czwartek, 30 kwietnia 2009
Oprócz tego, że ostatnio w wolnych chwilach gotuje i okazało się, że jak tylko chcę, to mam talent kucharski, to postanowiłem kupować w HAGKAUPie <http://www.hagkaup.is/> owoce, których nie dane mi było nigdy w życiu jeść. Takie hobby nowe;) I zdiwilibyście jakie cuda są dostępne w Islandii. No więc kupuje te owoce (dwa) i idę do kasy. Generalnie staram się od nie dawna żyć według zasady, że jesteś tym co jesz i taki ładny koszyk miałem mały za 10000ISK. Sam cud miód. Wszystko zdrowe, ale po podliczeniu wszystkiego o mało nie dostałem zawału, bo jeszcze rok temu miałbym za tą samą cenę trzy takie koszyki. Przeciez to 300zł prawie! No i idę do tej kasy na modłe "zdrowo odzywiającego się" i pan do mnie z pytaniem jak do specjalisty jakie to owoce. Niestety skąd miałem to wiedzieć, a nawet jakbym wiedział po polsku to jak to powiedzieć po Islandzku, więc poblokowałem kolejkę na jakieś 5 minut aż się dowiedział jak ten owoc nabić. Czar zdrowego odżywiania prysł doszczędnie gdy, po podliczeniu wszystkiego, poprosiłem jeszcze o paczkę Marlboro Light:)
środa, 29 kwietnia 2009
Lato, jakiekolwiek nie było wróc. Tymbardziej, że jutro mam dzień, gdzie każdy ma przyjśc do pracy INACZEJ NIZ ZWYKLE. I planuje do moich glanów krótkie spodenki. nie wiem jak to się skompnuje z koszulą od garnituru i podkoszulkiem na niej, no ale w tych rzeczach jeszcze w pracy nie byłem. Żeby mi tylko łydki nie zamarzły. Zamawiam Słońce.
poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Weekend bez fejsbuka a tam tyle ciekawych rzeczy się wydarzyło w życiu mojej islandzkiej familii:
- Adalbjorg rozwiązała jakiś debilny quiz i niby knows secret about me... hmmm...
- Karolina jest w tyle z literaturą i filmami, bo się urządza w swoim mieszkaniu w Krakowie
- Kama się ścięła na trzydziestoletnią Nosowską z płyty "Sushi"
- Dostałem "Frienship Ring". Od Eyglo. Takie rzeczy mnie wkurwiają najbardziej. Bo trzeba by coś z tym zrobic
- Hugborg miała zajebisty dzień. Może to moje spodnie i koszula, którą dziś pochwaliła to sprawiły. Hehehe...
- Elva się od dwóch miesiecy uczy i nie może skończyc...
- David je na mieście w Santa Monica. nawet nie wiem co to za knajpa. Ale to po siłowni na której był 6 godzin i 26 minut temu.
- Bara ze swoim boyfriend się przeprowadziła. A miasto gdzie zdecydowanie powinna mieszkac to New York. Ale ona zdecydowanie nawet wygląda na laskę wychowaną na "Seksie w wielkim mieście"
- Telma codziennie spaceruje ze swoim nowonarodzonym dzieckiem.
- Helgi is step by step mastering the guitar. Can't wait to rock out! Oczywiście robi to nadal w Australii. Odhaczyłem się, że to lubię:)
- Pati Yang thinks she found an assistant to help kick start the fkk empire. Poza tym praowała w niedzielę. "What a sin".
- Andrej: Potom ma to mrzelo, ale bol som taký unavený, že by som z toho asi aj tak nič nemal...Každopádne dovtedy bol koncert veľmi fajn.. Budem musieť zlepšiť kondičku a viacej ponocovať...;-) No!:)
- Oprócz tego Hugborg wzięło ostatnio na złote myśli w opisie. Jeszcze z dwa razy i ją normalnie zjebę.
- Prawie wszycy głosowali. i oczywiście musieli o tym poinformowac na fejbuku.
Życie bez fejsbuka byłoby jak życie bez prezentów kupowanych kartą mastercard- radośc na mej twarzy po każdym otwarciu tej strony- "bezcenna"
- Adalbjorg rozwiązała jakiś debilny quiz i niby knows secret about me... hmmm...
- Karolina jest w tyle z literaturą i filmami, bo się urządza w swoim mieszkaniu w Krakowie
- Kama się ścięła na trzydziestoletnią Nosowską z płyty "Sushi"
- Dostałem "Frienship Ring". Od Eyglo. Takie rzeczy mnie wkurwiają najbardziej. Bo trzeba by coś z tym zrobic
- Hugborg miała zajebisty dzień. Może to moje spodnie i koszula, którą dziś pochwaliła to sprawiły. Hehehe...
- Elva się od dwóch miesiecy uczy i nie może skończyc...
- David je na mieście w Santa Monica. nawet nie wiem co to za knajpa. Ale to po siłowni na której był 6 godzin i 26 minut temu.
- Bara ze swoim boyfriend się przeprowadziła. A miasto gdzie zdecydowanie powinna mieszkac to New York. Ale ona zdecydowanie nawet wygląda na laskę wychowaną na "Seksie w wielkim mieście"
- Telma codziennie spaceruje ze swoim nowonarodzonym dzieckiem.
- Helgi is step by step mastering the guitar. Can't wait to rock out! Oczywiście robi to nadal w Australii. Odhaczyłem się, że to lubię:)
- Pati Yang thinks she found an assistant to help kick start the fkk empire. Poza tym praowała w niedzielę. "What a sin".
- Andrej: Potom ma to mrzelo, ale bol som taký unavený, že by som z toho asi aj tak nič nemal...Každopádne dovtedy bol koncert veľmi fajn.. Budem musieť zlepšiť kondičku a viacej ponocovať...;-) No!:)
- Oprócz tego Hugborg wzięło ostatnio na złote myśli w opisie. Jeszcze z dwa razy i ją normalnie zjebę.
- Prawie wszycy głosowali. i oczywiście musieli o tym poinformowac na fejbuku.
Życie bez fejsbuka byłoby jak życie bez prezentów kupowanych kartą mastercard- radośc na mej twarzy po każdym otwarciu tej strony- "bezcenna"
Freyr stwierdził, że wygladam dzisiaj zajebiście:) Potem jeszcze inne dziecko, że jestem dziś przystojny. Potem jedna koleżanka że jestem extremely przystojny i nie wiedziałem co z tym wszystkim zrobic, bo nic szczególnego dzisiaj ze mną nie było po weekendzie. Ale żeby nie było za miło to wpadła Jona i stwierdziła, że mam za dużo w brzuchu i do jakiego stanu chce się doprowadzic do 40 roku życia. I bylo to tak zaskakujaco szczere jak na Islandkę, że tym bardziej nie wiedziałem co z tym zrobic. Po czym po swoim 3 minutowym wywodzie, ni z gruchy, niz z pietruchy, wzięła mnie na zebranie. Moje pierwsze oficjalne zebranie w sprawie kogoś, gdzie poszedłem żeby się wypowiedziec... po islandzku... Maja Paja się pyta czy jestem w ciąży. Podejrzewam, że Weronika mi to o extremly handsome powiedziała, żebym się po wywodzie Jony zamknął. I tylko dzieci mi zostały. One mnie nigdy nie okłamią. Więc może nie jest tak źle.
sobota, 25 kwietnia 2009
Wybory za pasem. Głosować nie mogę, ale miałem przyjemność obciwania z Islandzkimi politykami w tym tygodniu. Przychodzili do nas do pracy, siedzieli, kawę popijali i zachęcali do głosowania właśnie na nich. No więc najpierw przyszli jedni, niby ci do kryzysu doprowadzili. I pierdolą te swoje farmazony i mnie nawet coś strzela. Ale podziwiam Islandczyków za to, że najchętniej by im wpierdolili, ale wszyscy pokornie siedzą i dyskusję prowadzą. No wiecie, u nas ktoś z prawa raczej kogoś z lewa do niczego nie przekona i dyskusja nic nie warta. No więc siedzą i tak gadają. Przyjęta przeze mnie zasada to nie wtrącać się w nie swoje sprawy, nie wprowadzać konsternacji. Nie umiem aż tak dobrze po islandzku, nie mogę jeszcze głosować. Oczywiście obchodzi mnie to wszystko co się tutaj dzieje, chcę żeby było jak najlepiej, ale chyba przez szacunek do tego kraju nie mogę jeszcze się wtrącać.
No i pomysł na kryzys to podnieść podatku, przy szczególnym podkreśleniu, że tylko tym co zarabiają powyżej 500 000ISK. I na oklaski i fajerwerki wszyscy czekają- tak, dokopmy tym najbogatszym, niech mają za swoje, a tu raczej nic z tego. Bo dlaczego ktoś ma cierpieć bo zarabia więcej, zwłaszcza, że podatki i tak do małych tu nie należą. Argument tu nie do zbicia. Islandczycy płodzą się na potęgę i naprawdę nie ma tu nic dziwnego, że ktoś ma czwórkę dzieci. Nie ma też nic dziwnego w tym, gdy każde ma z inna kobietą tak na marginesie. Więc co z tego, że ktoś ma pół miliona? Jedzenie poszło w górę chyba o 100%, cło na ubrania dla dzieci koszmarnie wysokie, a wiadomo jak to z dzieckiem, ile w czym pochodzi. Więc pada pytanie, że może by tak opodatkować więcej, ale towary luksusowe, jak te jeepy wielgachne, dobra zbyteczne? Niech tak robią zrzutkę Ci najbogatsi. No argument dobry, ale nie po linii parti. Oczywiście pomyśli się, można podebatować, ale chyba od nas nie zadowoleni wyszli. Nawet ja od czasu do czasu potrafię Karen przyklasnąć.
Byli też ci proeuropejscy. "Przyjeciele" wielu ludzi u mnie w pracy. No i wszystkie piekne, ładnie. Że trzeba się zastanowić co z koroną zrobić, bo generalnie jest nic nie warta. Najlepsze wyjście Euro. Ale żeby mieć Euro trzeba iść do Unii. A żeby iść do Unii trzeba negocjować:) A negocjacje to nie tak hop siup. Jak się jużby zdecydowali to zajmie to przynajmniej pięć lat. A przez pięć lat trzeba coś z koroną robić. I trzeba wymyślić co... No i tak, święte słowa, przyklaski, nawet mi się wywód pana spodobał do tego stopnia, że nie moglem się powstrzymać. Musiałem to powiedzieć, bo mnie już nosiło. Bo generalnie to odnoszę wrażenie, że Islandzcycy to nie chcą do tej Unii. I ja to nawet po części rozumiem. Są trochę debilni jeśli chodzi o zarządzanie kasą, ale to ich cecha narodowa. I oni żyją w takim świecie chyba, że no dobra, no cóż zrobić, no chodźmy do tej Unii, wyjścia nie ma. Poza tym podskórne przeświadczenie potegowane obejrzeniem drugiej części "Zeitgeist", że to wszystko to już ukartowane dawno było, co idelanie wpisuje się w Islandzki nacjonalizm i uważanie się za super, po prostu the best. Od razu można przy okazji zrzucić z siebie odpowiedzialność za swój debilizm w zarządzaniu państwem. I oni tak właśnie chyba żyją, łachę robią, że do Unii pójdą, no więc się pytam, a co jak Unia was nie zechce. Mina wszystkich- bardziej bezcenna niż zakupy z kartą Mastercard. Reakcja tylko w wyrazie twarzy, nic więcej. No więc się już podkurwiłem, mam w myślach nie rób tego, będą z tego tylko problemy, przez kolejny tydzień będą się gapić na Ciebie jak na debila. Ale kontynuuje. No że po prostu, że jak było dobrze, to do Unii nie chcieliście, a teraz, gdy jesteście w opałach to co możecie Unii dać jako bankrut? I za to zniszczenie Islandzkiego patriotyzmu i dumy będe miał zgagę jeszcze z miesiąc. Choć nawet szefowa przyznała mi rację, że w sumie to tak rozmawiamy czy chcemy czy nie, ale nigdy nie pomyślimy czy Unia nas chce. I dodaje, że prawda to jest taka, że nas Unia chciała, bo potrzebowała taniej siły roboczej do budowania Dublina, Londynu i Reykjaviku. Że to po prostu biznes, choćby stały za tym jakieś inne ideologiczne przesłanki też. Ale Islandia nie będzie tanią siła roboczą dla Unii. Że któregoś dnia ktoś nas będzie musiał też zastąpić jako tanią siłę roboczą i tak to się kręci. Ja sam aż tak pesymistycznie na to nie patrzę i myślę, że Islandia Unię zechcę, bo mimo wszystko właśnie biznes to biznes a Islandia wiele potencjału ma. Ale po prostu sił mi już brak zostawiać ich tak w tym optymiźmie, który prowadzi na manowce i już w gazetach piszą, że się nowy kryzys kroi. No i jak ma się nie kroić jak oni nadal w obłokach bujają? Poza tym smutno mi. Bo w Islandii dzieje się coś, o czym była mowa w tym artykule zlinkowanym parę postów niżej. Ludzie tutaj po prostu przestali sobie ufać. I to jest coś z czego Islandczycy zdają sobie sprawę i to ich najbardziej w tym wszystkim boli. I oni doskonale wiedzą to, o czym my wogóle nie jesteśmy wstanie jeszcze myśleć- do czego to prowadzi. I oni wiedzą, że dopóki zaufanie nie zostanie odzyskane, to nic się nie zmieni. I jak już mówiłem- to jest smutne. Tak naprawdę to wszystko wynikało z całych tych dysput. Nigdy nie powiedziane wprost, ale ludzie tym gostkom po prostu nie ufają. To boli w kraju, w ktorym jakieś 50 lat temu, każdy potrafił znać każdego.
I słucham ludzi jacy to Islandczycy są głupi. I czasami sobie myślę, że tylko ktoś sam naprawdę głupi może mówić, że Islandczycy są głupi. Żeby zrozumieć dany kraj, ludzi i ich mentalność, trzeba umieć mówić w języku tego kraju. Taka prawda. Po co studiować filologię islandzką? Bo w Warszawie poszukują lektora języka islandzkiego:) 200zł/h. Jakby się ktoś zdecydował proponuję powiedzieć 400zł. Myślę, że i tak przejdzie. Specjalizacja w wąskiej dziedzinie jest w dzisiejszym świecie chyba najważniejsza. A mówienie językiem 300-stu tysięcy ludzi to już chyba wystarczająco wąska specjalizacja.
No i pomysł na kryzys to podnieść podatku, przy szczególnym podkreśleniu, że tylko tym co zarabiają powyżej 500 000ISK. I na oklaski i fajerwerki wszyscy czekają- tak, dokopmy tym najbogatszym, niech mają za swoje, a tu raczej nic z tego. Bo dlaczego ktoś ma cierpieć bo zarabia więcej, zwłaszcza, że podatki i tak do małych tu nie należą. Argument tu nie do zbicia. Islandczycy płodzą się na potęgę i naprawdę nie ma tu nic dziwnego, że ktoś ma czwórkę dzieci. Nie ma też nic dziwnego w tym, gdy każde ma z inna kobietą tak na marginesie. Więc co z tego, że ktoś ma pół miliona? Jedzenie poszło w górę chyba o 100%, cło na ubrania dla dzieci koszmarnie wysokie, a wiadomo jak to z dzieckiem, ile w czym pochodzi. Więc pada pytanie, że może by tak opodatkować więcej, ale towary luksusowe, jak te jeepy wielgachne, dobra zbyteczne? Niech tak robią zrzutkę Ci najbogatsi. No argument dobry, ale nie po linii parti. Oczywiście pomyśli się, można podebatować, ale chyba od nas nie zadowoleni wyszli. Nawet ja od czasu do czasu potrafię Karen przyklasnąć.
Byli też ci proeuropejscy. "Przyjeciele" wielu ludzi u mnie w pracy. No i wszystkie piekne, ładnie. Że trzeba się zastanowić co z koroną zrobić, bo generalnie jest nic nie warta. Najlepsze wyjście Euro. Ale żeby mieć Euro trzeba iść do Unii. A żeby iść do Unii trzeba negocjować:) A negocjacje to nie tak hop siup. Jak się jużby zdecydowali to zajmie to przynajmniej pięć lat. A przez pięć lat trzeba coś z koroną robić. I trzeba wymyślić co... No i tak, święte słowa, przyklaski, nawet mi się wywód pana spodobał do tego stopnia, że nie moglem się powstrzymać. Musiałem to powiedzieć, bo mnie już nosiło. Bo generalnie to odnoszę wrażenie, że Islandzcycy to nie chcą do tej Unii. I ja to nawet po części rozumiem. Są trochę debilni jeśli chodzi o zarządzanie kasą, ale to ich cecha narodowa. I oni żyją w takim świecie chyba, że no dobra, no cóż zrobić, no chodźmy do tej Unii, wyjścia nie ma. Poza tym podskórne przeświadczenie potegowane obejrzeniem drugiej części "Zeitgeist", że to wszystko to już ukartowane dawno było, co idelanie wpisuje się w Islandzki nacjonalizm i uważanie się za super, po prostu the best. Od razu można przy okazji zrzucić z siebie odpowiedzialność za swój debilizm w zarządzaniu państwem. I oni tak właśnie chyba żyją, łachę robią, że do Unii pójdą, no więc się pytam, a co jak Unia was nie zechce. Mina wszystkich- bardziej bezcenna niż zakupy z kartą Mastercard. Reakcja tylko w wyrazie twarzy, nic więcej. No więc się już podkurwiłem, mam w myślach nie rób tego, będą z tego tylko problemy, przez kolejny tydzień będą się gapić na Ciebie jak na debila. Ale kontynuuje. No że po prostu, że jak było dobrze, to do Unii nie chcieliście, a teraz, gdy jesteście w opałach to co możecie Unii dać jako bankrut? I za to zniszczenie Islandzkiego patriotyzmu i dumy będe miał zgagę jeszcze z miesiąc. Choć nawet szefowa przyznała mi rację, że w sumie to tak rozmawiamy czy chcemy czy nie, ale nigdy nie pomyślimy czy Unia nas chce. I dodaje, że prawda to jest taka, że nas Unia chciała, bo potrzebowała taniej siły roboczej do budowania Dublina, Londynu i Reykjaviku. Że to po prostu biznes, choćby stały za tym jakieś inne ideologiczne przesłanki też. Ale Islandia nie będzie tanią siła roboczą dla Unii. Że któregoś dnia ktoś nas będzie musiał też zastąpić jako tanią siłę roboczą i tak to się kręci. Ja sam aż tak pesymistycznie na to nie patrzę i myślę, że Islandia Unię zechcę, bo mimo wszystko właśnie biznes to biznes a Islandia wiele potencjału ma. Ale po prostu sił mi już brak zostawiać ich tak w tym optymiźmie, który prowadzi na manowce i już w gazetach piszą, że się nowy kryzys kroi. No i jak ma się nie kroić jak oni nadal w obłokach bujają? Poza tym smutno mi. Bo w Islandii dzieje się coś, o czym była mowa w tym artykule zlinkowanym parę postów niżej. Ludzie tutaj po prostu przestali sobie ufać. I to jest coś z czego Islandczycy zdają sobie sprawę i to ich najbardziej w tym wszystkim boli. I oni doskonale wiedzą to, o czym my wogóle nie jesteśmy wstanie jeszcze myśleć- do czego to prowadzi. I oni wiedzą, że dopóki zaufanie nie zostanie odzyskane, to nic się nie zmieni. I jak już mówiłem- to jest smutne. Tak naprawdę to wszystko wynikało z całych tych dysput. Nigdy nie powiedziane wprost, ale ludzie tym gostkom po prostu nie ufają. To boli w kraju, w ktorym jakieś 50 lat temu, każdy potrafił znać każdego.
I słucham ludzi jacy to Islandczycy są głupi. I czasami sobie myślę, że tylko ktoś sam naprawdę głupi może mówić, że Islandczycy są głupi. Żeby zrozumieć dany kraj, ludzi i ich mentalność, trzeba umieć mówić w języku tego kraju. Taka prawda. Po co studiować filologię islandzką? Bo w Warszawie poszukują lektora języka islandzkiego:) 200zł/h. Jakby się ktoś zdecydował proponuję powiedzieć 400zł. Myślę, że i tak przejdzie. Specjalizacja w wąskiej dziedzinie jest w dzisiejszym świecie chyba najważniejsza. A mówienie językiem 300-stu tysięcy ludzi to już chyba wystarczająco wąska specjalizacja.
piątek, 24 kwietnia 2009
środa, 22 kwietnia 2009
poniedziałek, 20 kwietnia 2009
www.sammala.is
Jak Eyglo wydała na Facebook`u polecenie to zapisania się, tak się zapisałem. Dopiero potem przyszła chwila autorefleksji, że w sumie nie wiem pod czym. Więc zaczepiłem Eyglo na Facebook`u i już wiem- żeby Euro nam na Islandii królowało (to chyba wiąże się też z tym, że musieli by pójść do Unii???).
Jak Eyglo wydała na Facebook`u polecenie to zapisania się, tak się zapisałem. Dopiero potem przyszła chwila autorefleksji, że w sumie nie wiem pod czym. Więc zaczepiłem Eyglo na Facebook`u i już wiem- żeby Euro nam na Islandii królowało (to chyba wiąże się też z tym, że musieli by pójść do Unii???).
Kryzysu ciąg dalszy. Od nowego roku miasto już nie będzie nikomu płacić, że się uczy na nauczyciela i pracuje niby w tych godzinach. Albo szkoła albo studia. Nie ma kasy. Poza tym od tego roku studia stają się 5- letnie. Już nie można być nauczycielem po licencjacie. Pewnie będzie nie długo jak w Polsce, że sobie będzie trzeba zrobić magistra jak ktoś nie ma. W sumie powinni się cieszyć, po tym pensja jest wieksza. No ale raj przecież na tym polega, że ci płacą za studiowanie i nikt Ci nikt nie każe, prawda? Więc twarze islandczyków nie za fajne. Oczywiście podkurwiam ich i mówię, że u nas już tak dawno, że magister, te sprawy i studiuj jak chcesz...
Steinnum po półrocznym pobycie z nami wraca do Iceland Air na wakację do pracy. Pensja pewnie z 2 razy wyższa. A jak jej pod koniec sierpnia nie przedłużą do wróci pewnie do nas znowu. Taki kryzys. Niektórych nie tyka.
No i temat wyborów (które już za tydzień). Ja się tu akurat wolę nie udzielać, bo musiałbym ich jebać co chwilę za tok myślenia i odrealnienie od rzeczywistości, a po co mi ta konsternacja? Ja jeszcze głosować nie mogę poza tym, więc mi się nawet nie chcę ust otwierać. Niech sobie wierzą jakimś debilom, że nie muszą myśleć o innych i zaciągnietych pozyczek spłacać. Najwyżej przy następnym kryzysie się będzie trzeba ewakuować z jakimiś 100 000 innych Islandczyków i będzie po dylematach co chcę od życia i gdzie mieszkać. Koniec na dziś. Dni polskie za tydzień w Hotelu Grand. Makłowicz przyjeżdża gotować. Ma tu 3 programy nakręcić- jeden na tarsie hotelu, jeden koło gejzerów a jeden o tych dniach tak ogólnie. Boże, Boże, a jak mu się pogoda taka jak dziś trafi koło tych gejzerów to co?:) Poza tym koncert Agi Zaryan ma się odbyć:
Więcej na stronie konsulatu. Całość ma otworzyć w następny poniedziałek Miss Reykjaviku..., która jest z Polski (no tak niby z Polski, bo od 2 roku życia w Islandii).
Steinnum po półrocznym pobycie z nami wraca do Iceland Air na wakację do pracy. Pensja pewnie z 2 razy wyższa. A jak jej pod koniec sierpnia nie przedłużą do wróci pewnie do nas znowu. Taki kryzys. Niektórych nie tyka.
No i temat wyborów (które już za tydzień). Ja się tu akurat wolę nie udzielać, bo musiałbym ich jebać co chwilę za tok myślenia i odrealnienie od rzeczywistości, a po co mi ta konsternacja? Ja jeszcze głosować nie mogę poza tym, więc mi się nawet nie chcę ust otwierać. Niech sobie wierzą jakimś debilom, że nie muszą myśleć o innych i zaciągnietych pozyczek spłacać. Najwyżej przy następnym kryzysie się będzie trzeba ewakuować z jakimiś 100 000 innych Islandczyków i będzie po dylematach co chcę od życia i gdzie mieszkać. Koniec na dziś. Dni polskie za tydzień w Hotelu Grand. Makłowicz przyjeżdża gotować. Ma tu 3 programy nakręcić- jeden na tarsie hotelu, jeden koło gejzerów a jeden o tych dniach tak ogólnie. Boże, Boże, a jak mu się pogoda taka jak dziś trafi koło tych gejzerów to co?:) Poza tym koncert Agi Zaryan ma się odbyć:
Więcej na stronie konsulatu. Całość ma otworzyć w następny poniedziałek Miss Reykjaviku..., która jest z Polski (no tak niby z Polski, bo od 2 roku życia w Islandii).
niedziela, 19 kwietnia 2009
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,97659,6508620,Polska_smuta.html
sobota, 18 kwietnia 2009
To ciekawe jak może się skończyć sobotni wieczór, gdy tylko się odda koleżance z pracy korek do otwierania win pożyczony tydzień temu... A decyzje o moich studiach nie była pochopna- ja się z tym noszę odkad tutaj jestem, tylko argumenty same przemawiają za siebie. Bez odbioru w tej sprawie:)
Ja tylko piszę na bieżąco. Brak pokory gubi mnie.
Ja tylko piszę na bieżąco. Brak pokory gubi mnie.
piątek, 17 kwietnia 2009
"pamietaj, ze filologia te to studia jezykowe, a nie tylko kurs jezkowy...bedzie wiec nie tylko praktyczna nauka jezyka ale i przedmioty takie jak staronordycki, literatura, czy jezykoznastwo...jesli wiec interesuje cie tylko praktyczny jezyk to radze intensywny kurs jezykowy zamiast filologii.
studiow samych nie odradzam, bo takie studia to fajna sprawa, ale radze sprawe dobrze przemyslec, bo znam wielu, co to podjeli decyzje o studiach jezykowych pochopnie, a potem marudzili, ze 'glupiej literatury' uczyc sie nie beda :)"
Ktoś próbuje ojca uczyć dzieci robić... Tak się składa, że już jedną filologię skończyłem, więc wiem z czym to się... Wiem też jakie miałbym tam przedmioty. Poza tym to jest filologia dla OBCOKRAJOWCÓW, więc jest odrobinę inaczej niż dla Islandczyków.
Zaliczyć imprezę w Downtown na trzeźwo- bezcenne. Te wszystkie alkoholowe zachowanie oglądać na trzeźwo jak w klubie moim- bezcenne. Ulice Reykjaviku około 4.00 rano- bezcenne. Wszystko bezcenne. Jednak mimo wszystko lepiej się trochę zneutralizować, żeby aż tak nie cierpieć patrząc na to wszystko.
studiow samych nie odradzam, bo takie studia to fajna sprawa, ale radze sprawe dobrze przemyslec, bo znam wielu, co to podjeli decyzje o studiach jezykowych pochopnie, a potem marudzili, ze 'glupiej literatury' uczyc sie nie beda :)"
Ktoś próbuje ojca uczyć dzieci robić... Tak się składa, że już jedną filologię skończyłem, więc wiem z czym to się... Wiem też jakie miałbym tam przedmioty. Poza tym to jest filologia dla OBCOKRAJOWCÓW, więc jest odrobinę inaczej niż dla Islandczyków.
