niedziela, 24 stycznia 2010
Przyjaciele polecieli z przygodami do Polski i marzną. My tymczasem cieszymy się porywistym wiatrem, zastanawiamy kto prowadzi nasze samochody i modlimy o bezpieczne dojechanie do celu. Prowadzimy w domach, patrząc na przepiękny port w Hafnafjörður i fale obijające się o brzeg, o skutkach kryzysu i co nas czeka w przyszłości. Ale są to bardzo miłe i wartościowe rozmowy, jedne z tych, które zmieniają coś w Tobie na lepsze. Oglądamy w telewizji piłkę ręczną, a ja udaje, że mnie to interesuje. Popijamy tylko początkowo do tego czerwone wino, choć wiemy, że po nim kac największy i ni stąd ni zowąd wpadamy na genialny pomysł imprezy "under 30". I choć normalnie nie przyszłoby nam do głowy podzwonić i zaproponować tego, teraz, po paru kieliszkach, wszystko wydaje się takież proste. I odzew ludzi jest też zadziwiająco dobry. I impreza zmienia nazwę na "under 30 plus Eygló". I może dlatego, że większość ma coraz mniej do stracenia dzieją się takie rzeczy, o które bym ich wcześniej nie podejrzewał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz