poniedziałek, 25 stycznia 2010
Myślałem, że mogę do 13 kwietnia. Dziś coś mnie tknęło zadzwonić i okazało się, że mogę, ale do 1 lutego. 10 godzin na załatwienie wszystkich papierów i referencji. Sposób w jaki to załatwiam wydaje mi się o wiele bardziej fantazyjny i trudny do uwierzenia niż ta sobotnia impreza. Poza tym miałem się jeszcze zastanowić, ale nie mam już czasu, więc niech się dzieje wola nieba, jeśli uda mi się to doprowadzić jutro do końca. Tylko jutro pracę zaczynam o 12.30 i mogę udać się do miejsca czynnego od 9 do 15. Życie zaskakuje. Nigdy nie pomyślałbym w niedzielę co będę robił w poniedziałek.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz