Sztuczne ognie były przepiękne. Eyglo mieszka na wzgórzu, więc był widok na wszystkie miasta stołeczne. Godzina szaleństwa od 23.30. Szopka noworoczna w telewizji też całkiem udana. Co roku Ci sami aktorzy islandcy przygotowują prawie godzinny program podsumowujący dany rok. Wyśmiano wszystkich i wszystko- kryzys, premiera, głównych szefów banków, nawet Paul`owi Oscar`owi się nie dostało. Obejrzenie szopki noworocznej to jeden ze zwyczai sylwestrowych w Islandii. Każdy, kto żyw w domu, zasiada z goścmi przed telewizorem i ogląda. Poza tym to był moje nie najlepszy, ale jeden z lepszych Sylwestrów w moim życiu. Bardziej nie na zasadzie, że po bólu głowy czuję, że mi się udało godnie Nowy Rok przywitać. Mógłbym iść z innymi do centrum i zrobić z tego dnia po prostu jakąś zwykłą, zwyczajną imprezę, tylko że nie w weekend. A tak było inaczej, rodzinnie. Były dzieci Eyglo, jej rodzice i męża, parę najlepszych przyjaciół. Był tata Alec`a, którego uczyłem w przedszkolu. Generlanie ma on biedne życie, bo każdy zawsze przedstawia go jako Michael, 12 lat na Islandii i nie mówi nic po islandzku. No niby można by przeżyć całe życie w Islandii bez islandzkiego, ale trzeba się poświęcać jak on. Poza tym islandzkie rodziny są takie szczęśliwe, ale to tylko dlatego, że się widują nawzajem dwa, trzy w roku, to nawet pokłócić się kiedy nie ma.
Pieniadze dały im ułudę, że są tacy wyjatkowi. Ale pieniędzy już nie ma i znajduje się miejsce na złość, zamieszki w centrum i bycie nie miłym dla drugiego.
Ale jak mówi Michael przez 12 lat spotkał więcej dobrych ludzi tutaj, niż w USA przez całą resztę życia. Jutro do pracy. Shit!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz