Mialem dzis dzien otawrty z rodzicami od 8 do 10. Oczywiscie akurat dzis musialem zostac sam z moimi zakochanymi we mnie dziewczynkami. Takie rzeczy to jest dla mnie trauma ponad sily jeszcze. Och, to wspolne sniadanie i wogole... nie, porazka :-) Dzis znowu prezent dostalem i znowu ktos mi napisal na kartke zyczenia do mnie. Tylko ze wszystko takim skomplikowanym islandkzim, ze jak sie dowiem kto to, to mi potem jeszcze raz przetlumaczy. Dzis sie dowiedzialem jakie sa tradycje swiateczne na Islandii. Ze mama swietego Mikolaja dzieci zjadaly, a kot przychodzil i porywal dzieci, ktore nie dostaly nowych ubran i takie tam rozne, ciekawe rzeczy. Samochod musze chyba miec bo to nieporozumienie z tym niesypaniem piasku na chodnik. Naprawde jedno, wielkie nieporozumienie.
i sie juz skapli ze bloga o Islandii pisze, no i ze pewnie o nich tez i ze sobie z Ahusa kogos wezma zeby im przetlumaczyl... Mam nadzieje, ze do tego nie dojdzie. bo oni bardzo chca zebym sie z nimi na kawie integrowal, ale jak to mozliwe jak kurwa slowa do nich powiedziec jeszcze nie umiem. dlatego jestem nice and quiet. Ale jeszcze doczekaja takich dni ze nie bede nice and quiet ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz