poniedziałek, 29 listopada 2010
niedziela, 28 listopada 2010
Gościu w ogóle nie wie co mówi. System edukacji z powodu kryzysu będzie jednym wielkim cieciem wydatków w najbliższych latach. Na islandzkim skupiają się tylko na własnych książkach i nie czytają nic poza tym ze światowej literatury (no prawie), historia to sami, poziom matematyki to zawsze 3 klasy niżej niż u nas. Dobry system edukacji? No aż tak źle nie jest, ale bez przesady. Idiotyczny argument o utracie połowisk. Po pierwsze to nie prawda. Nic nie stracą, a nawet jak się podzielą, to dostaną łowiska w innych miejscach. Ileż jeszcze będą wstanie na tych rybach polegać? Może im to nawet na dobre wyjdzie- czas szukać innych rozwiązań. Jaka kradzież surowców naturalnych? O czym w ogóle mowa? Czy ja im tą wodę zabiorę albo ciepło z ziemi??? Jak dla mnie wszystko przemawia za tak. Skończy się być może monopol paru bogaczy na usługi i ceny, bilety lotnicze będą w jakiś normalnych cenach i wiele innych rzeczy. Jestem święcie przekonany, że jak teraz nie chcą, będą potem wniebowzięci.
sobota, 27 listopada 2010
piątek, 26 listopada 2010
Dziś w księgarni w Reykjaviku otwarta została wystawa zdjęć Polaków mieszkających na Islandii. Moje pierwsze wrażenie po obejrzeniu tego reportażu było takie, że jest sobie jakaś laska, gada sobie jak to chcą pokazać, że nie wszystko co złe to my, że my też tu chcemy jakiś develołpment robić, że chcemy być częścią społeczeństwa i...mówi to PO ANGIELSKU w Islandzkiej telewizji. Nie wydaje mi się, że pstrykaniem zdjęć wkupi się w łaski islandzkiego społeczeństwa, może powinna zacząć najpierw od języka zamiast prowadzić takie poważne wywody? Nie wiem, ale pewnie siedzi już tu trochę, to sobie mogła na przykład wcześniej przygotować co chcę powiedzieć i zrobić to po islandzku. Nie jestem przekonany, że przekaz do Islandczyków dotarł ,nawet jeśli go wszyscy zrozumieli, tak w 100%, bo był po angielsku. O 1000% większe wrażenie zrobiłoby to po islandzku. Jeśli chcesz pokazać coś dobrego ucz się języka.
Ale serdecznie zapraszamy!
Ale serdecznie zapraszamy!
czwartek, 25 listopada 2010
środa, 24 listopada 2010
poniedziałek, 22 listopada 2010
Proszę. Komuś się kiedyś chciało, ale już się odechciało. Nie ja was muszę dołować nieporadnie dlaczego islandzki jest "fajny". I mam problem z głowy. Autora zapraszamy do powrotu na stronę. Może jakieś maile zachęcające?
sobota, 20 listopada 2010
czwartek, 18 listopada 2010
Na życzenie odpowiadam. Filmy i wszystko inne jest z napisami (oprócz bajek dla dzieci, które są z dubbingiem). To sprawia również że Islandczycy szybciej uczą się angielskiego. Nawet czasami w wiadomościach jak się ktoś wypowiada po angielsku to są pod spodem napisy, a nie lektor.
To co może zabić islandzki to jego skostniałość i ochrona przed poddawaniem się wpływom obcym. Na stronie komapni mlekowej rozwiązano nie dawno konkurs. Polegał on na tym, że dla wyrazów, które zapożyczyli z innych języków, głównie z angielskiego, uczestnicy próbowali wymyślić islandzkie odpowiedniki. Oto na przykład propozycje jakim słowem zastąpić słowo FACEBOOK:
Fésbók
Flettismetti
Andrit
Fasbók
Masbók
Trýna
Vinatorg
Vinamót.
A oto propozycje dla słowa DEADLINE:
Banastrik
Banalína
Dauðalína (to dosłowne tłumaczenie deadline)
Skiladagur
Oczywiście wszyscy wiemy o specjalnej komisji, która stara się dla każdego nowego słowa z zagranicy wymyślić islandzki odpowiednik. Dlatego my nie mamy telewizorów, radia i komputerów- jak na całym świecie. Nie, mamy takie kwiatki jak sjónvarp, útvarp i tölva.
Cały ten konserwatyzm językowy prowadzi do tego, że islandzki się nie rozwija. inaczej mówiąc zamiast się uproszczać w składni i gramatyce, jak na przykład szwedzki i norweski, cały czas się komplikuje. Prowadzi to do rożnego rodzaju kuriozów. Ile Islandczyków tyle wersji czasami co jak powiedzieć. Nie znam Islandczyka, który chociaż raz nie okazał się wtórnym analfabetą, niezależnie od wykształcenia. Błędy stylistyczne, zdania bez sensu jakiekolwiek są w gazetach na porządku dziennym. Na prawdę! Nie wiem, może to przez kryzys nie stać ich na korektę, ale tak jest. Obcokrajowcy po filologii islandzkiej mówią lepiej i poprawniej od samych Islandczyków, gdyż im się wbija tą gramatykę do głowy przez parę lat- inaczej się nie zda. Często sami siebie w rozmowie nie rozumieją. Wydaje mi się, że czasami sami już nie widzą tego absurdu do czego prowadzi nie poddawanie się obcym wpływom- żeby nam się z tego nie zrobiła w niedalekiej przyszłości.
łacina.
Islandzki jest językiem silnie fleksyjnym- podobnie jak polski, a może i gorzej. Odmienia się, ogólnie rzecz biorąc, praktycznie wszystko i przez wszystko. Przykłady podam według odpowiedników angielskich, gdyż łatwiej będzie mi wtedy wytłumaczyć. Weźmy pierwszy z brzegu wyrazów "koń" - horse, rodzaj męski:
Nf. hestur
Þf. hest
Þgf. hesti
Ef. hests
Ale gdy już mówimy THE horse będzie tak:
Nf. hesturinn
Þf. hestinn
Þgf. hestinum
Ef. hestsins
Hestur ma końcówkę -ur; dlatego jest męski. Ale końcówki mogą być różne (plus wyjątki) dla każdego rodzaju, jak po polsku. Reguły są, ale wyjątków tyle co reguł- więc czy można to nazwać regułą? Odmieniliśmy tylko liczbę pojedynczą oczywiście. Idźmy dalej.
Przymiotnik. Na przykład głodny (rodzaj męski, żeński i nijaki- tylko liczba pojedyncza);
Nf. svangur svöng svangt
Þf. svangan svanga svangt
Þgf. svöngum svangri svöngu
Ef. svangs svangrar svangs
Pominę już fakt, że można to wystopniować i odmienić potem (a często zdarza się, że są wtedy dwie poprawne odmiany przez przypadki dla danego wyrazu po stopniowaniu) i wszystkie inne cuda co z polskim przymiotnikiem. Islandzki przymiotnik może mieć jeszcze angielski odpowiednik THE i będzie się wtedy odmieniał całkowicie inaczej (liczba pojedyncza tylko, nadal, rodzaj męski, żeński i nijaki):
Nf. svangi svanga svanga
Þf. svanga svöngu svanga
Þgf. svanga svöngu svanga
Ef. svanga svöngu svanga
Także jak ktoś jest "hungry" to się odmieni jak za pierwszym razem, a jak ktoś jest "THE hungry"- w znaczeniu ten konkretny głodny, pokazywany teraz, o którym w danej chwili mówimy- to się odmieni jak za drugim.
O wiele więcej zabawy jest z czasownikami, ale to już na inny raz:)
Jak widać w islandzkim są też oboczności. Przypadki to po angielsku Nominative, Accusatve, Dative i Genetive- w takiej kolejności.
To co może zabić islandzki to jego skostniałość i ochrona przed poddawaniem się wpływom obcym. Na stronie komapni mlekowej rozwiązano nie dawno konkurs. Polegał on na tym, że dla wyrazów, które zapożyczyli z innych języków, głównie z angielskiego, uczestnicy próbowali wymyślić islandzkie odpowiedniki. Oto na przykład propozycje jakim słowem zastąpić słowo FACEBOOK:
Fésbók
Flettismetti
Andrit
Fasbók
Masbók
Trýna
Vinatorg
Vinamót.
A oto propozycje dla słowa DEADLINE:
Banastrik
Banalína
Dauðalína (to dosłowne tłumaczenie deadline)
Skiladagur
Oczywiście wszyscy wiemy o specjalnej komisji, która stara się dla każdego nowego słowa z zagranicy wymyślić islandzki odpowiednik. Dlatego my nie mamy telewizorów, radia i komputerów- jak na całym świecie. Nie, mamy takie kwiatki jak sjónvarp, útvarp i tölva.
Cały ten konserwatyzm językowy prowadzi do tego, że islandzki się nie rozwija. inaczej mówiąc zamiast się uproszczać w składni i gramatyce, jak na przykład szwedzki i norweski, cały czas się komplikuje. Prowadzi to do rożnego rodzaju kuriozów. Ile Islandczyków tyle wersji czasami co jak powiedzieć. Nie znam Islandczyka, który chociaż raz nie okazał się wtórnym analfabetą, niezależnie od wykształcenia. Błędy stylistyczne, zdania bez sensu jakiekolwiek są w gazetach na porządku dziennym. Na prawdę! Nie wiem, może to przez kryzys nie stać ich na korektę, ale tak jest. Obcokrajowcy po filologii islandzkiej mówią lepiej i poprawniej od samych Islandczyków, gdyż im się wbija tą gramatykę do głowy przez parę lat- inaczej się nie zda. Często sami siebie w rozmowie nie rozumieją. Wydaje mi się, że czasami sami już nie widzą tego absurdu do czego prowadzi nie poddawanie się obcym wpływom- żeby nam się z tego nie zrobiła w niedalekiej przyszłości.
łacina.
Islandzki jest językiem silnie fleksyjnym- podobnie jak polski, a może i gorzej. Odmienia się, ogólnie rzecz biorąc, praktycznie wszystko i przez wszystko. Przykłady podam według odpowiedników angielskich, gdyż łatwiej będzie mi wtedy wytłumaczyć. Weźmy pierwszy z brzegu wyrazów "koń" - horse, rodzaj męski:
Nf. hestur
Þf. hest
Þgf. hesti
Ef. hests
Ale gdy już mówimy THE horse będzie tak:
Nf. hesturinn
Þf. hestinn
Þgf. hestinum
Ef. hestsins
Hestur ma końcówkę -ur; dlatego jest męski. Ale końcówki mogą być różne (plus wyjątki) dla każdego rodzaju, jak po polsku. Reguły są, ale wyjątków tyle co reguł- więc czy można to nazwać regułą? Odmieniliśmy tylko liczbę pojedynczą oczywiście. Idźmy dalej.
Przymiotnik. Na przykład głodny (rodzaj męski, żeński i nijaki- tylko liczba pojedyncza);
Nf. svangur svöng svangt
Þf. svangan svanga svangt
Þgf. svöngum svangri svöngu
Ef. svangs svangrar svangs
Pominę już fakt, że można to wystopniować i odmienić potem (a często zdarza się, że są wtedy dwie poprawne odmiany przez przypadki dla danego wyrazu po stopniowaniu) i wszystkie inne cuda co z polskim przymiotnikiem. Islandzki przymiotnik może mieć jeszcze angielski odpowiednik THE i będzie się wtedy odmieniał całkowicie inaczej (liczba pojedyncza tylko, nadal, rodzaj męski, żeński i nijaki):
Nf. svangi svanga svanga
Þf. svanga svöngu svanga
Þgf. svanga svöngu svanga
Ef. svanga svöngu svanga
Także jak ktoś jest "hungry" to się odmieni jak za pierwszym razem, a jak ktoś jest "THE hungry"- w znaczeniu ten konkretny głodny, pokazywany teraz, o którym w danej chwili mówimy- to się odmieni jak za drugim.
O wiele więcej zabawy jest z czasownikami, ale to już na inny raz:)
Jak widać w islandzkim są też oboczności. Przypadki to po angielsku Nominative, Accusatve, Dative i Genetive- w takiej kolejności.
środa, 17 listopada 2010
Wczoraj by dzień języka islandzkiego. A tu dzwoni ktoś do radia i...
Arnþrúður Karlsdóttir from DV.ehf on Vimeo.
Chyba nie trudno się domyślić co się stało:) My tu mamy dzień języka islandzkiego a tu sobie pani dzwoni. Potem się spikerka zdenerwowała i sobie równo po obcokrajowcach w cywilizowany sposób pojechała. Że siedzą tu po tyle lat i nie umieją powiedzieć słowa.
Co ciekawe Islandczycy boja się, że w przyszłości może to być duży problem i doprowadzić do zaniku ich rodzimego języka. Już teraz większość wykładów jest prowadzona na Uniwersytecie po angielsku, zazwyczaj magistra broni się po angielsku, a doktorat to już na 99,9%. Tylko nikt jakoś nie chce dostrzec, że wynika to z braku wykwalifikowanej kadry po islandzku. Jak na mój rozum to islandzki ma się dobrze w innych dziedzinach życia i nic mu nie grozi, choć te wszystkie durne programy w telewizji z Ameryki na pewno mu nie pomagają.
Arnþrúður Karlsdóttir from DV.ehf on Vimeo.
Chyba nie trudno się domyślić co się stało:) My tu mamy dzień języka islandzkiego a tu sobie pani dzwoni. Potem się spikerka zdenerwowała i sobie równo po obcokrajowcach w cywilizowany sposób pojechała. Że siedzą tu po tyle lat i nie umieją powiedzieć słowa.
Co ciekawe Islandczycy boja się, że w przyszłości może to być duży problem i doprowadzić do zaniku ich rodzimego języka. Już teraz większość wykładów jest prowadzona na Uniwersytecie po angielsku, zazwyczaj magistra broni się po angielsku, a doktorat to już na 99,9%. Tylko nikt jakoś nie chce dostrzec, że wynika to z braku wykwalifikowanej kadry po islandzku. Jak na mój rozum to islandzki ma się dobrze w innych dziedzinach życia i nic mu nie grozi, choć te wszystkie durne programy w telewizji z Ameryki na pewno mu nie pomagają.
Sieć komórkowa NOVA w październiku w jednym z kin rozdawała darmowy bilet do kina (pod warunkiem kupienia jednego). W listopadzie z kolei co czwartek są koncerty w Nasie. Tydzień temu była Dikta na przykład:
Nie wiem jak w świecie, ale na Islandii w tej chwili numer jeden. Wszystkie nastolatki nie zachwycające się Gagą zachwycają się Diktą. W radiu cały czas leci Dikta, wszyscy znają na pamięć teksty dikty. Ja się o siebie martwię, bo ja nie znałem i zgubiłem się w tym tłumie licealistów. O popularności niech świadczy fakt, że ze swojej pierwszej płyty wydają właśnie piątego singla.
W tym tygodniu będzie Feldberg:
Może młodzież mnie zawiedzie. A 29 grudnia Jónsi kończy światową trasę koncertową w Reykjaviku:
300 biletów jest sprzedawanych dla dzieci od 13 do 16 lat za około 25zł. Taka sama akcja była przeprowadzana na koncertach Sigur Rós (jak ktoś jeszcze nie wie co to znaczy już piszę- róża zwycięstwa) w Reykjaviku. To takie specjalnie miejsca po boku sceny dla dzieci i ich rodziców żeby nic im się nie stało. Bilet normalny kosztuje prawie stówe. Miejsca siedzące 125zł.
Nie wiem jak w świecie, ale na Islandii w tej chwili numer jeden. Wszystkie nastolatki nie zachwycające się Gagą zachwycają się Diktą. W radiu cały czas leci Dikta, wszyscy znają na pamięć teksty dikty. Ja się o siebie martwię, bo ja nie znałem i zgubiłem się w tym tłumie licealistów. O popularności niech świadczy fakt, że ze swojej pierwszej płyty wydają właśnie piątego singla.
W tym tygodniu będzie Feldberg:
Może młodzież mnie zawiedzie. A 29 grudnia Jónsi kończy światową trasę koncertową w Reykjaviku:
300 biletów jest sprzedawanych dla dzieci od 13 do 16 lat za około 25zł. Taka sama akcja była przeprowadzana na koncertach Sigur Rós (jak ktoś jeszcze nie wie co to znaczy już piszę- róża zwycięstwa) w Reykjaviku. To takie specjalnie miejsca po boku sceny dla dzieci i ich rodziców żeby nic im się nie stało. Bilet normalny kosztuje prawie stówe. Miejsca siedzące 125zł.
poniedziałek, 15 listopada 2010
niedziela, 14 listopada 2010
My, na Islandii, już dawno w klubach i miejscach publicznych nie palimy. Po mimo przeraźliwego zimna, wiatru i deszczu dzielnie z imprez na zewnątrz wychodzimy. Marzniemy do szpiku kości, palimy i nie narzekamy. Przynajmniej nasze ubrania z imprezy nadają się w poniedziałek do założenia do pracy. Polacy szybko się przyzwyczają. Co za ubaw czytając te wszystkie wyssane z palca obawy. Co? Nagle się wszyscy palacze obrażą i przestaną na imprezy chodzić? Za rok, dwa, nikt nie uwierzy, że kiedyś palenie w zamkniętych pomieszczeniach było możliwe.
środa, 10 listopada 2010
Björk Guðmundsdóttir í Návígi from Lára Hanna Einarsdóttir on Vimeo.
Björk nadal siedzi na Islandii. I mówi po islandzku. I nadal się wtrąca choć nawet nie płaci tu podatków. Tak wyglądała wczoraj.
niedziela, 7 listopada 2010
A to islandzki serial dla młodzieży. W czasie kryzysu tez zapragneliśmy mieć własne Beverly Hills, kogoś kto w dramacie braku pieniędzy sprzeda nam ułudę "prawdziwego" życia. Równoczesnie oni wszyscy w tym serialu są tak typowo islandcy- z wtarzy ubiorów, blondyni lub rudzi chłopcy, laski ful mejk ap.
Tak wracając do ostatniegi filmiku z poprzedniego postu, to chciałem tlyko powiedzieć, że jesli chodzi o taką muzykę, to moja ignorancja sięga zenitu. Najpierw myślałem, że to przecież nie może być prawdziwe wideo. Nie miałe zielonego pojęcia, że to jakiś bojsbend. No ale poszperałem i okazało się, że to nie żart.
Tu w wersji rap. Uważam, że islandzki jest przepięknym językiem do rapowania. No nie wiem, jakoś mu to pasuje. Ale wydaje mi się, że naszemu językowi też. Może to wynika z tych ich skomplikowanych fleksyjności.
Tu z kolei w wersji, że "nie wierze, że to się dzieje", czyli moja bezcenna mina łot de fak po raz kolejny po obejrzeniu islandzkiej muzyki popularnej. Odwołania homoseksualne nie są przypadkowe. Nie można być trendi na Islandii bez uwielbienia dla mniejszości seksulanych. A już najbardziej trendi to samemu być w tej mniejszości. Na prawdę mówię prawdę, nie chce żeby ktoś odebrał to jako jakieś nabijanie się z czegoś:)
Tu w wersji rap. Uważam, że islandzki jest przepięknym językiem do rapowania. No nie wiem, jakoś mu to pasuje. Ale wydaje mi się, że naszemu językowi też. Może to wynika z tych ich skomplikowanych fleksyjności.
Tu z kolei w wersji, że "nie wierze, że to się dzieje", czyli moja bezcenna mina łot de fak po raz kolejny po obejrzeniu islandzkiej muzyki popularnej. Odwołania homoseksualne nie są przypadkowe. Nie można być trendi na Islandii bez uwielbienia dla mniejszości seksulanych. A już najbardziej trendi to samemu być w tej mniejszości. Na prawdę mówię prawdę, nie chce żeby ktoś odebrał to jako jakieś nabijanie się z czegoś:)
pollapönk
To jest mój ulubiony zespół islandzki już od dawna. Poprzednia płyta była o wiele lepsza.
Goście są przedszkolankami w mieście Hafnarfjörður. Tu w swojej pracy.
Ze względu na egzotykę języka długo byście dochodzili, że to zespół dla dzieci:) Ale niech ktoś da nam w Polsce takie zespoły dla dzieci.
To moja ulubiona. Ale wolę ją w wersji albumowej, nie akustycznej.
No cóż. Może pokolenia islandzkie wychowane na takiej muzyce bedzie wybierać sobie inne piosenki na sammer hity...
TO był nasz hit lata. Na prawdę.
czwartek, 4 listopada 2010
Przeczytałem wczoraj bardzo fajny artykuł . Naszły mnie przemyślenia w czasie oglądania padającego śniegu. Dawno już ktoś tak fajnie czegoś nie powiedział, a poza tym jesteśmy prawie rówieśnikami. Wydaje mi się, że to będzie taki trend, który wkrótce w Polsce wybuchnie jeżeli mamy na prawdę posuwać się do przodu. Przy tym nieźle się czasami uśmiałem za to jej i prowadzącego wywiad ciągle przepraszanie za swoje "rewolucyjne" tezy, które w Islandii ktoś uznał by ktoś za śladowe ilości liberalizmy tak na prawdę. No dwa światy po raz kolejny. Nie omieszkałem tez poczytać komentarze. jak zwykle tak po polsku było. Tylko prawie wszystkim się zapomniało, że ta pani to socjolog, ktoś, kto opisuje nastroje społeczne co najwyżej, a nie osoba, która odpowiedzialna jest sama w sobie za wprowadzanie zmian. My, imigranci dwudziestego pierwszego wieku, jesteśmy skazani na rozłąkę z ojczyzną już do końca życia. Po pobycie gdzieś na zachodzie Europy nie ma dla 90% nas przestrzeni i zrozumienia. u siebie w domu. Ale zdanie to może być dla was, w ojczyźnie, tak samo zrozumiałe jak to, gdyby ktoś mówił wam o macierzyństwie i do niego przekonywał, pod czas gdy nie było wam to doznanie na własne życzenie dane. Ktoś zrozumie, ktoś nie. Ale trudno:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)