ale nie na lodowiec, bo za ciemno, za zimno i pewnie się tam dojechać nie da. Gdzie wylądujemy to jeszcze sam nie wiem. Zbieram się! Zachęcam wszystkich emigrantów żeby zadali choć sobie trochę trudu poznania nacji w której przyszło im żyć, a nie od arzu narzekac. Islandczycy są bardzo skryci, ale jak cie już polubią to też na całego. Pamietam moje poczatki w klubie, a teraz. Bo 75% u mnie jest z Isladnii. Teraz jak przychodzą się pokazać z jakiejś imprezy to każdy podejdzie, zagada, mam depresję, bo znają moje imię, a ja ich nie, poza tym powyprzytulają i wycałują tak jakbyśmy się z 20 lat znali i pokażą wszystkim znajomym. Myślę, że jak dotrwam tam do lata to bedzie jeszcze inaczej.
Oprócz tego rudi mnie krył z jakieś 20 minut, a ja sobie wyskoczyłem do klubu obok bo Ania z Adamem i Sewerynem byli. i potańczyłem sobie odrobinę:-) Mój menadżer jest bardzo skomplikowany i pojechał do Francji, ale co o dziwo nie zapomniał załatwić i mnie Helgi na wycieczkę za niego ma wziąć. ale nie na lodowiec, bo za ciemno, za zimno i pewnie się tam dojechać nie da. Gdzie wylądujemy to jeszcze sam nie wiem. Zbieram się! Zachęcam wszystkich emigrantów żeby zadali choć sobie trochę trudu poznania nacji w której przyszło im żyć, a nie od arzu narzekac. Islandczycy są bardzo skryci, ale jak cie już polubią to też na całego. Pamietam moje poczatki w klubie, a teraz. Bo 75% u mnie jest z Isladnii. Teraz jak przychodzą się pokazać z jakiejś imprezy to każdy podejdzie, zagada, mam depresję, bo znają moje imię, a ja ich nie, poza tym powyprzytulają i wycałują tak jakbyśmy się z 20 lat znali i pokażą wszystkim znajomym. Myślę, że jak dotrwam tam do lata to bedzie jeszcze inaczej.
piątek, 23 listopada 2007
Ludzie w tym kraju są czasami gorzej niż dzieci. u mnie w pracy panuje taki zwyczaj, że sobie ludzie kupują prezenty. No niby nic dziwnego. Ale chodzi o to, że musiałem sobie wylosować osobę której kupię prezent i trzymać to w tajemnicy muszę aż do piątku. no i prezent w czwartek i w piątek to jakiś drobiazg musi być, a ten w piatek to coś za 1500ISK. No i wogóle jaki zonk, bo co ja mam kupić?! No i jeszcze to podrzucać tak trzeba tej osobie tam gdzie najczęściej przebywa, żeby ta osoba się nie zorientowała, że to ja jej to podrzucam. No dużo zabawy, ale dla mnie też dużo zachodu. ale i tak dobrze, że tu w świeta nie jestem bo od 12 grudnia to tu się codziennie do wigilii jakiś prezent daje do skarpety przymocowanej na oknie. bo tu 12 Mikołajów Świętych jest! i dzieci u mnie w mieście przyozdabiają choinkę w downtown własnoręcznie zrobionymi bombkami. Bardzo miła tradycja! :-) Jona mi w końcu do ministerstwa edukacji zadzwoniła i mają mi dać w styczniu odpowiedź czy jest jakaś szkoła co potrzbuje polonisty czy nie. byłoby by miło gdyby była, ale się nie nastawiam. A we wprost przeczytałem, że w europejskim obszraze gospodarczym najwięcej obniżyła podatki Słowacja, o 5 punktów, a najwięcej podniosła... oczywiście że Islandia, o 10,5 punkta! Także wiecie, tu naprawdę jest drożyzna pod każdym względem. dobrze, że te loty będą to będzie można na zakupy do Polski jechać ;-) Jeszcze oprócz tego to Iceland Review osttanio czytałem. I był tam wywiad z takim gościem, który jest multilingwistą. No ma generalnie dar do nauki języków. I to chyba wielki bo islandkziego nauczył się w... tydzień :-) Też bym tak chciał! Jak mówi słowa są dla niego piękne i relacje które między nimi zachodzą. Niektóre relacje oparte są na znaczeniu, inna bazują na kolorach lub na tym co czuje do danego wyrazu. Na przykład HASKOLI (uniwersytet) jest niały i niebieski. REYKJAWIK jest czerwony bo zaczyna się na "r". Oprócz tego islandzkie słowa są zrozumiałe i klarowne. i ma cholerną rację, ale zeby to zrozumieć trzeba umieć ten jezyk. To tak jakby człowiek wchodził "do środka" języka. Słowa są proste i logiczne. Na przykład slowo GAGNSAE znaczy przeźroczysty, ale dosłownie oznacza "patrzeć przez". Ten sens słów jest piękny. mnie jako człowieka co pisał pracę z językoznastwa to tym bardziej to widzę. Poza tym podziwiam ich, że nie lubią zapożyczać słów z innych języków. W islandzkim jest naprawdę mało słów zapozyczonych choćby z angielskiego. Komputer to TOLVA, od kombinacji słów TALA - "mówić" i VOLVA - "czarownica". telefon to po islandzku SIMI od bardzo starego słowa "nitka". No ja już czasami dostrzegam te różne złożenia. Jest tyle słów ułożonych ze złożenia innych słów. wystarczy znać jakieś słowa i mozna układać swoje wyrazy.
Islandczycy sa bardzo smieszni. Juz kiedys wam o tym mowilem, ze kazdy jeden uwaza drugiego za totalnego kretyna. Maja uwaza ich jeszcze za kryminalistow i zlodziei bo tyle kasy biora za wynajmowanie mieszkac, a mojego bylego szefa kazala mi zastrzelic. Poza tym oni niesamowicie sie nawzajem obgaduja. Tu jest tak chyba w kazdej pracy. U mnie na przyklad nie lubia kucharki, choc do oniadow nikt sie przyczepic nie moze. Ale podobno rzadzi sie strasznie i cos w tym jest. No to skomplikowane troche. Mai dziala na nerwy szefowa. Dzis na przyklad kazala mi zadzownic po tate Mai, bo dostala rozyczke. Nie po mame, tylko po tate, bo u nas jest z zasada zeby nie przystosowywac sie do rol spolecznych, no to ona mysli ze 30 letniego chlopa tez zmieni i wraz ze swoim podejsciem zwolni sie z pracy i przyjdzie po swoja corke zamiast zony. Oczywiscie ze nie i w koncu przyszla mama Mai. no ale przynajmniej probowala co dzialala na nerwy Mai. A wogole Maja to ciezkie dzni ma ostatnio. Wczoraj jedna dziewczynka przyszla z Mama do przedszkola i sobie kichla. A tu sie mowi jak w jezyka angielskim, niech Cie bog poblogoslawi. A mama tej malej a ktoz to taki. Tez Maja przezyc nie mogla bo to nie o religie chodzi, tylko ze to tak z serca powiedziane, no przezyc nie mogla. A ta mala i jej rodzina to wogole calkowicie swiat nie obchodzi i mysle ze ma tutaj z tego powodu odrobine przerabane.
czwartek, 22 listopada 2007
Moge doktorac napisac o tym jakie sa roznicve miedzy chlopcami a dziewczynkami w wieku przedszkolnym. No zostawili mnie z taka grupa osmiu jak na to przedszkole wyrostkow. Jemy sobie sniadanie, potem czekaja co dalej. Ja tylko mysle jak dlugo z nimi dzis bede bo mi sie genralnie nie usmiecha. No to wymyslilem klocki. Mile, przyjemne, malo roboty. No ale oni nawet to potrafia popsuc. Zaraz jednemu nei pasuje ze ten drugi wzial ten klocek, ze ten ukradl, ze ten burzy, ten tamto, ten siamto, tamten owanto. Losz kurwa! Gorzej niz z babami! To jest wrecz fascynujace bo to takie male cwaniaczki juz. No i tak w sumie to sie tego spodziewalem, ale nie po 5minutach tylko gdzies po... 25? No wiec sie ewidentnie podkurwilem bo i wyslowic sie nie moglem jak mi ich zal i tego ich beczenia i marudzenia jeden na drugiego i jakie z nich cipy male. Takie male Inka rznace cwaniakow bo tylko tego nauczyli ich wy chill out´owani rodzice. No ale nawet jakbym sie umial wyslowic to bym tego nie powiedzial bo ja tak z milosci sobie klne sam pod nosem czasami. W sumie rzadko. No wiec na tym lekkim wkurwie, pierdolac system, bo jeszcze nawet jasno nie bylo, zdecydowalem ze idziemy na dwor. No ale zanim posprzatali klocki i podkurwili mnie bardziej to bylo juz jasno, bo tu sie jasno i ciemno bardzo szybko robi, i tak sobie wyszlismy kolo przedszkola, a tu pola tylko same i taka rzeczka plynie. I to naprawde strumyczek tylko taki. I tak ja sobie stalem, a oni chodzili kolo tego potoczka gdzie woda do kolan. I oczywiscie jednej rzeczy nie przewidzialem. Ze to moi chlopcy, z mojego przedszkola. I znalezli takie miejsce w tym slodkim potoczku do kostek gdzie nie bylo juz do kostek tylko do pasa. I co zrobily moje male gremliny? W kazdym razie zanim wrocilismy do przedszkola, a bylo to moze 3 minuty, po calej akcji zbiorki wogole to razem moze z 10 minut, to im te ich ubranka specjalne juz zamarznac zdazyly. Nie no, przegieci sa i tyle. A potem poszedlem do tych dziewczynek, ktorym serce odkad sie zatrudnilem lamie. No moze cos w tym jest bo w tym wieku to sie to moze wszystko jakos tak inaczej przezywa. W kazdym razie ja tam pierwszy raz bylem. I jedna mnie trzymala za jedna noga, druga za druga, trzecia za glowe, czwarta za szyje... I taka cisza i spokoj i grzeczne i wogole. I nawet ich islandkzi rozumiem bo tak starannie mowia bo im zalezy sie ze mna pogadac. Tak, o to co milosc robi z czlowiekiem :-) No tak wogole inaczejw tej czesci przedszkola. Moglbym tam pracowac. To pojscie na duza latwizna, ale co tam:-)
środa, 21 listopada 2007
Oby do następnego szkolenia, czyli lutego! Przychodzę do pracy, dyskutujemy o tym jakby tu zmienić i udoskonalić statu naszego przedszkola. W międzyczasie się je miłe śniadanko. Potem idziemy na salę gimnastyczną, gdzie jeszcze raz dyskutujemy nad tym planem ze wszystkimi, bo wcześniej robiliśmy to w grupach, a moja szefowa na bieżąco wprowadza poprawki do komputera, bo jest wszystko na ścianie pokazane. Potem obiad - generalnie sałatka, coś jak szwedzki stół. Trzy rodzaje zieleniny, do tego 25 innych dodatków do wyboru. Póki co zdrowo:-) Żeby sobie to popsuć wziołem do tego Colę. I po raz pierwszy dziś uswiadomiłem sobie, że muszę mówić po islandkzu bo przejebane. Jak ustalaismy regulamin to sobie normalnie po 20 minutach wyszedlem na neta, no bo co? Nic nie kpuje, a wyszukiwanie słówek, które gdzies tam kojarze, znudziło mi się po 20 minutach właśnie. Poza tym mój mózg więcej nie przyjmował a i tak nie wiedziałem o co chodzi. No i wtedy to odkryłem w naszej kanciapie takie zdanie ze zdjęciem. Każdy nauczyciel ma swoje zdanie, jakieś dwie pozytywne cechy, i do tego zdjęcie. Oczywiście moje zdjęcie mają tylko jedno, obrzydliwe, z nienacka zrobione na placu zabaw zaraz w pierwszy dzień, i zdanie też piękne: że jestem calm and nice. Oczywiście po islandzku. Powiedziałem im, że powinno być że jestem heartbraker of young hearts ;-)! No a wogóle to jaki mam być jak nie calm, skoro mówię ile mówię w ich ojczystym języku. Poza tym przy dzieciach byłem zawsze opanowany. A poza tym to jeszcze ze mna nie mieszkali chyba, wiec niech się lepiej nie wypowiadają ;-) Potem pojechliśmy inne przedszkola zwiedzać podzieleni na dwie grupy. Każda grupa do innych dwóch żeby się potem podzielić wrażeniami. Jedno przedszkole super, drugie takie średnie. Chodzi mi o sam jego wygląd w środku. nie będe tego opisywał bo generalnie to islandzkie przedszkola są budowane z myślą o dzieciach i wszystko jest tam pod nich. Poza tym te budynki są całkiem inne niż w Polsce. Nikt, kto tu jest parę dni na pewno nie zorientowałby się, że ten budynek na który patrzy to przedszkole. Parę spraw mi się wogóle dziś przemyslało. Po pierwsze w jednym z tych przedszkoli spotkałem i pogadałem z gościem, który jest islandczykiem. Taki typ, z którym z pewnoscią bym się zaprzyjaźnil. trochę za długie włosy i nieogolony zarost, spodnie za nisko i przy skłonie widać bokserki. no po prostu jak nie nauczyciel. I tak patrzyłem na niego i na te dzieci i widzę że mu to po prostu frajdę sprawia, że mógłby tyle innych rzeczy na tej wyspie robić, ale nie. i tu po raz drugi zrozumiałem do czego mi islandzki. Bo jakbym umiał po islandzku to, wierzcie mi lub nie, ale byłbym chyba najlepszym nauczycielem w moim przedszkolu. Ej, nie mówię, że ci inni sa źli, ale po prostu ja byłbym. Tylko brak języka mnie jeszcze ogranicza, bo nie potrafię wysłowić wszystkiego coc chiałbym im powiedzieć, no i wogóle nasza komunikacja taka trochę nie ten teges, więc mało szaleję i do takich prostych czynności się z nimi ograniczam. Tyle rzeczy mógłbym im pokazać, ale jak im je wogóle wytłumaczyć bez języka? Po drugie tu mi za każde wysłane szkolenie placą jak za nadgodizny, a w Polsce to jakbym zaczynał i dostał te marne 800zł to by mi jeszcze kazali się za to dokształcać, żebym mógłbym być tym nauczycielem mianowanym za 1200zł. A gdzie na chleb? :-) Ta praca też rewelacyjnych pieniędzy nie daje jak na islandkzie warunki, ale wiele ludzi tutaj by się zabijało za takie pieniadza za 8h dziennie i wolne weekendy. Bo to takie łatwe, proste i przyjemne i bla bla bla... poza tym! Yeah, right, ale niech bedzie. Potem koleżankę z Polski spotkałem. Pracuje w przedszklu na kuchni już 2 lata, nie narzeka. 2 lata i na żadnym kursie nie była bo szefowa dobra i się ze wszystkimi po angielsku dogaduje. No i to po drugie. Bo laska generalnie zdziwiona, że po 2 miesięcach tu jako nauczyciel już pracowałem, że mimo, że umiem dobrze angielski to na islandzki chodzę i że jakby na to nie patrzeć to 4 kurs teraz skończe. No i ona nie jarzy, że pracuje bo nikt nie chce, ale jak się rynek nasyci to się islandzki zacznie liczyć i że, bądźmy szczerzy, ale w oświacie tu niedobory, więc biorą wszystkich chetnych, bo kto się będzie męczył za takie pieniądze jak może robić coś innego za więcej. O wiele więcej. pracują tylko Ci co chcą. i może ona też by mogła, no ale nie wiem, że w papierach trzeba sobie kursy cały czas po pierwsze i najważniejsze potwierdzać. i ja nie mówie, że ona robi źle jak jej dobrze, ale po co potem to zdziwienie i tyle niepotrzebnych pytań? Po trzecie to fajne jest to, że po tym wszystkim poszliśmy na piwo lub dwa i to wszystko co się dowiedzieliśmy przedyskutowaliśmy. i że każdy myśli co by z ich przedszkoli wprowadzić u nas, a co jest wogóle nieporozumieniem. no że nikt tu nie mówi, że wszystko jest idealne już i cacy i każdy szuka jakiś nowych rozwiązań. że się ludziom chce, nie zasiedzieli się bo na panstwowym i byleby do emerytury. Że szefostwo to Twoi kumple i mogę powiedzieć do mojej będąc w innym przedszkolu, że nie ma wogóle dyskusji, ale ja też chcę taką kanapę u moich dziewczynek i że zjebała sprawę. A ona na to do mnie, że jak będe pracował po 10 godzin to mi kupi. Żadnego krzywego patrzenia czy coś w tym stylu. Tak każdy jakoś nie ma problemu żeby powiedzieć, że OK, ale nasze przedszkole to jeszcze nie ideał, ale zmieńmy to. Może dlatego to według jakiegoś ich rankingu jedno z najlepszych przedszkoli na Islandii i jedno z pierwszych jeśli chodzi o sukcesy w wychowywaniu dzieci dwujęzyvznych. Pełno jakiś nagród i dyplomów się tam u szefowej wala. Po czwarte ci islandczyc to biedni, bo w każdym przedszkolu połowa dzieci ma skosne oczy i przynajmniej z 4 Polaków jest. No to ja się pytam, ile tam jest rodowitych islandczyków? Czy choćby połowa? Oj, oni się szybko muszą wziąć za emigrację i za pomoc w jej integracji, bo ja nie wiem jak Ci ludzie się tu potem nie pozabijają. A może nie będzie tak źle, bo to pokolenie będzie już mówić normalnie po islandzku. I może wszyscy będa mysleć, że to eskimosi z Grenalandi :-) No ale tak jest. Tam w Polsce to sobie tak trudno chyba póki co jeszcze wyobrazić, że na przykład ma się dziecko w przedszkolu, gdzie prawie połowa dzieci ma ciemną karnację skóry. Ja uważam, że to jest zajebiste i jeśli będzie tylko mądrze kierowane to ten kraj może tylko na tym zyskać. Na różnorodności, innych kulturach, spojrzeniu na świat. Bo po mimo tego wszystkiego jesteśmy tak do siebie podobni. Ludzie. A wogóle to potem mojej wicedyrektorce, na jej własne życzenie zresztą, wyłozyłem różnice między charakterem Polaków a Islandczyków. I wyszło, że nie umieja okazywać uczuć i wogóle zamknij się Henry jak jesteś po dwóch piwach. Generalnie to różnić jest ho ho i troche. ale mam już własną tabliczkę w szatni na ubrania, więc chyba inwestują we mnie ;-)
I Bjork ma dziś 42 urodziny : "Myślę, że ludzie, którzy założyli takie grupy jak KUKL czy The Sugarcubes musieli się spotkać. Żyli w tak małym mieście, mieli tą samą obsesję polegającą na lęku przed przeciętnością. Myślę, że był to zawsze nasz największy wróg - przeciętność, materializm, ciasnota umysłowa, małomiasteczkowa umysłowość. Zrobilibyśmy wszystko aby to przełamać". Widzicie, jej się na przykład Islandia nie podobała i też emigrowała ;-)
I jeszcze coś, ale niespodzianka
:-) W końcu!!! Żeby nie było, że jestem chujem:-)
I jeszcze coś, ale niespodzianka
:-) W końcu!!! Żeby nie było, że jestem chujem:-)
wtorek, 20 listopada 2007
Dziwny kraj naprawde. Gdzie zima zaczyna się pod koniec października i trwa do końca kwietnia. Gdzie Dzień Kobiet obchodzony jest w lutym a w dzień, gdy słońce jest najwyżej, jest od paru dni zimniej niż po 21. dostałem dziś ostrzeżenie z Irlandii, że w Polsce mogę poczuć się dziwnie, ale wiele zależy od środowika. więc już apeluje do mojego środowiska żebym nie poczuł się dziwnie ;-)))
W Islandii jest tak drogo, ze Islandczycy kobinuja jak moga zeby sie na zakupy za granice wyslac. Podobno najczesciej jezdza do Danii, a to dlatego, ze tam mniej wiecej takie same rzeczy nosza jak tutaj. Duzo osob tez jezdzi raz do roku do USA, bo teraz jak dolar tak slabo stoi to bardzo sie oplaca, no a poza tym tam pewnie przecena na przecenia. Generalnie to jezdza wszedzie ale te dwa kraje przewazaja. A w sumie ja zrobie tak samo, tylko sie na zakupy do Polski wybiore :-) Walsnie moja kolezanka z Danii wrocila, naobkupowala sie ze hej, ja sie nawet boje spytac ile wydala i jeszcze przezywa bo akurat w ten weekend Dunczycy byli lazy busters i sklepy byly w niedziele zamkniete i generalnie to naobkupywalaby sie bardziej ale juz nie mogla wiecej uniesc.
A jak ktos kiedy sprzyjedzie mnie odwiedzil to jest jedno miejsce w Reykjawiku, ktore trzeba zobaczyc koniecznie. Jest to meska ubikacja w klubie Sirkus. Nie, naprawde, dopoki sie nie zobaczy to sie nie zrozumie. Sa tak przejebanie smieszne rzeczy popisane ze to jakies nieporozumienie. Za kazdym razem jak z niej wychodze to sie jeszcze ze smiechu zbieram 20 minut. I ciagle cos nowego dopisuja. I to nie sa jakies, nie wiem, sprosne lub idiotyczne rzeczy. Raczej takie z dystansem i humorem zaprawiane nutka filozfii :-) Poza tym po angielsku wiele rzeczy brzmi inaczej. Na przyklad to rozwalilo mnie wczoraj: POLAND (don't get me wrong). Po prostu jak dla mnie, bedac tutaj, smao to don't get me wrong jest smieszne i nie potrafie tego wytlumaczyc ale jakos tak to do mnie przemawia. I sie mozna zastanawiac wogole kto to napisal. No bo jest pare opcji. Czy Polak zalamany ze sie go spytali skad jest i oczywiscie nikt nie byl nie mily i mu nie powiedzial wez spierdalaj, tylko bardzo milo ucieli rozmowe i sobie poszli. Jesli tak to wogole powinien sie cieszyc ze go pytali bo to dobrze czasami swiadczy. Ja wracalem wczoraj z Maja z pracy to mi tylko rekami pokazywala your friend, your friend, your friend :-) no bo to czasmai widac no i trudno. ale don't get me wrong, to nie moi friends :-) Ja obstaje przy innej wersji, ze to jakis Islandczyk napisal przestraszony liczba i poziomem polskiej emigracji. Ale jedyne co mu moge powiedziec to to, ze ja tez sie czasami tym przerazam i ze mi sie to haslo, pewnie wymyslone przez przypadek, bardzo ale to bardzo podoba. smieszne jest i tyle. Maja mi zdjecia pokazala z jakiejs imprezy 10 lat temu i z tych ludzi co wtedy na niej byli to teraz tylko dwoje u mnie pracuje. Starsznie mobilnym sa narodem. W Polsce jak sie dostanie panstwowa posada w szkolnictwie to KONIEC. Zycie zaplanowane do smierci.
A jak ktos kiedy sprzyjedzie mnie odwiedzil to jest jedno miejsce w Reykjawiku, ktore trzeba zobaczyc koniecznie. Jest to meska ubikacja w klubie Sirkus. Nie, naprawde, dopoki sie nie zobaczy to sie nie zrozumie. Sa tak przejebanie smieszne rzeczy popisane ze to jakies nieporozumienie. Za kazdym razem jak z niej wychodze to sie jeszcze ze smiechu zbieram 20 minut. I ciagle cos nowego dopisuja. I to nie sa jakies, nie wiem, sprosne lub idiotyczne rzeczy. Raczej takie z dystansem i humorem zaprawiane nutka filozfii :-) Poza tym po angielsku wiele rzeczy brzmi inaczej. Na przyklad to rozwalilo mnie wczoraj: POLAND (don't get me wrong). Po prostu jak dla mnie, bedac tutaj, smao to don't get me wrong jest smieszne i nie potrafie tego wytlumaczyc ale jakos tak to do mnie przemawia. I sie mozna zastanawiac wogole kto to napisal. No bo jest pare opcji. Czy Polak zalamany ze sie go spytali skad jest i oczywiscie nikt nie byl nie mily i mu nie powiedzial wez spierdalaj, tylko bardzo milo ucieli rozmowe i sobie poszli. Jesli tak to wogole powinien sie cieszyc ze go pytali bo to dobrze czasami swiadczy. Ja wracalem wczoraj z Maja z pracy to mi tylko rekami pokazywala your friend, your friend, your friend :-) no bo to czasmai widac no i trudno. ale don't get me wrong, to nie moi friends :-) Ja obstaje przy innej wersji, ze to jakis Islandczyk napisal przestraszony liczba i poziomem polskiej emigracji. Ale jedyne co mu moge powiedziec to to, ze ja tez sie czasami tym przerazam i ze mi sie to haslo, pewnie wymyslone przez przypadek, bardzo ale to bardzo podoba. smieszne jest i tyle. Maja mi zdjecia pokazala z jakiejs imprezy 10 lat temu i z tych ludzi co wtedy na niej byli to teraz tylko dwoje u mnie pracuje. Starsznie mobilnym sa narodem. W Polsce jak sie dostanie panstwowa posada w szkolnictwie to KONIEC. Zycie zaplanowane do smierci.
poniedziałek, 19 listopada 2007
no to mialem opisywac niektorych ludzi. to zaczne od mojej dyrektorki i szefowej Austii Marii. no bo to generalnie jest tak. Mam mame numer 1, moja prwadziwa, najukochansza na swiecie mama. Ale mam tez mame numer 2, ktora lazi za mna zebym nieczego nie zgubilem no i generalnie wszystko jak mama numer 1 w Polsce, ale z mama numer 2 przez zycie studenckie robilem mega przekrety i chlalem bardzo duzo, co, jak juz mowilem, nie zdarza mi sie z mama numer 1. No i wogole mama numer 2 to wogole chyba czesciej do mnie dzwoni na islandzka komorka niz mam numer 1, no ale to dlatego ze mama numer 1 sie juz komputerowo w miare wyrobila. no i jestem na Islandii i znalazlem sobie taka mama numer 3, ktora prawdopodobnie bedzie zlagodzona wersja mamy numer 2, choc w sumie kto to wie sadzac po zdjeciach z imprez w pracy. No i generalnie to sie z nia dobrze rozumiem bo ona dzieci jak nie punki i satanisci to 14 letni rastamani z dredami. no wiec jak ja mam sie z taka kobieta nie dogadac? No i generalnie ja cale zycie pelno problemow, wiec tu takze, wiec prosze moja mam numer 3 zeby zadzwonila tu i tam i ona zawsze robi wiecej niz ja jej kaze jak mam numer 2, bo ja takie dziecko we mgle, i jak jej kaze dzwonic do zwiazkow bo moj szef cos chyba krecil mnie w poprzedniej pracy to ona sie generalnie ze tak powiem nie pierdoli tylko do zrodla dzwoni od razu i sprawia ze moj byly brygadzista sie taki malutki robi. No i lubie ją bo wszyscy mówią, że ona taka szczera jest, więc jak ją wkurwie to mi na pewno powie więc nie mam się co martwic na zapas. i w sumie jakby tak nie było to czy by mi kura załatwiała? wogóle to już wiem, że na level 1 idę bo się wyżej nie nadaje. Wow1 What a suprise! ale za to z moją nową nauczycielką sobie pogadałem i powiedziałem jej, że to dobrze, że w końcu ktoś testy robi no bo to przesada co się u mnie na kursie wyprawia i co było na kursie u Kingi. no i ona do mnie że rozumie i mam rację ale oni nie byli przygotowani że się tyle osób zjedzie tutaj i dopiero się uczą, choc w sumie to nie wiem czego tu sie uczyc, bo jak szedłem na angielski w Polsce to zawsze test maiłem, nie? no ale ważne, że ten kurs mi w końcu na porządny wygląda i wogóle od tsycznia to sie uczę. No. Tak poznaliście moją szefową. Oczywiście to nie wszystko o niej ale zawsze cos. Lubie ją! Jest naprawdę... optymistyczna.
Dyrektorka mi kurs islandkziego obiecany w koncu zalatwila. nawet jej nie przypominalem!!! Wyrabia sie przy mnie chyba kobieta ;-))) Nie wiem czy do kogos doszlo to co jej mowilem czy juz sie sami skapli, ale w koncu bedzie przed rozpoczeciem zajec test i kazdy bedzie przypisany do tego levelu w zaleznosci jak test napisze. Jezu, ile oni do tego dochodzili ze tak trzeba? Poza tym za darmo to bedzie i pewnie w godzinach pracy :-) Suuuuper!!!
ubaw mam dzis co nie miara bo jestem w grupie Birgit. co ja ostatnio tej lasce zrobilem. Idzie sobie spokojnie do przedszkola z dworu a ja z nienacka otwieram okno i dre sie HI BIRGIT. Ona w pierwszych trzech sekundach zaczela sie usmiechac i mowic HI ale szybko sie skapla kto to i tylko sie przestraszyla bardzo, zaczela belkotac NEI NEI NEI!!! i spierdolila az pod same chustawki na drugi koniec przedszkola wymachujac rekoma jak pojebana. tak, bez Birgit to nie byloby to samo przedszkole.
Te nocki w klubie nie dzialaja na mnie zbyt dobrze. W niedziele w nocy usnac nie moge, za to rano znowu wstac nie jestem w stanie. Ale w sumie bardzo sie nie nudzilem z tej bezsennosci bo sobie z Monia na GG pogadalem i nie wiem czy wszystko co uslyszalem to jest to, co do konca chcialem uslyszec, bo mimo wszystko wole slyszec ze idzie na lepsze :-) Do jakisz ja wnioskow filozoficznych doszedlem na temat roznic miedzy Polska i Islandia :-) Ale teraz juz nie pamietam. Moze jak znajde to wkleje, o ile to mi sie nie zdaje i bylo naprawde dobre :-)
Dzis pierwszy dzien przyszla do skzoly dziewczyna nowa. No i problem z nia jest taki, ze ciezko chora byla i ma problemy z krwia, chodzi w kasku na glowie i geralnie to bardzo, bardzo przejebane jak sie wywali a nie daj boze upadnie na glowe. No i co w zwiazku z tym. W zwiazku z tym nie wiem kto wpadl na tak genialny pomysl zebym to ja za nia chodzil caly dzien i tylko patrzyl jak sie nie wywali. No i tak chodze sobie krok w krok za nia i bliski ataku serca jestem bo to na serio nie przelewki. A ona jeszcze taka urocza i zywa i ciagle gdzies leci i dzieci zaczepia i wogole to nie takie proste. Teraz zesmy ja na dwor wyslali i po przerwie znowu moja kolej za nia lazic na dworze. i tylko wszyscy patrza za nia i sledza kazdy jej ruch i kazdy wstrzymuje oddech jak sie zaczyna przemieszczac, no bo z drugiej strony to nie mozna jej tez nic powiedziec. No bo co powiedziec? Nie rob to, nie rob tamto. i co ma siasc i siedziec? Poza tym nie mozna jej okazac ze jest gorsza czy cos z nia nie tak, no to tak tylko patrzymy i wstrzymujemy oddech czy ja w pore zlapie czy nie.
a tak wogole to sobie postanowilem ze co ciekawszych obcokrajowcow to wam na blogu pokrotce opisze. Codziennie jednego. Ludzi z mojej bylej pracy juz sobie chyba tylko daruje bo juz jak czasami tak patrze na nich z dystansu to zaczynaja byc dla mnie nie do konca ludzmi ;-) Tylko Gardara lubie bo ciagle do mnie dzwoni, takie glupoty pierdoli ze az czuje ze to on dzowni, poza tym dzieci sobie w Pakistanie adoptuje i to jest mile bardzo.
