Dlaczego nigdy nie będe prawdziwym Islandczykiem? Dlatego że oni na pewno nic z tego nie rozumieją, dzielą nas lata świetlne:
tekst piosenki Cudzoziemka w raju kobiet - Hey
Cudzoziemka w raju kobiet
Za mądra dla głupich
A dla mądrych zbyt głupia
Zbyt ładna dla brzydkich
A dla ładnych za brzydka
Za gruba dla chudych
A dla grubych za chuda
Za łatwa dla trudnych
A dla łatwych za trudna
Zbyt czysta dla brudnych
A dla czystych za brudna
Zbyt szczecińska dla Warszawy
A dla Szczecina zbyt warszawska
Spróbuj się domyślić gdzie to mam?
No gdzie?
Dokładnie tam
Właśnie tam
Pan wygrał bon
A pani Fiat
autor słów utworu: K. Nosowska
kompozytor: P. Krawczyk
Ale jakoś nie jest mi z tego powodu smutno:)
piątek, 30 stycznia 2009
środa, 28 stycznia 2009
Trochę mnie kusiło, żeby pieniadze do Londynu zabrać jeszcze z Islandii, ale miało być już wszystko OK z wypłatami i wogóle człowiek nie miał czasu iść w tygodniu do banku czynnego do godziny 16.00. No i pojechał tak w nieznane, wylądował na Stansted, udał się do bankomatu, a tam nic- "proszę się skontakotwać ze swoim bankiem". Karta debetowa, kredytowa, nic. 3 funty w kieszeni z poprzedniej wizyty, byloby ironią losu utknąć 3 dni na lotnisku. No więc idę kupić bilety, udaję głupiego, nie mogę z panią się dogadać na kiedy to mi ten bilet powortny na lotnisko potrzeba z Victoria Street, ale jakoś się to kręci i przychodzi czas płacenia. Wkłada pani kartę do czytnika i nic. Error. Patrzy już na mnie podejrzanie. Jeszcze raz. Nic. Ogląda tą kartę. Error. Tak, z Islandii ta karta. No dobra, okradliśmy trochę Twoich ziomków, ale nie patrz tak na mnie, ja tam tylko mieszkam, nawet nie jestem Islandczykiem. Błagam o ponowne spróbowanie. Już się pocę. Wzywam boga jeśli istnieje. Poszło. Przynajmniej coś mi się w życiu wyjaśniło. Uradowany swoim biletem lecę jeszcze raz do bankomatu, może teraz się uda. O jakież było moje zawiedzenie. Raz, drugi, trzeci. Karta debetowa. Nic. To może tak po 10 funtów. Poszło raz, drugi, trzeci. To może teraz 20 funtów. Brak pokory gubi mnie. Nie da się. Chcę wrócić do 10 funtów znowu, ale udalo się już tylko raz. Ale i tak spox. 40 funtów z kieszeni- opłacę nocleg i najwyżej umrę z głodu.
I to jest wszystko mega śmieszne, bo niby tak na Islandii nie lubią Polaków, ale tak personalnie nic mnie tu złego prosto w twarz w sumie wielkiego nie spotkało. Dopiero musiałem do Londynu jechać po kryzysie, żeby się rasizmu od Anglików nauczyć udając Islandczyka. Wszedłem do sklepu NEXT. Mamy taki też tutaj. A tam przeceny- 10, 20, 5 funtów. Dzizes Krajst. 100 funtów to jakieś wtedy 17000ISK. Liczę szybko i wniebowzięty stwierdzam, że mogę sobie 10 rzeczy kupić po 10 funtów! W Islandii jedna bluzka kosztuje może 7000- 10000ISK, nie mówiąc o kurtkach w cenie około 20000ISK najmniej. Jednak nadal ten Londyn tani. Żeby tak się móc obkupić za mniej niż 1/10 swojej pensji. No ale się niestety nie obkupiłem. Wziąłem te 10 rzeczy do przymierzalni, pani mnie pilnowała, potem do zapłaty i... mi karta nie przeszła w sklepie... Nawet za piątym razem. wysoki, napakowany murzyn w formie ochroniarza patrzy na mnie jak na terrorystę. Ja naprawdę tylko mieszkam na Islandii i dlatego mam islandzką kartę. I nie ukradliśmy wam tych pieniędzy, po prostu nie mogliśmy oddać w tym momencie w którym prosiliście. A może to już nie tak było. Już sam teraz nie wiem. To straszne, ale to wstyd być teraz Islandczykiem. Nie omieszkałem wszystkiego na miejscu opowiedzieć, niech sobie nie myślą. Dobrobyt się skończył. Dobrą opinię będzie trzeba odbudowywać latami.
A londyn jak tam Londyn. Słoneczko od samego rana i świergające ptaki. Taka mała rzecz a cieszy. Tu cisza. Tu pustka. Jakby przyroda umarła i miała się nie obudzić (aż do kwietnia). Zoo w Londynie nie takie wielkie jakby się mogło wydawać, ale wiele zwierząt jest wprost na wyciągnięcie ręki, co wydaje mi się wspaniałe. Przywitanie Nowego Roku w China Town, róbta co chceta w Soho, próba pokonania przeszkód by w końcu przejechać się metrem. I ludzie, multum ludzi, z każdego zakątka świata i jest to takie piękne, że można się popłakać jak to wszystko ze sobą współgra i koegzystuje. Wiele prac "z kraju bez kultury" w Tate Modern (za to żadnej islandzkiej ;-) ). Londyn może Cię zabić swą wielkością i wyborem, ale ja wiem, że zaraz bym się tam odnalazł. Tylko tyle rzeczy by stąd brakowało. Woda brudna tak samo jak powietrze. Hałas. Jedzenie paskudne. Tutaj naprawdę wszystko jest pyszne i bez pestycydów. No i żyje się o wiele prościej i na wyższym standarcie. Naprawdę.
I to jest wszystko mega śmieszne, bo niby tak na Islandii nie lubią Polaków, ale tak personalnie nic mnie tu złego prosto w twarz w sumie wielkiego nie spotkało. Dopiero musiałem do Londynu jechać po kryzysie, żeby się rasizmu od Anglików nauczyć udając Islandczyka. Wszedłem do sklepu NEXT. Mamy taki też tutaj. A tam przeceny- 10, 20, 5 funtów. Dzizes Krajst. 100 funtów to jakieś wtedy 17000ISK. Liczę szybko i wniebowzięty stwierdzam, że mogę sobie 10 rzeczy kupić po 10 funtów! W Islandii jedna bluzka kosztuje może 7000- 10000ISK, nie mówiąc o kurtkach w cenie około 20000ISK najmniej. Jednak nadal ten Londyn tani. Żeby tak się móc obkupić za mniej niż 1/10 swojej pensji. No ale się niestety nie obkupiłem. Wziąłem te 10 rzeczy do przymierzalni, pani mnie pilnowała, potem do zapłaty i... mi karta nie przeszła w sklepie... Nawet za piątym razem. wysoki, napakowany murzyn w formie ochroniarza patrzy na mnie jak na terrorystę. Ja naprawdę tylko mieszkam na Islandii i dlatego mam islandzką kartę. I nie ukradliśmy wam tych pieniędzy, po prostu nie mogliśmy oddać w tym momencie w którym prosiliście. A może to już nie tak było. Już sam teraz nie wiem. To straszne, ale to wstyd być teraz Islandczykiem. Nie omieszkałem wszystkiego na miejscu opowiedzieć, niech sobie nie myślą. Dobrobyt się skończył. Dobrą opinię będzie trzeba odbudowywać latami.
A londyn jak tam Londyn. Słoneczko od samego rana i świergające ptaki. Taka mała rzecz a cieszy. Tu cisza. Tu pustka. Jakby przyroda umarła i miała się nie obudzić (aż do kwietnia). Zoo w Londynie nie takie wielkie jakby się mogło wydawać, ale wiele zwierząt jest wprost na wyciągnięcie ręki, co wydaje mi się wspaniałe. Przywitanie Nowego Roku w China Town, róbta co chceta w Soho, próba pokonania przeszkód by w końcu przejechać się metrem. I ludzie, multum ludzi, z każdego zakątka świata i jest to takie piękne, że można się popłakać jak to wszystko ze sobą współgra i koegzystuje. Wiele prac "z kraju bez kultury" w Tate Modern (za to żadnej islandzkiej ;-) ). Londyn może Cię zabić swą wielkością i wyborem, ale ja wiem, że zaraz bym się tam odnalazł. Tylko tyle rzeczy by stąd brakowało. Woda brudna tak samo jak powietrze. Hałas. Jedzenie paskudne. Tutaj naprawdę wszystko jest pyszne i bez pestycydów. No i żyje się o wiele prościej i na wyższym standarcie. Naprawdę.
piątek, 23 stycznia 2009
czwartek, 22 stycznia 2009
Kryzys. Z nagłówek gazet.
Islandii brakuje prawdziwego zarządzania.
Policja użyła gazu łzawiącego na Austuvelli.
Tunel pod siedzibą Alþingi.
Ingibjörg opowiada się za wyborami.
Ponad dwanaście tysięcy bezrobotnych.
Premier naszego kraju obrzucany jajkami.
Protest zakończył się o godzinie piątej rano.
Przetrwanie obecnego rządu równa się z cudem.
13% spadek środków płatniczych.
Ostry protest przed siedzibą parlamentu.
Rząd posądzony o zdradę stanu.
Nieporozumienie pomiędzy prezydentem Islandii a BBC.
Minister rządu Izraela nie jest mile widziany.
Policja użyła gazu łzawiącego na Austuvelli.
Tunel pod siedzibą Alþingi.
Ingibjörg opowiada się za wyborami.
Ponad dwanaście tysięcy bezrobotnych.
Premier naszego kraju obrzucany jajkami.
Protest zakończył się o godzinie piątej rano.
Przetrwanie obecnego rządu równa się z cudem.
13% spadek środków płatniczych.
Ostry protest przed siedzibą parlamentu.
Rząd posądzony o zdradę stanu.
Nieporozumienie pomiędzy prezydentem Islandii a BBC.
Minister rządu Izraela nie jest mile widziany.
poniedziałek, 19 stycznia 2009
Czasami odnoszę wrażenie, że Islandia jest jak alkoholik. Popadła już na samo dno i różni przyjaciele wkolo postanowili jej pomóc i pozyczyli pieniądze. Ale Islandia obiecała, że pójdzie na odwyk. Ale jak to z alkoholikami bywa- pije dalej. I Ci wszyscy przyjaciele, jako dobrzy przyjaciele, już więcej jej pieniędzy nie pożyczą jak wszystko przepije.
niedziela, 18 stycznia 2009
Bycie samemu na obczyźnie zmusza mnie coraz częściej do walki o przetrwanie ;) Wkrótce podam jakieś przykłady. No nie można być za miłym, bo Ci wszyscy wejdą na głowę. I wogóle to uświadomiłem sobie, że ludzie to tylko ludzie i wogóle żadna narodowość nie ma nic do rzeczy. I czasami Polacy narzekają, że "Ci niedobrzy Islandczycy...", ale mnie osobiście krew zalewa przez osoby z innej nacji pomimo że jestem tutaj:) Jak powiedział mi pewien facet z USA- że spotkał w swoim życiu wiecej dobrych i pomocnych Islandczyków niż Amerykanów. Mimo wszystko.
Śniła mi się dzisiaj Kasia Nosowska. Że rozmawiamy i że ona pokazuje mi jakiś krótki artykuł o zespole Hey na ostatniej strony gazety BRAVO. I że zaczyna mi go tłumaczyć na angielski. I pamietam tylko jak tytuł przetłumaczyła, że "Hey powraca"... I miała czerwone włosy... Wnioski? O 7 piw za dużo w sobotę u Karoliny.
piątek, 16 stycznia 2009
czwartek, 15 stycznia 2009
Zakupy po islandzku. Potrzebujesz papier do zapakowania paczki do Polski 10 kilowej. Idziesz do sklepu (coś jak Castorama), pytasz o papier, pan mówi, że ten za słaby. Pokazuje Ci inni. Liczysz ile Ci potrzeba. 2-3m? Pan mówi, że da ci 3m. a zapłacisz za 1m.
Praca po islandzku. Godzina 16.00. tu mnie nie chcą, tam mnie nie chcą, więc jadę do domu. Tymbardziej, że o 17 zebranie do 21.
Praca po islandzku. Godzina 16.00. tu mnie nie chcą, tam mnie nie chcą, więc jadę do domu. Tymbardziej, że o 17 zebranie do 21.
środa, 14 stycznia 2009
wtorek, 13 stycznia 2009
Dobre się skończyło. wiatr coraz silniejszy, śniegu coraz więcej. I tylko czasu mało na wszystko, więc człowiek tak o tym nie myśli:)
Zapisałem się na kurs islandzkiego. wypełniłem ładnie podanie przez internet i dostałem odpowiedź na maila po islandzku. Wogóle czaicie? Jakbyście się zapisywali na hiszpański i pani wam odpisała po hiszpańsku:)
Zapisałem się na kurs islandzkiego. wypełniłem ładnie podanie przez internet i dostałem odpowiedź na maila po islandzku. Wogóle czaicie? Jakbyście się zapisywali na hiszpański i pani wam odpisała po hiszpańsku:)
poniedziałek, 12 stycznia 2009
Trzeba sobie naprawdę znaleźc zajęcia w obronie przed nocami, bo można bardzo łatwo popaśc w marazm. Dziś koło 11 byłem na dworze i księżyc był tak nisko nad wodą w porcie i odbijał się w falach oceanu. TAKIE widoki tylko tutaj. Można byc w centrum miasta i tak czuc cały czas zew natury? Wyobrażacie to sobie? No ale gdyby w Polsce było tylko 300 tysięcy ludzi to pewnie wszędzie też byłoby czysto, powietrze czyste, a woda zdrowa z kranu.
sobota, 10 stycznia 2009
Jeśli coś Ci się zepsuje na Islandii i masz to na gwarancji, to bierzesz taką rzecz pod pachę i idziesz do sklepu z reklamacją. Mikrofalówka. Pani w biurze obsługi klienta mówi, żeby zawieść towar w tygodniu pod wskazany adres do Kopavogur gdzie naprawią. A ty mówisz, że to już drugi raz tak i że poprzednim razem wymieniono na nową. No to pani każę Ci iść do pana co w takim dziale pracuje, no i mówisz temu panu o co biega. Po czym pan przychodzi z nową mikrofalówką pod pachą, o wiele lepszą (bo tamtego modelu już nie ma), dostajesz znowu na 2 lata gwarancję. Tym sposobem kupując raz możesz mieć chyba całe życie mikrofalówkę. Odkurzacz. Tu trochę trudniej. pani daje co bon za równowartość odkurzacza. No dobra. Idziesz na sklep, patrzysz i widzisz, że przecież to taki sam odkurzacz jak Twój (ale już 100% droższy). Wracasz do pani i mówisz, że mają na stanie taki odkurzacz. Ona do Ciebie, że tak, ale że jest już droższy. A ty, że co z tego. Gwarancja to gwarancja. Ona odsyła Cię także do kogoś innego. Tam pani ta sama śpiewka, ale ty do niej czy ona wogóle wie na czym polega gwarancja. Nie. Więc jej tłumaczysz. Po czym ona z kimś tam gada, gada i gada i w końcu wychodzisz ze sklepu z nowym odkurzaczem. I nikt nie sprawdził czy ty prawdę mówisz, że to naprawdę nie działa, czy talerz od mikrofalówki nie zapomniałeś oddać (nie zapomniałem), nikt nie ma pretensji, że rura w odkurzaczu była trochę pęknięta (ale nie z Twojej winy). W supermarkecie mówię pani, że biorę 3 reklamówki dla mnie i koleżanki, ale ja już zapłaciłem za nas. Po czym pani nalicza jej znowu za reklamówki. I mówię jej, to co przed chwilą. A ona do mnie, że już nabiła. A co mnie to obchodzi. To "odbij'. I kolejka dluga i niektórzy się pod nosem śmieją, ale tu chodzi o pozbycie się tego zbędnego wyluzowania i słuchania co klient mówi. Nie ma rady na Islandczyków. Bolesne to, ale trzeba nauczyć się ich krótko trzymać bo inaczej zniszczą Cię z kretesem. Nie ma co się z nimi pieścić. Nie żeby aż tak źle było, ale trzeba umieć na swoim postawić, nie bać się i wyrażać swoje myśli prosto z mostu. Od razu inna gatka się robi. Bo inaczej to można by tu wszystko załatwiać do u.... smierci:)
piątek, 9 stycznia 2009
Szpital św. Józefa z powodu oszczędności (7,5 milion koron w miesiącu) chcą zamknąć w Hafnarfjordur i przenieść do Keflaviku. Oczywiście raban cały dzień i petycje (podpisałem, a jakże). W sumie troche beznadziejnie. No już by ich chociaż do Reykjaviku przydzielili, ale Kefalvik? No niby nie długo się jedzie, ale troche się tam jedzie mimo wszystko. Poza tym jaki upadek prestiżu dla miasta. No co to za miasto bez szpitala? Ma być on przerobiony na dom spokojnej starości, ale mi też jakoś to nie pasi.
Ale i tak sobie czasami myśle, że w kryzysie to może sa, ale Ci, co nie mają pracy. No wtedy może być kryzys. Dla mnie chyba nie do przeżycia, dlatego doskonale rozumiem. Bo tak to patrząc prawdzie w oczy nie wiele się zmienia. Dla tych co pracuję oczywiście. I oczywiście, że jest trochę gorzej i tesknię do beztroski sprzed roku, ale jakby nas spotkał taki kryzyz w Polsce to była by to wielka grypa. A tu tylko przeziębienie. Po mimo bycia bankrutem. Jeszcze nie wiem jak to się wszystko skończy, ale jest ich tak mało, że jak się zacznie ruszać, to powinno szybko wszystko wrócić do normy.
Ale i tak sobie czasami myśle, że w kryzysie to może sa, ale Ci, co nie mają pracy. No wtedy może być kryzys. Dla mnie chyba nie do przeżycia, dlatego doskonale rozumiem. Bo tak to patrząc prawdzie w oczy nie wiele się zmienia. Dla tych co pracuję oczywiście. I oczywiście, że jest trochę gorzej i tesknię do beztroski sprzed roku, ale jakby nas spotkał taki kryzyz w Polsce to była by to wielka grypa. A tu tylko przeziębienie. Po mimo bycia bankrutem. Jeszcze nie wiem jak to się wszystko skończy, ale jest ich tak mało, że jak się zacznie ruszać, to powinno szybko wszystko wrócić do normy.
czwartek, 8 stycznia 2009
Moja przyjaciółka z Polski wróciła i mówi, że czuje się jakby wiosna była z racji tych mrozów co w Polsce doświadczyła:) Bezrobocie rośnie jak na drożdżach, a ja mam kolejny dylemat czy jechać do Londynu na weekend i się spłukać do pierwszego czy może sobie jednak darować. ale z drugiej strony... Teraz to żałuję, że mnie częściej gdzieś nie wywiało jak korona stała tak wysoko, że gdziekolwiek nie pojechałem to było dla mnie tanio. Teraz to się zrównało z resztą Europy Zachodniej i bez sensu, no :-)
środa, 7 stycznia 2009
wtorek, 6 stycznia 2009
poniedziałek, 5 stycznia 2009
Prezes banku Glitnir się kaja, ale... z Norwegii...: http://www.dv.is/wiadomosci/2009/1/5/przyznajmy-sie-do-popelnionych-bledow/, prezesa innego banku islandczycy ścierpieć nie mogą z innych powodów: http://www.dv.is/wiadomosci/2009/1/5/james-bond-nie-posiada-tak-drogiego-mieszkania/ . A ja z całkowicie innych powodów. Niewazne, jak i ilu Polaków będzie mi narzekać na Islandczyków jeszcze, zawsze mam przed oczami cztery osoby, które choćbym nie wiem jak się starał, nie pozwalają mi się z tym zgadzać:) Ludzie to ludzie. Bez względu na narodowość.
niedziela, 4 stycznia 2009
More like Grunge...10x better than Emo ;-)
Poza tym tylko jej jedynej na świecie zrobiłbym śniadanie do łóżka i mogłoby być romantycznie ;)
sobota, 3 stycznia 2009
Wczoraj próbowałem nauczyć w pracy parę osób jak jest Szczęśliwego Nowego Roku po polsku. Nasze "sz", "cz" są generalnie dla nich nie do przejścia. Moja przezabawna Tora powiedziała, że gdyby jej nawet płacili 2 miliony koron, to by się do Polski nie przeprowadziła, bo by się nigdy polskiego nie nauczyła. I syn jej jeszcze powiedział jak nauczyć się poprawnie moje imię pisać. Że wystarczy zapamietać, że pomiędzy dwoma "rz" jego EGO i wtedy już nigdy błędu w moim imieniu nie zrobi. I jeszcze jak ona to wszystko opowiada...
piątek, 2 stycznia 2009
Gazeta codzienna zmienila papier na szary- zeby taniej bylo. A wszystko to wyglada wrecz groteskowo gdy pisza o tych wszystkich strasznych rzeczach co nas czekaja w tym roku, a strona i pare nastepnych dalej, wszystkie firmy sie oglaszaja i zycza Szczesliwego Nowego Roku. I jakas chudsza ta gazeta dzis. Ale moze to dlatego, ze po Nowym Roku.
Wlasnie czytam w gazecie, ze w kwietniu bedzie 10% bezrobocie. No i jak sie maja ludzie nie wkurzyc? Zywcem w lutym faktycznie poleje sie krew. Ja sam nie moge tego do konca zrozumiec, ze z 1% rok temu zrobilo sie nagle 10%. Ale ludzie wierzyli w ta uluda, ze tak juz bedzie zawsze.
Ale mimo to nadal lubie Islandie za takie dni jak ten. Gdy idziesz do pracy, nigdzie sie nie spieszysz i nawet pogoda Cie rozpieszcza. I zapominasz na chwile ze raj sie skonczyl. Tylko tobie latwiej, bo jeszcze pracujesz.
Ale mimo to nadal lubie Islandie za takie dni jak ten. Gdy idziesz do pracy, nigdzie sie nie spieszysz i nawet pogoda Cie rozpieszcza. I zapominasz na chwile ze raj sie skonczyl. Tylko tobie latwiej, bo jeszcze pracujesz.
czwartek, 1 stycznia 2009
z GG
Adam 22:06:01
i jak idzie pierwszy dzień bez papierosa, browara i madonny? :D
Adam 22:06:22
zaimponowałeś mi wczoraj postanowieniami
henry 22:08:56
jeszcze paliłem dzisiaj. przecież nie rzucę o północy pierwszego, nie?? poza tym nie powiedziałem że się już NIGDY piwa nie napiję a wyrzucić miałem oryginalną plytę AMERICAN LIFE Madonny, zeby jak mi się urwie następnym razem film Anka z Olkiem (lub ktokolwiek inny :) ) nie byli mi wstanie zrobić kompromitujacych zdjęć. Ale... jakoś tak jeszcze nie rzuciłem.
Adam 22:11:17
...
henry 22:11:24
ogladałem wczoraj islandzką szopkę noworoczną w TV. ale rozumiałem tylko te 3 minuty po angielsku jak sie na YOU TUBE nagrywali do premiera Anglii, że islandczycy nie są terrorystami. to było mega smieszne. mam andzieję, że ktoś to wsadzi na you tube naprawdę.
Adam 22:11:25
znaczy to wszystko ściema jedna wielka?
henry 22:11:57
no szkoda mi tej plyty. 68zł za nią dałem kiedyś.
i jak idzie pierwszy dzień bez papierosa, browara i madonny? :D
Adam 22:06:22
zaimponowałeś mi wczoraj postanowieniami
henry 22:08:56
jeszcze paliłem dzisiaj. przecież nie rzucę o północy pierwszego, nie?? poza tym nie powiedziałem że się już NIGDY piwa nie napiję a wyrzucić miałem oryginalną plytę AMERICAN LIFE Madonny, zeby jak mi się urwie następnym razem film Anka z Olkiem (lub ktokolwiek inny :) ) nie byli mi wstanie zrobić kompromitujacych zdjęć. Ale... jakoś tak jeszcze nie rzuciłem.
Adam 22:11:17
...
henry 22:11:24
ogladałem wczoraj islandzką szopkę noworoczną w TV. ale rozumiałem tylko te 3 minuty po angielsku jak sie na YOU TUBE nagrywali do premiera Anglii, że islandczycy nie są terrorystami. to było mega smieszne. mam andzieję, że ktoś to wsadzi na you tube naprawdę.
Adam 22:11:25
znaczy to wszystko ściema jedna wielka?
henry 22:11:57
no szkoda mi tej plyty. 68zł za nią dałem kiedyś.
Z życia wzięte. Ktoś kupił nie tak dawno temu mieszkanie warte 19 milionów koron. W obecnej sytuacji kredyt jest warty już 25 milionów koron, a samo mieszkanie 14 milinów. Więc lepiej się opłaca nie spłacać więcej kredytu, oddać bankowi dom i... kupić nowe mieszkanie.
Tylko czy Międzynarodowy Fundusz Mieszkaniowy udzieli drugi raz takiej osobie kredytu? Znając Islandię- pewnie tak. Tylko jak to się ma do tej reszty uczciwych osób?
Tylko czy Międzynarodowy Fundusz Mieszkaniowy udzieli drugi raz takiej osobie kredytu? Znając Islandię- pewnie tak. Tylko jak to się ma do tej reszty uczciwych osób?
Sztuczne ognie były przepiękne. Eyglo mieszka na wzgórzu, więc był widok na wszystkie miasta stołeczne. Godzina szaleństwa od 23.30. Szopka noworoczna w telewizji też całkiem udana. Co roku Ci sami aktorzy islandcy przygotowują prawie godzinny program podsumowujący dany rok. Wyśmiano wszystkich i wszystko- kryzys, premiera, głównych szefów banków, nawet Paul`owi Oscar`owi się nie dostało. Obejrzenie szopki noworocznej to jeden ze zwyczai sylwestrowych w Islandii. Każdy, kto żyw w domu, zasiada z goścmi przed telewizorem i ogląda. Poza tym to był moje nie najlepszy, ale jeden z lepszych Sylwestrów w moim życiu. Bardziej nie na zasadzie, że po bólu głowy czuję, że mi się udało godnie Nowy Rok przywitać. Mógłbym iść z innymi do centrum i zrobić z tego dnia po prostu jakąś zwykłą, zwyczajną imprezę, tylko że nie w weekend. A tak było inaczej, rodzinnie. Były dzieci Eyglo, jej rodzice i męża, parę najlepszych przyjaciół. Był tata Alec`a, którego uczyłem w przedszkolu. Generlanie ma on biedne życie, bo każdy zawsze przedstawia go jako Michael, 12 lat na Islandii i nie mówi nic po islandzku. No niby można by przeżyć całe życie w Islandii bez islandzkiego, ale trzeba się poświęcać jak on. Poza tym islandzkie rodziny są takie szczęśliwe, ale to tylko dlatego, że się widują nawzajem dwa, trzy w roku, to nawet pokłócić się kiedy nie ma.
Pieniadze dały im ułudę, że są tacy wyjatkowi. Ale pieniędzy już nie ma i znajduje się miejsce na złość, zamieszki w centrum i bycie nie miłym dla drugiego.
Ale jak mówi Michael przez 12 lat spotkał więcej dobrych ludzi tutaj, niż w USA przez całą resztę życia. Jutro do pracy. Shit!
Pieniadze dały im ułudę, że są tacy wyjatkowi. Ale pieniędzy już nie ma i znajduje się miejsce na złość, zamieszki w centrum i bycie nie miłym dla drugiego.
Ale jak mówi Michael przez 12 lat spotkał więcej dobrych ludzi tutaj, niż w USA przez całą resztę życia. Jutro do pracy. Shit!
Subskrybuj:
Posty (Atom)