środa, 30 września 2009
sobota, 26 września 2009
Dzisiejsza pogoda. Deszcze, słońce, grad, snieg, słońce, grad, słońce, deszcz, słońce. Znaczy się, że koniec września. Jeszcze tylko długie noce, które zaczną się już nie długo i tak już do kwietnia. Mój dom to chlew niesprzątany od dwóch tygodni. Prawie wogóle nie ma mnie w domu. W międzyczasie wyworzyłem wokół siebie poraz kolejny czarną dziurę, dołożyłem do samochodu który kupiłem za 150000ISK już 60000ISK, w jeden weekend stałem się wybitnym fotografem, zaliczyłem 18 filmów w kinie w tydzień, najbardziej znany przez dyrektorkę festiwalu uczestnik ;), wybawiłem się poraz kolejny z moimi ludźmi z pracy tracącymi psychę po odpowiedniej dawce alkoholu. Idę na imprezę choć w sumie nie mam siły. Ale muszę. Zdeklarowany gość już dawno. Teraz byłoby nie ładnie nie iść. Będe tam jechał autobusem z 2 godziny z 3 przesiadkami, choć samochodem zajmuje to góra 15 minut. Oprowadziłem wycieczkę z Polski po mojej pracy. Jak miło było wymienić zdania z kimś kto również obcuje z tym na codzień i zna się na rzeczy. Wypocznę. W następną sobotę. Będe spał 16 godzin. Taki jest plan. Nadrobię zaległości tutaj.Hey w końcu wydaje płytę. Nie jestem z Leszna i nie znam nikogo z Leszna. Przykro mi. Nieoczekiwane spotkania na ulicy z dawno nie widzianymi znajomymi. Fanny, mój menadżer. Kasia Kowalska na woodstocku z Juliette Lewis. Oł maj gad. Jak mogło mnie tam nie być. Czekam aż Islandia wejdzie do Uni i zacznie do nas latać Ryanair bo ceny biletów tu są kosmiczne i niczym nieusprawiedliwione jak tylko monopolem dwóch linii. To tylko skrawki. Czy znajdę czas na szczegóły?
wtorek, 22 września 2009
środa, 16 września 2009
poniedziałek, 14 września 2009
sobota, 12 września 2009
piątek, 11 września 2009
czwartek, 10 września 2009
Wszystko, byleby nie obowiązki. Na Google Earth sobie wszedłem, obczaiłem już na jakiej podstawie się coraz ciemniej robić będzie. Nie powinienem sobie przypominać, ale stało się. Od jutra zaczyna się ciężki tydzień w pracy- pełna anarchia do okiełznania. Kolejny poziom islandzkiego także. Tylko nie wiem za bardzo po co, gdyż cztery poprzednie są raczej nie za bardzo opanowane:) Nie umiem sobie zapodać regularności w żadnej kwestii. Za tydzień w sobotę w HFJ największa balanga tego roku w mieście- 35 urodziny Eyglo!:) Ja się generalnie już boje. Mam zamiar sobie kupić karnet na siłownie i basen roczny, na długie noce, ale póki co mam negatywne nastawienie, że go wykorzystam. Cena przy obecnym kursie korony: około 660zł Można rozłożyć na raty.
środa, 9 września 2009
Przedtem, 25 dni temu był koncert "królowej" Jaka królowa jest każdy widzi. Umięśniona i żylasta tylko. Do tego wysportowana niesamowicie. Dwie godziny skacze w te i we wte i... nic. Zero potu. I tak tylko myślę, że niepotrzebnie to wszystko widzę. Bo nie, że mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie. Może to nie był koncert na który czekałem i doczekac się nie mogłem. Czułem się po koncercie jakby trwał on tlyko 15 minut, choć było to 2 godziny. Musiałem sobie całą drogę do domu tłumaczyć, że nie, nie wydałem na marne swych pieniędzy, to było bite 2 godziny. Zdarzyło mi się to pierwszy raz. Tak, podobało mi się. Ale tak mi w sumie szkoda tej pani trochę. Bo nie wiem do końca po co to wszystko. Generalnie fajny cyrk, ale piosenki poremiksowane strasznie. to nie jest ta trasa, na której chciałem być. Ale co zrobić?:) Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Niby nadal chasa jak chasała wcześniej, ale widać, że juz wcale nie tak jak poprzednie. Latka lecą i tyle. Promowanie nowej płyty zobowiązuje, ale najnowsza płyta jest tak słaba, że co tam promować. Przecież wszyscy łącznie z nią o tym wiedzieli, więc po co tyle tych nowych piosenek i działanie na nerwy wszystkim? poza tym dziwie się jej, że się jej jeszcze tak chce. Jeszcze z 2 lata i będzie karykaturą samej siebie. Od "American Life", z płyty na płyte, bardziej goło, bardziej techno. Nie wiem ile jeszcze tak pociągnie, nie interesuje mnie to aż tak bardzo, ale mogłaby sobie dać już spokój i znowu nagrać po prostu fajną płytę, skopiować inteligentnie Goldfrapp znowu i coś innego z undergroundu, żebyśmy mogli znowu powiedzieć kto jest królową i wyznacza trendy. Jakoś na żywo to wszystko straciło swój urok, nie potrafię tego ująć w słowa. Przejebane jest być Madonną. I to jest ostatni koncert gdzie siedzę gdzieś na trybunach. Jeśli na taki koncert to tylko w "złoty krąg", tuż przy scenie. Albo z lornetką. Zabawne, zapomniałem, że to przecież nie będzie tak blisko jak w telewizji:)
I wszystko to jest marność jedna wielka i niesprawiedliwość jedna wielka, bo tu mogę sobie co najwyżej iść posłuchać chóru męskiego śpiewającego za 60zł a Aga w Irlandii pójdzie w międzyczasie na Massive attack. Ja pójde na festiwal Airwaves w Reykjaviku (karnet z 200zł), żeby posluchać wszytskich możliwych islandzkich zespołów (jak co roku, główna gwiazda to GUS GUS), podczas gdy Agnieszka będzie się bawić na koncercie Goldfrapp w Dublinie. Co za wieś. I nie ma w tym krzty narzekania. Przecież nikt mi nie każe, prawda?:) Ale mimo wszystko, pewne rzeczy powtarzaja się w kółko co roku i mało zmieniają.
I wszystko to jest marność jedna wielka i niesprawiedliwość jedna wielka, bo tu mogę sobie co najwyżej iść posłuchać chóru męskiego śpiewającego za 60zł a Aga w Irlandii pójdzie w międzyczasie na Massive attack. Ja pójde na festiwal Airwaves w Reykjaviku (karnet z 200zł), żeby posluchać wszytskich możliwych islandzkich zespołów (jak co roku, główna gwiazda to GUS GUS), podczas gdy Agnieszka będzie się bawić na koncercie Goldfrapp w Dublinie. Co za wieś. I nie ma w tym krzty narzekania. Przecież nikt mi nie każe, prawda?:) Ale mimo wszystko, pewne rzeczy powtarzaja się w kółko co roku i mało zmieniają.
To zabawne. Jak ludzie mieszkają w zimnym klimacie, to jak na złość po strojach można by sądzić, że to chyba jakaś pomyłka. Wszyscy (prawie!) najchetniej chodzili by w spodniach dresowych, stopkach i tenisówkach całą zimę. Nie ma się co dziwić trochę, bo biegun to jeszcze nie jest, poza tym jest się albo w samochodzie (gdzie ciepło) albo w drodze z samochodu do... (gdzie też jest ciepło). Zobaczyć kogoś w czułenkach na wypizdówie w pażdzieniku/ listopadzie? Przysięgam, że nic trudnego. I znowu na odwrót. Tam gdzie tropiki, to ludzie przy 22C w swetrach (bo to zimny dzień!) a w zimie przy największych upałach chodzą w kozakach, żeby chociaż miec namiastkę śniegu:) Wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma i każdy pragnie najbardziej tego co nie może mieć, a nie docenia tego co ma.
Będąc w Polsce zdarzało mi się być w galeriach chandlowych. I jakież było moje zdumienie na każdym kroku. Wszystkie te manekiny poubierane tak po islandzku były. tylko tak po islandzku z półtora roku temu. Naprawde byłem w autentycznym szoku, bo do tej pory to żyłem w świętym przekonaniu, że oni się po prostu tak ubierają i trudno. Ale wychodzi na to, że jak ktoś chce być stajli w Polsce musi tak samo. Tylko półtora roku pózniej. Z racji tego, że nie wiem dlaczego jest tak, że trochę póżniej u nas, informuję, że jeśli jeszcze nie, to już za chwilę wróci grunge. Proszę szukać głęboko w szafach wszystkich starych, wymiętolonych, flanelowych koszul. Te wszystkie moje koszule w kratę, które dostawałem w mojej pomyłkowej pracy w Polsce były by teraz w sam! Po prostu takie modne, że aż strach. Nikt by tu takiej nie miał. Uroczyście oświadczam moim koleżankom w Polsce, że jeśli kiedykolwiek zobaczę je w koku na głowie, to oznacza koniec naszej przyjaźni.
Będe jutro w gazetach. Nie ma szans. Przechodziłem dziś na rondzie z czwórką dzieci. I zatrzymaliśmy się na pasach i pani z panem w samochodzie też się zatrzymała przed pasami, żebyśmy mogli przejść, ale ten pan firmowym samochodem za nimi nie zdążył się już zatrzymać i tym sposobem pierwszym poszły jedne światła, zderzak i jakieś pomniejsze whniecenia, a drugi nie ma przedniej szyby i chłodnicy. I dzieci miały radochę wielką i zostałem ich najlepszym nauczycielem, bo takie przygody to tylko ze mną, a ja tak stałem i nie wiedziałem co zrobić. I staliśmy tak, staliśmy i już przepuściliśmy ten cały korek , Ci rozwaleni zdążyli zjechać na pobocze. I została taka plama szkła na drodze, którą znowu wszyscy mijali, a my tak patrzyliśmy się na nią- ja z niedowierzaniem, inni z radości. I wszystkie samochody to mijały, oprócz tego jednego ciężarowego, który uznał to chyba za nic nie znaczącą przeszkodę, ale nie zdążył poinformować o tym tego osobowego przed nim. I tym sposobem ten osoby chciał po ominięcu wróćić na swój pas, ale nie wpadł na to, że ktoś może tej przeszkody nie omijać i zdarzyła się kolejna kraksa. I wtedy to był juz ubaw na całego, ale nie dla mnie. Ja czułem się jak w filmie "Oszukać przeznaczenie : Hafnarfjordur". I powinienem się może już wtedy wróćić z powrotem i nie przechodzić przez tą drogę, ale czy byłbym wtedy sobą? Poszliśmy przed siebie, zostawiając całą resztę z tym bajzlem na drodze. Nikt się mnie o nic nie pytał, nie miał żadnych pretensji, a ja nie chciałem się naprzykszać w takim razie. A wszystko przez to, że jeszcze sobie tu wszyscy na tyłkach straszliwie. Nawet pod największe góry, gdzie trzeba z ręcznego ruszać ustawiają się niejednokrotnie 3 cm od twego zderzaka. To będzie dziwne jeśli jutro o tym nie przeczytam:) Mogą o wybuchu wojny nie napisać, o przewrocie gdzieś na świecie, o głodzie i terrorze (bo mają to wszystko w... tyle), ale to, to coś na pewno jutro będzie w gazecie. Przygotowujemy się do projektu o Unii Europejskiej dla dzieci. Może nie ludzie, ale rząd chyba zaczyna już coś działać, zeby za 2 lata większość była za i najmłodze pokolenie już zingiwilowane.
wtorek, 8 września 2009
Ktoś, kto długo siedzi w Islandii, powiedział mi ostatnio, że widoczną bardzo rzeczą w tym kryzysie jest to, że w końcu Islandczycy zaczeli bardziej dbać o pracę. No nie wiem... Chyba nie u mnie. Rzeczywiście co poniektórzy muszą robić więcej niż dotychczas, ale to jeszcze nie nazwałbym dbaniem o pracę. Mniej się przymyka oczy na nieróbstwo niektórych. Taki skutek kryzysu. A innym skutkiem jest to, że teraz jak ma być impreza świąteczna z pracy, to nie tak jak dawniej. Wszystko musi być obliczone co do ostatniej korony i żeby było jak najtaniej. To samo wyjazd za granicę za rok. Nie za daleko, bo bilety za drogie, nie do za drogiego kraju, bo nas nie stać:) Kryzys powoduje stres. Nie wszystkim się opłaca pracować. Niektórym bardziej niż pracować opłaca się brać zasiłek. Szkoda, że jest kryzys.
sobota, 5 września 2009
czwartek, 3 września 2009
Czesto lubie się oszukiwać. Sprawy ziemskie mnie nie dotyczą. Dopiero zachowanie innych mnie zmobilizowało i postanowiłem dowiedzieć się co z moim podatkiem. Rok temu jak miałem coś dopłacić to przyszlo mi w ratach na konto w banku i po sprawie. W tym roku nic. Cisza głucha. Myślę spoko, choć nie powinno być spoko, bo każdy ma zapłacić za Radio i TV plus jakieś podatki dla niepełnosprawnych gdy zarabiasz powyżej 1500000ISK (o co wcale nie trudno, więc się łapie). No ale nic widu ani słychu, więc chciałem to olać. Aż w końcu opare dni temu zdecydowałem, że znaczne szperać na stronie internetowej. To dlatego, że Ani pani podała przez telefon czy ma zapłacić czy nie, a Marcie powiedziała, że nie może udzielić takiej informacji i musi sprawdzić na stronie internetwoej). Bo było już za późno, bo trafiłbym na tą samą panią, to sobie sam poszukałem i znalazłem. Oczywiście jest. Wszystko się zgadza. Więc jeżdże smaochodem teraz i słucham coś na kształt PR2 w Polsce. Pobrzmiewa mi w całym samochodzie muzyka klasyczna, jazz eksperymentalny, chóry gregoriańskie i inne dziwne rytmy. TV nie mam, więc niech przynajmniej tak wiem za co płacę. Okazało się, że wszystko odbijają mi już pensji od sierpnia, ale oczywiście wcale nie tak jak to wynika z listy w necie (mniej). A z racji tego że mniej to ja już nie mam zamiaru nic z tym robić i niech się sami doszukują. To nie moja wina. Wcześniej jeszcze szybę wymieniałem przednią po wakacyjnych wojażach, bo mi kamień w trasie uderzył i poszła rysa na całą długość. Ubezpieczone miałem 85% ceny szyby ale i tak 15% (9000ISK) musiałem zapłacić. To chyba jakbym miał zapłacić za całość to by wyszło więcej niż mój samochód. I też wszystko spoko, w jeden dzień, profesjonalnie, bez spięć i wogóle. Dużo osób tak niby narzeka, że im się nie spieszy, że wszystko na luzie, że długo i wogóle, ale po dwóch latach doświadczeń mogę powiedzieć, że jak już jest coś zrobione przez Islandczyka to chodzi i tyle. A nawet jak się popsuje to poprawki są w cenie nawet po pół roku (tak miałem z rurą w samochodzie, bedąc pewny, że już za długo było i mi każą na nowo płacić). Tyle na teraz. Wdrażam się wciąż po wakacjach. Wdrażam i wdrożyć nie mogę.
Byłem dziś w profesjonalnym sklpeie fotograficznym w Reykjaviku. Zgubiło się płytkę od statywu to trzeba płacić za swoje błędy. Poza tym chciałem kupić kieszonkowy aparat fotograficzny- cienki i tani. No i wszystko kupiłem. Tanio czy nie, zaraz się znajdzie 100 malkontentów, że jednak nie, bo w Polsce taniej i wogóle sraty pierdy. Ale ja potrzebuje już i teraz statyw, już i teraz aparat na jutrzejsze przyjęcie. Poza tym przy takim kursie to jeszcze się może okazać, że nawet taniej jest. I ten post to wogóle dedykuje pani pracujacej w sklepie, która obsłużyła mnie profesjonalnie jak mało kto w życiu. Bo chodząc po islandzkich marketach ze wszystkim i niczym, kupując lodówki, pralki i inne rzeczy można czasami sie pośmiać, pozłościć i wogóle. Ale chyba jak wszedzie jak ktoś robi coś czego nei lubi za marne grosze (no dobra, tu może być bardziej szczególnie, wyluzowanie i niekompetentnie, hehehe). I naqet nie chodzi o to, że ta pani była obeznana w tym co sprzedaje, ale o to statyw ma 157cm po rozłożeniu, a potem gdy mi już wypisała raty za to i za aparat i gdzieś sprawdziła i się okazało że ma 145cm to się zapytała czy może jednak chcę zwrócić. Bo w Polsce to by mieli mnei już w tyle i cieszyli się tylko z nabitej kasy. A to, że potem ktoś by potem sprawdził i miał pretensje, że za niski, to by było dopiero potem. Pewnie 90% i tak by nie miało. Wiem, że nie zawsze i nie wszędzie, ale jakoś po moich doświadczeniach, zachowanie tej kobiety rzuciło się strasznie w oczy. I sprzedała mi statyw, że jak zgubie szybkozłączke to się da dokupić. I podejrzewam, że sprzedała mi Nikona, bo już wiedziała, że mam innego Nikona:) Pewnie gdybym miał Canon`a to by mi pokazała Canon`a. Ale... to takie tam szczególiki. To znaczy że słuchała:-)...
środa, 2 września 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)