Do pracy co tylko wchodze to od razu czy teczke znalazlem. nigdy sie nie przyznam gdzie byla :-) i wogole brakuje mi bedac tutaj tej tymczasowej polskiej solidarnosci i wzruszen jak sie dzieje cos waznego. Tak jak mecz ostatnio. Wszyscy jedna wielka rodzina i fale razem robimy i kibice sie kochaja z roznych druzyn, pseudokibice staja sie nagle porzadni, wszyscy trenera i druzyne uwielbiaja bo wygrala i wogole wzrost gospodarczy bedziemy mieli przez nastepne pol roku o 2% wyzszy z tego powodu. Tak... Nie wiem czy wiecie do konca o czym mowie, ale brakuje mi tych chwilowych, patriotycznych wzruszen. Jak z Adamem u Seweryna bylem to sobie uswiadomilem ze ja juz prawie pol roku faktow nie ogladalem! Jejku, jakie to bedzie fascynujace tak siasc w fotelu wygodnie i obejrzec to wszystko po tak dlugiej przerwie. co prawda aktorzy sie troche wymienili i moi ulubieni Giertych i Lepper nie sa juz postaciami pierwszoplanowymi ale na pewno zastapil ich ktos roznie zajebisty. bo ta polska telenowela rzadzi sie swoimi prawami :-) I musi byc smiesznie. I musze miec wkurwa.
Dzis pierwszy dzien przyszla do skzoly dziewczyna nowa. No i problem z nia jest taki, ze ciezko chora byla i ma problemy z krwia, chodzi w kasku na glowie i geralnie to bardzo, bardzo przejebane jak sie wywali a nie daj boze upadnie na glowe. No i co w zwiazku z tym. W zwiazku z tym nie wiem kto wpadl na tak genialny pomysl zebym to ja za nia chodzil caly dzien i tylko patrzyl jak sie nie wywali. No i tak chodze sobie krok w krok za nia i bliski ataku serca jestem bo to na serio nie przelewki. A ona jeszcze taka urocza i zywa i ciagle gdzies leci i dzieci zaczepia i wogole to nie takie proste. Teraz zesmy ja na dwor wyslali i po przerwie znowu moja kolej za nia lazic na dworze. i tylko wszyscy patrza za nia i sledza kazdy jej ruch i kazdy wstrzymuje oddech jak sie zaczyna przemieszczac, no bo z drugiej strony to nie mozna jej tez nic powiedziec. No bo co powiedziec? Nie rob to, nie rob tamto. i co ma siasc i siedziec? Poza tym nie mozna jej okazac ze jest gorsza czy cos z nia nie tak, no to tak tylko patrzymy i wstrzymujemy oddech czy ja w pore zlapie czy nie.
a tak wogole to sobie postanowilem ze co ciekawszych obcokrajowcow to wam na blogu pokrotce opisze. Codziennie jednego. Ludzi z mojej bylej pracy juz sobie chyba tylko daruje bo juz jak czasami tak patrze na nich z dystansu to zaczynaja byc dla mnie nie do konca ludzmi ;-) Tylko Gardara lubie bo ciagle do mnie dzwoni, takie glupoty pierdoli ze az czuje ze to on dzowni, poza tym dzieci sobie w Pakistanie adoptuje i to jest mile bardzo.
Do pracy co tylko wchodze to od razu czy teczke znalazlem. nigdy sie nie przyznam gdzie byla :-) i wogole brakuje mi bedac tutaj tej tymczasowej polskiej solidarnosci i wzruszen jak sie dzieje cos waznego. Tak jak mecz ostatnio. Wszyscy jedna wielka rodzina i fale razem robimy i kibice sie kochaja z roznych druzyn, pseudokibice staja sie nagle porzadni, wszyscy trenera i druzyne uwielbiaja bo wygrala i wogole wzrost gospodarczy bedziemy mieli przez nastepne pol roku o 2% wyzszy z tego powodu. Tak... Nie wiem czy wiecie do konca o czym mowie, ale brakuje mi tych chwilowych, patriotycznych wzruszen. Jak z Adamem u Seweryna bylem to sobie uswiadomilem ze ja juz prawie pol roku faktow nie ogladalem! Jejku, jakie to bedzie fascynujace tak siasc w fotelu wygodnie i obejrzec to wszystko po tak dlugiej przerwie. co prawda aktorzy sie troche wymienili i moi ulubieni Giertych i Lepper nie sa juz postaciami pierwszoplanowymi ale na pewno zastapil ich ktos roznie zajebisty. bo ta polska telenowela rzadzi sie swoimi prawami :-) I musi byc smiesznie. I musze miec wkurwa.
niedziela, 18 listopada 2007
Każdy to mówi!!!
ej, Twoje zdjęcie nadal wisi w mojej starej pracy
Monika 0:00:01
wiem ale takie beznadziejne
Ja 0:00:06
a przestań
Ja 0:00:12
ja robiłem i bezndziejne??
Ja 0:00:23
wogóle kupuję sobie taki zajebisty aparat teraz jak przyjadę
Monika 0:00:28
to akurat bylo fee
Ja 0:00:35
to jak ci pstrykne fotę to padniesz:)
Monika 0:00:43
o boże! ale mi brakuje tego twojego cykania z nienacka
Ja 0:00:48
takie półprofesjonalne może się uda
Monika 0:00:54
i zewsząd
Ja 0:01:02
ej, kurwa każdy to pisze
Monika 0:01:15
si na golasa i na skale!!!
Ja 0:01:34
what is wrong with you??
Monika 0:01:37
bo mi tego na serio brakuje
Ja 0:01:40
a tak narzekałaś
Ja 0:01:47
chciałaś mnie pozwać
Ja 0:01:50
!!
Ja 0:01:53
pamiętam!!
Monika 0:02:05
no widzisz sprawdza sie co mowia ze doceniasz cos jak tego juz nie ma
Monika 0:02:16
niewykluczone ze kiedys to zrobie
Ja 0:02:25
pewnie zdjęcia nie masz żadnego odkąd wyjechałem nowego:)
Monika 0:02:36
jestem na tym pacie i tylko czekam kiedy mi co kto pstryknie
Monika 0:02:44
no nie mam!!!
Monika 0:02:52
a tu glucha cisza
Ja 0:02:55
no kurwa widzisz
Monika 0:03:03
nikt nic nie pstryka ja sie nie wkurwiam
Ja 0:03:03
muszę wrócić choćby po to
Monika 0:03:11
hahahahahahahaha
Ja 0:03:26
jak cię już z daleka dojrze to będe stał z aparatem żeby ci sesję zrobic
Ja 0:03:40
i tak bede pstrykał jak bedziesz podchodzić
Ja 0:03:58
a ty powiesz że mnie pozwiesz i wogóle żebym spiepszał
Monika 0:04:00
mam znajomych na tej uczelni wiekszość to mochery ale i tak mi brakuje strasznie ciebie marysi marty
Ja 0:04:08
i poczuję się jak w domu
Monika 0:04:10
hahahahahahahahaha
Monika 0:04:21
ja ci mowilam spierdalaj
Ja 0:04:31
:)
Ja 0:04:33
no tak
Monika 0:04:35
hahahahahahahahah
Monika 0:00:01
wiem ale takie beznadziejne
Ja 0:00:06
a przestań
Ja 0:00:12
ja robiłem i bezndziejne??
Ja 0:00:23
wogóle kupuję sobie taki zajebisty aparat teraz jak przyjadę
Monika 0:00:28
to akurat bylo fee
Ja 0:00:35
to jak ci pstrykne fotę to padniesz:)
Monika 0:00:43
o boże! ale mi brakuje tego twojego cykania z nienacka
Ja 0:00:48
takie półprofesjonalne może się uda
Monika 0:00:54
i zewsząd
Ja 0:01:02
ej, kurwa każdy to pisze
Monika 0:01:15
si na golasa i na skale!!!
Ja 0:01:34
what is wrong with you??
Monika 0:01:37
bo mi tego na serio brakuje
Ja 0:01:40
a tak narzekałaś
Ja 0:01:47
chciałaś mnie pozwać
Ja 0:01:50
!!
Ja 0:01:53
pamiętam!!
Monika 0:02:05
no widzisz sprawdza sie co mowia ze doceniasz cos jak tego juz nie ma
Monika 0:02:16
niewykluczone ze kiedys to zrobie
Ja 0:02:25
pewnie zdjęcia nie masz żadnego odkąd wyjechałem nowego:)
Monika 0:02:36
jestem na tym pacie i tylko czekam kiedy mi co kto pstryknie
Monika 0:02:44
no nie mam!!!
Monika 0:02:52
a tu glucha cisza
Ja 0:02:55
no kurwa widzisz
Monika 0:03:03
nikt nic nie pstryka ja sie nie wkurwiam
Ja 0:03:03
muszę wrócić choćby po to
Monika 0:03:11
hahahahahahahaha
Ja 0:03:26
jak cię już z daleka dojrze to będe stał z aparatem żeby ci sesję zrobic
Ja 0:03:40
i tak bede pstrykał jak bedziesz podchodzić
Ja 0:03:58
a ty powiesz że mnie pozwiesz i wogóle żebym spiepszał
Monika 0:04:00
mam znajomych na tej uczelni wiekszość to mochery ale i tak mi brakuje strasznie ciebie marysi marty
Ja 0:04:08
i poczuję się jak w domu
Monika 0:04:10
hahahahahahahahaha
Monika 0:04:21
ja ci mowilam spierdalaj
Ja 0:04:31
:)
Ja 0:04:33
no tak
Monika 0:04:35
hahahahahahahahah
Mój menadżer nadal się strasznie zapiera, że na wycieczkę zobaczyć lodowiec mnie zabiera. A ja nadal mu nie wierzę dopóki w samochód nie wsiąde i nie będziemy już tam jechać. Takiego spokojnego weekendu dawno już nie było. i takiej zimnej sobotniej nocy też. jeszcze ten przerażliwy wiatr do tego. I ja nienormlany wychodzący na papierosy na zewnętrz żeby się z Adamem i Sewerynem spotkać i z Anią też, bo na imprezie w Sirkusie byli. Bo na Islandii się w knajpach nie pali. I ja jako uzależniony psychicznie od papierosów powiem wam, że to jest najbardziej zajebiste rozwiązanie jakie mozna było wymyślić. W polsce też ten pomysł wydawał mi się głupi ale teraz tyle plusów widzę. Bo prawda taka, że jak ktoś chce palić to idzie na zewnatrz i pali i to tak naprawdę nic nie zmienia. Ale tu mogę iść na imprezę a potem w tych samych ciuchach do pracy w ponieedziałek i to mnie wręcz fasynuje gdy o tym pomyśle. Z rzeczy godnych odnotowania to ludzi chyba było tak mało bo mój menadżer chyba jakieś dziwne pomysły ma ostatnio i robi jakies weekedny z niekomercyjnymi DJami, który grają na płytach gramofonowych. I nie powiem, mi się podoba. z jednym się skumałem i ponarzekaliśmy na klinetelę tego lokalu. i uzgodniliśmy, że następnym razem jakiś psychodeliczny remix bjork przyniesie. Bo tak zmieniać sobie płyty CD to każdy potrafi, nawet ja. I już powoli rzygam tym naszym etatowym DJem. Już nawet Britney przez niego nienawidzę. Co za dużo to niezdrowo. Poza tym takie zmienianie płyt gramofonowych, pod warunkiem że robione jest płynnie, to już nie rzemioslo, to naprawdę sztuka, którą nie łatwo posiąść. Poza tym menadżerka się na mnie darła a jej mówiłem że ją kocham. Zrobiono mojemu koledze w klubie zdjęcie z pianą na wardze i przesłano mu to przez bluetooth i tym sposobem polowa klubu dostała to zdjęcie i wszyscy się przychodzili pytać czy to on czy nie on. A potem mnie przyłapała jak piłem z gwinta wódke i wytłumaczyć jej że to nie była wódka tylko sprite z odrobiną wódki było ciężko, no i wogóle sam fakt że takie coś piję z gwinta to już było przegięcie na maksa i się już o kasę na taksówkę nawet nie pytałem. niedzielne popołudnie spędziłem z Adamem i skończyło się znowu na You Tube. i jeszcze odkryłem że od 15 maja są loty bezpośrednie z Islandii do Warszawy i to raczej tanie, więc wogóle Polska w ciągu sekund stała się taka bliska bo to taka cena tu dla mnie przy zarobkach, że mógłbym być co miesiąc w kraju na weekend i teraz nawet jechać odwiedzić do Irlandii będzie o wiele prostrsze bo się w Polsce mógłbym przesiąść. Same dobre wieści pod koniec weekendu :-) Teraz już wogóle nie ma wytlumaczenia że mnie ktoś odwiedzić nie może!
Wszystko nadrobimy już nie długo
Ania L 17:06:22
nie ma kto robic zdjec na imprezach i mam mega deficyt zdjec
nie ma kto robic zdjec na imprezach i mam mega deficyt zdjec
Znalazłem swoją teczkę. Marta powiedziała, że jestem tak pojebany, żebym się nawet nie przyznawał gdzie była. Po prostu made by Henry (like no other). Więc przyznam że ma trochę racji i zostanę przy oficjalnej wersji, że znalazłem w autobusie :-) Nie chce mi się teraz pisać. Bjork w piątek nie było, ale za to Peaches "Fuck the pain away" było i Blur "Boys & girls"- w końcu grał ktoś, kto rozumiał bez czego nie obejdzie się dobra impreza. Aha, i Marta JUŻ NAPISAŁAA PRACE!!! Juuuuhuuuu!!! o czym ja będe teraz pisał?
piątek, 16 listopada 2007
Big Time Sensuality
Pożaliłem się mojej drugiej mamie ;-) jakie jestem lewo dziecko specjalnej troski. Zaplanowałem sobie wieczór. Idę do klubu, do pracy, spije się bo to mój sposób rozwiązywania problemów ;-), a potem będe prosił DJa o "Big time sensuality" Bjork. I będe go molestował tak długo aż puści. Zobaczycie! Tzn. nie zobaczycie ale przeczytacie. Mam tylko nadzieję że ma wersję "radio edit", a nie "album version" ;-) A w poniedziałek pójde się pożalić mojej trzeciej islandzkiej mamie jaki ze mnie retard i że typowo islandzkie rady, że muszę wierzyć a się spełni nie działają i że trzeba znowu parę telefonów zrobić. Jezu, ja więcej z nią wydzwaniam za różnymi sprawami i się wożę niż pracuje. I tylko jednego się boje, bo to taki typ ala moja druga mama ;-), ze razem na imprezie z pracy w tym samym kiblu wylądujemy i już nic nie będzie tak jak dawniej :-) Ja chyba hasło na tego bloga zrobię i dam komu trzeba, takie bzdury już pociskam ostatnio. Ale to może moja depresja.
W Polsce podobno sniegu po pas i wogole zime ze ho ho. A tu deszczyk czasami tak cieplo ze bez czaoki zdarza mi sie chodzic. Mysle ze gdyby nie wiatr, ktory w sumie w Reykjaviku samym nie jest tak straszny jak wydawalo mi sie ze bedzie, to by tu o wiele cieplej jeszcze bylo. Takze gdzie ta Islandia? I juz dawno chcialem napisac o tym ze u mnie w pracy tez ogorkow ze skorki nie obieraja ;-) i dzieciom daja i ze w sumie to nie takie dziwne ze mi wydawalo sie dziwne ze ktos obiera :-) Poza tym pizza na obiad byla tak pyszna jak nigdy. I nawet dwie wersje byly zrobione. Jedna, zdrowa, dla dzieci, druga, kaloryczna i absolutnie nie zdrowa, dla nauczycieli. Mi smakowala i jedna i druga i ile tego zjadlem to nieporozumienie. Poza tym ochoty pisac nie mam i podtrzymywac mojego uzaleznienia bo mnie wkurza to ze jeszcze nie znalazlem co zgubilem. i bardzo lubie ich bezstresowe podejscie do zycia, ale nie wtedy, kiedy mam problem. Choc nie powiem, wszyscy tu pomocni jak nigdzie indziej i z drugiej strony nie wiem czego oczekuje. Ze beda plakac razem ze mna? i rzucanie palenia na Islandii moze miec inny sens niz gdzie indziej bo paczka fajek kosztuje tu 600ISK. To jakbym sie tak nagradzal, jak w tych wszystkich poradnikach radza, i wrzucal pieniadze za kazda wypalona do puszki to bym sobie tyle pieniedzy w ciagu roku na zakupy w Polsce zaoszczedzil ze szok;-) Hmmm... Kolega z Polski mi dzis okno tez w pokoju w pracy wymienial, bo moje dzieci zostaly zostawione same na 2 minuty. A co by bylo jakby zostawic ich samych 30 minut? Czsami czuje, ze by sie krew bardziej lala niz w najnowszym Residnet Evil.
czwartek, 15 listopada 2007
Moi chlopcy spia, reszta poszla na dwor, wiec mam czas zeby siedziec w Internecie i rozmyslac nad tym czy mnie Bog czasem nie pokara za ten post ponizej i juz mojej teczki nie znajde. To jest po prostu nie samowite jak ja to robie ze cos mam i nagle nie mam i nie bede nawet juz w to wnikal, bo jakbym opowiedzial wczorajszy dzien to malo kto by w to uwierzyl. Nawet sie tu na Islandii nie mam ochoty zwierzac jak to wczoraj moj dzien wygladal i tylko Adamowi powiedzialem bo on psycholog, ale co mi po takim psychologu co mi mowi to co sam wiem i tylko sie do tego nie stosuje ;-)??? Terapi mi trzeba. Wczoraj dowiedzialem sie o nowym zjawisku, nowej subkulturze EMO i chyba zostane EMO. Tak, jestem EMO. Jak nie znajde co zgubilem to juz do mego wyjazdu bede EMO i potem w Polsce tez i wszyscy beda myslec ze co mu jest, ze sie podobno tak bardzo zmienil, ze wogole woda sodowa, pieniadze, pieniadze, pieniadze, duzo, masa, kupa pieniedzy i nie ten sam czlowiek. A tu sobie przyjade, teczki nie mam, bede cierpial jak EMO, pojade do Marty i Dominika i powiem ze mam depresje i nagle sie okaze ze nic sie nie zmienilo ;-) I wszyscy beda tak strasznie zawiedzeni i juz teraz przepraszam ze beda i na szczescie wiekszosc moich porzyjaciol nigdy ze mna dluzej nie mieszkala, wiec znaja wersje henrego light, wiec jeszcze mam do kogo do Polski wracac ;-) Choc z drugiej strony to w sumie troche gowno prawda bo sa ludzie na tym swiecie z ktorymi chyba nie da sie poklocic. Przynajmniej ja juz probowalem i nie potrafie :D Moze to jest prawdziwy wyznacznik przyjazni? Ze niektorzy nadazaja za moim tokiem myslenia na tym blogu i nie gubia sie na literowkach, a inni nie? Poza tym tak sobie pisze bo mi sie w pracy nudzi, a nie mam silnej woli zeby, na przyklad ,slownik do islandzkiego wziac i poczytac, albo jakas ksiazke, tymbardziej tez z ludzmi po islandkzu gadac mi sie nie chce bo ja po islandzku nie umiem:-) Wiec mam jeszcze czas myslec jak to mozliwe ze jestem tu, w tej pracy, miesiac i dopiero teraz sie zorientowalem ze jak sie wchodzi do przedszkola to na scianie po prawej stronie dyplomy wisza i ze moje byczaste ksero dyplomu tez wisi:-) Co oczywiscie wszystko razem i tak nie jest mi wstanie dzis poprawic humoru bo EMO jestem i koniec. Kropka.
Przeczytalem na gazeta.pl, ze w kazdej komendzie policji ma byc ksiadz i kaplica i ze ocena z religi wlicza sie teraz do sredniej, a o etyce ani sluchu. I niech mi ktos dalej mowi ze idzie lepiej. Bedac tutaj widze jak indoktrynowani jestesmy religijnie od malego. Zeby nie bylo ze jestem jakis specjalnie anty, bo mnie to generalnie ani ziebi ani grzeje, ale to jest tylko przyklad ze nie tylko wzrost gospodarczy jest potrzebny aby bylo lepiej i nie on wszystko zalatwi. Na Islandii jest 300 tysiecy ludzi i ponad 30(!!!) roznego rodzaju wyznan religijnych, zeby znowu nie bylo ze oni w nic nie wierza, ale oddzielenie religii od panstwa jest calkowite i uwierzcie mi, ze to tym ludziom tu na zdrowie wychodzi. Ja tu z dziecmi pracuje i nikt ich od malego nie iwingiluje. Rodzice beda chcieli to mu pokaza lub sam do pewnych rzeczy dojdzie. Jakbysmy nie mieli na co kase wydawac. Nie no, pewne sprawy staja sie wogole juz dla mnie nie wytlumaczalne bo to jest jakby opowiedziec im o Polsce jak sie w Polsce nigdy nie mieszkalo. Dlatego ja tez pracujac juz troche tutaj dostrzegam pewne rzeczy, poki co jeszcze dobre :-), ale juz opowiedziec o tym to nie tak latwo. Ze Islandczycy kochaja wlasny kraj i ZAWSZE do niego wracaja. Nie sa takimi emigrantami jak my i to jest wogole dla nich nie do przejscia. Oni nie moga zyc dlugo poza swoim krajem. ale to jest tak jak my nie mozemy zyc w swoim kraju czasami i tyle ludzi wyemigrowalo. To moze tak upraszczajac trzeba zamienic wszystkie minusy na plusy i wtedy wyjdzie dlaczego chca zyc tylko u siebie. Nie no, to fascynujace jest jak sie porowna to do tego jak my myslimy czesto o naszym kraju, ze zle, nie dobrze, ze trzeba jechac, lepiej nie bedzie ;-) No zeby nie bylo ze to taki raj tutaj. Ja sie po prostu ciesze ze zobaczylem bo zawsze chcialem i wielu Polakom sie tu absolutnie nie podoba i tylko tu siedza z wielu roznych powodow.
środa, 14 listopada 2007
ylNastepna sprawa pchnieta do przodu. Moje nowoczesne sprzety juz w sklepie skonsuktowalem, teraz zajalem sie bankiem i nastepne bilety do polski w koncu chyba sam zabukuje. Powiedzialem mojej szefowej, ze chce kiedys przyjsc na 7:30 bo chce wyjsco 15:30 bo bank jest tylko do 16 a musze isc do tego banku tutaj. No to ona cos tam popatrzyla na plan kogo kiedy nie ma, skonsultowala sie z moja kolezanka co miala ze mna dyzur, po czym wsadzila mnei do swojego najmonowszego modelu jeppa Toyota i zawiozla do baku. I ide do pani w jednym okienku i jak zwykle mowi co innego niz pani w innym okienku i tym sposobem to jzu nie wiem czy pieniadze bede mogl sam wysylac przez konto w internecie czy jak twierdzi inna pani to jest zabronione przez prawo islandzkie i zawsze bede musial do banu przychodzic. To jest bardzo proste- po prostu musze sprawdzic. Do wizyt w moim banku tez sie juz przyzwyczailem. Wczoraj zaczalem islandzki i sie nowego zdania nauczylem "co robisz" i moge to przez caly dzien stosowacd dzisiaj jako zjebke bo to dziala na zasadzie szoku ze powiedzialem cos innego niz moje 15 wycwiczonych zdan wiec caly dzien leci mi bardzo milo i namawiam Maje ze jak juz maz do Berlina zabiera na tydzien przed swietami to ilez to pojechac do Krakowa. Ona oczywiscie z kolei mi oswiadcza gdzie, w ktorym hotelu bedzie spac i dla niej to takie oczywiste jest ze przeciez siade i przyjade powiedziec czesc bo dla niej wynajecie hotelu drogiego z Niemczech to tanie, to samo z samochodem, wiec co prawda mieskzam juz na Islandi troszeczke niedlugo, ale jeszcze mnie na takie ekscesy nie stac. Zreszta zima idzie i u mnie kazdy w pracy gdzies sobie wyjezdza. To juz nawet nie bedzie glupio bo ja tez bede mogl powiedziec ze gdzies bylem. I plotkuja teraz o mnie ale nie jestem wstanie wam powiedziec co :-) A ja udaje ze nic nie kapuje i tylko pisze sobie i pisze. Wcozraj o 16 zrobili mi to i zostawili mnie z chlopcami samego az do 1630. Moja kolezanka sobie wychodzi a ja do niej ze chyba mnie z nimi nie zostawi tutaj. A ona wykonuje rekami tez znak zolnierski jak do stanmia na bacznosc i mowi ze of kors aj em i zaczyna sie smiac i mowi see you tomorrow. No i tak zostalem sam i powtarzam w duchu ze dam rade i tlyko zastanawiam sie co mam zrobic z nimi po 1630 jak koncze prace i tylko mysle co mi wykombinuja bo tak srednia przez pol godziny jak cos kombinuja co 5minut to powinno wyjsc ze 6 razy cos zrobia. i rodzice tylko przychodza i zabieraja ich jeden po drugim i coraz mniej ich i coraz ciszej i juz wierze ze wszystko bedzie OK, nic zlego sie stac nie moze az pewnien dziadzius przychodzi po swojego wnuczka. I zestresowalio mnie to troche bo tak z rodzicami jak nie zajarze to powiedza po angielsku, jak kazde dziecko pochwale, pogadam cos tam o nich i sa happy i wogole no bo generalnie to mnie dzieci lubia a cztery piecioletnie dziewczynki serca bola jak o mnie mysla i tak rodzicom opiwdaja wiec jak juz mowilem w miare spox. No ale z ludzmi starszymi to jest odrobinke gorzej pzrerabane bo oni nie to ze nei umieja angielskiego, ale go po rpostu nie uzywaja i udawaja ze nie umieja i tak sobie mysle ze no odezwie sie do mnie slowem i koniec i jeszcze sie zbulwersuje ze ja jego najukochanszego w nuka wychowuje i po islandzku ni w zab. Wiec oposzedlem sobie gdzies na chwile do pokoju obok udajac ze cos tam sprzatam, bardzo zajety jestem i tylko na dzieci lukam, i nagle nie mam juz watpliwosci, nie musze miec dowodu, wierze ze Bog istnieje, moj agnostycyzm zniknal i zaczynam sie modizlc zeby sobie szybko poszli i nie musial z nim gadac. A ten jego wnuk jak na zlosc klockow ukladac nie skonczyl i generalnie to nie wiem o co chodzi ale tym dzieciom to tu chyba dobrze jest bo one wogole nie chca sie wynosic z tego przedszkola. Ja po tylu godzianch w nim to bym juz sobie z checia poszedl zjesc cos niezdrowego i obejrzec cartoon network. A oni nie. Siedza i siedza i te 5 minut jak siedza to dla mnie godzina byla i moze znowu Bog mi pokazuje ze jest bo wogole na mnie uwagi nie zwrocil. Ide. Te drzemki w przedszkolu nie zdrowe dla mnie sa bo ja po nich sie spiacy caly dzien juz czuje.
wtorek, 13 listopada 2007
Czasami zastanawiam sie czy pewne rzeczy to tylko tutaj czy moze to tylko moje iluzje ze tylko tutaj. bylem w sklepie w ktorym kupilem komputer. to moze zaczne od tego co nie tylko tutaj. najpierw mowie ze nie dzialaja sluchawki za ktore dalem 10000ISk wiec chialbymzeby dzialay ale ze one sa bezprzewodowe no i nie moge ich podlaczyc, ze tlyko wlacze i mi sie wylaczaja, nie? no i moj sprzedawca wygladajacy nota bene jak Marylin Manson bierze te sluchawki, podlacza do wiezy i zgadnijcie co? Oczywiscie sluchawki dzialaja. Myk polega na tym, ze jak wlaczam sluchawki to musze przyrzymac dluzej przycisk zeby swiatelko swiecilo sie raz na czerwono, raz na zielono. wtedy szuka polaczenia z komputerem. OK... No ale z laptopem jest lepiej bo pan mi oswiadczyl ze na tym komputerze winowsa XP sie juz po prostu zainstalowac nie da wiec nawet niech nie proboje a streoniki to moze sa dodawane do modeli ale akurat tak sie skada ze nie do mojego modelu i ze wogole to zebym poszedl gdzies tam do sklepu to mi naprawiaja bo windows vista taki drogi albo ze moj komputer ma BUCKUP i ze jak to zrobie to mi sie sam automatycznie Windows zainstaluje. Tylko nie wiedzialem o co mu chodzi z tym Buckupem, ale chyba o to, ze sobie nowe konto administratorskie robie jak ja na to z Bartkiem wpadlem po calodniowym kombinatorstwie. wogole generalnie to oswiadczylem w sklepie panowi ze mnie juz ten wspolczesny staff przerasta i ze chce artykuly go gazety wyslac i nawet jakbym znalazl ten sklep to przeciez on w godzinach mojej pracy to zamkniety bedzie i wogole to jaka ja mam pewnosc ze kupie Windowsa Viste i nie stanie mi sie to samo ze nie bede mogl go zainstalowac ze wzgledu na sterowniki???? Tak samo jak z bankiem do ktorego isc nie moge bo jest do 16 czynny. to znaczy ja wiem, ze znajde inna placowka czynna dluzej, ale myk polega na tym, ze tam zakladalem konto i wszystkie problemy jakie mam to musze isc do tej siedziby gdzie konto zakladalem. A WSZYSTKO do 16 tutaj czynne z takich rzeczy i jak ja mam to zlaatwic, jak ja mam isc do zwiazkow, no generalnie JAK? Welocome to Iceland. Poza tym to wszystko z tym komputerem to takie rozwiazania ze komus z Polski to sie trudno przestawic jest. Bo to o to przeciez chodzi zeby isc do kogos, zeby ten naprawil, zeby dostal pieniadze i wszyscy zyli dlugo, szczesliwie i dostatnie. No ale my w Polsce kasy nie mamy to kazdy sam sobie pirackiego Windowsa naprawia. Mysle ze gdyby islandczycy wiedzieli co ja potrafilem sam sobie na Windows XP zrobic zeby go naprawic (nie zeby to bylo cos specjalnego) to by mnie tu chyba za maga i hakera uznali. Ale ja sam powoli zaczynam tez patrzec na to z drugiej strony. Bo to jest tak ze wiele rzeczy sie tu dzieje i ja zywcem czasu nie mam i pewnie jakby mi sie bardzo popsulo, nikt na mieszkaniu nic szybko by nie wymyslil to pewnie poszedl bym do tego sklepu i dal komus do szybkiej naprawy. Bo mnie tu nie stac na luksus nie posiadania komputera a z drugiej strony w zabawe w poznawanie Windowsa Viste tez mi sie bawic nie chce. A tak na marginesie to ile ja sie tu rzeczy w przedszkolu nowych naucze :-): na przyklad umiem jzu takie fantazyjne fryzury dziewczynkom naprawiac a na poczatku to nawet zwyklego kucyja nei umialem zawiazac gumka zeby wlosy nie wychodzily. Przed chwila sie nauczylem na jakiej zasadzie wogole pielucha dziala i co zrobic zeby nie spadla. No takie rozne smieszne rzeczy ze az szok. nauczylem sie ze jak mi dziecko powie ze jestem glupi i juz mnie nie lubi i gdyby tylko znalo slowo spierdalaj glupi ciulu to by tak powiedzialo, nie oznacza ze ono tak mysli i ze po 30 minutach sladu po tym co powiedzialo nie ma i nie ma co przezywac. no wiele innyc hrzcezy tez sie nauczylem. Jakie to duze przejscie pracowac w koncu z normlanymi ludzmi dla mnie:-) Po 3 latach beznadziejnej w pracy w Polsce potrafie docenic to co mnie tu spotyka.
poniedziałek, 12 listopada 2007
Kawał z ubikacji w Sirkusie
- When did you get pregnant?
- When I was swimming in Blue Lagoon.
Nie wińcie sie jeśli nigdy nie byliście na Islandi i nie rozumiecie ;-)))
- When I was swimming in Blue Lagoon.
Nie wińcie sie jeśli nigdy nie byliście na Islandi i nie rozumiecie ;-)))
Moje dzieciaczki od samego sniadania rozpiera energia bo wszystkie zamiast jesc plakaly. Potem Maja mi sie ciepala nie wiadomo o co i wszystko chciala krzykiem wymusic co oczywiscie nigdy na mnie nie dziala, ale trzylatkowi nie wytlumacze ze to sie jeszcze bardziej uparty robie. No. No wiec po drzemce tak sobie pomyslalem, ze skoro tacy nadpobudliwi dzisiaj to sobie na dwor pojdziemy spozytkowac ta energia. Oczywiscie ubieranie to tez osobna historia, Maja juz plakac sily nie miala a ja sie zastanawialem jak ona to robi i skad sile bierze. No i wzielismy na ten dwor ze soba koszyk co by to smieci spotkane na chodniku pozbierac. Ale ze smieci znalezlismy piec na krzyz to sobie pomyslalem, ze u mnie w szkole zawsze na pola chodzilismy bo mozna bylo miec zbieranie smieci szybko za soba. no to poslzismy na pola i tam tez piec smieci na krzyz zesmy znalezli. Ale pierwsze co sie rzuca ludziom i o czym wam tez kiedys tam pisalem to to, ze Reykjavik to niesamowicie czyste miasto. No moze nie w Downtown w sobote lub w niedziele rano ale generalnie smieci sie na ulicach nie uswiadczy. Co nie znaczy ze ich nie ma. Ostatnio kolo centrum Kringlan ktos rozbil i zdemolowal przystanek autobusowy. Troche mi glupio i smutno bylo ze sie ucza na tych filmach amerykanskich takich rzeczy. Moi chlopcy w przedszkolu juz na pewno przemocy uzywac beda, chyba ze ich mentalnosc znam jeszcze za malo i moze to takie pierwsze wrazenie moje.
Jasno sie robi okolo 9:45 dopiero. A w Islandi swieta chyba szybciej przychodza bo juz widze na balkonach ludzi na moim osiedlu ozdoby choinkowe, caly Kringlan juz w swiatelkach i wogole drzewka niektore na ulicy przsytrojone juz widze takze. W Polsce podobno snieg juz czasami a u mnie deszcz poziomy. Wczoraj sobie chcialem z Monika na GG pogadac ale jak sie juz zebralem to zdazylem odebrac tylko wiaodmosc ze jest i napisalem ze ja tez i mi GG calkowicie padlo. I skonczylo sie na tym, ze zamiast spac to zjadlem kromke z salatka buraczana, ktora jak kupowalem to myslalem ze jest paprykowa i poszedlem na oddac sie mojemu zlemu zapoczatkoweanemu zwyczajowi- czyli ja w majtkach i kurtce, pionowy deszcz i papieros. Po prostu gorzej niz narkoman ja jestem. Znowu sie musze pobawic w rzucanie fajek- tym razem po raz drugi i ostatni w Islandi, ale kurde, niech sobie caly swiat gada co chce, ja po prostu lubie palic!
Poza tym rozumiem juz mojego kuzyna z Wloch. Zawsze uwazalem, ze to chyba ten konsumpcyjny swiat i pieniadze sprawiaja ze sobie nie umie windowsa przeinstalowac albo zainstalowac, ale nawet jesli cos w tym jest no to pech dla mnie, bo ja tez juz nie umiem. Ten laptop z Vista to jakies jedno wielkie nieporozumienie. Zaczal mi ostatnio padac, wymyslilem ze XP na nim zainstaluje ale sie nie da. W koncu skoczylo sie na tym, ze nowe konto zrobilem i jest OK ale zobaczymy na jak dlugo. I zeby bylo smiesznie to wszystkie aktualizacje na ktore wygasla mi licencja znowu sa aktualne, wiec co? Jak mi sie koncza to za pol roku znowu zrobie nowe konto? Nie pojme tego systemu nigdy.
Poza tym rozumiem juz mojego kuzyna z Wloch. Zawsze uwazalem, ze to chyba ten konsumpcyjny swiat i pieniadze sprawiaja ze sobie nie umie windowsa przeinstalowac albo zainstalowac, ale nawet jesli cos w tym jest no to pech dla mnie, bo ja tez juz nie umiem. Ten laptop z Vista to jakies jedno wielkie nieporozumienie. Zaczal mi ostatnio padac, wymyslilem ze XP na nim zainstaluje ale sie nie da. W koncu skoczylo sie na tym, ze nowe konto zrobilem i jest OK ale zobaczymy na jak dlugo. I zeby bylo smiesznie to wszystkie aktualizacje na ktore wygasla mi licencja znowu sa aktualne, wiec co? Jak mi sie koncza to za pol roku znowu zrobie nowe konto? Nie pojme tego systemu nigdy.
niedziela, 11 listopada 2007
Smok
Naprawde dobrze, że piszę o czymś od razu jak się dzieje. Bo potem to nie ma już takiego smaku. Na przykład moja praca w klubie. Teraz to tylko patrze czy ktoś chce być w kuchni czy nie. I jak nie chce to się bardzo cieszę bo poza sezonem jest, gości pięciu na krzyż, nawet Dj zaczyna grać o wiele pózniej, bo około pierwszej w nocy, i mam tam generlanie święty spokój. Raz na jakiś czas szklanki i kufle włoże do zmywarki, sprawdzę czy przy dancefloor barze nic nie brakuje i nic więcej mnie nei obchodzi. Nie muszę nosić lodu, kufli do barów, pilnować by czegoś nie brakło, a co najważniejsze, nie muszę przeciskać się przez tych spoconych, pijanych ludzi, przepraszać, że żyje, gdy wezmę szkalnkę w której nic nie ma, ale dla nich jest, nie muszę kłocić się z tymi pizdami o to, żeby w barze nie palić i mówiąc oględnie mało się męcze. Jak mi się chce to stanę przy barze koło kuchni i patrze sobie na to roztańczone bydło i DJa, który co piątek i sobotę puszcza tam samą muzykę, także przy pewnych piosenkach mam już odruchy wymiotne, a do tego już od trzech nocek nie było Britney co jest masakrycznie niewybaczlane! Muszę coś z tym zrobić.
Poza tym moja załoga niezmiennie mnie fascynuje. Dziś nie było w pracy mojego kolegi z Hiszapni, a zaloga ta sama co wczoraj, czyli nikt nic nie wie. Zeschizowany Czech, barman przy moim barze, którym się opiekuje. Zawsze mu czegoś brakuje, nawet jezlei dana rzecz nie jest mu w tej chwili wogóle potrzebna. I tłumaczenie mu, że jak przyniosą brudne, wymyje i mu dam nic nie pomaga. I lata, szuka, zamiast stać przy tym barze, aż w końcu zjebkę od nowej, nic niewiedzącej menadżerki dostał, i dobrze mu tak. A moja menadżerka znowu wydawała mi się na początku zimną, chamską suką, ale okazała się bardzo miła w gruncie rzeczy. Pamiętam ją zawsze nawaloną jak się na kuchni szwędała i zagradzała mi drogę i tylko brzydkie słowa mi się wtedy na usta cisły bo ja wszystko rozumie, ale nie wtedy jak jest te magiczne 5 minut kiedy wszytko trzeba na 10 minut przedtem, a nie ma nic. Jest jeszcze Francuz nowy, któremu Polska kojarzy się chyba tylko z Polskim chydraulikiem, więc wogóle zdziwiony szczególnie jak mu mówie, że ja tu w edukacji ;-) pracuję, do baru przychodzę bo lubię a w Islandi jestem bo zawsze chciałem być, że dla pieniędzy samych to bym poleciał gdzieś bliżej. No i generalnie zgasiłem go z miejsca i już mi się z nim gadać wogóle nie chce bo ten jego akcent francuski mnie po prostu rozpierdala i nic go nie rozumiem, a rozmowa z ludźmi, których nie rozumiem po angielsku doprowadza mnie do szału. Bo żeby było śmieszne to on tu za swoją islandzką dziewczyną przyjechał i pracuje gdzieś w barze na zmywaku i widzę, że generlanie to chyba bardzo cierpi, bo mu się francuski socjal skończył i w Islandi nie ma pracy po 7 godzinek i do domu. ale to tak to jest z ludźmi pochodzenia islandzkiego. Oni tak kochają swój kraj, tak im się tu dobrze żyje, że bądźcie pewni- jeśli kiedykolwiek w zyciu bedziecie mieli partnera islandzkiego i go bedziecie kochać i układać sobie z nim życie, to na pewno wylądujecie z nim tutaj a nie w waszym kraju. A poznałem już krocie osób, które są tutaj dla swoich islandzkich partnerów. Duzo by opowiadania było. Zaczynając od pewnej murzynki z kursu, która uparcie twierdzi, że jej kraj to Londyn, a nie Ameryka i mrozi się w tej lodówce dla swojego chlopaka, na mojej wicedyrektorce kończąc, której córka mieszka teraz przez rok w Japonii ze swoim mężem, a genralnie to mieszkają w USA, ale po powrocie z Japonii mają zamiar osiedlić się w Islandii. Oby się tylko jej mężowi spodobalo. A wogóle to moja wicedyrektorka pojechała do Lizbony na wakcje tyodniowe, bo jak mówi ona i moja dyrektorka, islandczycy mają dużo pieniedzy, idzie noc. No i tak to jest. Bo oni po całym świecie podrózują, ale swojego tak na serio nie znają, zgodnie z zasadą znaną na całym świecie, iż cudze chwalicie...
No i tak zostawili mnie z tymi ludźmi w tej młóckowni i miałem dużo czasu, żeby się zastanwiać czemu ci ludzie tu pzrychodzą do tego baru (mówie o pracownikach) kiedy mają swój wolnu dzień. Gisli mnie rozwala. On chyba żyje tym barem. A wszyscy się już z niego napierdzielają, że on tylko szkalnki lubi nosić, a wszystko inne co jest do roboty to spierdala przed swoim smokiem, jak ja przed myciem podłogi. to samo ten mój kolega z Hiszpanii. przyszli, troszkę popili chyba za darmo z menadżerem i zaczął się nieżły ubaw dla mnie. Potem gdzieś tam podzwnili i zaczeli mnie niedozwolonymi używkami częstować po czym wszyscy wyszli przez niedozwolone drzwi i pomkneli w świat sie bawić beze mnie. Bo ludzi imion na Islandi nie znam więc wybaczcie. Ja w Polsce potrzebuje miesiąc lub dłużej by zapamietać więc co dopiero tutaj. Tylko Heklę mi zostawili to miałem z kim na fajki chodzić. Drugi barman z Peru, który umie po 10 latach perfekcyjnie islandzki zawsze sie nawali i mam z nim intersujące rozmowy. Te typowo pijackie uścicki :-) jak to się wszyscy kochamy jak jedna wielka rodzina. ale po raz piećdziesiąty dzisiejszego dnia się pytam jak on mógł mi takie coś zrobić jak tej nocy? Jak mógł wpaść do mnie do kuchni, nie uściskać się, wogóle nic nie powiedzieć, wody nie chcieć, tylko zacząć rzygać mi na zmywarkę. Ja się juz zanoszę z obrzydzenia, pytam się załamany dlaczego, dlaczegoż mi to zrobiłeś i dre się zeby przeniósł ten łeb nad zlew i tam sobie rzygał. No chociaż tyle posluchał ale mówie mu, choć nie wiem czy jarzy, że ja z Heklą na dymka idę i przychodzę i ja nie chcę tego wogóle na zmywarce widzieć i w zlewie bo prędzej cały bar stanie niż ja tam rękę włoże i posprzątam po nim. I takie nerowego papieroska miałem bo cóż ja mogłem wiedzieć ile ona świadomy był tego co ja do niego mówię a ile nie. Ale na szczęście świadomy był bardzo i lśniło na błysk. Nad ranem, jak już uciekłem przed moim smokiem i dałem wszystkim nowym do posprzątania podłogę w kuchni, zjawił się mój ulubiony islandkzi fizyk z pizzą dla wszytkich, który tak TYLKO zawiózł kolegę do downtown, że skonczył u nas w barze nad ranem w samej koszuli. Maskarycznie mu się musiało potem ze mna iść na taxi. i znowu zyskałem bo on zapłacił za siebie a ja tylko dopłaciłem 400ISK potem. i wogóle ja się już ludzi od wczoraj przestaje pytać ile oni lat mają, bo ja tu sobie zawsze porównuje ich wiekowo do siebie na zasadzie ile ja będąc w ich wieku miałem własnego w polsce, zapominając, ze prócz 7 letniego samochodu to nie miałem nic własnego i ciągle zapominam, że tutaj się to troszkę inaczej kręci. Na początku wydawało mi się to wszystko jakąś jedna, wielką, rozpasaną konsupcją, ale to taki po prostu ich standard życia tylko. i czasmai myśle, że dobrze, że ludzie w Polsce, moja rodzina nawet i koledzy, nie będą się mieli wszyscy przekonać na własne oczy o czym ja czasami piszę bo by się nagle okazać, że w tej Polsce to jedna wielka ściema po prostu bo się stara 1000 osób, czasami udaję się ledwo jednej, a reszcie stara się wmówić, że się stara za mało, za mało uczy, za mało języków zna, no i generalnie, co prawda to prawda, ale o wiele biedniejsi jesteśmy, choć i ten argument z każdym rokiem traci swoje silne podstawy. Bo oni tu naprawdę wszystko tak wcześnie zaczynają i jak tlyko chcą to wszystko zrobić mogą. ten mój kolega fizyk konczy fizykę w collegu, 19 lat ma, na rok do Australii jedzie bo tak, a potem sobie po powrocie dom na raty bierze. i ja nie mówie, że u nas to się wogóle tego nie da, ale bądźmy sczerzy ileż to by zachodu być musiało, a tutaj to takie oczywiste, że się po prostu pakujesz i jak chcesz zobaczyć to jedziesz i wracasz. Hekla na rok do Paryża jedzie fotografię studiować. Albo jeszcze gdzie indziej. Sama ostatecznie nie wie. Ale żeby nie było, że im to tak znieba wszystko spada. Bo tu drogie wszystko i sobie zapracować na to tzreba, ale masz przynamniej tą pewność, że ten trud pracy na pewno sie opłaci. Bo tu każdy do cholery pracuje jak najdłużej może. nawet jak mu się emerytura należy. Nikt nie szuka kruczków jakby to się wcześniejszym emerytem stać albo na zasiłek iść dla bezrobotnych, który tu jest dość wysoki i normalnie można by żyć. Do szpitala dopłacasz, za zęby oficjalnie płacisz, w ośrodku dopłacasz, za studia płacisz- obojętnie czy dziennie czy zaoczne tyle. ale może dzięki tym opłatom wszystkim ten dobrobyt też się jakoś robił.
A wogóle to w klubie staneło na tym, że ja taki hardworker bez wolnego jestem dłuższy czas, więc że menadżer i mój fizyk zarządzili za około 2 tygoddnie wilny weekend i Islandie mamy jechać pozwiedzać. No i juz dwa probelmy rozwiazać znowu musiałem. bo ja na Polskę to tylko tu psiocze, nigdy do nich. Że jestem tu bo chciałem, że nie póki co w fabryce nie pracuje co wzbudza taki mile łechcący moją próżność i pokorę podziw i że ja i moi przyjaciele to wogóle nie tylko pracą żyjemy i że ja po prostu teraz muszę sobie dorobić bo tak tu kasę na wszystko wydawałem jak oni i bym do Polski bez grosz musiałe lecieć i ze mi sie tam u mnie bardzo dobrze żyło i ze tu jestem bo mi się też dobrze żyje. Nie mam już siły ciągle to ludziom tłumaczyć, ale robię to już tylko dla tych co tak lepiej znam. może choć trochę się wysilą i kiedyś spojrzą na mnie nie z perspektywy pracownika firmy budowlanej, który im krzywo domy buduje jak oni to twierdzą. No a druga kwestia to taka, że ja już to co mi pokazać chcieli to widziałem co ich też troszkę może z tropu zbiło jak im powiedziałem co widziałem. Ale staneło, że na wulakny jechać możemy. przy czym oczywiście ja tu za długo mieszkam już zeby nie wiedzieć, że zapomną i my może to kiedyś zrobimy ale na pewno nie bedzie to za 2 tygodnie ani w tym roku już wogóle. W sumie to już sami islandczycy wiedzą, że tak to jest jak coś obiecują. Fizyk doszedł do wniosku, że to przez to, że jest ich tak mało. Także zarzeka się, że pogada z menadżerem i da znac. ja staram się jak mogę mu wierzyć, więc raczej nie wierze. najwyżej miło się zdziwie. Moja szefowa już wie, że musi dzownić jak jej mówi co zapomni, mój menadzer wie, że rachunki za taksówkę to mu muszę dać jak jest w pracy bo tak to weźmie i zapomni. No prostu to już dla mnie takie normalne że nie dziwota. A tak wogóle to bardzo miło że wpadli na taki pomysł. to byłby niezły wypad. wiem to bo juz ich na tyle znam.
Vista mi pada i już się modlę, żeby jak najprędzej XP tu wgrać i mieć spokój z tymi wszystkimi chorymi skrótami w moim komputerze, które były w nim i nie potrafię ich w Viście usunąć. nie macie pojęcia ile mnie kosztuje irytacji pisanie na tym komputerze. dlatego przed tym zmokiem nie uciekne i zrobie to :-)
Bo z tym smokiem to o to chodzi, że znowu sobie z Krzyskiem testy robiłem ogladając teledyski na You Tube. Ty razem jaki typ osobowości u mnie odgrywa największą rolę czy coś w tym stylu i mi wyszło, że ja prawie 100% wędrowiec jestem. bo naprawdę jestem. no sami zobaczcie. aż w szoku byłem:
Wędrowiec
Cel: Niezależność Wolność Samodzielność
Obawy: Konformizm
Reakcja na smoka: Ucieka
Duchowość: Samotnie poszukuje Boga
Intelekt: Samodzielnie bada nowe idee
Związki międzyistotalne: Chadza własnymi ścieżkami istnieje sam dla siebie
Emocje: Radzi sobie sam, stoik
Zdrowie: Nie ufa specjalistom, sam dba o swoje zdrowie, dzięki skrytej, starożytnej wiedzy, albo indywidualnym ćwiczeniom
Praca: "zrobię to sam", szuka powołania
Środki: Self-made man, potrafi poświęcić pieniądze dla niezależności
Zadania/Osiągnięcia: Niezależność Tożsamość Powołanie
Naprawdę cały ja- czy wierzycie czy nie.
Poza tym moja załoga niezmiennie mnie fascynuje. Dziś nie było w pracy mojego kolegi z Hiszapni, a zaloga ta sama co wczoraj, czyli nikt nic nie wie. Zeschizowany Czech, barman przy moim barze, którym się opiekuje. Zawsze mu czegoś brakuje, nawet jezlei dana rzecz nie jest mu w tej chwili wogóle potrzebna. I tłumaczenie mu, że jak przyniosą brudne, wymyje i mu dam nic nie pomaga. I lata, szuka, zamiast stać przy tym barze, aż w końcu zjebkę od nowej, nic niewiedzącej menadżerki dostał, i dobrze mu tak. A moja menadżerka znowu wydawała mi się na początku zimną, chamską suką, ale okazała się bardzo miła w gruncie rzeczy. Pamiętam ją zawsze nawaloną jak się na kuchni szwędała i zagradzała mi drogę i tylko brzydkie słowa mi się wtedy na usta cisły bo ja wszystko rozumie, ale nie wtedy jak jest te magiczne 5 minut kiedy wszytko trzeba na 10 minut przedtem, a nie ma nic. Jest jeszcze Francuz nowy, któremu Polska kojarzy się chyba tylko z Polskim chydraulikiem, więc wogóle zdziwiony szczególnie jak mu mówie, że ja tu w edukacji ;-) pracuję, do baru przychodzę bo lubię a w Islandi jestem bo zawsze chciałem być, że dla pieniędzy samych to bym poleciał gdzieś bliżej. No i generalnie zgasiłem go z miejsca i już mi się z nim gadać wogóle nie chce bo ten jego akcent francuski mnie po prostu rozpierdala i nic go nie rozumiem, a rozmowa z ludźmi, których nie rozumiem po angielsku doprowadza mnie do szału. Bo żeby było śmieszne to on tu za swoją islandzką dziewczyną przyjechał i pracuje gdzieś w barze na zmywaku i widzę, że generlanie to chyba bardzo cierpi, bo mu się francuski socjal skończył i w Islandi nie ma pracy po 7 godzinek i do domu. ale to tak to jest z ludźmi pochodzenia islandzkiego. Oni tak kochają swój kraj, tak im się tu dobrze żyje, że bądźcie pewni- jeśli kiedykolwiek w zyciu bedziecie mieli partnera islandzkiego i go bedziecie kochać i układać sobie z nim życie, to na pewno wylądujecie z nim tutaj a nie w waszym kraju. A poznałem już krocie osób, które są tutaj dla swoich islandzkich partnerów. Duzo by opowiadania było. Zaczynając od pewnej murzynki z kursu, która uparcie twierdzi, że jej kraj to Londyn, a nie Ameryka i mrozi się w tej lodówce dla swojego chlopaka, na mojej wicedyrektorce kończąc, której córka mieszka teraz przez rok w Japonii ze swoim mężem, a genralnie to mieszkają w USA, ale po powrocie z Japonii mają zamiar osiedlić się w Islandii. Oby się tylko jej mężowi spodobalo. A wogóle to moja wicedyrektorka pojechała do Lizbony na wakcje tyodniowe, bo jak mówi ona i moja dyrektorka, islandczycy mają dużo pieniedzy, idzie noc. No i tak to jest. Bo oni po całym świecie podrózują, ale swojego tak na serio nie znają, zgodnie z zasadą znaną na całym świecie, iż cudze chwalicie...
No i tak zostawili mnie z tymi ludźmi w tej młóckowni i miałem dużo czasu, żeby się zastanwiać czemu ci ludzie tu pzrychodzą do tego baru (mówie o pracownikach) kiedy mają swój wolnu dzień. Gisli mnie rozwala. On chyba żyje tym barem. A wszyscy się już z niego napierdzielają, że on tylko szkalnki lubi nosić, a wszystko inne co jest do roboty to spierdala przed swoim smokiem, jak ja przed myciem podłogi. to samo ten mój kolega z Hiszpanii. przyszli, troszkę popili chyba za darmo z menadżerem i zaczął się nieżły ubaw dla mnie. Potem gdzieś tam podzwnili i zaczeli mnie niedozwolonymi używkami częstować po czym wszyscy wyszli przez niedozwolone drzwi i pomkneli w świat sie bawić beze mnie. Bo ludzi imion na Islandi nie znam więc wybaczcie. Ja w Polsce potrzebuje miesiąc lub dłużej by zapamietać więc co dopiero tutaj. Tylko Heklę mi zostawili to miałem z kim na fajki chodzić. Drugi barman z Peru, który umie po 10 latach perfekcyjnie islandzki zawsze sie nawali i mam z nim intersujące rozmowy. Te typowo pijackie uścicki :-) jak to się wszyscy kochamy jak jedna wielka rodzina. ale po raz piećdziesiąty dzisiejszego dnia się pytam jak on mógł mi takie coś zrobić jak tej nocy? Jak mógł wpaść do mnie do kuchni, nie uściskać się, wogóle nic nie powiedzieć, wody nie chcieć, tylko zacząć rzygać mi na zmywarkę. Ja się juz zanoszę z obrzydzenia, pytam się załamany dlaczego, dlaczegoż mi to zrobiłeś i dre się zeby przeniósł ten łeb nad zlew i tam sobie rzygał. No chociaż tyle posluchał ale mówie mu, choć nie wiem czy jarzy, że ja z Heklą na dymka idę i przychodzę i ja nie chcę tego wogóle na zmywarce widzieć i w zlewie bo prędzej cały bar stanie niż ja tam rękę włoże i posprzątam po nim. I takie nerowego papieroska miałem bo cóż ja mogłem wiedzieć ile ona świadomy był tego co ja do niego mówię a ile nie. Ale na szczęście świadomy był bardzo i lśniło na błysk. Nad ranem, jak już uciekłem przed moim smokiem i dałem wszystkim nowym do posprzątania podłogę w kuchni, zjawił się mój ulubiony islandkzi fizyk z pizzą dla wszytkich, który tak TYLKO zawiózł kolegę do downtown, że skonczył u nas w barze nad ranem w samej koszuli. Maskarycznie mu się musiało potem ze mna iść na taxi. i znowu zyskałem bo on zapłacił za siebie a ja tylko dopłaciłem 400ISK potem. i wogóle ja się już ludzi od wczoraj przestaje pytać ile oni lat mają, bo ja tu sobie zawsze porównuje ich wiekowo do siebie na zasadzie ile ja będąc w ich wieku miałem własnego w polsce, zapominając, ze prócz 7 letniego samochodu to nie miałem nic własnego i ciągle zapominam, że tutaj się to troszkę inaczej kręci. Na początku wydawało mi się to wszystko jakąś jedna, wielką, rozpasaną konsupcją, ale to taki po prostu ich standard życia tylko. i czasmai myśle, że dobrze, że ludzie w Polsce, moja rodzina nawet i koledzy, nie będą się mieli wszyscy przekonać na własne oczy o czym ja czasami piszę bo by się nagle okazać, że w tej Polsce to jedna wielka ściema po prostu bo się stara 1000 osób, czasami udaję się ledwo jednej, a reszcie stara się wmówić, że się stara za mało, za mało uczy, za mało języków zna, no i generalnie, co prawda to prawda, ale o wiele biedniejsi jesteśmy, choć i ten argument z każdym rokiem traci swoje silne podstawy. Bo oni tu naprawdę wszystko tak wcześnie zaczynają i jak tlyko chcą to wszystko zrobić mogą. ten mój kolega fizyk konczy fizykę w collegu, 19 lat ma, na rok do Australii jedzie bo tak, a potem sobie po powrocie dom na raty bierze. i ja nie mówie, że u nas to się wogóle tego nie da, ale bądźmy sczerzy ileż to by zachodu być musiało, a tutaj to takie oczywiste, że się po prostu pakujesz i jak chcesz zobaczyć to jedziesz i wracasz. Hekla na rok do Paryża jedzie fotografię studiować. Albo jeszcze gdzie indziej. Sama ostatecznie nie wie. Ale żeby nie było, że im to tak znieba wszystko spada. Bo tu drogie wszystko i sobie zapracować na to tzreba, ale masz przynamniej tą pewność, że ten trud pracy na pewno sie opłaci. Bo tu każdy do cholery pracuje jak najdłużej może. nawet jak mu się emerytura należy. Nikt nie szuka kruczków jakby to się wcześniejszym emerytem stać albo na zasiłek iść dla bezrobotnych, który tu jest dość wysoki i normalnie można by żyć. Do szpitala dopłacasz, za zęby oficjalnie płacisz, w ośrodku dopłacasz, za studia płacisz- obojętnie czy dziennie czy zaoczne tyle. ale może dzięki tym opłatom wszystkim ten dobrobyt też się jakoś robił.
A wogóle to w klubie staneło na tym, że ja taki hardworker bez wolnego jestem dłuższy czas, więc że menadżer i mój fizyk zarządzili za około 2 tygoddnie wilny weekend i Islandie mamy jechać pozwiedzać. No i juz dwa probelmy rozwiazać znowu musiałem. bo ja na Polskę to tylko tu psiocze, nigdy do nich. Że jestem tu bo chciałem, że nie póki co w fabryce nie pracuje co wzbudza taki mile łechcący moją próżność i pokorę podziw i że ja i moi przyjaciele to wogóle nie tylko pracą żyjemy i że ja po prostu teraz muszę sobie dorobić bo tak tu kasę na wszystko wydawałem jak oni i bym do Polski bez grosz musiałe lecieć i ze mi sie tam u mnie bardzo dobrze żyło i ze tu jestem bo mi się też dobrze żyje. Nie mam już siły ciągle to ludziom tłumaczyć, ale robię to już tylko dla tych co tak lepiej znam. może choć trochę się wysilą i kiedyś spojrzą na mnie nie z perspektywy pracownika firmy budowlanej, który im krzywo domy buduje jak oni to twierdzą. No a druga kwestia to taka, że ja już to co mi pokazać chcieli to widziałem co ich też troszkę może z tropu zbiło jak im powiedziałem co widziałem. Ale staneło, że na wulakny jechać możemy. przy czym oczywiście ja tu za długo mieszkam już zeby nie wiedzieć, że zapomną i my może to kiedyś zrobimy ale na pewno nie bedzie to za 2 tygodnie ani w tym roku już wogóle. W sumie to już sami islandczycy wiedzą, że tak to jest jak coś obiecują. Fizyk doszedł do wniosku, że to przez to, że jest ich tak mało. Także zarzeka się, że pogada z menadżerem i da znac. ja staram się jak mogę mu wierzyć, więc raczej nie wierze. najwyżej miło się zdziwie. Moja szefowa już wie, że musi dzownić jak jej mówi co zapomni, mój menadzer wie, że rachunki za taksówkę to mu muszę dać jak jest w pracy bo tak to weźmie i zapomni. No prostu to już dla mnie takie normalne że nie dziwota. A tak wogóle to bardzo miło że wpadli na taki pomysł. to byłby niezły wypad. wiem to bo juz ich na tyle znam.
Vista mi pada i już się modlę, żeby jak najprędzej XP tu wgrać i mieć spokój z tymi wszystkimi chorymi skrótami w moim komputerze, które były w nim i nie potrafię ich w Viście usunąć. nie macie pojęcia ile mnie kosztuje irytacji pisanie na tym komputerze. dlatego przed tym zmokiem nie uciekne i zrobie to :-)
Bo z tym smokiem to o to chodzi, że znowu sobie z Krzyskiem testy robiłem ogladając teledyski na You Tube. Ty razem jaki typ osobowości u mnie odgrywa największą rolę czy coś w tym stylu i mi wyszło, że ja prawie 100% wędrowiec jestem. bo naprawdę jestem. no sami zobaczcie. aż w szoku byłem:
Wędrowiec
Cel: Niezależność Wolność Samodzielność
Obawy: Konformizm
Reakcja na smoka: Ucieka
Duchowość: Samotnie poszukuje Boga
Intelekt: Samodzielnie bada nowe idee
Związki międzyistotalne: Chadza własnymi ścieżkami istnieje sam dla siebie
Emocje: Radzi sobie sam, stoik
Zdrowie: Nie ufa specjalistom, sam dba o swoje zdrowie, dzięki skrytej, starożytnej wiedzy, albo indywidualnym ćwiczeniom
Praca: "zrobię to sam", szuka powołania
Środki: Self-made man, potrafi poświęcić pieniądze dla niezależności
Zadania/Osiągnięcia: Niezależność Tożsamość Powołanie
Naprawdę cały ja- czy wierzycie czy nie.
sobota, 10 listopada 2007
W piatek udałem się z moimi dzieciaczkami odwiedzić Maję, ich nauczycielkę, która wraca do pracy, ale była miesiąc chora. Teraz się zamienie z inną nauczycielką znowu i dostanę grupę pięciu dwulatków, którzy są po prostu zajebiści i pocieszni jak nikt inny na świecie, generalnie dają czadu, tylko w pieluchy jeszcze robią i ja już zapowiedziałem, że uszkodzić ich nie chce i ktoś to bedzie robił za mnie. No ale poza tym to takie chodzące, nakręcane kukiełki jak z filmu. Plus taki, że śpią po 3 godziny w przedszkolu, praktycznie ile chcą, a ja mogę w tym czasie po internecie buszować.
No ale ja chciałem wam napisać czemu ja po wizycie u Mai zrozumiałem dlaczego islandczycy są naprawdę najszczęśliwszym narodem na świecie, ale w gruncie rzeczy nie umiem tego wytłumaczyć. Tak na pierwszy rzut oka to mozna by powiedzieć, że to wszystko przez to, że dużo pieniędzy mają i są tacyy bezstresowi. Ale ja uważam, że to tylko 10% prawdy, bo przecież oni też nie od zawsze są takim bogatym narodem, Maja to na pewno jeszcze pamięta te biedniejsze czasy. Po prostu jak widze jakie oni mają podejście do życia to momentlanie wszystko rozumiem. Poza tym podoba mi się ten wyczuwalny dystnas do wszystkich nieszczęść jakie spotykają cię w życiu i ta niezachwiana wiara, że możesz wszystko jeśli tylko chcesz. Bo dla mnie w tym kraju to naprawde nie tylko slogan, ale może tak być jeśli tylko chcesz. I nie chce przez to powiedzieć, że w Polsce się nie da, ale prawda udaje się tylko niektórym, a ile przy tym zachodu czasami to mi by się chyba już teraz starać nie chciało. Co nie znaczy, że tu jak gwiazdka z nieba coś spada, ale chcesz, starasz się, to na pewno się ziści. Mozesz miec tą pewność, że się zrealizujesz. W Polsce tlyko nadzieje i znajomości póki co. No ja wiem, że nie wszyscy zrozumieją to co piszę bo to się nie da końca zrozumieć jeśli się tu nie było trochę i nie zobaczyło jak to się kręci. Poza tym im dłużej przebywam z Islandczykami, tym bardziej poznaję ich drugą stronę, nie tylko powierzchowność. Na przykład Hekla, moja urocza, piękna i kochana Hekla, studiowała na uniwersytecie jakiś biznes i teraz pracuje w agencji reklamowej. Chcę jechać na studia podyplomowe do Paryża w fotografii. Także ta praca w klubie dla niej to tak naprawdę tylko przyjemność, taka odskocznia, żeby od czasu do czasu spotkać się z tymi wszystkimi ludźmi, taki powrót do studenckich korzeni kiedy pewnie też tu pracowała. Drugi mój klubowy kolega studiuje fizykę co wogóle jest dla mnie masakrą, bo ja mam problemy żeby policzyć pensję tak, żeby mi do pierwszego starczyło. Wyłozyłem mu moje teorie podsłuchane u Doroty jak to matemtyka jest królową nauk a fizyka to tylko teoria, która bez matematyki nie ma racji bytu. Poza tym wszyscy, nawet z moim kolegą z Hiszpani, słuchają jazzu. A tak na marginesie to niby taka inwazja Polaków na wyspę, a w klubie to tylko Islandzki, Hiszpański i czasami tylko angielski jak się wkurwię i powiem, że też chcę rozumieć co tam szprechają. Bo mój menadżer mieszkał przez pewnien czas w Hiszpani i może to dlatego. Bo on płynnie po hiszpańsku mówi, więc ma się z nimi jak dogadywać. I tym sposobem jest trzyjęzyczny.
A wogóle to liczyłem na bardzo spokojny piatek po całym tygodniu i może by tak było, bo ludzi pięciu na krzyż, ale jak zwykle nadzieja matką głupich i wpadam do klubu i się okazuje że menadżer nowy dziś na pierwszą nockę i oprócz mnie, Hekli i tego Hiszpana wszyscy są dziś nowi!!! Już od poczatku wiedziałem, ze będzie ciekawie. Jeszcze z Rudim się dobrze nie rozebrałem a już pytanie gdzie to, gdzie tamto, gdzie to położyć, gdzie to znaleźć, co z tym zrobić. Jezu, ja sam tam miesiąc pracuje i nic nie wiem jeszcze. I jeszcze ta menadzerka, która naprawde fajną jest, ale czy ona akurat wczoraj sobie musiała ubzdurywac jakieś nowe teorię jak coś bedziemy robić? Jakieś plastic protection mi na kieliszki każe szukać bo jak spadną to do sałatek szkło poleci. więc jej mówie, że jestem tu 1,5 miesiąca, ale nigdy żadnej protection nie widziałem albo że odkąd tu jestem nie widziałem żeby ktokolwiek do plastic baru koło danceflooru wkładał to piwo. Tyle dobrze tylko, że mało przeszkadzała i słuchała jak jej mówiliśmy i się nie wtrącała dużo. No i tym sposobem Hekla pomagała się wszystkim barmanom do pracy przygotowywać a ja z rudmi ustawiałem resztę załogi i tlumaczyłem co i jak. W sumie był jeszcze chan co teraz ze mną taksówką do domu wraca ale Chan tak mówi po angielsku jak ja po Chinsku więc się nie liczył. W sumie wszystko było OK, ale tylko dlatego, że nie było wielu ludzi, nawet DJ zaczął grać o 1 dopiero na 2,5 godzinki i nie puścił Britney, więc dla mnie ta noc była stracona. Ale po całej nocy, jak się tak nabiegałem za tymi ludźmi, natłumaczyłem, narozwiązywałem parę problemów organizacyjnych co gdzie i jak to po prostu padam dzisiaj na ryja i taki menadżer to ma na serio za swoje czasami. Bo jak się nic nie dzieje, stała ekipa to praca to przyjemność, ale nie daj Boże, że tak jak u nas i tylko czekałem czym nas los dziś zaskoczy, gdzie kufli braknie, co się potrzaska, co spadnie, czego braknie. i z panią sobie w kuchni porozmawiałem, która mi mówi, że chyba się zacznie polskiego uczyć i że to dobrze, że ja się islandzkiego uczę bo jak się naucze to mogę naprawdę dobrze tu życ. No jakbym nie wiedział. Zaraz się okazało, że lekarzem jest w szpitalu. Może się kiedyś spotakmy, kto wie. Potem wszyscy bardzo szybko posprzątali i się do domu rozeszli. I bardzo dobrze bo się wcześnie spac połozyłem. oczywiście bez przygód się nie obeszło. Przychodzę na Taxi z Chanem, stoi jakiś gostek. Tak podchodzi nic nie mówi, więc ja mówię cold, ha? no bo zimno bylo rano kurewsko, jeszcze deszcz. A on tak nie za ciepło ubrany, w jakiejś cienutkiej bluzie. No to jak podjechała taksówka to mówie, że gdzie chcess jechać, ale że nie mogłem się dogadać, więc mówię, że ja MJOOD, aon też, że MjodIN. Tak na marginesie to przerąbane w tym języku są końcówki jak w polskim języku w wyrazach. Nie jak po angieslku, ze PLAY to zawsze będzie play, nie ważne w jakiej osobie. To samo z rzeczownikami, więc trudno bedzie mówić poprawnie po islandzku. No ale dobra. Wsiadamy, jedziemy, on, że dzięki, ze go zabraliśmy i takie tam, ja że spoko, w tym momencie on bierze moją rękę i wkłada miedzy dwie swoje. Ja oczywiście domyślność made by henry i wogóle nic nie czaje i nadla, że zimno i coś tam jeszcze. Już w sumie to taki zmęczony byłem, że mam wrażenie jakby to się po pijanemu działo. Ale nieprzespana noc w czwartek i cały piatek do rana w sobotę na nogach. No i potem cała ta gatka, że on się może oddźwięczyć jeśli nie mam gdzie spać, ja, że mam bo tam mieszkam, że ona ma ciepłe łóżko, ja, że moje też jej ciepło. No i generalnie, że nie potrzebuje noclegu. i w sumie to się okazało, że ten jego Mjood to tam gdzie dawniej Krzyś mieszkał, ale opłacało się być uprzejmym, bo on zapłacił 1400ISK swojej części a my tlyko potem dopłaciliśmy 700ISK. No i tak wysiadając z taksówki się pięć razy chyba upewniał czy nie wysiąde jednak razem z nim, a ja już ledwo na nogach stoje. Generalnie to on był troche podpity i zajebiście żmieszny, ale jakby to jakiś polski dresiarz jechał tą taksówką to by się przynajmniej postresował i podenerwował dużo, a tak ja wyszedłem z założenia, że mi się zabawnie piątek kończy, Chan nie wiem co sobie myślał, a pan z taksówki to chyba przyzwyczajony jest do takich akcji. A ta taka bezpośredniość islandzka to też taka cecha typowo tutejsza. W Polsce by mnie takie coś w taksówce chyba nie spotkało. A tu nikt się nie stresuje. możesz tylko powiedzieć tak, możesz ewentualnie powiedzieć nie. Dzięki tej ich bezproblemowości w różnych kwestiach też mi się tu miło żyje. dyrektorka już sobie w kalendarzyku zapisała że jadę do rodzinnych stron i tylko się pyta czy wróce. A ja, że na 1001% wróce. Książki mi kazała i płyty CD polskie dla dzieci kupic. Ale kupie im jeszcze poslkie wiersze Noblistów po angielsku, jakieś albumy o Polsce i wyśle pocztą na adres przedszkola, żeby sobie nie zaśmiecać swojego bagażu. Generalnie to już czekam, ale trochę smutno, bo wiem, że jak wróce to dwoje polskich dzieci już u mnie nie będzie w pracy. A szkoda wielka, nie wiem jak ja się z nimi pożegnam. Dzięki takiej Mai z Polski, która bedzie miała w sobie dużo punka i nie sobą rządzić, to mogę być dumny z polskości i z polskich dzieci jak je porównam do islandzkich.
No ale ja chciałem wam napisać czemu ja po wizycie u Mai zrozumiałem dlaczego islandczycy są naprawdę najszczęśliwszym narodem na świecie, ale w gruncie rzeczy nie umiem tego wytłumaczyć. Tak na pierwszy rzut oka to mozna by powiedzieć, że to wszystko przez to, że dużo pieniędzy mają i są tacyy bezstresowi. Ale ja uważam, że to tylko 10% prawdy, bo przecież oni też nie od zawsze są takim bogatym narodem, Maja to na pewno jeszcze pamięta te biedniejsze czasy. Po prostu jak widze jakie oni mają podejście do życia to momentlanie wszystko rozumiem. Poza tym podoba mi się ten wyczuwalny dystnas do wszystkich nieszczęść jakie spotykają cię w życiu i ta niezachwiana wiara, że możesz wszystko jeśli tylko chcesz. Bo dla mnie w tym kraju to naprawde nie tylko slogan, ale może tak być jeśli tylko chcesz. I nie chce przez to powiedzieć, że w Polsce się nie da, ale prawda udaje się tylko niektórym, a ile przy tym zachodu czasami to mi by się chyba już teraz starać nie chciało. Co nie znaczy, że tu jak gwiazdka z nieba coś spada, ale chcesz, starasz się, to na pewno się ziści. Mozesz miec tą pewność, że się zrealizujesz. W Polsce tlyko nadzieje i znajomości póki co. No ja wiem, że nie wszyscy zrozumieją to co piszę bo to się nie da końca zrozumieć jeśli się tu nie było trochę i nie zobaczyło jak to się kręci. Poza tym im dłużej przebywam z Islandczykami, tym bardziej poznaję ich drugą stronę, nie tylko powierzchowność. Na przykład Hekla, moja urocza, piękna i kochana Hekla, studiowała na uniwersytecie jakiś biznes i teraz pracuje w agencji reklamowej. Chcę jechać na studia podyplomowe do Paryża w fotografii. Także ta praca w klubie dla niej to tak naprawdę tylko przyjemność, taka odskocznia, żeby od czasu do czasu spotkać się z tymi wszystkimi ludźmi, taki powrót do studenckich korzeni kiedy pewnie też tu pracowała. Drugi mój klubowy kolega studiuje fizykę co wogóle jest dla mnie masakrą, bo ja mam problemy żeby policzyć pensję tak, żeby mi do pierwszego starczyło. Wyłozyłem mu moje teorie podsłuchane u Doroty jak to matemtyka jest królową nauk a fizyka to tylko teoria, która bez matematyki nie ma racji bytu. Poza tym wszyscy, nawet z moim kolegą z Hiszpani, słuchają jazzu. A tak na marginesie to niby taka inwazja Polaków na wyspę, a w klubie to tylko Islandzki, Hiszpański i czasami tylko angielski jak się wkurwię i powiem, że też chcę rozumieć co tam szprechają. Bo mój menadżer mieszkał przez pewnien czas w Hiszpani i może to dlatego. Bo on płynnie po hiszpańsku mówi, więc ma się z nimi jak dogadywać. I tym sposobem jest trzyjęzyczny.
A wogóle to liczyłem na bardzo spokojny piatek po całym tygodniu i może by tak było, bo ludzi pięciu na krzyż, ale jak zwykle nadzieja matką głupich i wpadam do klubu i się okazuje że menadżer nowy dziś na pierwszą nockę i oprócz mnie, Hekli i tego Hiszpana wszyscy są dziś nowi!!! Już od poczatku wiedziałem, ze będzie ciekawie. Jeszcze z Rudim się dobrze nie rozebrałem a już pytanie gdzie to, gdzie tamto, gdzie to położyć, gdzie to znaleźć, co z tym zrobić. Jezu, ja sam tam miesiąc pracuje i nic nie wiem jeszcze. I jeszcze ta menadzerka, która naprawde fajną jest, ale czy ona akurat wczoraj sobie musiała ubzdurywac jakieś nowe teorię jak coś bedziemy robić? Jakieś plastic protection mi na kieliszki każe szukać bo jak spadną to do sałatek szkło poleci. więc jej mówie, że jestem tu 1,5 miesiąca, ale nigdy żadnej protection nie widziałem albo że odkąd tu jestem nie widziałem żeby ktokolwiek do plastic baru koło danceflooru wkładał to piwo. Tyle dobrze tylko, że mało przeszkadzała i słuchała jak jej mówiliśmy i się nie wtrącała dużo. No i tym sposobem Hekla pomagała się wszystkim barmanom do pracy przygotowywać a ja z rudmi ustawiałem resztę załogi i tlumaczyłem co i jak. W sumie był jeszcze chan co teraz ze mną taksówką do domu wraca ale Chan tak mówi po angielsku jak ja po Chinsku więc się nie liczył. W sumie wszystko było OK, ale tylko dlatego, że nie było wielu ludzi, nawet DJ zaczął grać o 1 dopiero na 2,5 godzinki i nie puścił Britney, więc dla mnie ta noc była stracona. Ale po całej nocy, jak się tak nabiegałem za tymi ludźmi, natłumaczyłem, narozwiązywałem parę problemów organizacyjnych co gdzie i jak to po prostu padam dzisiaj na ryja i taki menadżer to ma na serio za swoje czasami. Bo jak się nic nie dzieje, stała ekipa to praca to przyjemność, ale nie daj Boże, że tak jak u nas i tylko czekałem czym nas los dziś zaskoczy, gdzie kufli braknie, co się potrzaska, co spadnie, czego braknie. i z panią sobie w kuchni porozmawiałem, która mi mówi, że chyba się zacznie polskiego uczyć i że to dobrze, że ja się islandzkiego uczę bo jak się naucze to mogę naprawdę dobrze tu życ. No jakbym nie wiedział. Zaraz się okazało, że lekarzem jest w szpitalu. Może się kiedyś spotakmy, kto wie. Potem wszyscy bardzo szybko posprzątali i się do domu rozeszli. I bardzo dobrze bo się wcześnie spac połozyłem. oczywiście bez przygód się nie obeszło. Przychodzę na Taxi z Chanem, stoi jakiś gostek. Tak podchodzi nic nie mówi, więc ja mówię cold, ha? no bo zimno bylo rano kurewsko, jeszcze deszcz. A on tak nie za ciepło ubrany, w jakiejś cienutkiej bluzie. No to jak podjechała taksówka to mówie, że gdzie chcess jechać, ale że nie mogłem się dogadać, więc mówię, że ja MJOOD, aon też, że MjodIN. Tak na marginesie to przerąbane w tym języku są końcówki jak w polskim języku w wyrazach. Nie jak po angieslku, ze PLAY to zawsze będzie play, nie ważne w jakiej osobie. To samo z rzeczownikami, więc trudno bedzie mówić poprawnie po islandzku. No ale dobra. Wsiadamy, jedziemy, on, że dzięki, ze go zabraliśmy i takie tam, ja że spoko, w tym momencie on bierze moją rękę i wkłada miedzy dwie swoje. Ja oczywiście domyślność made by henry i wogóle nic nie czaje i nadla, że zimno i coś tam jeszcze. Już w sumie to taki zmęczony byłem, że mam wrażenie jakby to się po pijanemu działo. Ale nieprzespana noc w czwartek i cały piatek do rana w sobotę na nogach. No i potem cała ta gatka, że on się może oddźwięczyć jeśli nie mam gdzie spać, ja, że mam bo tam mieszkam, że ona ma ciepłe łóżko, ja, że moje też jej ciepło. No i generalnie, że nie potrzebuje noclegu. i w sumie to się okazało, że ten jego Mjood to tam gdzie dawniej Krzyś mieszkał, ale opłacało się być uprzejmym, bo on zapłacił 1400ISK swojej części a my tlyko potem dopłaciliśmy 700ISK. No i tak wysiadając z taksówki się pięć razy chyba upewniał czy nie wysiąde jednak razem z nim, a ja już ledwo na nogach stoje. Generalnie to on był troche podpity i zajebiście żmieszny, ale jakby to jakiś polski dresiarz jechał tą taksówką to by się przynajmniej postresował i podenerwował dużo, a tak ja wyszedłem z założenia, że mi się zabawnie piątek kończy, Chan nie wiem co sobie myślał, a pan z taksówki to chyba przyzwyczajony jest do takich akcji. A ta taka bezpośredniość islandzka to też taka cecha typowo tutejsza. W Polsce by mnie takie coś w taksówce chyba nie spotkało. A tu nikt się nie stresuje. możesz tylko powiedzieć tak, możesz ewentualnie powiedzieć nie. Dzięki tej ich bezproblemowości w różnych kwestiach też mi się tu miło żyje. dyrektorka już sobie w kalendarzyku zapisała że jadę do rodzinnych stron i tylko się pyta czy wróce. A ja, że na 1001% wróce. Książki mi kazała i płyty CD polskie dla dzieci kupic. Ale kupie im jeszcze poslkie wiersze Noblistów po angielsku, jakieś albumy o Polsce i wyśle pocztą na adres przedszkola, żeby sobie nie zaśmiecać swojego bagażu. Generalnie to już czekam, ale trochę smutno, bo wiem, że jak wróce to dwoje polskich dzieci już u mnie nie będzie w pracy. A szkoda wielka, nie wiem jak ja się z nimi pożegnam. Dzięki takiej Mai z Polski, która bedzie miała w sobie dużo punka i nie sobą rządzić, to mogę być dumny z polskości i z polskich dzieci jak je porównam do islandzkich.
piątek, 9 listopada 2007
Wszystko byloby zajebiscie w porzadku gdyby nie to, ze nie wczoraj zapomnialem, ze ludzia pracujacym nie wypada naduzywac alkoholu w tygodniu i prowadzic "filozoficznych" dysput, bo to sie zle konczy. Wszystko byloby OK, gdyby nie to, ze ktos z moich wspolloaktorow choduje mi grzyba w herbacie i na winogronie. I gdyby tylko ktos nie ruszal mojego komputera i nie sprawil, ze teraz obojetnie co wlacze to mi sie GG wlacza tez byloby OK. napisalbym cos jeszcze ale to ciezki dzien dla mnie ;-) Islandia powinna chyba zmienic sobie troche przepisy prawa bo one moim zdaniem i z tego co widze nie sa wogole przystosowane do takiego naplywu imigrantow. No jacys tacy zwawsi mogliby sie zrobic jak sie do nich dzwoni z problemem. Nie zrozumie sie chyba tego co pisze dopoki sie tej islandzkiej natury niedoswiadczy. Ja sie juz nie zastanawiam czasami co oni maja w tych mozgach bo po prostu u nas pewne rzeczy bylyby inaczej zalatwiane. Ale w sumie nasze prawo jest chyba gorzej popieprzone i mniej uczciwsze, wiec moze to tylko to, ze ja jezyka nie znam bo jakby ktos w Polsce nie znal i na przyklad chcialby, nie wiem, do sadu isc i sie sadzic o cos i by sie okazalo, ze na rozprawe moze czekac 5 miesiecy to moze tez by mu sie wtedy wydawalo, ze moglibysmy byc troche bardziej zwawsi. I islandzkie autobusy nie sa przystosowane do jazdy jak sie jest na lekkim rauszu albo na takim rauszu, ze jeszcze mozesz chodzic ale juz nie ejst dobrze. Bo grzeja tam w srodku strasznie i sie czlowiek musi bardzo koncentrowac zeby nie puscic pawia. Marta, ja mam nadzieje, ze ty prace piszesz bo sie dzisiaj nie skontaktujemy bo mam same biznesy do zalatwienia :-)
czwartek, 8 listopada 2007
24 lata musialem zyc na tym swiecie, zeby dowiedziec sie jak wygladal wokalista i wokalistka zespolu MAXX, E- ROTIC, TWENTY 4 SEVEN, PHARAO, CAPTAIN JACK. To znaczy niektore to wiedzialem, ale YOU TUBE to potega :-) I ace of base albo 2 unlimited na zywo... Jejku, jak czlowiek teraz na to patrzy. Ale i tak Krzys mnie pobil bo zaproponowal New Kids On The Block. Tak... Nikt na to nie wpadl. To w naszym top rankingu zajelo pozycje numer 1 :-) choc w sumie to nie byly jeszcze moje czasy :-) Juz TAKE THAT bardziej mi sie kojarzy a potem SPICE GIRLS.
środa, 7 listopada 2007
Na wykladzie sie jeszcze dowiedzialem, ze czasami przyjezdzaja do Islandi dzieci z zagranicy i jak przychodza z przedszkola do domu to mowia, ze wszyscy tutajk tacy glupi bo nie rozumieja co oo lub ona do nich mowi. Czasami mysle, ze mam tak smao, tlyko na odwort. Kiedy 10 minut uzgadniam z Sara Aurora o co jej chodzi i latam po calym budynku i znosze rzeczy, po czym okazuje sie, ze jej tylko chodzilo o to, zebym jej lyzke dal, bo kazdy dostal procz jej. Po czym ja sie orientuje o co chodzi, zaczynam sie usmiechac, podchodze, przytulam i przepraszam i widze w jej oczach ta rezygnecja z lekkim podkurwieniem i teraz juz wiem, ze jest wielce prawdopodobne, ze tak sobie wlasnie wtedy mysli.
Oprocz tego moja dyrektorka ze mna zarzadzila, ze nie mozna juz dopuscic, zeby jakies polskie dziecjko w tym przedszkolu pojechalo do Polski, a rodzice tu zostali i tylko przez to, ze nikt im nie pomogl jak gdzie co zalatwic. Bo z czterech polskich dzieci dwojka wroci za miesiac do Polski. Nie wiem jak to przedszkole bedzie wygladac bez Mai, ktora generalnie ma w sobie trzyletniego punka i zadne islandzkie dziecko jej tu nie podskoczy i nie daje sobie genralnie w kasze dmuchac. no to bawie sie tu w lekka pomoc socjalna, czasami wrecz prawnika choc sam nic nie wiem i bardzo czesto w tlumacza. Wczoraj zaliczylem z moim uczniem i jego rodzicami pierwsza moja wizyta w osrodku zdrowia. wszystko jakos tak uporzadkowane, zero chaosu jak w Polsce. Masz umowiona wizyta, wiesz, ze przyjdziesz i nie bedziesz czekac w kolejce, lekarz w pelni skomputeroyzowany, dajesz kenitall to wie u jakiego lekarza byles, gdzie i po co, jakie masz dolegliwosci i wogole. On akurat mial zapalenie ucha i nie odbyl obowiazkowych szczepien co powinien miec 2 miesiace temu. No i dostanie je za 2 dni. U lekarza sie troche balem ze nie wszystko bede mogl wytlumaczyc. na poczatku chcieli sprowadzac tlumacza, ale rodzice woleli mnie, ze sobie poradze i takie tam, a w osrodku tez tak woleli, bo chyba klopotu miec po prostu nie chcieli. Za kazda wizyta placisz. Jak na te zarobki to sa symboliczne sumy (chyba 1700ISK za doroslego, 350ISK za dziecko), ale nikt sie tu przynajmniej nie czaruje, ze sluzba zdrowia moze byc za darmo!
Teraz dostalem na przerwie suszona ryba do sprobowania. Islandzki przysmak, bardzo bardzo zdrowy. Posmarowali mi to maslem i dali jak kromke chleba. A ja jak ostatni wiesniak nie wiedzialem jak zabrac sie do ugryzienia tego, bo to trzeba chwycic zebami i pociagnac. Potem cos mi nie pasowalo, czyzby luski jakies i tak trzymam to z buzi i mysle czy tak moga byc luski. Ale patrze, nikt nie wypluwa, wiec mysle ja tez nie i polkne, moze sie nie zabije. To jakbym poszedl do restauracji i dali mi kraba zjesc. Tez nie wiedzialbym jak sie do tego zabrac. nieobyty jestem starsznie.
Oprocz tego moja dyrektorka ze mna zarzadzila, ze nie mozna juz dopuscic, zeby jakies polskie dziecjko w tym przedszkolu pojechalo do Polski, a rodzice tu zostali i tylko przez to, ze nikt im nie pomogl jak gdzie co zalatwic. Bo z czterech polskich dzieci dwojka wroci za miesiac do Polski. Nie wiem jak to przedszkole bedzie wygladac bez Mai, ktora generalnie ma w sobie trzyletniego punka i zadne islandzkie dziecko jej tu nie podskoczy i nie daje sobie genralnie w kasze dmuchac. no to bawie sie tu w lekka pomoc socjalna, czasami wrecz prawnika choc sam nic nie wiem i bardzo czesto w tlumacza. Wczoraj zaliczylem z moim uczniem i jego rodzicami pierwsza moja wizyta w osrodku zdrowia. wszystko jakos tak uporzadkowane, zero chaosu jak w Polsce. Masz umowiona wizyta, wiesz, ze przyjdziesz i nie bedziesz czekac w kolejce, lekarz w pelni skomputeroyzowany, dajesz kenitall to wie u jakiego lekarza byles, gdzie i po co, jakie masz dolegliwosci i wogole. On akurat mial zapalenie ucha i nie odbyl obowiazkowych szczepien co powinien miec 2 miesiace temu. No i dostanie je za 2 dni. U lekarza sie troche balem ze nie wszystko bede mogl wytlumaczyc. na poczatku chcieli sprowadzac tlumacza, ale rodzice woleli mnie, ze sobie poradze i takie tam, a w osrodku tez tak woleli, bo chyba klopotu miec po prostu nie chcieli. Za kazda wizyta placisz. Jak na te zarobki to sa symboliczne sumy (chyba 1700ISK za doroslego, 350ISK za dziecko), ale nikt sie tu przynajmniej nie czaruje, ze sluzba zdrowia moze byc za darmo!
Teraz dostalem na przerwie suszona ryba do sprobowania. Islandzki przysmak, bardzo bardzo zdrowy. Posmarowali mi to maslem i dali jak kromke chleba. A ja jak ostatni wiesniak nie wiedzialem jak zabrac sie do ugryzienia tego, bo to trzeba chwycic zebami i pociagnac. Potem cos mi nie pasowalo, czyzby luski jakies i tak trzymam to z buzi i mysle czy tak moga byc luski. Ale patrze, nikt nie wypluwa, wiec mysle ja tez nie i polkne, moze sie nie zabije. To jakbym poszedl do restauracji i dali mi kraba zjesc. Tez nie wiedzialbym jak sie do tego zabrac. nieobyty jestem starsznie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)