Islandia

Despite its name Iceland is a very hot place?!

piątek, 30 października 2009

lista przebojów 2008

OK... Islandzka lista przebojów. Żeby pozbyć się złudzeń, że ten kraj GUG GUS i Björk stoi. I Sigur Rós oczywiście. Najpierw o wiele za póżno, ale pierwsza piątka najlepszych piosenek 2008 roku:
miejsce 5:



To był tu naprawdę wieli hit. To są takie śmieszne sprawy, bo to dla mnie będzie zawsze jedna z tych idiotycznych piosenek radiowych które mimowolnie gdzieś tam zanucę pod nosem nikomu się nie przyznając. I nie wiem jaka polska piosenka miałaby to być w 2008 roku w Polsce. Oczywiście jako totalny ignorant nie wiem kto kogo cover robi i nawet przez chwilę mi przez myśl nie przyszło żeby dociekać, ale mi, oczywiście bardziej podoba się wersja druga:



Wszędzie słyszałem tą wersję, ale na liście jak byk stoi, że to wersja tamtego zespołu była numer 1. A nie wiem. Nawet nie chce wiedzieć. Wiem tylko, że Páll Oscar miał specjalny pokaz filmu "This is it" w kinie w Smáralindzie I tak sobie myślę, że on tu musi mimo wszystko starsznie biedny być. Trudno być chyba największą gwiazdą w kraju liczącym 300 tyś. mieszkańców, gdzie potencjalnie każdy może każdego znać. Ciekawe jak wyglądają jego zakupy w supermarkecie albo wyjście na imprezę. A może mi się zdaję i tak po islandzku wszyscy mają to w dupie.

numer 2:



Właściwie z moich obserwacji numer 1. Wogóle już kiedyś o tej piosence pisałem.

numer 3:





Nawet tego kurwa nie skomentuje. Uwierzcie mi, że mój szok nie jest mniejszy od waszego:)

miejsce 4:



Lepszej wersji nie znalazłem. Oczywiście jak każdy popularny w muzyce dance na Islandii gej. Podobno starsznie nie miły i za zapatrzony w siebie.



miejsce 5:



No jakżesz mogło nam tego zabraknąć:) I tak się dziwię, że hit z Eurowizji dopiero na 5 miejscu. Dawniej ten zespól był w jakiś smieszny dla mnie sposób kwintesencją Islandii. Nawet nie potrafię tego wytłumaczyć. Oczywiście wokalista gej a jego partnerka to taka typow kobieta wiking: postawna blondynka. Taka, że wiecie, jakbyście takiej wikingówie staneli na drodze to już po was. No nie wiem, może trzeba tu być. Do tej pory mam z tego polewkę. Oczywiście kto pisze te kulawe rytmy i słowa? :-)... Tego nie wiem, ale nie zdziwłbym się gdyby robił to samo dla numeru 4; jak w jednej wielkiej rodzinie. Podusmowując: to nie Ci, o których myśleliście rządzą Islandią, wszystko jest w rękach innego człowieka, ktory nawet nie musi wydać płyty, żeby jego piosenki okupowały listy przebojów. To trochę jak z biznesem tu. Z 5- ciu się zebrało, zrobiło kryzys, a płacimy my wszyscy.

Przepraszam za tego posta wszystkich wielbicieli muzyki islandzkiej przekonanych o jej wyższości nad innymi krajami. Właściwie to rząd islandzki mógłby mnie za takie promowanie tego kraju znienawidzieć. Bo w czasach kryzysu została nam turystyka i Ci wszyscy wielbiciele chcący zobaczyć miasto rodzinne Björk i zostawić tu trochę (?!) pieniędzy.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:40 2 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Ostatnie dwa dni żeby nasycić się Big Mac`iem w Islandii. Trzeba zobaczyć by uwierzyć co się dzieje; jakie kolejki i ile samochodów. Co za kraj :-) I to wszystko pomimo tej pogody na zewnątrz.
Poza tym w DV składają codziennie życzenia każdemu mieszkańcowi tego kraju. Więc jak przyjdzie mój dzień to będzie tam też moje :D Tyle tylko, że ja tego FAKTU nie cierpię, co najwyżej patrze z politowaniem. Ale dziś dowiedziałem się, że Hafnarfjörður ma 143 tyś km2 i jest trzecim co do wielkości miastem kraju (liczba ludności); zaraz po Reykjaviku oczywiście i Kopavogur. Wogóle większość ludzi, która tu nie była to chyba nie zdaje sobie sprawę i patrząć na mapę traktuje to Kopavogur, Garðabær, Hafnarfjörður i cała resztę jak jeden wielki Reykjavik. To proponuje lepiej przyjrzeć się mapie.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:30 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 29 października 2009

Jest coś takiego w zorzy, nie wiem co. W ciagu sekundy ukazuje ci się cała harmonia świata, piękno cudów natury, wszystkie problemy na chwile się ulatniają. Efekt specjalny, którego nie osiągnie się nigdy w żadnym, najdroższym amerykańskim filmie. Perfekcyjne piękno. Choć raz w życiu ujrzeć to na własne oczy.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 16:06 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 26 października 2009

http://www.sfora.biz/McDonalds-rezygnuje-ze-sprzedazy-kanapek-a13073

Hahaha. Nie pojemy sobei już Big Maca w Islandii:)))
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:25 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Czarna dziura powraca.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 10:12 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 25 października 2009

Piatkowe, wieczorne wyjście do naszych, od nie dawna, całodobowych supermarketów mające zastąpić wszelkie wymówki i wyjasnienia dlaczego nie jesteśmy na siłowni i basenie. HAGKAUP. Oglądanie kremów przeciwzmarszczkowych CHANNEL za 50000ISK, pani strażnik- ekspedientka, ktora naprawdę myśli, że chcemy to kupić; owoce, których nazw nie znam nawet po polsku. Wszystko i nic. OFFICE 1- całodowbowy supermarket biurowy. Nie wiem jakim cudem to jest otwarte 24/h. Hala wielkości Makro cała dla nas. Świąteczna mania wita duzymi krokami, większymi nawet niż Halloween. Świąteczne świeczki o kaształcie wielbłąda... Czemu nie. Pomieszczenie z komisem książek. I po islandzku i po angielsku i po szwedzku i po duński. Ale nic po polsku. Gdybym mógł sobie zazyczyć jedną rzecz z Polski, której mi brakuje to byłaby to polska księgarnia. Stosy podręczników do szkoły. Doskonałe miejsce na wycieczkę z kimś, kto twierdzi, że w islandzkiej szkole się niczego nie uczy. Pólka długości 5 metrów z gazetami z całego świata? The Times? Proszę bardzo? Newsweek? Proszę bardzo. Vogue? Niemieckie wydanie Popcornu? 10 sekund na otarcie łezki w oku. To niemożliwe, że taki szajs był w tym popcornie dawno temu. I tylko polskich gazet znowu nie ma. Ktoś tu nie wyczuwa potrzeb rynku. Jest za to ta islandzka, plotkarska a w niej sprawozdanie z tragedii mojego kucharza, który (łajza), był ze znajomymi z Brazylii w Krusaviku i wpadł do hot pota. I rany poparzone pokazane i gips i uśmiechnięte zdjęcie ze swoim mężem. I to jest artykuł w islandzim Życiu Na Gorąco na całą stronę! 100 tysięcy zeszytów ddo wyboru, więc kończy się na tym, że nie wybieramy żadnego. Za to segregatorów małych w tym kraju jak na lekarstwo. Jakieś mdłe kolory, nic tylko czymś je potem okleić.
Pani Kasia, jak się odgrażała, tak zrobiła i pogrzeb staremu zespołowi Hey nową płytą zrobiła. Oryginalna już na mnie w polsce czeka i się paczką świateczną dośle, ale ja już wiem. Wiem, że kawałek Vanitas mógłby być o 5 minut dłuższy. Aż się prosi aby ten elektroniczny wątek pociągnąć. Może na koncertach. Których oczywiście nie zobaczę, ale za to, co znowu jest głęboko niesprawiedliwe, zobaczy Agnieszka w Dublinie jak będzie chciała. I pomimo że tak smutno pozornie na tej płycie, to mi wręcz przeciwnie. Gitary gdzieś pozapominane, za to w niemal każdej piosence na pierwszy plan powysuwane jakieś inne, zaskakujące instrumenty. Ja Hey kocham bezwarunkowo od samego początku. I zawsze wszystkie elektroniczne wtręty przyjmuję z ogromną radością. Aż dziw mnie bierzę, że ta płyta stała się platynowa w dniu premiery, bo to strasznie ciężki album jest wbrew pozorom. Nawet nie chcę już pytać ile teraz trzeba sprzedać egzemplarzy aby mógł spotkać Cię zaszczyt platynowej płyty.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:22 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

piątek, 23 października 2009

Jak chodzi o imprezę świąteczną to kłótnia o każdą koronę, żeby było jak njataniej, ale jak jedziemy na wycieczkę do Szwecjo to jasne- najdroższy (no dobra, prawie najdroższy) hotel w samym centrum, 500zł za noc. Czemu nie? Niektóre starsze panie w pracy nie potrafią sobie odmówić luksusu nadal. Nie szkodzi, że nie wszyscy mają tyle pieniędzy co one:-) Więc będe się w maju pławił w luksusach przez 4 noce. Czas zacząć zbierać pieniądze:-)...
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 11:56 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
W czasie festiwalu filmowego znowu wytworzyłem wokół siebie czarną dziurę. Wszedłem na seans z dokumentami w ręku, pamiętam jak dziś. Ale wyszedłem już bez. Na nic zdało się zorientowanie w ciągu 30 sekund dokłądnie po wyjściu z kina i powrót na miejsce i szukanie. Po prostu wyparowało. Poszedłem się pożalić głównej dowodzącej imprezy. Bardzo się zmartwiła kobieta, jak wszyscy zawsze tutaj, gdy coś gubię. Nawet specjlanie dla mnie seans opóźniono o 5 minut:-). Na nic się to zdało. Kazała przyjść w piątek (był w czwartek)- na pewno się znajdzie. I miała rację. Ale znalazło się w poniedziałek dopiero. Jakiś portier nie mógł znaleźć mojego telefonu, ale wiedział adres, więc zadzwonił do właścicielki mojego mieszkania. I wszystko to już za późno. Zapomniałem, że gubie, ale zawsze znajduję. W przypływie strachu poblokowąłem wszystkie karty w piatek wieczorek i poprosiłem o wyrobienie nowych. I tu na sceney wkracza niezapomniana na blogu Fanny z banku. Kryzys się jej jednak nie ima, jak przypuszczałem. No więc coś mnie pokusiło i poszedłem do funny, zapominając, że chodzę do niej tylko wtedy, gdy chce coś załatwić, a cała reszta mi już odmówiła. I mówię, że może się jeszcze da anulować, że już znalazłem. Fanny mówi, że się nie da. I daje mi nowe karty. ZA DARMO oczywiście jak za każdym razem. I wszystko byłoby spoko, gdyby nie to, że zamieniła na mojej karcie kredytowej dwie ostatnie cyferki i... tym sposobem stałem się posiadaczem dwóch kart kredytowych. Jak prawdziwy Islandczyk. Jednak nie zauważając tego pierwszą z nich, znalezioną, pociąłem i wywaliłem do kosza. No ale myśle spox, niech sobie będzie. Nie będe jej po prostu używał. Ale i to okazało się nie prawdą. Gdyż mój statyw na raty i aparat, który był wzięty na tą starą kartę okazuje się nagle w liście nie możliwy do spłacenia, gdyż firma nie wykrywa mojej karty i nie mogą mi ściągnąć pieniędzy. I teraz nie łapie już tego wsyztskiego na moim koncie internerowym, bo za ubezpieczenie samochody wykrywa mi karte, za karnet na siłownie ratę wykrywa, ale tej ostatniej już nie i muszę iść wpłacić do banku. Nie wiem co mi ta Fanny namieszała, ale co to byłoby za życie bez Fanny tutaj.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 11:45 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 22 października 2009

To stało się tak nagle. nawet nie wiem kiedy. Budze się i jest ciemno. Idę do pracy i jest ciemno. Tak z dnia na dzień. Ciemniej i ciemniej (za to popłudniami jeszcze dłużej niż w Polsce jasno). I nie zauważę też kiedy zrobi się tak, że będe budził się ze słońcem, że lato będzie nadchodzic. Ale to dopiero przełom lutego/ marca??? Nie pamiętam.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:06 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 19 października 2009

I kolejny festiwal przed nami żeby nie zwariować w zimie:

http://sequences.is/?page_id=1840
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 10:08 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 18 października 2009

byłem tam!;)

http://cgm.pl/galeria.php?gallery_ID=2654
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 16:03 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
W godzinach szczytu w Reykjaviku są korki. I myślę że większość mogłaby się dziwić jakie:)
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:05 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
http://gospodarka.gazeta.pl/Gielda/1,96284,7110421,Po_co_Polska_pozycza_bankrutowi.html

Mialem o tzm artzkule strasynie dlugiego posta. Ale wszystko poszlo na marne. Skasowalo sie. Szkoda. Wiec tlzko artykul.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:26 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Impreza całkowicie na trzeźwo całkowicie. Piorunujące doświadczenia. Wyjscie na miasto też. Nie jesteś w temacie. Nie nadążasz za tokiem rozowy, tej z serii po trzecim drinku. Masz naprawdę okropny gust muzyczny po alkoholu. Naprawdę aż tak? Nie raczysz ludzi twórczościa Madonny, ktoś zrobił to za Ciebie. Wbrew pozorom w mieście ludzie wydają się mniej pijani niż normalnie. Czy to przez festiwal? Wracasz o 5.00 i masz jeszcze ochotę na jeden odcinek serialu "Terminator". Czekasz w końcu kiedy pojawi się Shirley Manson. Pojawia się już nie długo.





Jak zawsze piękna, jak zawsze perfekcyjna. Garbage to najfajniejszy zespół na świecie!



Heloł! Filogię islandzką można studiować na... Islandii?
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 13:42 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 17 października 2009

Hauka Hafbarfjordur vs. Wisła Płock. Dziś o 16.00 czasu miejscowego. A tu ciekawy artykuł o trwającym właśnie festiwalu muzycznym AIRWAVES:

http://gpunkt.pl/content/iceland_airwaves_dzien_pierwszy

I o ile ze stwierdzeniem "Ilość lokalnych zespołów przyprawia o zawrót głowy. Kusi mnie, by policzyć wszystkich muzyków tego kraju i dowiedzieć się, ilu przypada na głowę szarego mieszkańca. Liczby mogą być szokujące. Ponadto, większość zespołów prezentuje naprawdę niezły poziom - nie trzy akordy i darcie mordy, ale przemyślana kreacja sceniczna, za którą często idzie co najmniej poprawne granie.", to całkowicie nie mogę zgodzic się ze zdaniem: "Pierwszy wieczór festiwalu spędziłam w klubie NASA. Ponoć największy klub muzyczny w stolicy (a co za tym idzie - pewnie i w kraju), co każe mi obawiać się o pojemność pozostałych klubów. Klimat powiatowego Domu Kultury udziela się i publiczności, która radośnie rozlewa piwo po podłodze i śpiewa razem z artystami." Aż tak w stolicy nam nie powiewa małomiasteczkowością jesli chodzi o kulturę. Ale pierwsze odczucia są najwazniejsze:-)!

Jak XP jest po islandzku to chyba Vista też. Ale nie wiem.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 07:46 2 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

środa, 14 października 2009

To ciekawe. Piosenkę "Slow" Kylie Minogue napisała Emiliana Torrini- nasza pól- włoszka, pół- islandka, która równiez w latach 1995- 1997 wspołpracowała z Gus Gus.


Tak obcisłe slipy są tutaj strasznie, tak po amerykańsku, nie stajli.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 13:22 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

wtorek, 13 października 2009

Co za radość. 11C na dworze, wszystkim od razu gorąco, otwiera się co można, bo przecież lato w pełni wróciło na Islandię. Sweter. Lub podkoszulek i gruba kurtka- to dziś strój wyjściowy Islandczyków. Wszyscy wkoło bez pieniędzy. Ale życie się jakoś toczy.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:20 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 12 października 2009

Ostatnio na wszystko brakuje mi czasu. Ostatnio nic mi się nie chce. Tak sobie pomyślałem, żeby chociaż jedną nadrobić- blog. Co prawda nie jest to moja najwazniejsza rzecz do zrobienia, ale cóż się nie robi, żeby tylko odwołać nieuniknione. Rzecz stała się znamienna tydzień temu- dane mi było doświadczyć pobytu w islandzkiej słuzbie zdrowia. Taki szalony pomysł mnie naszedł po tygodniu kaszlu i kiedy pojawił się ból pod żebrem. Tak silny, że w poniedziałek po pracy myślałem, że się na następny dzień w niej wykończe, więc nieśmiało myśląc, mając miłe doświadczenia z Polski, że a nuż pójde i w te największe wichury będe zwolniony z wychodzenia z domu. Niestety moja pycha odbiła mi się aż nadto czkawką. Po pierwsze; nigdy nie byłem tu u lekarza, więc nie mam jeszcze rodzinnego. Poza tym, gdy przypadek nie jest pilny to na rodzinnego lekarza można sobie i czekać tydzień. I tak się tylko zastanawiam o co w tym chodzi. Kiedy jest już pilnie? Jak mnie po prostu zwyczajnie kaszle to mogę czekać tydzień i iść aż mi przejdzie? Bo generalnie lekarz się tu nie przemęcza. Wizyta musi być wcześniej umówiona (no chyba że bardzo szczególny przypadek lub dziecko), a że wizyt nie ma on za dużo na dzień, no to trzeba czekać. Dla reszty pozstaje popołudniowa przychodznia w Keflaviku czynna od 17:00 do 23:30. Tylko myk polega na tym, że tam zapisujesz się w kolejce i czekasz na swoje wejście. W czasie mojego szczególnego przypadku byłem jakiś... 30. I to jeszcze przed otwarciem przychodzni z jakieś 20 minut. Więc stoisz w tej kolejce, płacisz za wizytę 2400ISK (50 zł około) i czekasz na swoją kolej. starasz się zaresjestrować po islandzku, ale panią recepcjonistkę nakwyraźniej denerwuje Twój islandzki, więc coś tam odbąkuje po angielsku i dajesz kennitala. I jak na 30 osób przede mną nie czekam zbyt długo. Wchodzę, pani doktor się przedstawia, podaje Ci ręke, pyta czy po angielsku czy po islandzku (po angielsku). Zdziwienie, że 2 lata i że nie mam jeszcze lekarza i że wogóle to moja pierwsza wizyta bo generalnie uważa nasz naród za hipochondryków. Ok... Więc mówię co mi, w międzyczasie kaszle, tak szybko, że ust zapomniałem zasłonić, dostaję zjebkę. Doktor mnie bada, osłuchuje, mówi, że coś tam słyszy, że coś powazniego, że trzeba do szpitala na rentgen. Skierowanie daje, ja jak niedorowinięty sie pytam co potem bo w polsce z RTG kazano by mi wrócić znowu do lekarza, ona pytanie nie rozumie, mówi, że to już w szpitalu się tym zajmą nieco poirytowana. No wiec jadę do szpitala z sercem na ramieniu, że to kara za palenie, za niedbanie o siebie, rak jak nic w tak młodym wieku. Kara musi być. W szpitalu w recepcji na ostrym dyzurze pokazuje z czym mnie przysłali, już mi gorąco. Oczywiście wszystko wolno, bez pośpiechu. Laska przede mną nie zna kennitala swojego dziecka, pani szuka w komputerze po imieniu, ale to za mało, teleofnu domowego jakimś dziwnym trafem takiego nie, po adresie, po imieniu ojca. W końcu! Kurwa, ich jest tylko 300 tysięcy, żeby tyle czasu ustalać takie coś! Każą mi siąść i czekać na wezwanie pielęgniarki. Zajmuje jej to 30 minut. Tylko po to żeby przenieśc mnie za drzwi odsuwane automatycznie i tam kazać siedzieć na krześle kolejne 30 minut. Znowu mnie wołają. Czy ja już czasem kiedyś nie pisałem, żeby uważać jak się dziecku daje na imię bo nie wiadomo gdzie mu dane będzie mieszkać? Gdzie moja mama miała mózg. Tyle RZ i wogóle. Nie do wymówienia tutaj. I za każdym razem fascynuje mnie to na nowo. Za każdym. Więc przychodzi pani pielęgniarka, bierze mnie na podstawowe badania, ciśnienie, EKG i te sprawy. i zostawia w pokoju. 60 minut. 60! W miedzyczasie na dworze robi się biało. Pan doktor przychodzi ze swoją studentką. Łapią mnie na najgorszym możliwym kaszlu EVER. Zgodnie stwierdzają, że tak być nie może. "I co, pana tak tydzień chyrla i tak pan chodzi do tej pracy i kaszle?" "No tak panie dokorze...". W 1o sekund znajduje się maseczka na twarz i tak już jestem w niej do końca. I badaja mnie i ta studentka ma darmowe mięsko armatnie. I zgodnie stwierdzają (ach, cóz to dziś za zgodność), że jednak nic nie słychać, ale ten ból... "Czy w pracy wiedzą że pan pali?" Czy pan myśli, że tylko ja jedyny u mnie w pracy palę?". Czuje się jakbym jutro miał zginąć i to było coś na serio poważnego. I pytają się czy chcę tego RTG. No mówię, że chcę. Co za pytanie. Gdybym wiedział, że to pytanie za 7900ISK to bym się może zastanowił dwa razy. kolejne 15 minut. Pielęgniarka bierze mnie na RTG. Dotykam maseczki rękami. Drże się, że nie można, że muszę teraz zdezynfekować ręce spirytusem w łazience. Ale żeby było smiesznie w tej co mnie wzięła nie ma. niemożliwe! Idziemy do drugiej. Jest. Leje mi tego po rękach chyba z pół litra. jezu, wszystko śmierdzi spirytusem. Tak, że się na pewno drugi raz nie dotknę tam gdzie nie trzeba. Wchodzę na RTG. Tam znowu ostro po islandzku laska do mnie. skoro tak to tak. Nie daje się i dyskusja jakoś trwa. Jedno mnie tylko dziwi. Robi mi chyba z 5 zdjęć i nie wychodzi w tym czasie z pomieszczenia. No niepojęte. Przysiegam. To chyba trzeba wychodzić, prawda?... Wracam do lekarza. Kolejne 20 minut. Ogląda zdjęcia, mówi że nic nie widać. Daje mi paracetamol i mówi, że najlepiej jakbym sobie wziął jutro dzień wolnego na telefon, ale i to niekoniecznie. I teraz nie wiem, po tej pani doktor, po tych jego zjebkach za palenie, czy to wszystko nie jeden wielki żart? Tyle zachodu, stracony cały dzień, zapłacone 300zł, żeby się tylko dowiedzieć że mi nic nie jest. Pycha za moją chęć wyłudzenia wolnego:) A mi się tak tydzień marzył. I tylko w pracy się ze mnie napierdalają, że po co mi to było, że chyba muszę naprawdę umierac i wtedy dopiero do lekarza moge się wybierać. Może dostanę jakiś lek, może z 2 dni wolnego. praca czyni wolnym i zdrowym. Więc chodzuimy tak wszyscy i dychamy nagminnie bo po iśc do lekarza:)? I teraz coraz bardziej się zastanawiam jak to możliwe, że takie miejsce, z płatną służbą zdrowia, mogło być kiedykolwiek dobrym miejscem do życia na Ziemii. Do dentysty nie ma szans już żebym w tym kraju poszedl, no chyba że bardzo muszę. Wolę poczekać na cudowną Polskę i jej służbę zdrowia. I przegląd samochodu wczesniej w ten dzień zrobiłem. I nie płaciłem kary. okazało się, że bym dopiero zapłacił 1 listopada (przegląd mam do sierpnia). I wiało maskarycznie cały tydzień. Masakrycznie to jest tak, że jak się ustawisz w odpowiednim kierunku samochodem to spaliny wchodzą Ci do środka, bo nie mają jak się wydostać na zewnatrz z powodu wiatru. To bycie mokrym po przejściu 30 kroków po dworze. I w weekend był spokój. Ale teraz patrzę przez okno i widze że znowu wieje.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 12:56 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

piątek, 9 października 2009

z GG

joł
11:05:33
dzis ok 12:30 wyslalem ci list polecony
11:07:52
10zl kosztuje wysylka priorytetem to chyba tanio nie? i pani w okienku chciala byc taka fajna i mowi: "aaha irlandia rozumiem" hehehehe
11:09:04
i tak sie zastanawiam czy dojdzie kurwa jak ci ludzie tak nie umia czytac :/
11:09:06
baaaza
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 09:56 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

poniedziałek, 5 października 2009

Posypało śniegiem. Mocno.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:27 2 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

niedziela, 4 października 2009

Ciekawe z czego oddadzą tą pożyczkę.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 14:31 1 komentarz:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

sobota, 3 października 2009

W piatek jechałem autobusem. Akurat wtedy, gdy wszyscy jadą ze szkoły albo do szkoły. I widoku są to dla mnie niezapomniane. Islandzka nastolatka wygląda jak 30- letnia baba w Polsce. Naprawdę nigdy nie pojmę tego ich pogonią za dorosłością w tym życiu. Na kasie w supermarkecie od "małego" w weekendy, popołudniami icałe wakacje, żeby mieć na ciuchy. Gdzie tu czas, żeby mieć czas na beztroskie dzieciństwo! Przecież potem, czy się chce czy nie, trzeba już zapierdalać całe życie. I jedziesz tym autobusem i aż Cię oniesmiela normlanie. Bo laska nie wiesz czy ma na serio 14 lat czy 25. Włosy ufarbowane i ułożone w te ich misterne koki na czubku czaszki, tapeta niemiłosierna, pomalowane usta, oczy i brwi zrobione na cacy. Ciuchy najmodniejsze, najdroższe, po prostu cacy. Kryzys islandzkich nastolatków nie dotyka. A kryzys jest! I coraz bardziej daje znać wszystkim! Tym anorektyczkom chyba też. Żenada! I tlyko po kolegach z klasy jadących w tym samym autobusie jeszcze wiesz, że to dzieci. Czasami po zachowaniu. Bo chłopcy, a jakże, też wszystko co najmodniejsze będzie za pół roku, ale że nie robią sobie tych tapet na twarzy i innych udziwnień to... wygladają przy tych ich koleżankach jak ich... synowie:) Widok to przezabawny naprawdę i trudny do wyobrażenia. Do tego moda czysto hawajska. Wiatr i deszcz hula, ale szczytem sezonu są klapki, których podeszwa ma może 1mm grubości, więc prawie dotykasz podeszwą ziemii, ale jak jedna wszystkie w takich. Do tego całe palce od nóg gołe, ponieważ modnie jest, aby klapki miały koronkę zamiast materiału, który przykryje Ci choć trochę stóp. I dzieje się to, dzieje. Na moich oczach. W autobusie numer 1. Tym samym, którym jedziemy na przedtawienie do teatru ubrani nie o wiele lepiej od tych Islandek, choć niby rozumu miało nam już trochę przybyć. Ale wszyscy odzwyczajeni. Całe życie w samochodach, więc zapomnieli jak to jest spacerować po ulicahc. I pytam się kiedy to ostatni raz w autobusie. W sumie pytać się nie muszę, bo wiem to, jak pytają mi się gdzie, któey, z jakiego przystanku, co i jak. Całe życie w miescie i wiedza zerowa! Ranhildur muszę jak dziecku tłumaczyć, że nie musimy jechać z tej strony ulicy, że owszem autobus robi pętlę i możemy tam wsiąść, ale po co, jak z tej strony przyjedzie o tej samej porze prawie i będziemy już w porządanym kierunku jechać a nie się wracać. Czysta komedia. Właściwie czeski film, gdy stoimi na tym przystanku i cała 50- cio osoobowa grupa przemarza do szpiku kości, bo niektórzy zapmnieli nawet o czapce, a nasze letnie kurteczki, owszem trendy, nadają się, ale nie na przystanek. A krzys jest i puka do drzwi z każdej strony. i teraz się dopiero bedzie zaczynać jazda bez trzymanki. Nie ma już wyluzowanej Islandii. Jakieś skrawki gdzie może. Pogłoski mówią, że dofinansowanie na dzieci (nawet do 320 EUR na dziecko jedno), które było dawane raz na 3 miesiące odejdzie w zapomnienie. Kupę kasy, zwłaszcza jak ktoś miał troje dzieci na przykład. Płodzenie bezmyslne się skończy. Bedzie jak w Polsce, po katolicku, model rodziny 2+1, bo kogo do cholery będzie stać na taki luksus jak dziecko. Państwo socjalne kończy się na moich oczach. Ludziom przewlekle chorym, jeżeli nie mają żadnych uczuleń, przepisywane są najtańsze odpowiedniki leków i nawet sami lekarze przyznają, że taki lek to gówno, ale tylko na taki nas teraz stać żeby sprowadzić. Giń albo bądź zdrowy! Nie stać Cię na przedskzole, zalegasz z opłatami? Płać albo jest ktoś inny na Twoje miejsce. Tak bedzie. Tak już się dzieje. Kiedyś nie do pomyślenia. 20000 rodzin (nie pojedynczych ludzi!) stoi na skraju bankructwa. Dużo, zwłaszcza że kraj liczy sobie około 320000 ludzi! Pensję wylicza Ci co do centa i wypomną każdą zaległość przed roku. I nie żeby zawsze mieli takie rzeczy w dupie, ale naprawdę, jeszcze rok temu tyle różnych jeżli chodzi o piniądze rzeczy przechodziło bez opamiętania i nikogo nie to nie obchodziło. Komunizm się skończył. Czas na drapieżny kapitalizm.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 17:07 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Wygląda, że wszystkie plany spaliły na panewce:-) Mieszkania jak się nie dosprzatałem tak, jeżeli jutro wypali i pojadę na sanki, nie dosprzątam się. Ale za to mile spędzony wieczór doskonale to wynagradza. Pogoda dziś cudna. Słońce i tylko słońce. Esja cała w śniegu jak jedzie się do centrum Reykjaviku. Fantastyczny widok, mistyczny wręcz. Jedziesz wśród betonu i asfaltu, ale zawsze, ale to zawsze, natura nie da Ci tu o sobie zapomnieć. Widzisz ją wszędzie i na każdym kroku mówi Ci- jestem tutaj.
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 17:04 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest

czwartek, 1 października 2009

Pomimo przebywania na obczyźnie nie umknęło mojej uwadze to "ważne" wydarzenie w radiu RMF FM dziś o godzinie 11.15 i... o mój kurwa Boże...
Szkoda, że jest kryzys (tutaj :-) ).
Autor: (LIKE.NO.OTHER) o 15:38 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Subskrybuj: Posty (Atom)

MÓJ INSTARGRAM

  • ISLANDIABLOG

Hallgrímur Helgason, pisarz

“We have to save ourselves

from ourselves.

We have to minimize

the effect our own politicians

can have on our society.

We have to get some

rules from the outside.”

Jón Gnarr, Burmistz Reykjavíku

We desperately need young, liberal, modern politicians in Iceland. Not conservatism, intolerance and narrow mindedness. We need more cool and less lame. Preferably women.

TŁITER islandiablog

Tweety na temat @islandiablog

od początku

od 25 stycznia 2010

Your borders are stupid

unexpected people. unexpected turns. wonderful. 
expect the unexpected.



blisko i daleko

Nakarm glodne dziecko - wejdz na strone www.Pajacyk.pl

Heloł!

Było, mineło (i wszystko nieprawda)

  • listopada 2015 (1)
  • lipca 2015 (1)
  • lutego 2015 (1)
  • stycznia 2015 (1)
  • grudnia 2014 (4)
  • września 2014 (3)
  • lipca 2014 (4)
  • czerwca 2014 (10)
  • maja 2014 (2)
  • kwietnia 2014 (8)
  • marca 2014 (4)
  • lutego 2014 (4)
  • stycznia 2014 (1)
  • grudnia 2013 (2)
  • listopada 2013 (7)
  • października 2013 (3)
  • września 2013 (1)
  • sierpnia 2013 (12)
  • lipca 2013 (2)
  • czerwca 2013 (2)
  • maja 2013 (3)
  • kwietnia 2013 (6)
  • marca 2013 (2)
  • lutego 2013 (7)
  • stycznia 2013 (20)
  • grudnia 2012 (6)
  • listopada 2012 (13)
  • października 2012 (28)
  • września 2012 (4)
  • sierpnia 2012 (2)
  • lipca 2012 (7)
  • czerwca 2012 (24)
  • maja 2012 (13)
  • kwietnia 2012 (9)
  • marca 2012 (4)
  • lutego 2012 (6)
  • stycznia 2012 (25)
  • grudnia 2011 (13)
  • listopada 2011 (15)
  • października 2011 (64)
  • września 2011 (13)
  • sierpnia 2011 (6)
  • lipca 2011 (2)
  • czerwca 2011 (6)
  • maja 2011 (1)
  • kwietnia 2011 (15)
  • marca 2011 (23)
  • lutego 2011 (7)
  • stycznia 2011 (17)
  • grudnia 2010 (25)
  • listopada 2010 (23)
  • października 2010 (16)
  • września 2010 (41)
  • sierpnia 2010 (41)
  • lipca 2010 (12)
  • czerwca 2010 (33)
  • maja 2010 (23)
  • kwietnia 2010 (38)
  • marca 2010 (29)
  • lutego 2010 (26)
  • stycznia 2010 (63)
  • grudnia 2009 (41)
  • listopada 2009 (27)
  • października 2009 (24)
  • września 2009 (20)
  • sierpnia 2009 (10)
  • lipca 2009 (17)
  • czerwca 2009 (22)
  • maja 2009 (12)
  • kwietnia 2009 (35)
  • marca 2009 (27)
  • lutego 2009 (28)
  • stycznia 2009 (34)
  • grudnia 2008 (47)
  • listopada 2008 (25)
  • października 2008 (27)
  • września 2008 (14)
  • sierpnia 2008 (5)
  • lipca 2008 (13)
  • czerwca 2008 (8)
  • maja 2008 (3)
  • kwietnia 2008 (5)
  • marca 2008 (4)
  • lutego 2008 (5)
  • stycznia 2008 (13)
  • grudnia 2007 (7)
  • listopada 2007 (61)
  • października 2007 (76)
  • września 2007 (59)
  • sierpnia 2007 (59)
  • lipca 2007 (27)

Pogoda.

Weather Forecast | Weather Maps | Weather Radar
Powered By Blogger

The less you know about Iceland, the more powerful the experience is:

  • Nowa, to się jeszcze dziwi
  • total
  • O NAS
  • mam, tak samo jak Ty, swoje miasto (nocą), a w nim...
  • islandzkie filmiki
  • bardzo ciekawie o islandzkim dizajnie
  • bo islandzkie prezenty!
  • bo tak się mówi po islandzku
  • bo muzyka.is
  • Bo tym razem się chce studentom
  • islandzkie opowieści (projekt)
  • Bo nawet szacowny Grapevine.is o nas pisał
  • bo się największym filozofom nie śniło, czyli jak kończy islandzki american life
  • zobaczymy w którą stronę to pójdzie
  • muzyka islandzka
  • bo Islandia w internecie
  • Bo whatever it is we're against it.
  • bo poinspirujmy się!
  • bo wszyscy kochają islandzką muzyke?
  • Bo wszystko za darmo!
  • bo komuś się chciało
  • iceland in focus
  • bo też o Islandii
  • Bo... to coś pięknego...
  • bo to są kulowe zdjęcia
  • bo jak dobrze, że komuś się chce
  • bo jest tam parę fajnych fotografii
  • bo jeśli planujesz nas odwiedzić
  • Bo trzeba też cwiczyć angielski
  • bo jest nas tu więcej
  • Bo może chcesz poogladać islandzką telewizje/ posłuchać radio
  • bo by miło zacząć dzień
  • Bo ktoś odwala fajną robotę
  • Bo nie dawno odkryłem
  • Bo oprócz słów, są też zdjęcia
  • Bo EYGLÓ wie wszystko ;)
  • Bo po prostu nie do wiary:)
  • Bo tak ładnie zlinkowany jest tam mój blog... :)
  • Bo tak się nosi Islandia;-)
  • Bo cudze chwalicie, a swego nie znacie!
  • helllooooooł... to jest "kulowy" blog!
  • Bo tu by się takie radio przydało (poza tym robione jest przez mojego znajomego).
  • Bo być Islandczykiem to znaczy mieć tu założony profil :)
  • Bo pracuję z laską matki co się tam udziela (poza tym to fajny islandzki zespół)
  • Bo Helgi jak powiedział tak zrobił i opuścił naszą wiochę na jakiś czas.
  • Bo to mój znajomy z Islandii
  • Bo to obowiązkowa lekura moja.
  • Bo ktoś musi myśleć za islandczyków.
  • Bo Bjork politycznie
  • Bo często tu zaglądam.
  • Bo masowa konsumpcja kultury.
  • Bo to moje ulubione muzeum w Reykjaviku.
  • Bo rzadko bo rzadko, ale czasami kupuję. (Poza tym przypomina mi to polski FLUID).
  • Bo to słychać w Islandii
  • Bo w Islandii też są brukowce.
  • Bo to moje ulubione miejsce w Reykjaviku.
  • Bo tam są fajne imprezy.
  • Bo uwilebia Polskę, a ja ją:-)
  • Bo Islandia to ona, a ona to Islandia.
  • Bo TAK!
  • Bo to naprawdę fajny blog o Islandii
  • bo któż nie kocha Natalie Portman
  • bo to są kulowe zdjęcia
  • bo też o Islandii
Motyw Eteryczny. Obsługiwane przez usługę Blogger.