Gdy wszyscy inni powiedzieli już sobie dość noworocznym postanowieniom, gdy siłownie i baseny już pustoszeją a fajki osiągają zawrotną cenę 20zł,ja będę starał się jak mogę wprowadzać moje w życie. hahaha
Ile osób wiedziało, że to piosenka autorstwa pani Björk?
sobota, 30 stycznia 2010
Kolacja ze znajomymi, plany na przyszłość. Ale jak to dobrze, że u wszystkich wszystko do przodu. Leniwy piątek, leniwa sobota. Jutro mecz polska - Islandia w piłce ręcznej. Coś, co obowiązkowo muszę zobaczyć, żebym nie wychodził w poniedziałek na kompletnego ignoranta. Ale to tylko jeden powód do spotkań. Na korepetycjach już się żadne moje braki nie ukryją jak na kursach. Cieszyć się bo po prostu jest lepiej niż być mogło. Cieszyć się bo się człowiek nie zasiedział w czymś czego nie cierpi. Cieszyć się bo się decyduje samemu o sobie. Choć cały czas wydaje mi się, że ten rok zaczął się tak sobie, może się on skończyć całkiem interesująco.
piątek, 29 stycznia 2010
Nie było dziś prądu. Ale życie nadzieją, że nas po prostu puszczą do domu było jakże chwilowe i jakże złudne. Więc doczekałem tak do 15.00 udając, że robię cokolwiek, czekając aż kierownictwo wyjdzie. Taka miła odmiana. Wszyscy stłoczeni w jednym miejscu przy świeczkach, bo tu przecież o 10.00 wciąż ciemno, a prąd naprawili dopiero o 12.00. 4 hot- dogi na obiad. Niech żyje fast food!... Znowu ten dzień gdy włączyło mi się polskie myślenie, że skoro nie ma co robić, to po siedzieć. Ale nie- tu można jakieś zebranie, tam coś przedyskutować, zawsze jest coś "do zrobienia".
Tak się człowiek wpędza w kryzys po islandzku. Ma dobrą pracę, bardzo dobrze płatna pracę, domek letniskowy na Florydzie. Ma jeden dom, ale jest mu za mało. Więc buduje następny nie sprzedając tego pierwszego, gdyż koniunktura na rynku jak diabli, więc sprzeda na pewno. Najpierw się wybuduje, wprowadzi, potem sprzeda. Więc buduje dom- 400m2, 9 sypialni, 2 łazienki, jebutny ogród. Wszystko dla siebie i dwójki małych dzieci. I oto nadchodzi kryzys, starego mieszkania nikt kupić nie chce. Na spłatę dwóch mieszkań nie ma pieniędzy, pomimo jakże bajecznej, nawet teraz, pensji. Więc wystawia się na sprzedaż ten pałac 400-stu metrowy za... 95 000 000 ISK i łudzi się mylnym przekonaniem, że ktoś to kupi na totalnym zadupiu HFJ. I żeby ten dom jeszcze ładny był. A nie jest. Przynajmniej wizualnie z zewnątrz nie powala. Za takie miliony to naprawdę można wykombinować coś o wiele lepszego. Tak się wprowadza w kryzys i depresję. Po islandzku.
henry
16:19:58
zosatjesz w Polsce?

Ania
16:20:06
ale dziękują ze się odezwałeś. a co w ogóle u Ciebie? wybierasz sie do Polski?
16:20:52
no nie wiem jeszcze do końca, ale wczoraj złożyłam ostatnie już CV o pracę i jeśli to nie wypali to zmykam z tego dziwnego kraju, Mówie Ci nie ma tu czego wracać!!

henry
16:21:08
aż tak źle??
Ania
16:22:13
wiesz, na to składa się szereg różnych czynników, ale na pewno nic się nie zmieniło i generalnie jak sie nie ma super znajomości to leżysz na łopatkach!
16:23:57
Grześ ja generalnie mam taki zamysł żeby odwiedzić Islandię ze swoim chłopakiem, więc myślałam też o Tobie ,bo może pomożesz mi znaleźć wtedy jakiś nocleg, ale to tylko takie plany, no i pod warunkiem ze miłość się nie rozwieje, a serca nie zamarzną w te 30-stopniowe mrozy!!!
16:24:47
Wiesz jaka zima u mnie, dzisiaj rozpychali drogę do mnie taką fadromą i podchodzili 3 razy, bo nie mogli się przebić a to wszystko po jednej nocy, ja jak stoje w śniegu to mam prawie do pasa!!

henry
16:25:04
ja bym was z chęcią przenocował
Ania
16:25:54
wiem, to narazie odległa przyszłość więc dam znać jak w ogóle będę sie wybierać, a do lata daleko.... spoko.

henry
16:26:02
a u nas wiosna, słońce, ptaki świerkają, jak w Polsce w marcu

Ania
16:26:20
wiem, nic mi nie mów, bo szlag mnie trafi.
16:19:58
zosatjesz w Polsce?

Ania
16:20:06
ale dziękują ze się odezwałeś. a co w ogóle u Ciebie? wybierasz sie do Polski?
16:20:52
no nie wiem jeszcze do końca, ale wczoraj złożyłam ostatnie już CV o pracę i jeśli to nie wypali to zmykam z tego dziwnego kraju, Mówie Ci nie ma tu czego wracać!!

henry
16:21:08
aż tak źle??
Ania
16:22:13
wiesz, na to składa się szereg różnych czynników, ale na pewno nic się nie zmieniło i generalnie jak sie nie ma super znajomości to leżysz na łopatkach!
16:23:57
Grześ ja generalnie mam taki zamysł żeby odwiedzić Islandię ze swoim chłopakiem, więc myślałam też o Tobie ,bo może pomożesz mi znaleźć wtedy jakiś nocleg, ale to tylko takie plany, no i pod warunkiem ze miłość się nie rozwieje, a serca nie zamarzną w te 30-stopniowe mrozy!!!
16:24:47
Wiesz jaka zima u mnie, dzisiaj rozpychali drogę do mnie taką fadromą i podchodzili 3 razy, bo nie mogli się przebić a to wszystko po jednej nocy, ja jak stoje w śniegu to mam prawie do pasa!!

henry
16:25:04
ja bym was z chęcią przenocował
Ania
16:25:54
wiem, to narazie odległa przyszłość więc dam znać jak w ogóle będę sie wybierać, a do lata daleko.... spoko.

henry
16:26:02
a u nas wiosna, słońce, ptaki świerkają, jak w Polsce w marcu

Ania
16:26:20
wiem, nic mi nie mów, bo szlag mnie trafi.
czwartek, 28 stycznia 2010
środa, 27 stycznia 2010
"Na dalekiej, dalekiej wyspie, gdzieś pomiędzy lodowym kontynentem, a naszą Europą, żyły sobie dzieci, które jak wszystkie dzieci – mieszkały z rodzicami w swoich domkach, chodziły do szkoły, lubiły się bawić, czasem rozrabiały i obchodziły święta Bożego Narodzenia.
Jednak ich święta, choć tak podobne do naszych, różniły się ogromnie pod jednym względem – ze względu na bardzo złe warunki pogodowe panujące wokół wyspy nie mógł do nich docierać Św. Mikołaj. W jego zastępstwie prezenty dostarczało 13 braci – zwanych Mikołajami, czyli po islandzku Jólasveinar. Skąd się wzięli spytacie? Dokładnie nie wiadomo. Ze starych zapisków wiemy, że ich mamą była straszna Trollica Grýla, a ojcem sympatyczny całkiem Troll Leppalúdi. Musicie wiedzieć, że trolle to wielkie stwory mieszkające w swoich górskich jaskiniach lub podziemnych domach, do których drzwiami są wielkie głazy. Trolle są bardzo silne, dlatego też podnoszą je bez trudu. Nie inaczej jest z 13 Mikołajami. Dzięki swojej sile i zręczności, każdy z nich jest w stanie unieść niesłychanie wielką ilość prezentów i … kartofli. Dlaczego kartofli ? Bo tylko grzeczne dzieci dostają prezenty! Dla niesfornych maluchów Mikołaj zamiast prezentu wkłada do buta kartofla i robi jakiegoś psikusa. Każdy z 13 Mikołajów lubuje się w innych żarcikach. Każdy też ma swoją listę dzieci, do których musi zajrzeć. A sprawa nie jest prosta, gdyż każdy Mikołaj przychodzi do miasta innego dnia! Tak więc każda wieś i każde miasto odwiedzane są przez 13 dni, przez 13 Mikołajów i tylko od jednego dzieci dostają prezenty lub psikusa. Nikt nie wie, od którego Mikołaja, dlatego trzeba mieć się na baczności!
Na 13 dni przed Bożym narodzeniem przychodzi najstarszy z braci – Pierwszy Mikołaj zwany Stekkjastaur, czyli Sztywno Nogi. Nazywano go tak, ponieważ jako dziecko wpadł do przerębla po kolana i do dziś dnia nie może ich zginać. Stąd przychodzi pierwszego dnia, bo jako najbardziej odpowiedzialny ze swoich braci, boi się spóźnić. Przepada za owczym mlekiem. Można go spotkać, jak próbuje dogonić jakąś owcę aby ja wydoić, jednak na swoich sztywnych nogach niewiele może zdziałać. Stąd też jego ulubioną psotą jest podkradanie mleka w domu, gdzie są niegrzeczne dzieci.
Na 12 dni przed Bożym Narodzeniem przychodzi najsilniejszy z Mikołajów – Giljagaur, czyli Naiwniak. Ma słabość do świeżej pianki z krowiego mleka. Często gdy widzi oborę, przyczaja się w skalnych szczelinach, chowa za kamieniami i wkrada się do niej licząc, że znajdzie tam wiadro z mlekiem. Jednak najczęściej spotyka go zawód. Wtedy droczy się z krowami lub podkrada mleko z domu niegrzecznych dzieci. Zdarza się mu też niechcący zrobić dziurę w ścianie, czy wywarzyć drzwi, bo nie zdaje sobie do końca sprawy, że jest aż taki silny!
Trzecim z braci, który przychodzi by dawać prezenty lub broić jest Stúfur, czyli Przysadzistek. Jest niski i grubawy. Jego specjalnością jest podkradanie patelni kiedy gospodyni nie patrzy. Uwielbia wszystkie przypalone kawałki jakie znajdują się na jej brzegach, a także spodzie. Zupełnie nie interesując się tym co jest na patelni i niestety podczas swojego podjadania wyrzuca jej całą zawartość, a patelnie pozostawia gdzie popadnie.
Czwarty z braci Þvörusleikir, czyli Łyżkowy Oblizywacz, jest najmniejszym z Mikołajów. Z tego też powodu przynosi najmniej prezentów, ale i psoty jego nie są najstraszniejsze. Uwielbia wślizgiwać się do kuchni pod drzwiami, co czyni z łatwością, gdyż jest taki cienituki jak włosek i taki malutki, że mógłby się schować w koniczynie! Gdy nie ma nikogo w kuchni, z gotującego się garnka wyjmuje łyżkę z jedzeniem, wyrzuca ją przez okno i oblizuje z radością! Kucharz, któremu spłata takiego figla najczęściej myśli, że po prostu zapomniał jej włożyć do garnka.
Na 9 dni przed Bożym Narodzeniem do miasta lub wsi przybywa Pottasleikir, zwany Wydrapywaczem Garnków. Kiedy mama zostawi niegrzeczne dzieci i da im garnek po słodkim cieście, do wyjedzenia słodkich okruszków lub budyniu, rozlega się pukanie do drzwi. Dzieci biegną zobaczyć kto to puka, jednak nie wiedzą, że to sztuczka Wyjadrapywacza, który już pałaszuje ich garnek. Wiele osób go widziało, jednak uciekał tak szybko, pozostawiając pusty garnek, że nikt nie zdołał go dogonić.
Kiedy do Bożego Narodzenia pozostaje 8 dni spodziewać się można brata bliźniaka Wydrapywacza – Askasleikir, co znaczy Miskowy Lizacz. Historia, jak i bracia, jest podobna – jeśli w domu niegrzecznych dzieci pozostała miska z jedzeniem, natychmiast zjawiał się on. Wychodził z kredensu i wylizuje całą jej zawartość. Zazwyczaj zajmuje mu to 3 sekundy, po czym wchodzi do szafki i w tylko sobie znany sposób znika.
Jakby tego wszystkiego było mało, na 7 dni przed Bożym Narodzeniem przychodzi najgorszy z Mikołajów – Hurðaskellir, Trzaskający Drzwiami. Był on prawdziwym utrapieniem dla domu, któremu psotę szykował. W nocy, gdy wszyscy położyli się spać, wychodził z cienia i trzaskał wybranymi drzwiami! Po czym z dzikim chichotem pod nosem – uciekał. Jeśli dzieci były wyjątkowo niegrzeczne stosował o wiele gorszy zabieg – nie trzaskał drzwiami, ale wybierał te najstarsze i najbardziej zdezelowane. Lekko je poruszał, a musicie wiedzieć, że towarzyszył temu okrupny zgrzyt i skrzypienie. Nie ma nic gorszego niż skrzypiące drzwi w domu podczas ciemnej nocy.
Gdy do świąt było już niedaleko, bo tylko 6 dni pozostało, w miejscowościach islandzkich zjawia się Skyrgámur – Śmietankowy Żarłok. Jeżeli znajdzie się w domu choć jedno niegrzeczne dziecko i spiżarnia ze śmietanką lub ciastami, do których została dodana, na pewno pojawi się on. Jednak jego psoty są szkodliwe nie tylko dla jego mieszkańców, ale i dla niego samego. Jeśli trafi na duże zapasy, będzie jadł i jadł i jadł…aż zje tyle, że prawie pęka. Wtedy zaczyna jęczeć i wyć, kwilić i płakać. Z wielkim żalem pozostawia niedojedzone resztki i ucieka w górskie jaskinie, gdzie przez kilka dni odchorowuje swoje łakomstwo.
Na 5 dni przed świętami spotkać można Bjúgnakrækir, Kiełbaskowego Złodzieja. Jak pozostali bracia, z wielką chęcią wkrada się do spiżarni i wędzarni, by wykraść trochę pierwszorzędnych świątecznych kiełbas. Jeżeli są jeszcze nie uwędzone, zabiera je na górę, gdzie rozpala ognisko i w jego dymie je dowędza, aż będą dobre, choćby miał czekać na to do rana.
Jeśli dzieci były tylko trochę niegrzeczne, może spotkać je psota ze strony Gluggagægir - Okiennego Podglądacza. Psota jego jest prosta – gdy dziecko patrzy przez okno zastanawiając się co będzie dziś robiło albo co będzie na obiad – nagle przez szybę widzi Podglądacza, który wszedł na parapet i zagląda do środka. Mało które dziecko potrafi wytrzymać jego wzrok, dlatego wielu go widziało, ale nikt go jeszcze nie złapał, bo wszyscy uciekają na jego widok do mamy.
Trochę spóźniony, ale zawsze przychodzi Gáttaþefur - Niuchacz. Bracia się z niego naśmiewają, że jest trochę gamoniowaty. Dzięki swojemu dużemu nosowi potrafi wywąchać świeży chleb z dużych odległości. A dla niego nie ma nic lepszego niż świeży, ciepły chlebek. Jest utrapieniem zwłaszcza piekarzy, których dzieci były niegrzeczne. Mimo swojej tuszy, gdy złapie taki ciepły bochenek chleba ucieka z nim tak szybko, jak tylko wiatr wiać potrafi!
Na dwa dni przed Bożym Narodzeniem przychodzi brat bliźniak Kiełbasowego Złodzieja – Ketkrókur -Mięsny Buchacz. On również upatrzył sobie spiżarki zaopatrzone w mięsiwa i lubi podskubać ich kilka kawałków.
Jako ostatni przychodzi największy z Mikołajów – Kertasníkir, zwany Świeczkowym Zbieraczem. Przez cały rok zbiera świeczki i ostatniej nocy przed Bożym Narodzeniem rozpala je i biega po farmach. Wielu ludzi lubi go, bo nie czyni żadnych psot i także rozpala dla niego ogniska na swoich podwórzach.
Później następuje najmilszy czas – Boże Narodzenie, gdzie spotykają się rodziny i większość spraw poza prezentami i potrawami wygląda podobnie jak u nas. Ubrana jest już choinka, śpiewa się kolędy, dużo rozmawia i jest wiele radości. Po świętach każdego dnia jeden z Mikołajów opuszcza miasto by wrócić do swojego domu – do górskiej jaskini, gdzie mieszkają z mamą i tatą trollami oraz przeolbrzymim czarnym kocurem. Po ich odejściu jest czas wielkiej zabawy i rozpalanie ognisk na ich pożegnanie.
Może Wam się wydawać, że Mikołaje są złe, bo czynią tyle psot, ale to nieprawda! Robią to tylko w domach niegrzecznych dzieci. Jeśli ktoś zasłużył, to jeden z Mikołajów ma dla niego specjalnie przygotowany bardzo fajny prezent, który może się znaleźć rankiem jednego z 13 dni w Twoim pokoju. O ile mieszkasz na Islandii."
Jednak ich święta, choć tak podobne do naszych, różniły się ogromnie pod jednym względem – ze względu na bardzo złe warunki pogodowe panujące wokół wyspy nie mógł do nich docierać Św. Mikołaj. W jego zastępstwie prezenty dostarczało 13 braci – zwanych Mikołajami, czyli po islandzku Jólasveinar. Skąd się wzięli spytacie? Dokładnie nie wiadomo. Ze starych zapisków wiemy, że ich mamą była straszna Trollica Grýla, a ojcem sympatyczny całkiem Troll Leppalúdi. Musicie wiedzieć, że trolle to wielkie stwory mieszkające w swoich górskich jaskiniach lub podziemnych domach, do których drzwiami są wielkie głazy. Trolle są bardzo silne, dlatego też podnoszą je bez trudu. Nie inaczej jest z 13 Mikołajami. Dzięki swojej sile i zręczności, każdy z nich jest w stanie unieść niesłychanie wielką ilość prezentów i … kartofli. Dlaczego kartofli ? Bo tylko grzeczne dzieci dostają prezenty! Dla niesfornych maluchów Mikołaj zamiast prezentu wkłada do buta kartofla i robi jakiegoś psikusa. Każdy z 13 Mikołajów lubuje się w innych żarcikach. Każdy też ma swoją listę dzieci, do których musi zajrzeć. A sprawa nie jest prosta, gdyż każdy Mikołaj przychodzi do miasta innego dnia! Tak więc każda wieś i każde miasto odwiedzane są przez 13 dni, przez 13 Mikołajów i tylko od jednego dzieci dostają prezenty lub psikusa. Nikt nie wie, od którego Mikołaja, dlatego trzeba mieć się na baczności!
Na 13 dni przed Bożym narodzeniem przychodzi najstarszy z braci – Pierwszy Mikołaj zwany Stekkjastaur, czyli Sztywno Nogi. Nazywano go tak, ponieważ jako dziecko wpadł do przerębla po kolana i do dziś dnia nie może ich zginać. Stąd przychodzi pierwszego dnia, bo jako najbardziej odpowiedzialny ze swoich braci, boi się spóźnić. Przepada za owczym mlekiem. Można go spotkać, jak próbuje dogonić jakąś owcę aby ja wydoić, jednak na swoich sztywnych nogach niewiele może zdziałać. Stąd też jego ulubioną psotą jest podkradanie mleka w domu, gdzie są niegrzeczne dzieci.
Na 12 dni przed Bożym Narodzeniem przychodzi najsilniejszy z Mikołajów – Giljagaur, czyli Naiwniak. Ma słabość do świeżej pianki z krowiego mleka. Często gdy widzi oborę, przyczaja się w skalnych szczelinach, chowa za kamieniami i wkrada się do niej licząc, że znajdzie tam wiadro z mlekiem. Jednak najczęściej spotyka go zawód. Wtedy droczy się z krowami lub podkrada mleko z domu niegrzecznych dzieci. Zdarza się mu też niechcący zrobić dziurę w ścianie, czy wywarzyć drzwi, bo nie zdaje sobie do końca sprawy, że jest aż taki silny!
Trzecim z braci, który przychodzi by dawać prezenty lub broić jest Stúfur, czyli Przysadzistek. Jest niski i grubawy. Jego specjalnością jest podkradanie patelni kiedy gospodyni nie patrzy. Uwielbia wszystkie przypalone kawałki jakie znajdują się na jej brzegach, a także spodzie. Zupełnie nie interesując się tym co jest na patelni i niestety podczas swojego podjadania wyrzuca jej całą zawartość, a patelnie pozostawia gdzie popadnie.
Czwarty z braci Þvörusleikir, czyli Łyżkowy Oblizywacz, jest najmniejszym z Mikołajów. Z tego też powodu przynosi najmniej prezentów, ale i psoty jego nie są najstraszniejsze. Uwielbia wślizgiwać się do kuchni pod drzwiami, co czyni z łatwością, gdyż jest taki cienituki jak włosek i taki malutki, że mógłby się schować w koniczynie! Gdy nie ma nikogo w kuchni, z gotującego się garnka wyjmuje łyżkę z jedzeniem, wyrzuca ją przez okno i oblizuje z radością! Kucharz, któremu spłata takiego figla najczęściej myśli, że po prostu zapomniał jej włożyć do garnka.
Na 9 dni przed Bożym Narodzeniem do miasta lub wsi przybywa Pottasleikir, zwany Wydrapywaczem Garnków. Kiedy mama zostawi niegrzeczne dzieci i da im garnek po słodkim cieście, do wyjedzenia słodkich okruszków lub budyniu, rozlega się pukanie do drzwi. Dzieci biegną zobaczyć kto to puka, jednak nie wiedzą, że to sztuczka Wyjadrapywacza, który już pałaszuje ich garnek. Wiele osób go widziało, jednak uciekał tak szybko, pozostawiając pusty garnek, że nikt nie zdołał go dogonić.
Kiedy do Bożego Narodzenia pozostaje 8 dni spodziewać się można brata bliźniaka Wydrapywacza – Askasleikir, co znaczy Miskowy Lizacz. Historia, jak i bracia, jest podobna – jeśli w domu niegrzecznych dzieci pozostała miska z jedzeniem, natychmiast zjawiał się on. Wychodził z kredensu i wylizuje całą jej zawartość. Zazwyczaj zajmuje mu to 3 sekundy, po czym wchodzi do szafki i w tylko sobie znany sposób znika.
Jakby tego wszystkiego było mało, na 7 dni przed Bożym Narodzeniem przychodzi najgorszy z Mikołajów – Hurðaskellir, Trzaskający Drzwiami. Był on prawdziwym utrapieniem dla domu, któremu psotę szykował. W nocy, gdy wszyscy położyli się spać, wychodził z cienia i trzaskał wybranymi drzwiami! Po czym z dzikim chichotem pod nosem – uciekał. Jeśli dzieci były wyjątkowo niegrzeczne stosował o wiele gorszy zabieg – nie trzaskał drzwiami, ale wybierał te najstarsze i najbardziej zdezelowane. Lekko je poruszał, a musicie wiedzieć, że towarzyszył temu okrupny zgrzyt i skrzypienie. Nie ma nic gorszego niż skrzypiące drzwi w domu podczas ciemnej nocy.
Gdy do świąt było już niedaleko, bo tylko 6 dni pozostało, w miejscowościach islandzkich zjawia się Skyrgámur – Śmietankowy Żarłok. Jeżeli znajdzie się w domu choć jedno niegrzeczne dziecko i spiżarnia ze śmietanką lub ciastami, do których została dodana, na pewno pojawi się on. Jednak jego psoty są szkodliwe nie tylko dla jego mieszkańców, ale i dla niego samego. Jeśli trafi na duże zapasy, będzie jadł i jadł i jadł…aż zje tyle, że prawie pęka. Wtedy zaczyna jęczeć i wyć, kwilić i płakać. Z wielkim żalem pozostawia niedojedzone resztki i ucieka w górskie jaskinie, gdzie przez kilka dni odchorowuje swoje łakomstwo.
Na 5 dni przed świętami spotkać można Bjúgnakrækir, Kiełbaskowego Złodzieja. Jak pozostali bracia, z wielką chęcią wkrada się do spiżarni i wędzarni, by wykraść trochę pierwszorzędnych świątecznych kiełbas. Jeżeli są jeszcze nie uwędzone, zabiera je na górę, gdzie rozpala ognisko i w jego dymie je dowędza, aż będą dobre, choćby miał czekać na to do rana.
Jeśli dzieci były tylko trochę niegrzeczne, może spotkać je psota ze strony Gluggagægir - Okiennego Podglądacza. Psota jego jest prosta – gdy dziecko patrzy przez okno zastanawiając się co będzie dziś robiło albo co będzie na obiad – nagle przez szybę widzi Podglądacza, który wszedł na parapet i zagląda do środka. Mało które dziecko potrafi wytrzymać jego wzrok, dlatego wielu go widziało, ale nikt go jeszcze nie złapał, bo wszyscy uciekają na jego widok do mamy.
Trochę spóźniony, ale zawsze przychodzi Gáttaþefur - Niuchacz. Bracia się z niego naśmiewają, że jest trochę gamoniowaty. Dzięki swojemu dużemu nosowi potrafi wywąchać świeży chleb z dużych odległości. A dla niego nie ma nic lepszego niż świeży, ciepły chlebek. Jest utrapieniem zwłaszcza piekarzy, których dzieci były niegrzeczne. Mimo swojej tuszy, gdy złapie taki ciepły bochenek chleba ucieka z nim tak szybko, jak tylko wiatr wiać potrafi!
Na dwa dni przed Bożym Narodzeniem przychodzi brat bliźniak Kiełbasowego Złodzieja – Ketkrókur -Mięsny Buchacz. On również upatrzył sobie spiżarki zaopatrzone w mięsiwa i lubi podskubać ich kilka kawałków.
Jako ostatni przychodzi największy z Mikołajów – Kertasníkir, zwany Świeczkowym Zbieraczem. Przez cały rok zbiera świeczki i ostatniej nocy przed Bożym Narodzeniem rozpala je i biega po farmach. Wielu ludzi lubi go, bo nie czyni żadnych psot i także rozpala dla niego ogniska na swoich podwórzach.
Później następuje najmilszy czas – Boże Narodzenie, gdzie spotykają się rodziny i większość spraw poza prezentami i potrawami wygląda podobnie jak u nas. Ubrana jest już choinka, śpiewa się kolędy, dużo rozmawia i jest wiele radości. Po świętach każdego dnia jeden z Mikołajów opuszcza miasto by wrócić do swojego domu – do górskiej jaskini, gdzie mieszkają z mamą i tatą trollami oraz przeolbrzymim czarnym kocurem. Po ich odejściu jest czas wielkiej zabawy i rozpalanie ognisk na ich pożegnanie.
Może Wam się wydawać, że Mikołaje są złe, bo czynią tyle psot, ale to nieprawda! Robią to tylko w domach niegrzecznych dzieci. Jeśli ktoś zasłużył, to jeden z Mikołajów ma dla niego specjalnie przygotowany bardzo fajny prezent, który może się znaleźć rankiem jednego z 13 dni w Twoim pokoju. O ile mieszkasz na Islandii."
wtorek, 26 stycznia 2010
poniedziałek, 25 stycznia 2010
niedostepny werbalnie
O.
22:51:06
uwielbaim z Toba gadac
22:51:32
tak mi stare czasy przypominasz

henry
22:51:39
dlaczego??
22:51:42
:)

O.
22:52:22
po prostu- prostolinijnosc, ludzkosc i niewymuszona inteligencja

henry
22:52:39
jezu, to ja?

O.
22:52:55
nie! to inreakcja;P
22:53:03
interakcja*
22:53:29
pamietam ze jak cie poznalam

henry
22:53:32
nie wiem, opis chyba z tego zrobie

O.
22:53:39
to sie zasanawialam czy ty umiesz mowic
22:53:51
bo sie w ogole nie odzywalaes
22:53:56
w ogole
22:54:01
przez kilka godzin
22:54:11
a anka cie zawsze ciagala wszedzie
22:54:43
i zupelnie tego nie rozumiialam- czy ona przegadywala ci zycie??
22:54:49
bo ty nie gadales z nikim innym
22:54:53
wybacz te refleksje
22:55:15
i nawet pamietam ze cie jakos zagadywalam kilka razy
22:55:23
ale musialo to byc jakies bardzo sztampowe
22:55:31
bo nic sie nie odezwales
22:56:09
a tu prosze- taki wygadany chlopiec
22:56:11
:)
22:56:35
halo

henry
22:56:47
no czytam Cię:)

O.
22:57:13
juz skonczylam

henry
22:57:32
muszę chwilę to pokontemplować:)

O.
22:57:46
ze niby dlaczemu
22:57:48
?

henry
22:57:54
zastanowić się

O.
22:58:38
przypomniec to spotkanie?

henry
22:58:48
no... przypomnij
22:58:52
:)

O.
22:59:25
ja cie chyba po raz pierwszy uslyszalam ze mowisz i masz cos do powiedzenia, jak przyszliscie do mnie z anka na chwile po jakims spotkaniu, chyba w konsulacie
22:59:31
a to bylo w hresso
22:59:41
potem jeszcze na jakis innych imprezach
23:00:25
w hresso, za chyba drugim czy 3cim razem juz cie zagadywalam- bo kurwa nie mialam pojecia kto ty za jedne

henry
23:01:01
boże, ja tego nawet nie pamiętam
23:01:05
daj spokój

O.
23:01:18
pijany byles- prawda, ale no wiesz
23:01:22
jestem bliska obrazy
23:01:40
rozumiem ze nas tak wiele jak motlochu, ale zeby zupelnie nic
anka to sal gadulstwa wariatka i szalenie interesujaca babka, wiec ten koles obok musi cos w sobie miec- ale niemowa??
22:51:06
uwielbaim z Toba gadac
22:51:32
tak mi stare czasy przypominasz

henry
22:51:39
dlaczego??
22:51:42
:)

O.
22:52:22
po prostu- prostolinijnosc, ludzkosc i niewymuszona inteligencja

henry
22:52:39
jezu, to ja?

O.
22:52:55
nie! to inreakcja;P
22:53:03
interakcja*
22:53:29
pamietam ze jak cie poznalam

henry
22:53:32
nie wiem, opis chyba z tego zrobie

O.
22:53:39
to sie zasanawialam czy ty umiesz mowic
22:53:51
bo sie w ogole nie odzywalaes
22:53:56
w ogole
22:54:01
przez kilka godzin
22:54:11
a anka cie zawsze ciagala wszedzie
22:54:43
i zupelnie tego nie rozumiialam- czy ona przegadywala ci zycie??
22:54:49
bo ty nie gadales z nikim innym
22:54:53
wybacz te refleksje
22:55:15
i nawet pamietam ze cie jakos zagadywalam kilka razy
22:55:23
ale musialo to byc jakies bardzo sztampowe
22:55:31
bo nic sie nie odezwales
22:56:09
a tu prosze- taki wygadany chlopiec
22:56:11
:)
22:56:35
halo

henry
22:56:47
no czytam Cię:)

O.
22:57:13
juz skonczylam

henry
22:57:32
muszę chwilę to pokontemplować:)

O.
22:57:46
ze niby dlaczemu
22:57:48
?

henry
22:57:54
zastanowić się

O.
22:58:38
przypomniec to spotkanie?

henry
22:58:48
no... przypomnij
22:58:52
:)

O.
22:59:25
ja cie chyba po raz pierwszy uslyszalam ze mowisz i masz cos do powiedzenia, jak przyszliscie do mnie z anka na chwile po jakims spotkaniu, chyba w konsulacie
22:59:31
a to bylo w hresso
22:59:41
potem jeszcze na jakis innych imprezach
23:00:25
w hresso, za chyba drugim czy 3cim razem juz cie zagadywalam- bo kurwa nie mialam pojecia kto ty za jedne

henry
23:01:01
boże, ja tego nawet nie pamiętam
23:01:05
daj spokój

O.
23:01:18
pijany byles- prawda, ale no wiesz
23:01:22
jestem bliska obrazy
23:01:40
rozumiem ze nas tak wiele jak motlochu, ale zeby zupelnie nic
anka to sal gadulstwa wariatka i szalenie interesujaca babka, wiec ten koles obok musi cos w sobie miec- ale niemowa??
Myślałem, że mogę do 13 kwietnia. Dziś coś mnie tknęło zadzwonić i okazało się, że mogę, ale do 1 lutego. 10 godzin na załatwienie wszystkich papierów i referencji. Sposób w jaki to załatwiam wydaje mi się o wiele bardziej fantazyjny i trudny do uwierzenia niż ta sobotnia impreza. Poza tym miałem się jeszcze zastanowić, ale nie mam już czasu, więc niech się dzieje wola nieba, jeśli uda mi się to doprowadzić jutro do końca. Tylko jutro pracę zaczynam o 12.30 i mogę udać się do miejsca czynnego od 9 do 15. Życie zaskakuje. Nigdy nie pomyślałbym w niedzielę co będę robił w poniedziałek.
niedziela, 24 stycznia 2010
Wcześniej wszyscy mi się pytali dlaczego nie kupię mieszkania. I tak mnie bombardowali tym pytaniem, więc w końcu siłą rzeczy sam się nad tym zaczynałem zastanawiać. Dzięki nie wiem komu, pomimo zachłyśnięcia się nowym miejscem, mój mózg funkcjonował na tyle sprawnie, że nie dałem się ponieść stadu. ale teraz wraca wszystko jak bumerang i tylko pytanie się zmienia. Już nikt mi domu kupować nie każe, teraz wszyscy w głowę zachodzą dlaczego tu jeszcze siedzę. Jestem szczęściarzem bez kredytów nie mającym nic do stracenia. I miło zostać poinformowanym, że się jest szczęściarzem. I miło w ogóle stwierdzić, że to racja. I miło nie być zmuszanym do robienia czegoś bo się musi. No w ogóle milo, ale mimo to, mój mózg na nowo jak dawniej zaczyna się zastanawiać. Przed jakim to pytaniem będę postawiony za jakiś czas aż strach pomyśleć;)
Przyjaciele polecieli z przygodami do Polski i marzną. My tymczasem cieszymy się porywistym wiatrem, zastanawiamy kto prowadzi nasze samochody i modlimy o bezpieczne dojechanie do celu. Prowadzimy w domach, patrząc na przepiękny port w Hafnafjörður i fale obijające się o brzeg, o skutkach kryzysu i co nas czeka w przyszłości. Ale są to bardzo miłe i wartościowe rozmowy, jedne z tych, które zmieniają coś w Tobie na lepsze. Oglądamy w telewizji piłkę ręczną, a ja udaje, że mnie to interesuje. Popijamy tylko początkowo do tego czerwone wino, choć wiemy, że po nim kac największy i ni stąd ni zowąd wpadamy na genialny pomysł imprezy "under 30". I choć normalnie nie przyszłoby nam do głowy podzwonić i zaproponować tego, teraz, po paru kieliszkach, wszystko wydaje się takież proste. I odzew ludzi jest też zadziwiająco dobry. I impreza zmienia nazwę na "under 30 plus Eygló". I może dlatego, że większość ma coraz mniej do stracenia dzieją się takie rzeczy, o które bym ich wcześniej nie podejrzewał.
piątek, 22 stycznia 2010
czwartek, 21 stycznia 2010
fejsbukowe mejle
henry- moja koleżanka się zgodziła udzielić wywiadu. chyba... jak się nie rozmyśliła i nie zapomniała:) Veronika.
xxx- dzięki :) na razie Veronika nie odbiera... czy to może Veronika ... z Facebooka? bo na ja.is pokazuje Veronika ..., ale może to ta sama :)
henry- tak, to ta- ... To jest Czeszka od 9 lat w Islandii. Z nią się po polsku też dogadasz? Ma tu męża i kredyty. hahaha. i wiem, z pierwszej ręki, że na nią oddziałały. Powiedz jej co i jak i że ty ode mnie, bo ja już nie jestem pewien czy ona pamięta jak jej o tym mówiłem.
henry- Poza tym Islandczycy ciężko przyznają się do porażek i do tego, że nie są najlepsi na świecie- chyba dlatego będzie Ci trudno znaleźć kogoś na zwierzenia:) Oni powiedzą Ci wszystko o swoim życiu seksualnym, ale NIC o pieniądzach. Może powinieneś zmienić temat. hahahaha
xxx- już się zdzwoniliśmy, jutro się doumówimy... hahaha no właśnie niedawno się zorientowałem, że rozmowy o pieniądzach jakoś schodzą na sex :)))
xxx- dzięki :) na razie Veronika nie odbiera... czy to może Veronika ... z Facebooka? bo na ja.is pokazuje Veronika ..., ale może to ta sama :)
henry- tak, to ta- ... To jest Czeszka od 9 lat w Islandii. Z nią się po polsku też dogadasz? Ma tu męża i kredyty. hahaha. i wiem, z pierwszej ręki, że na nią oddziałały. Powiedz jej co i jak i że ty ode mnie, bo ja już nie jestem pewien czy ona pamięta jak jej o tym mówiłem.
henry- Poza tym Islandczycy ciężko przyznają się do porażek i do tego, że nie są najlepsi na świecie- chyba dlatego będzie Ci trudno znaleźć kogoś na zwierzenia:) Oni powiedzą Ci wszystko o swoim życiu seksualnym, ale NIC o pieniądzach. Może powinieneś zmienić temat. hahahaha
xxx- już się zdzwoniliśmy, jutro się doumówimy... hahaha no właśnie niedawno się zorientowałem, że rozmowy o pieniądzach jakoś schodzą na sex :)))
środa, 20 stycznia 2010
wtorek, 19 stycznia 2010
Daniel Tammet - wykazuje objawy zespołu Aspergera, jest synestetykiem. Potrafi dokonywać w pamięci skomplikowanych obliczeń oraz wymienić 22 514 cyfr po przecinku w liczbie pi. Dzięki genialnej pamięci wzrokowej bardzo szybko uczy się języków obcych - zna angielski, niemiecki, hiszpański, esperanto, francuski, galijski, litewski, rumuński, estoński, walijski i islandzki (na opanowanie tego ostatniego wystarczyły mu cztery dni spędzone w Reykjaviku). Stworzył też własny język, który nazwał Mänti (z fińskiego "sosna"). Wydał swoją autobiografię pt. "Urodziłem się w niebieski dzień".
http://www.youtube.com/watch?v=86P6xjyNO-U
http://www.youtube.com/watch?v=86P6xjyNO-U
poniedziałek, 18 stycznia 2010
niedziela, 17 stycznia 2010
piątek, 15 stycznia 2010
wtorek, 12 stycznia 2010
Ja już mam dość. Dopiero 12 stycznia, a od Nowego Roku coraz gorzej. Codziennie jakieś wieści o kryzysie:) To już nie wiem co będzie za parę miesięcy, jak tak jest się dawkowanym codziennie. Generalnie kasy nie ma na nic. Nigdzie. Analizując swoje życie stwierdzam, że pierwszy raz jestem w kryzysie:) No w Polsce to było tak, że czy kryzys czy nie, to zawsze względnie tak samo, więc były to tylko opowieści wyssane z palca. Nie wiem jak można w ciągu dwóch lat doprowadzić walutę do takiego stanu rzeczy, jak ceny mogą iść w górę w ciągu roku, jak można przestać wszystko budować. Skończy się to wszystko wysłaniem mnie na zasiłek jeszcze trochę. O ile w ogóle będą go płacić do tej pory.
poniedziałek, 11 stycznia 2010
niedziela, 10 stycznia 2010
sobota, 9 stycznia 2010
Najnowsza podnieta na fejsbuku
http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/europe/article6981623.ece
Sklep polski. Kiełbasa zwyczajna polska wyprodukowana na Islandii, ogórki kiszone i musztarda sarepska. I mamy ciężką, niezdrową kolację polską w sercu Islandii za jedyne 1300ISK (ok. 23zł). Ja tych produktów to nie jadłem... już właściwie nie pamiętam od kiedy:) Jakoś mi się nie tęskni i tylko dziś skorzystałem z okazji i miejsca... Nigdy nie chodzić do supermarketu głodnym.
piątek, 8 stycznia 2010
Kryzys i jakiegoś różnego rodzaju machlojki kwitną. Np. papierosy BOND tanie jak barszcz z nie wiadomo jakiego źródła. Dużo Polaków się w nie zaopatruje. Trochę mniej, lub wogóle, w piwo Grolsch po 2000ISK za 10 litrów. Toż to 100ISK za półlitrowe piwo. Nie wdając się w jakąś szczególną matematykę to około 40% ceny sklepowej. Istny targ ruski na moich oczach.
czwartek, 7 stycznia 2010
środa, 6 stycznia 2010
Rozmowa z Þórą. Wszystkie media na świecie kłamią, gdyż Islandczycy nie chcą spłacić tylko procentów od oszczędności, a nie samych oszczędności obcokrajowców. Nie wierzy i nawet nie chce się zastanowić, że świat huczy, że się MFW zastanawia nad kolejną transzą pieniędzy i w ogóle do Unii nas nie chcą i nikt nam więcej pieniędzy nie pożyczy. I że co my wtedy zrobimy jak nam kasy zabraknie bo nie chcemy być w międzynarodowych strukturach finansowych. Dla niej to jedne wielkie kłamstwo i na pewno nam pożyczą. Choć chyba chodziła już cały dzień poryta co się stanie jak nie pożyczą jednak. I w ogóle tak nie kul być tu teraz. Nikt nie może zrozumieć. Podstawowe pytanie: czy lepiej w Polsce czy tutaj?:)..., czemu nie wracam i takie tam. I co jaj mam im odpowiedzieć? Że nie przyjechałem się dorabiać, więc mi nie straszno? Jakoś to mało dla nich przekonujące. Więc mówie Þórze, że przecież to nie o to chodzi że tu jest kryzys, a w Polsce to. Bo mimo wszystko Islandia spadła z wysokiego pułapu. I że tak WYGLĄDA kryzys wszędzie. Że nie chodzi o to, że w Polsce czegoś nie ma, bo jest wszystko, dużo więcej niż na tej wiosce. Tylko nie wszystkich na wszystko stać. Nie każdy może robić to co chce jak to było tu do tej pory. Że teraz tu jest Polska. Nikogo prawie nie stać na nowe samochody, nikt nie kupuje mieszkań. Że pamiętam, że jak przyjechałem, to wszyscy mi się pytali, dlaczego tu tyle obcokrajowców, nikt nie pojmował zachodził w głowę. Ale teraz groso tych ludzi już pojmuje, gdyż sami muszą spierdalać za granicę do pracy- i nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że muszą. Że tak to się kręci. Już rozumieją wszyscy Islandczycy. Mi się w sumie żyje lepiej z tego powodu. Ale ona do mnie oburzona, że to nie prawda, że to nie pierwszy kryzys i że pamięta, że jak miała 13 lat to było tak samo, że nie mieli w domu pieniędzy na kupienie ozdób choinkowych. No ale ja do niej, że ludzie w moim wieku na pewno takiej sytuacji nie zaznali (sama ma 50 lat ponad), więc będą mieli przejebane spadać z takiego poziomu. I tu przyznała mi racje. I tu doszliśmy do konsensusu. Święta się kończą bardzo niepozytywnie. Dziś dzień zwany "trzynasty", ostatni dzień świąt. Po raz ostatni niebo będzie w ogniach i będą ogniska wszędzie. Mikołaje chowają się do jaskiń, by powrócić za rok.
wtorek, 5 stycznia 2010
Bo jak dobrze, że się komuś chce.
XVII FINAŁ WIELKIEJ ORKIESTRY ŚWIĄTECZNEJ POMOCY
po raz pierwszy oficjalnie na Islandii
Z inicjatywy Polskiego Towarszystwa Kulturowego w Reykjanesbar i Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły Polskiej w Reykjaviku, po raz pierwszy w Islandii rusza Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
W niedzielę 10 stycznia 2010 roku o godz. 15:00 w Szkole Polskiej w Reykjaviku (budynek Konsulatu) przy ulicy Skúlatún 2 (6 piętro), odbędzie się:
- koncert zespołu NOMADER
- pokaz udzielania pierwszej pomocy prezentowany pzez wykwalifikowanych ratowników,
- licytacja orkiestrowych gadżetów (koszulki, zdjęcia z autografem Jurka Owsiaka, plakaty, kalendarze, biżuteria...)
KONTO DO WPŁAT DAROWIZN: 1109-05-412745 Kennitala: 520309-0980
PUNKTY ZBIÓRKI:
Reykjavik:Szkoła Polska
Skúlatúni 2-h.
105 Reykjavík
"Mini Market"
Drafnarfelli 2
111 Reykjavík
Jubi ehf
Laugarvegur 70
101 Reykjavík
Keflavík:
"Mini Market"
Hringbraut 92a
230 Keflavík
Grill Kebab
Hringbraut 92
230 Keflavík
Jubi ehf
Hafnargötu 54
230 Keflavík
e-mail: sztab.islandia@yahoo.com
Więcej informacji znajdziecie na stronach:
www.polskaszkola.eu
www.reykjavik.polemb.net
ICELAND.PL (zwłaszcza na forum o Islandii)
oraz na stronie www.facebook.com wpisując: WOŚP w Islandii
Wzięte ze strony ICELAND.PL
Ale może jest możliwe, że jest jeszcze ktoś, kto dowie się o tym w ten sposób. Dlatego się to tu znalazło.
po raz pierwszy oficjalnie na Islandii
Z inicjatywy Polskiego Towarszystwa Kulturowego w Reykjanesbar i Stowarzyszenia Przyjaciół Szkoły Polskiej w Reykjaviku, po raz pierwszy w Islandii rusza Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
W niedzielę 10 stycznia 2010 roku o godz. 15:00 w Szkole Polskiej w Reykjaviku (budynek Konsulatu) przy ulicy Skúlatún 2 (6 piętro), odbędzie się:
- koncert zespołu NOMADER
- pokaz udzielania pierwszej pomocy prezentowany pzez wykwalifikowanych ratowników,
- licytacja orkiestrowych gadżetów (koszulki, zdjęcia z autografem Jurka Owsiaka, plakaty, kalendarze, biżuteria...)
KONTO DO WPŁAT DAROWIZN: 1109-05-412745 Kennitala: 520309-0980
PUNKTY ZBIÓRKI:
Reykjavik:Szkoła Polska
Skúlatúni 2-h.
105 Reykjavík
"Mini Market"
Drafnarfelli 2
111 Reykjavík
Jubi ehf
Laugarvegur 70
101 Reykjavík
Keflavík:
"Mini Market"
Hringbraut 92a
230 Keflavík
Grill Kebab
Hringbraut 92
230 Keflavík
Jubi ehf
Hafnargötu 54
230 Keflavík
e-mail: sztab.islandia@yahoo.com
Więcej informacji znajdziecie na stronach:
www.polskaszkola.eu
www.reykjavik.polemb.net
ICELAND.PL (zwłaszcza na forum o Islandii)
oraz na stronie www.facebook.com wpisując: WOŚP w Islandii
Wzięte ze strony ICELAND.PL
Ale może jest możliwe, że jest jeszcze ktoś, kto dowie się o tym w ten sposób. Dlatego się to tu znalazło.
Zapomniało mi się, że przecież prezydent musi jeszcze ustawę o ICESAVE podpisać. Czego nie zrobił. Będzie referendum. Czyli nie spłacimy:) I to napięcie o godzinie 11.00 dzisiaj. Kto tylko mógł to do komputera lub TV i ogląda TV i czeka co prezydent powie. Polska prasa na to:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,7421446,Islandia_Prezydent__nie_bedzie_rekompensat_dla_klientow.html
http://wyborcza.pl/1,103578,7421833,Islandia_nie_splaci_dlugow_swych_upadlych_bankow_.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,7421446,Islandia_Prezydent__nie_bedzie_rekompensat_dla_klientow.html
http://wyborcza.pl/1,103578,7421833,Islandia_nie_splaci_dlugow_swych_upadlych_bankow_.html
poniedziałek, 4 stycznia 2010
Najpierw miało być lepiej w wakacje (co bardziej światli przepowiadali), potem po Nowym Roku. Teraz co światlejsi po raz kolejny pozbyli się złudzeń. Będzie jeszcze gorzej, gospodarka skurczy się o kolejne 10% i z dołka zaczniemy wychodzić z kryzysu za rok (mówią po raz kolejny co światlejsi). A oznak kryzysu zamiast coraz mniej, coraz więcej. Raj, gdzie nikt nic nie musiał legł w gruzach. Sytuację prawie jak "że jak się nie podoba, to się zwolnij" pojawiają się coraz częściej. Nie ma miejsca dla niedyspozycyjnych i nie dających się wykorzystywać. Zarząd miasta gówno obchodzi, że brakuje ludzi. Oszczędzamy, etatów nie będzie, więc musi kierownictwo myśleć jak zrobić, że to wszystko jakoś działało. I wszyscy wściekli, że będziemy ICE SAVE spłacać. Co w sumie do końca nie było takie oczywiste (3 głosy w parlamencie zaważyły na tak). 14 lat nam to zajmie, najmłodsze pokolenie ma przejebane. Ale w końcu nam kredy z MFW odblokowali, więc w końcu wezmą się jakieś pieniądze i, przy dobrym zainwestowaniu, nareszcie się coś ruszy. Ja się cieszę, że spłacamy. Bo kto im kazał nacjonalizować banki? mogli to wszystko puścić w pizdu. Może jakby jebło to by było lepiej i powstało na gruzach coś sensownego. Teraz by się właściciele martwili. Nikt chyba ze zwykłych ludzi nie myślał, że jak się to bierze pod ochronę, to i z długami co trzeba oddać. Poza tym ja nie wiem jak sobie co poniektórzy to wyobrażają. Że nie spłacimy tej Wielkiej Brytanii i Holandii i wszystko będzie po prostu OK? Odnoszę dziwne wrażenie, że na scenie politycznej międzynarodowej bylibyśmy skreśleni już na zawsze. Kto zaufałby nam drugi raz? Ale skąpstwo i cieszenie się teraz mało komu pozwala spojrzeć tutaj na to z tej perspektywy. Czy nikt za ten kryzys nie poniesie odpowiedzialności? Jeden z głównych jego sprawców został redaktorem naczelnym Morgunblaðið . Ktoś tam coś wykupił, w sumie nie ważne, ale jest jak jest. Jedyna opiniotwórcza gazeta w tym kraju rozpisuje się o jakiś bzdurach do kwadratu. Bo niby o czym ma pisać? Naczelny ma sam na sobie pętle ściskać? Nie ma w tej chwili po co już tam zaglądać. Po prostu nie ma tu wolnych mediów w tej chwili i czasami odnoszę wrażenie, że jedyne miejsce gdzie Islandczycy mogą dowiedzieć się jakiekolwiek prawdy kto co zjebał i dlaczego, to chyba jakieś obcojęzyczne media w internecie.
do Unii nie wejdziemy jak dalej pójdzie. Ja już w ogóle pomijam, że lud sobie a rząd sobie, ale w tym kraju nie ma żadnej merytorycznej dyskusji na ten temat nigdzie. Ludzie w absolutnie nie mają pojęcia z czym to się właściwie je. Jedyne co, to zebrała się banda jakiś 10 biznesmenów i zawiązali jakiś spisek wciskając ludziom do głów, że nam ryb zabronią łowić i wszystkie łowiska zabiorą. I tak się tu powtarza tę utartą opinie i nie ma normalnie nikogo, kto by im to rzeczowo wytłumaczył, że to wcale nie prawda jest, bo nawet jak zabiorą tu, to dadzą gdzie indziej. Że są negocjacje i wogóle. Jak dla mnie to oni muszą iść do Unii. Ja w ogóle nie jestem aż tak wielkim fanem Unii, ale oni muszą po prostu. To chyba jedyna szansa, żeby w końcu wyszli na świat trochę, może jak zasiądą w tym PE i zaczną się kłócić i negocjować ze wszystkimi, to nas następny kryzys nie spotka, bo i gazet zaczną o europie pisać wtedy chociaż w kontekście Islandii i nagle wszyscy odkryją, że jest tam coś więcej oprócz nas na tym świecie.
Ale za nim to się stanie to nam w tej chwili ÁLFTANES, , miasto około 4 minuty jazdy samochodem z Hafnarfjörður. No ale jak się dla 2000 mieszkańców buduje najbardziej wypasiony basen w okręgu stołecznym to nie dziwota. Prócz tego budowli pełno pozaczynanych, a nie skończonych. I to teraz nie wiadomo chyba co z tym zrobić. Bo niby miasto jest niepodległe, utrzymuje się z podatków, zbankrutować nie może i kto za to zapłaci. Istny cyrk. Prezydent tam ma oficjalny dom. Może pomoże. Są ten plany, żeby z tego zrobić dzielnicę Hafnarfjörður, ale co im ta biedna mieścina sama, która sama ledwo prządzie, pomoże. Hafnarfjörður wybudowało sobie własne Álftanes, które zwie się Vellir. Piękne, olbrzymie, nowe osiedle z ulicami kończącymi się na VELLIR. Tzn. zbudowane z prywatnych pieniędzy, ale to miasto wyłożyło na całą inną infrastrukturę w nadziei, że jak się zbuduje, to się ludzie wprowadzą i podatki będą. Ale przyszedł kryzys i... nikt się prawie nie wprowadził. Większość bloków stoi pusta i nie ma nawet nikogo na ich wynajęcie. A ktoś tą infrastrukturę musi spłacać. I tym sposobem zamiast na pługi płacimy na tamto. Przędziemy równie źle jak inne miasto okręgu stołecznego KOPAVOGUR. I tylko GARÐABÆR się trzyma. Tylko tam jak się jedzie od strony Hafnarfjörður to jest odśnieżone wszystko i dokładnie. W reykjaviku coś tam tez niby, bo w końcu stolica, a reszta tonie w śniegu aż samochody uklepią. No ale to w Garðabær mieszkają wszyscy najbogatsi Islandczycy, dużo wielkich firm ma też tam główne siedziby. Podatki lecą i wszystko się nadal jakoś kręci bez zbędnego przykręcania kurka. Jakieś 9000 ludzi spokojnie za to przeżyje. I tak oto odbieramy bolesną lekcję, która oby została zapamiętana na zawsze:)
do Unii nie wejdziemy jak dalej pójdzie. Ja już w ogóle pomijam, że lud sobie a rząd sobie, ale w tym kraju nie ma żadnej merytorycznej dyskusji na ten temat nigdzie. Ludzie w absolutnie nie mają pojęcia z czym to się właściwie je. Jedyne co, to zebrała się banda jakiś 10 biznesmenów i zawiązali jakiś spisek wciskając ludziom do głów, że nam ryb zabronią łowić i wszystkie łowiska zabiorą. I tak się tu powtarza tę utartą opinie i nie ma normalnie nikogo, kto by im to rzeczowo wytłumaczył, że to wcale nie prawda jest, bo nawet jak zabiorą tu, to dadzą gdzie indziej. Że są negocjacje i wogóle. Jak dla mnie to oni muszą iść do Unii. Ja w ogóle nie jestem aż tak wielkim fanem Unii, ale oni muszą po prostu. To chyba jedyna szansa, żeby w końcu wyszli na świat trochę, może jak zasiądą w tym PE i zaczną się kłócić i negocjować ze wszystkimi, to nas następny kryzys nie spotka, bo i gazet zaczną o europie pisać wtedy chociaż w kontekście Islandii i nagle wszyscy odkryją, że jest tam coś więcej oprócz nas na tym świecie.
Ale za nim to się stanie to nam w tej chwili ÁLFTANES,
niedziela, 3 stycznia 2010
10 najlepszych płyt 2010
Według gazety FRÉTTABLAÐIÐ:
1. HJALTALÍN - Terminal
2. HJÁLMAR - IV
3. KIMONO - Easy music for difficult people
4. BLOODGROUP - Dry land
5. DIKTA - Get it together
6. SUDDEN WEATHER CHANGE - Stop hand- grenade in the name of crib death´nderstand
7. BEN FROST - By the frost
8. MORÐDINGJARNIR - Flóttinn mikli
9. EGILL SÆBJÖRNSSON - Egill S.
10. MÚM - Sing along to songs you don´t know
1. HJALTALÍN - Terminal
2. HJÁLMAR - IV
3. KIMONO - Easy music for difficult people
4. BLOODGROUP - Dry land
5. DIKTA - Get it together
6. SUDDEN WEATHER CHANGE - Stop hand- grenade in the name of crib death´nderstand
7. BEN FROST - By the frost
8. MORÐDINGJARNIR - Flóttinn mikli
9. EGILL SÆBJÖRNSSON - Egill S.
10. MÚM - Sing along to songs you don´t know
sobota, 2 stycznia 2010
piątek, 1 stycznia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)