sobota, 26 września 2009
Dzisiejsza pogoda. Deszcze, słońce, grad, snieg, słońce, grad, słońce, deszcz, słońce. Znaczy się, że koniec września. Jeszcze tylko długie noce, które zaczną się już nie długo i tak już do kwietnia. Mój dom to chlew niesprzątany od dwóch tygodni. Prawie wogóle nie ma mnie w domu. W międzyczasie wyworzyłem wokół siebie poraz kolejny czarną dziurę, dołożyłem do samochodu który kupiłem za 150000ISK już 60000ISK, w jeden weekend stałem się wybitnym fotografem, zaliczyłem 18 filmów w kinie w tydzień, najbardziej znany przez dyrektorkę festiwalu uczestnik ;), wybawiłem się poraz kolejny z moimi ludźmi z pracy tracącymi psychę po odpowiedniej dawce alkoholu. Idę na imprezę choć w sumie nie mam siły. Ale muszę. Zdeklarowany gość już dawno. Teraz byłoby nie ładnie nie iść. Będe tam jechał autobusem z 2 godziny z 3 przesiadkami, choć samochodem zajmuje to góra 15 minut. Oprowadziłem wycieczkę z Polski po mojej pracy. Jak miło było wymienić zdania z kimś kto również obcuje z tym na codzień i zna się na rzeczy. Wypocznę. W następną sobotę. Będe spał 16 godzin. Taki jest plan. Nadrobię zaległości tutaj.Hey w końcu wydaje płytę. Nie jestem z Leszna i nie znam nikogo z Leszna. Przykro mi. Nieoczekiwane spotkania na ulicy z dawno nie widzianymi znajomymi. Fanny, mój menadżer. Kasia Kowalska na woodstocku z Juliette Lewis. Oł maj gad. Jak mogło mnie tam nie być. Czekam aż Islandia wejdzie do Uni i zacznie do nas latać Ryanair bo ceny biletów tu są kosmiczne i niczym nieusprawiedliwione jak tylko monopolem dwóch linii. To tylko skrawki. Czy znajdę czas na szczegóły?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz