Islandia

Despite its name Iceland is a very hot place?!

piątek, 26 czerwca 2009

Jest parę piosenek, które jak słyszę to od razu mam skojarzenia z Islandią. Jedną z nich jest "Billy Jean", bo do jakiego klubu w nocy się do Reykjaviku nie wejdzie jest 80% szans, że usłyszy się tą piosenkę. Od samego przyjazdu wydawało mi się, że Islandzcycy są stuknieci na punkcie Jacksona. I teraz, na chwilę, w sklepach muzycznych w wakację Bjork i Sigur Ros musi usunąć się w cień. Teraz główne półki przez pewien czas będzie okupywać kto inny.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:21 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Musi padac, żeby kiedys było Słońce. Oby za tydzień:-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 00:57 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 25 czerwca 2009

"the pleasure is all mine"- napisał Lofutr, gdy się już pochwaliłem jak to mi pieniądze oddali i podziękowałem za wspólne weekendy w czerwcu. Ma mi zapłicic w następnym tygodniu;-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:10 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

She cracked the Da Vinci Code in the 80's!

Ok, to była jedna z tych rozmów nieprowadzących do niczego rozmów. Po co mi to, po co? Czyli, że Sandra to tylko "Maria Magdalena" i "Everelysting Love" (którA notabene jest coverem, a nie jej piosenką!!!). No więc... kto ma mocne nerwy... to niech zapoda i sie przekona:-) kurde, to najważniejsza postac mojej wczesnej podstawówki, więc jak najbardziej nie mogę pozostawic tego bez komentarza:-) Wczesna, mniej udana wersja pani G:)










Ok... I teraz zburzmy tą piękną strukturę... Troche się jej pogrubiło, ale to by było jeszcze nic, gdyż...
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 13:42 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Czekałem 15 miesięcy, wszyscy mówili, że po co się w to bawię, przecież i tak nie ma szans. a jednak. Zaległą pensję za styczeń 2008 ten gnojek z klubu zapłacił. Co prawda nie ściągli to jeszcze od niego, ale dostałem tak jakby z funduszu związkowego, no ale jak to oni ściagną od niego to już mnie nie obchodzi. Jest na Islandii prawo, trzeba tylko latac za swoim. dodatkowe pieniądze na wakacje... :-)))
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 11:11 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Uszy mnie już bolą jak wszyscy na tych 19- letnich, pracowników wakacyjnych mówią "dzieci". I wszystko mnie boli jak sobie pomyślę, że ja już miałem 7 lat jak oni przychodzili na świat i zaczynałem właśnie pierwszą klasę. 22 dni do Dublina, a ja muszę sobie wytłumaczyć rózne procesy ;-)...
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 09:59 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
biedna Karen, jak ona się musi nudzić na tym zadupiu. Zrobiła już chyba z 7 sweterków odkąd wyjechała, tych takich co naiwni turyści kupują w sklepach po 400 i więcej złotych. I oczywiście wszystko pokazała gdzie trzeba i oczywiście 20 osób skomentowała jak trzeba i tlyko mnie mierziło napisać jak się jej strasznie musi nudzić... ale po co? :-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 09:57 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 23 czerwca 2009

Ja zdaję sobię sprawę, że móje pierwsze posty róznią się ZNACZNIE od postów pisanych teraz :-) Ale to nie dlaetgo, że aż tak wiele się na Islandii zmieniło. Po prostu... to jakby wsiąść w rakietę (samolot), udac się obcą planetę (Islandię), gdzie wszystko jest inaczej i opisywać wszystko jak się dzieję w chwili dziania się. Po pewnym czasie wszyscy niezwykłe staje się zwyklekszje. Ale taki był główny zamysł tego bloga. Opisać wszystko na bieżąco. Z całym tym beznadzienym bonuem, kogoś, kto jedzie gdzieś, gdzie zawsze chciał i czuje się jak dziesięcioletnie dziecko w Disneylandzie. Wszystko to było prawdą. Ale prawda jest i teraz. Nie cofne się o dwa lata. Przepraszam. Wogóle z Mają sobie w Amercian Style uświadomiłem, że to już dwa lata będzie 14 lipca. Akurat moi rodzice pojadą do domu ze mną 15 lipca:-) Po moich dwóch latach. Ich postrzeżenia będą na nowo bezcenne. Bardzo mnie to ciekawi. Co sobie pomyślą o Islandii. Najcelniejsze spostrzeżenia może tu uwiecznie ;-) Ciekawe czy będą takie same jak moje, a może całkowicie na odrót. Wydaje mi się, że jak ktoś przeczyta tego bloga od deski do deski, to to wszystko ma sens. nie ma żadnego przeskoku, bardziej progres. spróbuj ;-)!!!
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:13 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Przyszedłem do domu 0 9. O 14 ktoś dzwoni. Nie odbieram. Śpię. Za chwilę dzowni Maja Paja. Mówi oddzwoń bo nie ma kasy. Oddzwaniam. pyta się czy mogę pomóc jej przy przeprowadzce syna do nowej dziewczyny, bo jest parę cięższych rzeczy, a jej syn niepełnosprawny nie może. no jak mam jej odmówić. Idę. Pół metra od mojej starej rezydencji 106 metrokwadratowej. I tak nosimy, sprzątamy, długa historia, w międzyczasie wydaje się, co poraniam przez ostatnie dwa weekendy (ale myślałem, że już wszyscy wiedzą, bo Ellen mnie widziała :-) , Maja czuje się winna, że mnie tu wyciągła, ja każe się jej zamknąć, bo komu mam pomóc jej nie jej. I gdzieś tam płyta Bjork "POST" się zawierusza i wchodzimy na niebiezpieczny temat. I oczywiście czemu ja się dziwie, jak Maja zna wszystkich to i Bjork zna. Bo jej babcia, to na przeciwko Maji mieszkała jak była mała i Maja Bjork od dzieciństwa zna. I to takie dziwne się robi w jednej minucie, bo dla kogoś z Polski i skadś indziej, to jakieś zjawisko nad przyrodzone, a dla Maji to tylko Bjork z Islandii i chuj wie o co to całe halo. Jakaś znajoma z domu obok, czym tu się podniecać. Dwa spostrzeżenia z kulawego angielskiego Maji i z mojego kulawego islandzkiego. I to jest ważne dla wszystkich fanów Bjork ;-), bo to informacje z pierwszej ręki: bjork zawsze, od przedszkola robiła to co chciała i dlatego była przejebana :-) Mama Bjork jest "dziwna" bo "nie jest taka jak Ty albo Ja: ;-) Ta druga informacja rozwaliła mnie doszczętnie (wiem co nieco z biografii Bjork). Chciałem wyciągnąć coś jeszcze, ale Maja się strasznie irytowała, że robie halo Bóg wie z czego i że jak tak bardzo chcę, to mogę wziąć tę płytę Bjork, bylebym tylko dał już spokoj. Ech......... Poza tym to bardzo miła osoba. Mój mózg tworzy wizualizację. Bjork jest u Mai w domu i Maja każe mi wpaść :-)))
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:57 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Chyba stałem się za stary na takie wybryki. Każdą nockę w klubie musiałem odkupić niemiłosiernie. Potwornym zmęczeniem, pękniętymi żyłkami w oku i bezsennymi nocami. Pierwszą zacząłem bardzo niefortunnie po całonocnej, piątkowej imprezie w pracy. Jestem słaby. Nie umiem sobie odpuścić. A może to dlatego, że inni nie potrafią? W sumie to prowadzi to tego samego wniosku. Więc idę taki uwieszony na krzyżu do tej pracy. Może powinienem się cieszyć z takich znajomości, bo to nei to samo, co rok temu i nie tak łatwo przejść się Downtown i ot tak sobie pracę znaleźć. ale w tym momencie mam to w tyle. Moje dwudziestosześcioletnie ciało domaga się większej regeneracji. A tu nic z tego. Więc wchodzę do tej pracy, Loftur wita mnie jak stałego pracownika, któy wrócił po długiej rekonwalescencji i nie doszedł jeszcze do siebie. I idziemy do takiego jednego, zdecydowanie też z jakiegoś kraju z Europy Wschodniej i Loftur mi mówi, że my starzy znajomi, że my razem tu i tam, że ja jego najlepszy pracownik kiedyś tam i żeby się mną zajął. No więc zajął się mną tak, że mi pokazał gdzie podbić kartę i jak się potem wylogować i że wszystko resztę powinienem wiedzieć skoro tak i siak. I tak zostawia mnie tak w tej kuchni i nie wiem co i nie wiem jak i nie wiem gdzie. No ale po takim wstępie myślę sobie, że dać plamę będzie głupio, więc się ograniam wszystko, gdzie, co i jak i dlaczego i po 10 minutach- tak, jestem gotów. Po 20 minutach i przez następne cztery nocki czuje się staro. Jak osiemdziesięcioletni dziadek, który tłumaczy dziewiętnastoletnim gówniarzom sens życia, co i jak i dlaczego. Ale oni mają to wszystko w tyle. To oni mi wszystko wytłumaczą, pokażą, naucza ojca robić dzieci. Czas się roplodzić, ustatkować. Już nie wypada się w to bawić. I co jakiś czas ich wkurwiam, bo Loftur ich wkurwia, bo on wie, że ja wiem i juz oboje wiemy. Lubi mnie. Dlaczego mnie lubi- tego nie wie tam nikt. Oczywiście z czasem wszystko w dawkowanej ilości się wyjaśnia. Że my razem gdzie indziej długi czas, że ten drugi menadżer to jego kumpel i na zmywaku pracował w poprzednim miejscu, że 13 lat za granicą, że 3 w Hiszpanii, że Polska to najfajniejszy kraj na świecie, że może za 5 lat zrozumiesz. I jakie to fascynujace wszystko razem. Jak to można czysto psychologicznie rozpracować i czy tylko z nim, czy to zawsze tak wszędzie indziej? Że zawsze jest jeden, który czuje się jak menadżer choć jest nikim i najchetniej by rozkazywał wszystkim innym:-) Że nie jeden Helgi na Islandii. I tylko Ariela wymienie z imienia, bo to gość 19- letni, który przypomina mi jednego z tych piętnastoletnich młodych, którzy pozjadali wszystkie rozumy, z islandkiej szkoły, gdy dane było mi tam być. Ale oni naprawdę mieli 15 lat i byli właśnie dlatego tacy cudowni, a on ma już 19, a zachowuje się jakby kryzys Islandię nigdy nie dotknął. Nie mogło nam się odbrze układać, choćby nie wiem jak długo pokazywał mi co i jak, po czym wszystko musiałem po nim poprawiać (jakbym pierwszy raz w życiu to robił), choćby nie wiem z ilu fajek mnie opalił i choćby nie wiem ile mądrych sentencji wypowiedział przy Lofturze, podczas gdy ja pracowałem. I że każdy papieros więcej z nim, każda dłuzsza konwersacja z nim, gdy jest w kuchni do niczegod obrego nie prowadzi... hehehe... Ta praca może być taki przyjemna, gdy tylko przestrzega się podstawowych wynaturzeń Twoich przełożonych. Loftur nie nawidzi, gdy się przy nim siedzi. Nie ważne, że to jeszcze nie czas, że wszysyc przyjdą. Chodzi się i udaje. Bo ten tyo tak ma. I to na pewno musi być irytujacve potem, gdy to do mnei przychodzi, że co tam slychać, że poklepiemy się po plecach i że wogóle o co chodzi, czy my rodzina czy co. Drugi menadżer ma obsesję na punkcie zapalonych świeczek, więc trzeba go wyczuć i zawsze ze świeczką zapasową, gotową do zapalenia w kieszeni chodzić. Takie proste i działa cuda. Poza tym zapierdol od północy do siódmej rano, co jest dka mnie zjawiskiem nowym i fascynujacym. Po 5 mozna palić już wszedzie. Nikt, zupełnie nikt, nie pomyśli kto to potem posprzata. Na razie liczy się noc. TA noc. Ciała zlepione w jeden elektroniczny rytm, mokre od potu i dymu, ocierające się od siebie nawzajem. I w tym jednym momencie wiem, że właśnie tutaj dzieje się to, co miało się dziać w tamtym klubie, ale siłą rzeczy wyjść nie mogło. I widzę całą wizję Loftura jak na wyciągnięcie ręki. I on wie, że ja widzę. Wszystko przesiąknięte jest naszą menadżer do spraw organizacyjnych i jej szalonych pomysłach. Wspaniała kobieta, ale starsznie zagubiona. Powiedziałem Lofturowi, żeby zapisał ją na jakąś Jogę lub coś, bo taka miła kobieta, ale strasznie zagubiona. I wcale nie było tam beznadziejnie i wcale nie musicie nic z tego rozumieć jeśli nie czytaliście całego bloga od poczatku do końca. Może za rok znowu wszyscy się tam spotkamy, gdy będe miał chwilę wolnego czasu. czasami myślę, że islandzki clubbing nie jest wogóle przereklamowany.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:54 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 17 czerwca 2009

Tylko w Dzień Niepodległości mozna się poczuc na głównej ulicy w Reykjaviku jak w Londynie. Tyyyyle ludzi!
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 16:07 3 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 16 czerwca 2009

Dzień tlenofonu ;-) I prania:-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:09 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Jak to ktoś okreśił u mnie w pracy dziś, jutro Islandia kończy 65 lat. Dzień Niepodległości. Drugi dzień z rzędu oglądam South Park i nie robię nic. I dobrze mi z tym cholernie. Pisze się mUr.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 10:49 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

piątek, 12 czerwca 2009

Co może zrobić człowiek, który ma za dużo wydatkow ;-)? A no może przyjść z pracy, położyć się spać na trzy godziny, aby być w pełni gotowy na upojną noc pełną pijanych Islandczyków (i gwoli sprawiedliwośći turystów). Przyjść do domu na 9.00, przespać się, by w sobotnią noc powtórzyć to samo :-)
Praca czyni wolnym! Jeszcze tylko 3 weekendy :-)...
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 10:11 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 11 czerwca 2009

Jutro w pracy dzień ubrań w kwiaty. I wogóle dzień kwiatowy. Mówiąc bardzo nieskromnie pierwszą nagrodę mam mórowaną; żeby się tylko moje pociechy mnie nie bały. Dostałem własną grupę i jutro Michael kończy... 2 latka:-) Z mamą się zajebiście po islandzku dogadałem, żeby jutro był, że mam dla niego koronę i wogóle. Chyba była happy po naszej pierwszej rozmowie. Dziś z kolei byłem z najstarszymi dziecmi koło jeziora, niedaleko Hafnarfjordur w rezerwacie przyrody. Generalnie poczułem się jak w Polsce. Wszędzie pełno, ale to pełno łubinu (po islandzku LUBIN by the way). Przygotowanie pod przyszłe lasy. W koło las(ek), do którego jak się wejdzie można się poczuc jak u mnie w Polsce, niedaleko blogu w lesie. A łąka to ta z wakacji podstawówki wczesnej u babci. Pełna kwiatów i tych bialych chwastów, które niemiłosiernie kojarzą się mi z dzieciństwem. Pogoda... zimna, co i tak nie przeszkodziło młodzieży wejśc po pas do jeziora. Płyty Bjork i Sugarcubes eksponują wystawy wszystkich sklepów muzycznych, co znaczy, że czas turystów się już rozpoczął:-) Wszystko zniknie. We wrześniu:-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:52 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 10 czerwca 2009

For all of you :-)

W czasie gdy nic nie piszę... ;-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:20 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Doba staje się za krótka by cokolwiek tu napisac:-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:19 2 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 7 czerwca 2009

2 noce z rzędu zarwane to trochę za dużo. Pracuję z wariatami. Ale oczywiście jutro o wszystkim zapomnimy. No prawie o wszystkim. O pewnych rzeczach tym razem się nie da :-) W klubie też pracuję z wariatami. I mam nadzieję, że nie zawsze zamykamy o 8 rano... Zbyt zmęczony na cokolwiek.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:14 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 4 czerwca 2009

Gdyby zawsze o 21.30 było 16C to... :-)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 16:07 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 3 czerwca 2009

Męcze Maję, meczę Unrun, męcze całą ekipę z jednego działu, by się dowiedzieć coś więcej o corocznej imprezię, którą każdy dział wymyśla raz do roku. I nawet gówno mnie to obchodzi i nawet nie chcę wiedzieć, ale sprawdzić ile się wygadają nie zaszkodzi. Ale ani pary z ust. Nawet już po islandzku przy mnie nawet nie zaszeptały, bo a nuż bym coś zrozumiał. I w sumie przy odrobinie szczęścia mógłbym.
Menadżer w końcu oddzwonił na moje głuche telefony. Wyszło nawet lepiej, bo mogłem powiedzieć, że chciałem mu powiedzieć, że w piatek nie mogę przyjść i że chcę zacząć od soboty, ale mnie nie odbierał, więc nie mogłem. Małe kłamstwo nie jest złe. Tymbardziej, że sam tak bardzo chciałem i teraz nagle nie mogę, bo mi się zapomniało, że mi coś wypadnie. Będzie cool, już to wiem:)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:26 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 2 czerwca 2009

Dziś.
Dziś był islandzki. I była moja nauczycielka w weekend w Danii z rodziną. I przyszła zszokowana, że bilet do Zoo kosztował 3000ISK a w Reykjaviku tylko 1000ISK. No to ją zaraz oświeciłem, że to nie tam jest drogo, ale tu bo płacisz 25zł, żeby sobie pooglądać krowy i kury, a tam to przynajmniej wiesz za co. To jedna z najswiatlejszych osób jakie tu poznałem, więc szybko się zreflektowała, sprawę zamknęła i przyznała rację. Nie, nie i jeszcze raz nie. Islandia nie jest cacy i the best. Zresztą ona sama o tym wie do Tajwanu wyjedzie wkrótce, gdzie mieszkała przez 4 lata. Tak się przynajmniej odgraża, bo tam było zycie. I ja jej wierzę. Że było życie i że tam wróci.

Przedtem.
Przedtem spotkałem Gardara jak szedłem na Eurowuzyjne party do Eyglo. Dowiedziałem się wszystkiego o starej firmie co wiedzieć chciałem, poczułem się momentami jak w jakimś gangsta filmie i zastanawiałem czy nadal jestem na spokojnej i miodem płynącej Islandii. Jego rodzinka z kotem na smyczy, którym szczuli innego kota uświadomiła mi, że tak, nadal jestem. Nic się nie zmieniło. Gardar jak wariatem był tak jest. Telefony wymienione. Może kiedyś, może coś. Przynajmniej życzenia na święta na pewno.
Eyglo i jej nie znający umiaru w alkoholu znajomi... Naprawdę, nie wierzcie jak ktoś wamu mówi, że to Polacy nie umieją pić i robią to bez umiaru. Odkryłem wszystkie tajniki konkusru Eurowizja, było tak tandetnie, że nawet zacząlem to lubić. Skończyliśmy w Downtown, gdzie z kolei spotkalem mojego menadżera z klubu, który nie jest już właścicielem tego klubu, nie jest nawet jego menadżerem. Ma za to inny klub otwarty i kupiony, a że mi kasy jak na lekarstwo przez te moje przyszłe wojaże, no to przydałoby się parę weekendów w czerwcu. Oczywiście miejsce, dla kogo jak dla kogo, ale dla mnie zawsze. Tylko że on się nie zmienił, a ja się odzwyczaiłem. On ndal o niczym nie pamięta i muszę za nim wszędzie chodzić. Więc w ten weekend nie wyszło bo totalnie zapomniał, w ten nie wyjdzie bo mnie znowu nie odbiera. Założe się, że gdzieś wyjechał. Zapomniał poraz drugi. Na tyle go znam, że jakakolwiek irytacja to byłby szczyt głupoty. Miesiąc ze mną i znowu sobie go wyszkole. Poza tym zabrał on ze sobą do siebie wszystkich bliskich mu obcokrajowców z poprzedniego klubu. i tylko ich. Dlaczego? Bo za długo za granicą mieszkał żeby mieć dobre zdanie o swoich ludziach:) Jemu po drodze zwłaszcza z Hiszpanami, a także z Anglikami i Polakami:)
Gdy nie piszę na bieżąco to wogóle wszystko nie ma sensu.
Pogoda dopisuje. Przynajmniej mi. Można już i na rower iść (czego ja nie praktykuje), można też posiedzieć już na plazy (i nawet czasami się wykąpać). Trzeba mi już wakacji. praca mnie już męczy. Te wszystkie wolne mnie tylko rozstrajają jeszcze bardziej do nieróbstwa.
Wycieczkę z pracy sobie całodniową zaklepałem na 11 czerwca już z Raggą. Żeby mnie broń Boże nikt nie ubiegł. Już mnie za granicę na szkolenia ubiegają to niech przynajmniej na wycieczkę "nad rzeczkę" będe pierwszy:)
Dalajlamę wczoraj widziałem. Ale się nic skupić na tym co mówił nie mogłem. Bo akustyka zła była tam gdzie stałem, a poza tym te wszystkie łebki z gazet, z lunetami po 10000zł nie nastrajali mnie pozytywne. Kryzys jest kurwa i jak to możliwe by w tym wieku takie wypasione aparaty mieć???
Karta kredytowa to nie wynalazek dla mnie.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:14 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 1 czerwca 2009

Emiliana Torrini o kryzysie w "Przekroju"

Kryzys gospodarczy uderzył szczególnie mocno w Islandię. Czy to ma jakiś negatywny wpływ na waszą muzykę?
– Wręcz przeciwnie. Zawsze gdy nadciąga kryzys, rodzą się rzeczy niesamowite. Islandczycy potrafią przemieniać nawet najgorsze sytuacje w coś pozytywnego. I teraz także powstaje coś bardzo dobrego. Musimy jeszcze chwilę poczekać, bo na razie wszyscy są w szoku. Ale sztuka naprawdę kwitnie – może nie według kryteriów finansowych, ale głębi ekspresji, zaangażowania ludzi. Spodziewajcie się wkrótce świetnej muzyki z Islandii!
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 16:11 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

MÓJ INSTARGRAM

  • ISLANDIABLOG

Hallgrímur Helgason, pisarz

“We have to save ourselves

from ourselves.

We have to minimize

the effect our own politicians

can have on our society.

We have to get some

rules from the outside.”

Jón Gnarr, Burmistz Reykjavíku

We desperately need young, liberal, modern politicians in Iceland. Not conservatism, intolerance and narrow mindedness. We need more cool and less lame. Preferably women.

TŁITER islandiablog

Tweety na temat @islandiablog

od początku

od 25 stycznia 2010

Your borders are stupid

unexpected people. unexpected turns. wonderful. 
expect the unexpected.



blisko i daleko

Nakarm glodne dziecko - wejdz na strone www.Pajacyk.pl

Heloł!

Było, mineło (i wszystko nieprawda)

  • listopada 2015 (1)
  • lipca 2015 (1)
  • lutego 2015 (1)
  • stycznia 2015 (1)
  • grudnia 2014 (4)
  • września 2014 (3)
  • lipca 2014 (4)
  • czerwca 2014 (10)
  • maja 2014 (2)
  • kwietnia 2014 (8)
  • marca 2014 (4)
  • lutego 2014 (4)
  • stycznia 2014 (1)
  • grudnia 2013 (2)
  • listopada 2013 (7)
  • października 2013 (3)
  • września 2013 (1)
  • sierpnia 2013 (12)
  • lipca 2013 (2)
  • czerwca 2013 (2)
  • maja 2013 (3)
  • kwietnia 2013 (6)
  • marca 2013 (2)
  • lutego 2013 (7)
  • stycznia 2013 (20)
  • grudnia 2012 (6)
  • listopada 2012 (13)
  • października 2012 (28)
  • września 2012 (4)
  • sierpnia 2012 (2)
  • lipca 2012 (7)
  • czerwca 2012 (24)
  • maja 2012 (13)
  • kwietnia 2012 (9)
  • marca 2012 (4)
  • lutego 2012 (6)
  • stycznia 2012 (25)
  • grudnia 2011 (13)
  • listopada 2011 (15)
  • października 2011 (64)
  • września 2011 (13)
  • sierpnia 2011 (6)
  • lipca 2011 (2)
  • czerwca 2011 (6)
  • maja 2011 (1)
  • kwietnia 2011 (15)
  • marca 2011 (23)
  • lutego 2011 (7)
  • stycznia 2011 (17)
  • grudnia 2010 (25)
  • listopada 2010 (23)
  • października 2010 (16)
  • września 2010 (41)
  • sierpnia 2010 (41)
  • lipca 2010 (12)
  • czerwca 2010 (33)
  • maja 2010 (23)
  • kwietnia 2010 (38)
  • marca 2010 (29)
  • lutego 2010 (26)
  • stycznia 2010 (63)
  • grudnia 2009 (41)
  • listopada 2009 (27)
  • października 2009 (24)
  • września 2009 (20)
  • sierpnia 2009 (10)
  • lipca 2009 (17)
  • czerwca 2009 (22)
  • maja 2009 (12)
  • kwietnia 2009 (35)
  • marca 2009 (27)
  • lutego 2009 (28)
  • stycznia 2009 (34)
  • grudnia 2008 (47)
  • listopada 2008 (25)
  • października 2008 (27)
  • września 2008 (14)
  • sierpnia 2008 (5)
  • lipca 2008 (13)
  • czerwca 2008 (8)
  • maja 2008 (3)
  • kwietnia 2008 (5)
  • marca 2008 (4)
  • lutego 2008 (5)
  • stycznia 2008 (13)
  • grudnia 2007 (7)
  • listopada 2007 (61)
  • października 2007 (76)
  • września 2007 (59)
  • sierpnia 2007 (59)
  • lipca 2007 (27)

Pogoda.

Weather Forecast | Weather Maps | Weather Radar
Powered By Blogger

The less you know about Iceland, the more powerful the experience is:

  • Nowa, to się jeszcze dziwi
  • total
  • O NAS
  • mam, tak samo jak Ty, swoje miasto (nocą), a w nim...
  • islandzkie filmiki
  • bardzo ciekawie o islandzkim dizajnie
  • bo islandzkie prezenty!
  • bo tak się mówi po islandzku
  • bo muzyka.is
  • Bo tym razem się chce studentom
  • islandzkie opowieści (projekt)
  • Bo nawet szacowny Grapevine.is o nas pisał
  • bo się największym filozofom nie śniło, czyli jak kończy islandzki american life
  • zobaczymy w którą stronę to pójdzie
  • muzyka islandzka
  • bo Islandia w internecie
  • Bo whatever it is we're against it.
  • bo poinspirujmy się!
  • bo wszyscy kochają islandzką muzyke?
  • Bo wszystko za darmo!
  • bo komuś się chciało
  • iceland in focus
  • bo też o Islandii
  • Bo... to coś pięknego...
  • bo to są kulowe zdjęcia
  • bo jak dobrze, że komuś się chce
  • bo jest tam parę fajnych fotografii
  • bo jeśli planujesz nas odwiedzić
  • Bo trzeba też cwiczyć angielski
  • bo jest nas tu więcej
  • Bo może chcesz poogladać islandzką telewizje/ posłuchać radio
  • bo by miło zacząć dzień
  • Bo ktoś odwala fajną robotę
  • Bo nie dawno odkryłem
  • Bo oprócz słów, są też zdjęcia
  • Bo EYGLÓ wie wszystko ;)
  • Bo po prostu nie do wiary:)
  • Bo tak ładnie zlinkowany jest tam mój blog... :)
  • Bo tak się nosi Islandia;-)
  • Bo cudze chwalicie, a swego nie znacie!
  • helllooooooł... to jest "kulowy" blog!
  • Bo tu by się takie radio przydało (poza tym robione jest przez mojego znajomego).
  • Bo być Islandczykiem to znaczy mieć tu założony profil :)
  • Bo pracuję z laską matki co się tam udziela (poza tym to fajny islandzki zespół)
  • Bo Helgi jak powiedział tak zrobił i opuścił naszą wiochę na jakiś czas.
  • Bo to mój znajomy z Islandii
  • Bo to obowiązkowa lekura moja.
  • Bo ktoś musi myśleć za islandczyków.
  • Bo Bjork politycznie
  • Bo często tu zaglądam.
  • Bo masowa konsumpcja kultury.
  • Bo to moje ulubione muzeum w Reykjaviku.
  • Bo rzadko bo rzadko, ale czasami kupuję. (Poza tym przypomina mi to polski FLUID).
  • Bo to słychać w Islandii
  • Bo w Islandii też są brukowce.
  • Bo to moje ulubione miejsce w Reykjaviku.
  • Bo tam są fajne imprezy.
  • Bo uwilebia Polskę, a ja ją:-)
  • Bo Islandia to ona, a ona to Islandia.
  • Bo TAK!
  • Bo to naprawdę fajny blog o Islandii
  • bo któż nie kocha Natalie Portman
  • bo to są kulowe zdjęcia
  • bo też o Islandii
Motyw Eteryczny. Obsługiwane przez usługę Blogger.