Dobra, nie pójdę na te studia w tym roku. Powodów jest parę:
- bo się zapisy skonczyły: ja wiem, że byłbym wstanie tutaj taki opis przejść, ale genralnie niekoniecznie. Na stronie wyraźnie piszę, że tylko Islandczycy i ludzie z państw skandynawskich mogą się na studia zapisywać do lipca.
- nie wiem czy będe na Islandii trzy lata: jakbym wiedział że będe to bym się nie zastanawiał, ale ja nie potrafię jeszcze świadomie podjąć takiej decyzji i wiązać się z tą wioską na 3 lata. Bo przecież głupio zacząć i przerwać. Ale z drugiej strony tak fajnie by przecież było- być znowu studentem:) Jejku, znowu mi się porobiły niezaistniałe wizualizację:) Fantazmaty. Ale jak wytrzymam do marca nastepnego roku to postanowione- zapisuje się. Po co mi to? A po to, żeby mówić biegle po islandzku. Ja się do innej pracy nie wybieram, ale naprawde, może oprócz prawa i bycia lekarzem lub inżynierem, mógłbym tu z bieglym islandzkim robić wszystko inne z moimi studiami z Polski. No bo plan jest chyba taki że wyjdę z nich biegle mówiąc?...:) Poza tym to jest piękne być studentem i jednocześnie za bardzo nie rezygnować z niczego innego co się lubi. tak, mniejbym pracował, ale nie w każdym semestrze, bo godzin nie jest dużo, więc spoojnie z 60%, jak nie więcej, etatu bym wyrabiał. No byłoby trochę poświęceń popołudniami, trzeba by się uczyć, ale myślę że spokojnie bym przeżył. To w sumie z tymi studiami mam już dawno przemyślane, nie mam tylko przemyślane, że tu tyle zostanę. Poza tym trzeba by co nieco poplanować. Pracę mam taką, że na pewno mógłbym pracować ile dziennie mogę i zmieniać to wraz z programem. Jeszcze by się wszyscy cieszyli, że się uczę. ale chcę jeszcze pokombinować, może się sam z siebie tego języka nauczę? przecież mi papierek ze studiów do niczego tu w sumie potrzebny nie jest. Nie wiem czy on aż tak wiele zmieni. Przecież ja mam studia:)
Jutro w pracy dzień letni. Więc trzeba przyjść na letnio... Jak pogoda pozwoli to idę w spodniach krótkich za kolana. Sam ten dzień z laskami wymyśliłem dwoma, trzeba się jakoś rozruszać i mieć odmianę. Będzie też wkrótce dzień polski. i na obiad coś polskiego. No to dyrektorka do mnie przychodzi z taka poważna miną jakby mnie zwolnić miała i pyta o narodową potrawę... Jezu, ja nie wiedziałem co jej powiedzieć. no niby to takie proste pytanie a jednak. Padło na rosół, ale po przemyśleniu faktu jednak nie... Woda z makaronem. Trzeba się chyba barzdziej wysilić. Wolałbym jednak żeby coś innego na ten obiad o było. No to Hugborg internet przegląda i bigos się jej trafia. I chyba już ten bigos zostanie no:) patrze na Wikipedii i wychodzi, że tak coś totalnie, typowo polskiego, to wychodzi, że nie ma. Bo zawsze to zapożyczone w taki czy inny sposób. No przecież nie kazę im ugnieść ziemniaki i zrobić schabowego z kapustą. no wieś tańczy i spiewa. Poza tym co w tym takiego specjlanie polskiego- kotlety i ziemniaki?
1 komentarz:
pamietaj, ze filologia te to studia jezykowe, a nie tylko kurs jezkowy...bedzie wiec nie tylko praktyczna nauka jezyka ale i przedmioty takie jak staronordycki, literatura, czy jezykoznastwo...jesli wiec interesuje cie tylko praktyczny jezyk to radze intensywny kurs jezykowy zamiast filologii.
studiow samych nie odradzam, bo takie studia to fajna sprawa, ale radze sprawe dobrze przemyslec, bo znam wielu, co to podjeli decyzje o studiach jezykowych pochopnie, a potem marudzili, ze 'glupiej literatury' uczyc sie nie beda :)
Prześlij komentarz