Zaliczyć imprezę w Downtown na trzeźwo- bezcenne. Te wszystkie alkoholowe zachowanie oglądać na trzeźwo jak w klubie moim- bezcenne. Ulice Reykjaviku około 4.00 rano- bezcenne. Wszystko bezcenne. Jednak mimo wszystko lepiej się trochę zneutralizować, żeby aż tak nie cierpieć patrząc na to wszystko.
czwartek, 16 kwietnia 2009
Ingvi ze mną pracuję i Ingvi co przerwę zarajać jedzie jakieś 2 km od pracy. Mi się palić w pracy nie chcę, ale dziś był spontan i że byliśmy na przerwie w tym samym czasie i że Weronika też się nawinęła to się światełko w głowie zaświeciło i dawaj. I wychodzi z tego budynku i gdzieś idziemy do samochodu i gdzieś jedziemy. to musiało być mega śmieszne co kombinujemy. I gadka szmatka i się wkurwiam, że nie rozumiem wszystkiego. I Ingvi jest elektrykiem i miał w sumie do Australii do pracy lecieć, ale nie miał na bilety. I że on wie, że tam ludzie śa nudni, bo się imprezy o 4 rano kończą. nie to co na Islandii- do 7- 8 rano. Ale Ingvi nie wiem i ja mu z Weroniką wyjaśniam, że co ma pienrik do wiatraka. Prawdopodobnie alkohol tani i ludzie nie zaczynają imprez w domu, jak tu, spijają sie ile wlezie i do Downtown. Że u nas alkohol tani, więc mogłem ostatnio zacząc imprezę w barze o 18 i o 1 być już nieprzytomny i iść do domu. Na Islandii bym dopiero imprezę zaczynał, ja wiem. Ale co on wie poza tym o ułańskiej fantazji;) no i tak mu uświadomiliśmy, dlaczego dla niego 4 rano to wcześnie, a w Austarlii i u nas juz późno. Zajebista Islandia poraz kolejny nie jest aż taka zajebista. Poza tym to zastanawiam się tylko jak on może wysnuć że Australijczycy są nudni tylko po tym, o której kończa imprezy. Jak oglądam zdjęcia Helgiego na fejsbuku to wygląda mi to całkiem inaczej:) Nic tylko się na usta ciśnie co ty wiesz kurwa o zabijaniu? 21- latek całe życie pewnie na Islandii. Weronika jest z Czech i gada po islandzku jak nie wiem. Jestem zazdrosny. Może mi te studia nie są potrzebne?;)
Dobra, nie pójdę na te studia w tym roku. Powodów jest parę:
- bo się zapisy skonczyły: ja wiem, że byłbym wstanie tutaj taki opis przejść, ale genralnie niekoniecznie. Na stronie wyraźnie piszę, że tylko Islandczycy i ludzie z państw skandynawskich mogą się na studia zapisywać do lipca.
- nie wiem czy będe na Islandii trzy lata: jakbym wiedział że będe to bym się nie zastanawiał, ale ja nie potrafię jeszcze świadomie podjąć takiej decyzji i wiązać się z tą wioską na 3 lata. Bo przecież głupio zacząć i przerwać. Ale z drugiej strony tak fajnie by przecież było- być znowu studentem:) Jejku, znowu mi się porobiły niezaistniałe wizualizację:) Fantazmaty. Ale jak wytrzymam do marca nastepnego roku to postanowione- zapisuje się. Po co mi to? A po to, żeby mówić biegle po islandzku. Ja się do innej pracy nie wybieram, ale naprawde, może oprócz prawa i bycia lekarzem lub inżynierem, mógłbym tu z bieglym islandzkim robić wszystko inne z moimi studiami z Polski. No bo plan jest chyba taki że wyjdę z nich biegle mówiąc?...:) Poza tym to jest piękne być studentem i jednocześnie za bardzo nie rezygnować z niczego innego co się lubi. tak, mniejbym pracował, ale nie w każdym semestrze, bo godzin nie jest dużo, więc spoojnie z 60%, jak nie więcej, etatu bym wyrabiał. No byłoby trochę poświęceń popołudniami, trzeba by się uczyć, ale myślę że spokojnie bym przeżył. To w sumie z tymi studiami mam już dawno przemyślane, nie mam tylko przemyślane, że tu tyle zostanę. Poza tym trzeba by co nieco poplanować. Pracę mam taką, że na pewno mógłbym pracować ile dziennie mogę i zmieniać to wraz z programem. Jeszcze by się wszyscy cieszyli, że się uczę. ale chcę jeszcze pokombinować, może się sam z siebie tego języka nauczę? przecież mi papierek ze studiów do niczego tu w sumie potrzebny nie jest. Nie wiem czy on aż tak wiele zmieni. Przecież ja mam studia:)
Jutro w pracy dzień letni. Więc trzeba przyjść na letnio... Jak pogoda pozwoli to idę w spodniach krótkich za kolana. Sam ten dzień z laskami wymyśliłem dwoma, trzeba się jakoś rozruszać i mieć odmianę. Będzie też wkrótce dzień polski. i na obiad coś polskiego. No to dyrektorka do mnie przychodzi z taka poważna miną jakby mnie zwolnić miała i pyta o narodową potrawę... Jezu, ja nie wiedziałem co jej powiedzieć. no niby to takie proste pytanie a jednak. Padło na rosół, ale po przemyśleniu faktu jednak nie... Woda z makaronem. Trzeba się chyba barzdziej wysilić. Wolałbym jednak żeby coś innego na ten obiad o było. No to Hugborg internet przegląda i bigos się jej trafia. I chyba już ten bigos zostanie no:) patrze na Wikipedii i wychodzi, że tak coś totalnie, typowo polskiego, to wychodzi, że nie ma. Bo zawsze to zapożyczone w taki czy inny sposób. No przecież nie kazę im ugnieść ziemniaki i zrobić schabowego z kapustą. no wieś tańczy i spiewa. Poza tym co w tym takiego specjlanie polskiego- kotlety i ziemniaki?
- bo się zapisy skonczyły: ja wiem, że byłbym wstanie tutaj taki opis przejść, ale genralnie niekoniecznie. Na stronie wyraźnie piszę, że tylko Islandczycy i ludzie z państw skandynawskich mogą się na studia zapisywać do lipca.
- nie wiem czy będe na Islandii trzy lata: jakbym wiedział że będe to bym się nie zastanawiał, ale ja nie potrafię jeszcze świadomie podjąć takiej decyzji i wiązać się z tą wioską na 3 lata. Bo przecież głupio zacząć i przerwać. Ale z drugiej strony tak fajnie by przecież było- być znowu studentem:) Jejku, znowu mi się porobiły niezaistniałe wizualizację:) Fantazmaty. Ale jak wytrzymam do marca nastepnego roku to postanowione- zapisuje się. Po co mi to? A po to, żeby mówić biegle po islandzku. Ja się do innej pracy nie wybieram, ale naprawde, może oprócz prawa i bycia lekarzem lub inżynierem, mógłbym tu z bieglym islandzkim robić wszystko inne z moimi studiami z Polski. No bo plan jest chyba taki że wyjdę z nich biegle mówiąc?...:) Poza tym to jest piękne być studentem i jednocześnie za bardzo nie rezygnować z niczego innego co się lubi. tak, mniejbym pracował, ale nie w każdym semestrze, bo godzin nie jest dużo, więc spoojnie z 60%, jak nie więcej, etatu bym wyrabiał. No byłoby trochę poświęceń popołudniami, trzeba by się uczyć, ale myślę że spokojnie bym przeżył. To w sumie z tymi studiami mam już dawno przemyślane, nie mam tylko przemyślane, że tu tyle zostanę. Poza tym trzeba by co nieco poplanować. Pracę mam taką, że na pewno mógłbym pracować ile dziennie mogę i zmieniać to wraz z programem. Jeszcze by się wszyscy cieszyli, że się uczę. ale chcę jeszcze pokombinować, może się sam z siebie tego języka nauczę? przecież mi papierek ze studiów do niczego tu w sumie potrzebny nie jest. Nie wiem czy on aż tak wiele zmieni. Przecież ja mam studia:)
Jutro w pracy dzień letni. Więc trzeba przyjść na letnio... Jak pogoda pozwoli to idę w spodniach krótkich za kolana. Sam ten dzień z laskami wymyśliłem dwoma, trzeba się jakoś rozruszać i mieć odmianę. Będzie też wkrótce dzień polski. i na obiad coś polskiego. No to dyrektorka do mnie przychodzi z taka poważna miną jakby mnie zwolnić miała i pyta o narodową potrawę... Jezu, ja nie wiedziałem co jej powiedzieć. no niby to takie proste pytanie a jednak. Padło na rosół, ale po przemyśleniu faktu jednak nie... Woda z makaronem. Trzeba się chyba barzdziej wysilić. Wolałbym jednak żeby coś innego na ten obiad o było. No to Hugborg internet przegląda i bigos się jej trafia. I chyba już ten bigos zostanie no:) patrze na Wikipedii i wychodzi, że tak coś totalnie, typowo polskiego, to wychodzi, że nie ma. Bo zawsze to zapożyczone w taki czy inny sposób. No przecież nie kazę im ugnieść ziemniaki i zrobić schabowego z kapustą. no wieś tańczy i spiewa. Poza tym co w tym takiego specjlanie polskiego- kotlety i ziemniaki?
środa, 15 kwietnia 2009
Wymyśliłem to w 30 minut z 4 godziny temu. Ide na studia- filologia islandzka, 3 letnie. Mam tylko do rozwiązania jeden problem- zapisy skończyły się 30 marca. Ale to Islandia, więc liczę na wyluzowany cud i tym razem. Od jutra kompletuje papiery, w przyszłym tygodniu błagam o przyjecie (ale samo przyjecie to nic, trzeba egzamin zdać jeszcze). Muszę tylko znowu mniej niż na 100% pracować, ale z tym nie powinno być dużych problemów. No i muszę mnie przyjać:) No więc nie wiem jak to wyjdzie, ale raz na rok zdarza mi się spontan, który wywraca moje zycie to gory nogami, więc czas i w tym roku:)
wtorek, 14 kwietnia 2009
Leci się samolotem do Keflaviku i oprócz chmur nie widzi się nic. I już wiesz. Pogoda zj... I lądujesz i widzisz nic tylko pola lawowe. I już widzisz. Wiatr i deszcz. I zastanawiasz się, że jak to możliwe, że jeszcze kilkaset kilometrów stąd jest całkiem inaczej- słońce i ciepło. I widzisz tych Anglików w samolocie w podkoszulku i jakiś wakacyjnych spodniach ze szmaty i nic tylko się uśmiechasz- brak pokory gubi ich:)
Mój samochód nie lubi długo stać. Jadę do znajomej na obiad, zobaczymy czy odpali:)
Mój samochód nie lubi długo stać. Jadę do znajomej na obiad, zobaczymy czy odpali:)
poniedziałek, 13 kwietnia 2009
środa, 8 kwietnia 2009
Co prawda rano ścierałem szron z szyb samochodu, ale po południu udało już mi się zaliczyc krótkie spodenki. Oczywiście ma się to nijak, mam nadzieję, do pogody jaka czeka mnie jutro w Polsce. Ale prawda taka, że jak jest słonce i dzień dlugi to wolę tu siedziec, a do Polski latac jak tu jest nieciekawie. Chyba się za bardzo na pogodzie skupiam, ale kto tu zimy nie był to nie zrozumie. Nie że tak strasznie, ale że tak DŁUGO!
poniedziałek, 6 kwietnia 2009
niedziela, 5 kwietnia 2009
Przedwielkanocne spotkanie zaliczone. Z racji tego, że się na świeta co poniektorzy rozjadą jajko świąteczne zjedliśmy już dzisiaj. Nie ciepło tu jak w Polsce, ale pogoda można powiedziec, że znowu rozpuszcza. Zakladam boga ze zdjęciami- jako appendix do tego bloga, jako dowod, że naprawdę tu jestem. Jak już go zalożę to napiszę tutaj link. Fotki na pewno nie będą miały żadnej szczególnej kolejnośći- w domyślę chcę jedną fotkę na dzień dodawać. Ale będą to foty z różnych okresów mojego pobytu tutaj.
sobota, 4 kwietnia 2009
piątek, 3 kwietnia 2009
Ogladalem wlasnie jakas durna, polska reklama, gdzie zadawali pytamnie CZY WIESZ DLACZEGO NORWEGOWIE MOWIA SOBIE NA TY? K..., ch... moze czlowieka wszedzie chwycic. Nie, nie k..., nie dlatego ze zyje im sie dostatnie. DLATEGO, ZE ICH JEZYK NIE WYKSZTALCIL SOBIE PO PROSTU FORMY PAN I PANI. Co ma piernik do wiatraka? Juz sam nie wiem gdzie mozna bardziej oglupiec- tu czy tam. zirytowala mnie ta reklama. Ale moze taki dzien. Nic glupszego nie widzialerm od dluzszego czasu.
Kolejna osoba wyjechala. Malo nas, coraz mniej :) Moze wkotce ponizej 300000tysiecy spadnie nam ludnosc. Karen, tak dumna ze swojej islandkosci, na wschod kraju przyszlo przed bezrobociem meza spier... Cos sie to jej najlepsze miejsce do zycia na ziemi sypac zaczelo. To juz naprawde lepiej za granice jechac niz na to zadupie. Tak mi sie wydaje. Ja bym tam nie wydolil. Ale sa tacy co daja rade. I sie naprawde z tego nie ciesze, bo nie ma z czego, ale jak ktos jest nie mily dla innych, to predzej czy pozniej mu chyba przychodzi, w taki czy inny spokoj, za to zaplacic. Nie podobali sie jej obcokrajowcy w Islandii, teraz juz chyba lepiej DLACZEGO wiekszosc z nich jest tutaj. Z tego samego powodu, dla ktorego ona jedzie na wschod. "Jak mozna nie brac kreytu na mieszkanie w obcej walucie tylko w koronach?Przeciez to sie nie oplaca!" Ale ci, ktorzy wzieli w koronach z terenu stolecznego nie spierdalaja... Karen ma w sobie, w dodatku wyolbrzymione, wszystkie najgorsze islandzkie cechy: duma narodowa przechodzaca w nacjonalizm, totalny brak wyobrazni jesli chodzi o to co sie dzieje na swiecie i lekkie, za lekkie, podejscie do pieniedzy. Zycie to fejsbuk. i tylko czasami tak strasznie mi ich zal i taki wkurw mnie bierze, ze kurde, to wcale nie jest tak, ale im nie wytlumaczysz jacy ubodzy sa. Czas sie wziac do pracy:)
Nie wierze, ze to sie dzieje. Jak mozna dyskutowac godzine o czyms, co mozna zalatwic w pieciu zdaniach? Za duzo juz rozumiem i chory z takich zebran wychodze. I tlyko Sylwia, choc islandka, mnie pocieszyc u mnie i z takiego amego zalozenia wychodzi. Ale Sylwia to taka pol Islandka i rozumie to jak kazdy obcokrajowiec albo Islandczyk, ktorego rodzice w ktoryms tam pokoleniu nie byli islandczykami. Reszta nic. To tak na serio. Na 100%. Z Maja Paja mamy polew nieziemski cos ie tu ostatnio wyprawia. Kazdy o cos wkurwiony, z kims ma zatarg, ale to tak bedzie sie ciaglo i nic z tego jeszcze dlugo nie wyniknie. Przeciez nie zaczna sobie nagle prosto w twarz mowic co sadza o innych:) Jak to mowi Karolina glupieje tu, glupieje. Czuje to, ze glupieje.
Dziela Kochanowskiego w dwa dni skonczylem. No nie wszystkie ale duzo tego przeczytalem. Jakby moj profesor od satropolskiej sie cieszyl. Na Islandie mi bylo przyjechac, zeby sie porzadnie literatura polska zajac na nowo.
Dziela Kochanowskiego w dwa dni skonczylem. No nie wszystkie ale duzo tego przeczytalem. Jakby moj profesor od satropolskiej sie cieszyl. Na Islandie mi bylo przyjechac, zeby sie porzadnie literatura polska zajac na nowo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)