Najpierw miało być lepiej w wakacje (co bardziej światli przepowiadali), potem po Nowym Roku. Teraz co światlejsi po raz kolejny pozbyli się złudzeń. Będzie jeszcze gorzej, gospodarka skurczy się o kolejne 10% i z dołka zaczniemy wychodzić z kryzysu za rok (mówią po raz kolejny co światlejsi). A oznak kryzysu zamiast coraz mniej, coraz więcej. Raj, gdzie nikt nic nie musiał legł w gruzach. Sytuację prawie jak "że jak się nie podoba, to się zwolnij" pojawiają się coraz częściej. Nie ma miejsca dla niedyspozycyjnych i nie dających się wykorzystywać. Zarząd miasta gówno obchodzi, że brakuje ludzi. Oszczędzamy, etatów nie będzie, więc musi kierownictwo myśleć jak zrobić, że to wszystko jakoś działało. I wszyscy wściekli, że będziemy ICE SAVE spłacać. Co w sumie do końca nie było takie oczywiste (3 głosy w parlamencie zaważyły na tak). 14 lat nam to zajmie, najmłodsze pokolenie ma przejebane. Ale w końcu nam kredy z MFW odblokowali, więc w końcu wezmą się jakieś pieniądze i, przy dobrym zainwestowaniu, nareszcie się coś ruszy. Ja się cieszę, że spłacamy. Bo kto im kazał nacjonalizować banki? mogli to wszystko puścić w pizdu. Może jakby jebło to by było lepiej i powstało na gruzach coś sensownego. Teraz by się właściciele martwili. Nikt chyba ze zwykłych ludzi nie myślał, że jak się to bierze pod ochronę, to i z długami co trzeba oddać. Poza tym ja nie wiem jak sobie co poniektórzy to wyobrażają. Że nie spłacimy tej Wielkiej Brytanii i Holandii i wszystko będzie po prostu OK? Odnoszę dziwne wrażenie, że na scenie politycznej międzynarodowej bylibyśmy skreśleni już na zawsze. Kto zaufałby nam drugi raz? Ale skąpstwo i cieszenie się teraz mało komu pozwala spojrzeć tutaj na to z tej perspektywy. Czy nikt za ten kryzys nie poniesie odpowiedzialności? Jeden z głównych jego sprawców został redaktorem naczelnym Morgunblaðið
. Ktoś tam coś wykupił, w sumie nie ważne, ale jest jak jest. Jedyna opiniotwórcza gazeta w tym kraju rozpisuje się o jakiś bzdurach do kwadratu. Bo niby o czym ma pisać? Naczelny ma sam na sobie pętle ściskać? Nie ma w tej chwili po co już tam zaglądać. Po prostu nie ma tu wolnych mediów w tej chwili i czasami odnoszę wrażenie, że jedyne miejsce gdzie Islandczycy mogą dowiedzieć się jakiekolwiek prawdy kto co zjebał i dlaczego, to chyba jakieś obcojęzyczne media w internecie.
do Unii nie wejdziemy jak dalej pójdzie. Ja już w ogóle pomijam, że lud sobie a rząd sobie, ale w tym kraju nie ma żadnej merytorycznej dyskusji na ten temat nigdzie. Ludzie w absolutnie nie mają pojęcia z czym to się właściwie je. Jedyne co, to zebrała się banda jakiś 10 biznesmenów i zawiązali jakiś spisek wciskając ludziom do głów, że nam ryb zabronią łowić i wszystkie łowiska zabiorą. I tak się tu powtarza tę utartą opinie i nie ma normalnie nikogo, kto by im to rzeczowo wytłumaczył, że to wcale nie prawda jest, bo nawet jak zabiorą tu, to dadzą gdzie indziej. Że są negocjacje i wogóle. Jak dla mnie to oni muszą iść do Unii. Ja w ogóle nie jestem aż tak wielkim fanem Unii, ale oni muszą po prostu. To chyba jedyna szansa, żeby w końcu wyszli na świat trochę, może jak zasiądą w tym PE i zaczną się kłócić i negocjować ze wszystkimi, to nas następny kryzys nie spotka, bo i gazet zaczną o europie pisać wtedy chociaż w kontekście Islandii i nagle wszyscy odkryją, że jest tam coś więcej oprócz nas na tym świecie.
Ale za nim to się stanie to nam w tej chwili ÁLFTANES,
, miasto około 4 minuty jazdy samochodem z Hafnarfjörður. No ale jak się dla 2000 mieszkańców buduje najbardziej wypasiony basen w okręgu stołecznym to nie dziwota. Prócz tego budowli pełno pozaczynanych, a nie skończonych. I to teraz nie wiadomo chyba co z tym zrobić. Bo niby miasto jest niepodległe, utrzymuje się z podatków, zbankrutować nie może i kto za to zapłaci. Istny cyrk. Prezydent tam ma oficjalny dom. Może pomoże. Są ten plany, żeby z tego zrobić dzielnicę Hafnarfjörður, ale co im ta biedna mieścina sama, która sama ledwo prządzie, pomoże. Hafnarfjörður wybudowało sobie własne Álftanes, które zwie się Vellir.
Piękne, olbrzymie, nowe osiedle z ulicami kończącymi się na VELLIR. Tzn. zbudowane z prywatnych pieniędzy, ale to miasto wyłożyło na całą inną infrastrukturę w nadziei, że jak się zbuduje, to się ludzie wprowadzą i podatki będą. Ale przyszedł kryzys i... nikt się prawie nie wprowadził. Większość bloków stoi pusta i nie ma nawet nikogo na ich wynajęcie. A ktoś tą infrastrukturę musi spłacać. I tym sposobem zamiast na pługi płacimy na tamto. Przędziemy równie źle jak inne miasto okręgu stołecznego KOPAVOGUR. I tylko GARÐABÆR się trzyma. Tylko tam jak się jedzie od strony Hafnarfjörður to jest odśnieżone wszystko i dokładnie. W reykjaviku coś tam tez niby, bo w końcu stolica, a reszta tonie w śniegu aż samochody uklepią. No ale to w Garðabær mieszkają wszyscy najbogatsi Islandczycy, dużo wielkich firm ma też tam główne siedziby. Podatki lecą i wszystko się nadal jakoś kręci bez zbędnego przykręcania kurka. Jakieś 9000 ludzi spokojnie za to przeżyje. I tak oto odbieramy bolesną lekcję, która oby została zapamiętana na zawsze:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz