Na wykladzie sie jeszcze dowiedzialem, ze czasami przyjezdzaja do Islandi dzieci z zagranicy i jak przychodza z przedszkola do domu to mowia, ze wszyscy tutajk tacy glupi bo nie rozumieja co oo lub ona do nich mowi. Czasami mysle, ze mam tak smao, tlyko na odwort. Kiedy 10 minut uzgadniam z Sara Aurora o co jej chodzi i latam po calym budynku i znosze rzeczy, po czym okazuje sie, ze jej tylko chodzilo o to, zebym jej lyzke dal, bo kazdy dostal procz jej. Po czym ja sie orientuje o co chodzi, zaczynam sie usmiechac, podchodze, przytulam i przepraszam i widze w jej oczach ta rezygnecja z lekkim podkurwieniem i teraz juz wiem, ze jest wielce prawdopodobne, ze tak sobie wlasnie wtedy mysli.
Oprocz tego moja dyrektorka ze mna zarzadzila, ze nie mozna juz dopuscic, zeby jakies polskie dziecjko w tym przedszkolu pojechalo do Polski, a rodzice tu zostali i tylko przez to, ze nikt im nie pomogl jak gdzie co zalatwic. Bo z czterech polskich dzieci dwojka wroci za miesiac do Polski. Nie wiem jak to przedszkole bedzie wygladac bez Mai, ktora generalnie ma w sobie trzyletniego punka i zadne islandzkie dziecko jej tu nie podskoczy i nie daje sobie genralnie w kasze dmuchac. no to bawie sie tu w lekka pomoc socjalna, czasami wrecz prawnika choc sam nic nie wiem i bardzo czesto w tlumacza. Wczoraj zaliczylem z moim uczniem i jego rodzicami pierwsza moja wizyta w osrodku zdrowia. wszystko jakos tak uporzadkowane, zero chaosu jak w Polsce. Masz umowiona wizyta, wiesz, ze przyjdziesz i nie bedziesz czekac w kolejce, lekarz w pelni skomputeroyzowany, dajesz kenitall to wie u jakiego lekarza byles, gdzie i po co, jakie masz dolegliwosci i wogole. On akurat mial zapalenie ucha i nie odbyl obowiazkowych szczepien co powinien miec 2 miesiace temu. No i dostanie je za 2 dni. U lekarza sie troche balem ze nie wszystko bede mogl wytlumaczyc. na poczatku chcieli sprowadzac tlumacza, ale rodzice woleli mnie, ze sobie poradze i takie tam, a w osrodku tez tak woleli, bo chyba klopotu miec po prostu nie chcieli. Za kazda wizyta placisz. Jak na te zarobki to sa symboliczne sumy (chyba 1700ISK za doroslego, 350ISK za dziecko), ale nikt sie tu przynajmniej nie czaruje, ze sluzba zdrowia moze byc za darmo!
Teraz dostalem na przerwie suszona ryba do sprobowania. Islandzki przysmak, bardzo bardzo zdrowy. Posmarowali mi to maslem i dali jak kromke chleba. A ja jak ostatni wiesniak nie wiedzialem jak zabrac sie do ugryzienia tego, bo to trzeba chwycic zebami i pociagnac. Potem cos mi nie pasowalo, czyzby luski jakies i tak trzymam to z buzi i mysle czy tak moga byc luski. Ale patrze, nikt nie wypluwa, wiec mysle ja tez nie i polkne, moze sie nie zabije. To jakbym poszedl do restauracji i dali mi kraba zjesc. Tez nie wiedzialbym jak sie do tego zabrac. nieobyty jestem starsznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz