Dziś.
Dziś był islandzki. I była moja nauczycielka w weekend w Danii z rodziną. I przyszła zszokowana, że bilet do Zoo kosztował 3000ISK a w Reykjaviku tylko 1000ISK. No to ją zaraz oświeciłem, że to nie tam jest drogo, ale tu bo płacisz 25zł, żeby sobie pooglądać krowy i kury, a tam to przynajmniej wiesz za co. To jedna z najswiatlejszych osób jakie tu poznałem, więc szybko się zreflektowała, sprawę zamknęła i przyznała rację. Nie, nie i jeszcze raz nie. Islandia nie jest cacy i the best. Zresztą ona sama o tym wie do Tajwanu wyjedzie wkrótce, gdzie mieszkała przez 4 lata. Tak się przynajmniej odgraża, bo tam było zycie. I ja jej wierzę. Że było życie i że tam wróci.
Przedtem.
Przedtem spotkałem Gardara jak szedłem na Eurowuzyjne party do Eyglo. Dowiedziałem się wszystkiego o starej firmie co wiedzieć chciałem, poczułem się momentami jak w jakimś gangsta filmie i zastanawiałem czy nadal jestem na spokojnej i miodem płynącej Islandii. Jego rodzinka z kotem na smyczy, którym szczuli innego kota uświadomiła mi, że tak, nadal jestem. Nic się nie zmieniło. Gardar jak wariatem był tak jest. Telefony wymienione. Może kiedyś, może coś. Przynajmniej życzenia na święta na pewno.
Eyglo i jej nie znający umiaru w alkoholu znajomi... Naprawdę, nie wierzcie jak ktoś wamu mówi, że to Polacy nie umieją pić i robią to bez umiaru. Odkryłem wszystkie tajniki konkusru Eurowizja, było tak tandetnie, że nawet zacząlem to lubić. Skończyliśmy w Downtown, gdzie z kolei spotkalem mojego menadżera z klubu, który nie jest już właścicielem tego klubu, nie jest nawet jego menadżerem. Ma za to inny klub otwarty i kupiony, a że mi kasy jak na lekarstwo przez te moje przyszłe wojaże, no to przydałoby się parę weekendów w czerwcu. Oczywiście miejsce, dla kogo jak dla kogo, ale dla mnie zawsze. Tylko że on się nie zmienił, a ja się odzwyczaiłem. On ndal o niczym nie pamięta i muszę za nim wszędzie chodzić. Więc w ten weekend nie wyszło bo totalnie zapomniał, w ten nie wyjdzie bo mnie znowu nie odbiera. Założe się, że gdzieś wyjechał. Zapomniał poraz drugi. Na tyle go znam, że jakakolwiek irytacja to byłby szczyt głupoty. Miesiąc ze mną i znowu sobie go wyszkole. Poza tym zabrał on ze sobą do siebie wszystkich bliskich mu obcokrajowców z poprzedniego klubu. i tylko ich. Dlaczego? Bo za długo za granicą mieszkał żeby mieć dobre zdanie o swoich ludziach:) Jemu po drodze zwłaszcza z Hiszpanami, a także z Anglikami i Polakami:)
Gdy nie piszę na bieżąco to wogóle wszystko nie ma sensu.
Pogoda dopisuje. Przynajmniej mi. Można już i na rower iść (czego ja nie praktykuje), można też posiedzieć już na plazy (i nawet czasami się wykąpać). Trzeba mi już wakacji. praca mnie już męczy. Te wszystkie wolne mnie tylko rozstrajają jeszcze bardziej do nieróbstwa.
Wycieczkę z pracy sobie całodniową zaklepałem na 11 czerwca już z Raggą. Żeby mnie broń Boże nikt nie ubiegł. Już mnie za granicę na szkolenia ubiegają to niech przynajmniej na wycieczkę "nad rzeczkę" będe pierwszy:)
Dalajlamę wczoraj widziałem. Ale się nic skupić na tym co mówił nie mogłem. Bo akustyka zła była tam gdzie stałem, a poza tym te wszystkie łebki z gazet, z lunetami po 10000zł nie nastrajali mnie pozytywne. Kryzys jest kurwa i jak to możliwe by w tym wieku takie wypasione aparaty mieć???
Karta kredytowa to nie wynalazek dla mnie.
1 komentarz:
drawiam i czekam na wiecej takich wpisów!
Prześlij komentarz