W Islandii jest tak drogo, ze Islandczycy kobinuja jak moga zeby sie na zakupy za granice wyslac. Podobno najczesciej jezdza do Danii, a to dlatego, ze tam mniej wiecej takie same rzeczy nosza jak tutaj. Duzo osob tez jezdzi raz do roku do USA, bo teraz jak dolar tak slabo stoi to bardzo sie oplaca, no a poza tym tam pewnie przecena na przecenia. Generalnie to jezdza wszedzie ale te dwa kraje przewazaja. A w sumie ja zrobie tak samo, tylko sie na zakupy do Polski wybiore :-) Walsnie moja kolezanka z Danii wrocila, naobkupowala sie ze hej, ja sie nawet boje spytac ile wydala i jeszcze przezywa bo akurat w ten weekend Dunczycy byli lazy busters i sklepy byly w niedziele zamkniete i generalnie to naobkupywalaby sie bardziej ale juz nie mogla wiecej uniesc.
A jak ktos kiedy sprzyjedzie mnie odwiedzil to jest jedno miejsce w Reykjawiku, ktore trzeba zobaczyc koniecznie. Jest to meska ubikacja w klubie Sirkus. Nie, naprawde, dopoki sie nie zobaczy to sie nie zrozumie. Sa tak przejebanie smieszne rzeczy popisane ze to jakies nieporozumienie. Za kazdym razem jak z niej wychodze to sie jeszcze ze smiechu zbieram 20 minut. I ciagle cos nowego dopisuja. I to nie sa jakies, nie wiem, sprosne lub idiotyczne rzeczy. Raczej takie z dystansem i humorem zaprawiane nutka filozfii :-) Poza tym po angielsku wiele rzeczy brzmi inaczej. Na przyklad to rozwalilo mnie wczoraj: POLAND (don't get me wrong). Po prostu jak dla mnie, bedac tutaj, smao to don't get me wrong jest smieszne i nie potrafie tego wytlumaczyc ale jakos tak to do mnie przemawia. I sie mozna zastanawiac wogole kto to napisal. No bo jest pare opcji. Czy Polak zalamany ze sie go spytali skad jest i oczywiscie nikt nie byl nie mily i mu nie powiedzial wez spierdalaj, tylko bardzo milo ucieli rozmowe i sobie poszli. Jesli tak to wogole powinien sie cieszyc ze go pytali bo to dobrze czasami swiadczy. Ja wracalem wczoraj z Maja z pracy to mi tylko rekami pokazywala your friend, your friend, your friend :-) no bo to czasmai widac no i trudno. ale don't get me wrong, to nie moi friends :-) Ja obstaje przy innej wersji, ze to jakis Islandczyk napisal przestraszony liczba i poziomem polskiej emigracji. Ale jedyne co mu moge powiedziec to to, ze ja tez sie czasami tym przerazam i ze mi sie to haslo, pewnie wymyslone przez przypadek, bardzo ale to bardzo podoba. smieszne jest i tyle. Maja mi zdjecia pokazala z jakiejs imprezy 10 lat temu i z tych ludzi co wtedy na niej byli to teraz tylko dwoje u mnie pracuje. Starsznie mobilnym sa narodem. W Polsce jak sie dostanie panstwowa posada w szkolnictwie to KONIEC. Zycie zaplanowane do smierci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz