Na życzenie odpowiadam. Filmy i wszystko inne jest z napisami (oprócz bajek dla dzieci, które są z dubbingiem). To sprawia również że Islandczycy szybciej uczą się angielskiego. Nawet czasami w wiadomościach jak się ktoś wypowiada po angielsku to są pod spodem napisy, a nie lektor.
To co może zabić islandzki to jego skostniałość i ochrona przed poddawaniem się wpływom obcym. Na stronie komapni mlekowej rozwiązano nie dawno konkurs. Polegał on na tym, że dla wyrazów, które zapożyczyli z innych języków, głównie z angielskiego, uczestnicy próbowali wymyślić islandzkie odpowiedniki. Oto na przykład propozycje jakim słowem zastąpić słowo FACEBOOK:
Fésbók
Flettismetti
Andrit
Fasbók
Masbók
Trýna
Vinatorg
Vinamót.
A oto propozycje dla słowa DEADLINE:
Banastrik
Banalína
Dauðalína (to dosłowne tłumaczenie deadline)
Skiladagur
Oczywiście wszyscy wiemy o specjalnej komisji, która stara się dla każdego nowego słowa z zagranicy wymyślić islandzki odpowiednik. Dlatego my nie mamy telewizorów, radia i komputerów- jak na całym świecie. Nie, mamy takie kwiatki jak sjónvarp, útvarp i tölva.
Cały ten konserwatyzm językowy prowadzi do tego, że islandzki się nie rozwija. inaczej mówiąc zamiast się uproszczać w składni i gramatyce, jak na przykład szwedzki i norweski, cały czas się komplikuje. Prowadzi to do rożnego rodzaju kuriozów. Ile Islandczyków tyle wersji czasami co jak powiedzieć. Nie znam Islandczyka, który chociaż raz nie okazał się wtórnym analfabetą, niezależnie od wykształcenia. Błędy stylistyczne, zdania bez sensu jakiekolwiek są w gazetach na porządku dziennym. Na prawdę! Nie wiem, może to przez kryzys nie stać ich na korektę, ale tak jest. Obcokrajowcy po filologii islandzkiej mówią lepiej i poprawniej od samych Islandczyków, gdyż im się wbija tą gramatykę do głowy przez parę lat- inaczej się nie zda. Często sami siebie w rozmowie nie rozumieją. Wydaje mi się, że czasami sami już nie widzą tego absurdu do czego prowadzi nie poddawanie się obcym wpływom- żeby nam się z tego nie zrobiła w niedalekiej przyszłości.
łacina.
Islandzki jest językiem silnie fleksyjnym- podobnie jak polski, a może i gorzej. Odmienia się, ogólnie rzecz biorąc, praktycznie wszystko i przez wszystko. Przykłady podam według odpowiedników angielskich, gdyż łatwiej będzie mi wtedy wytłumaczyć. Weźmy pierwszy z brzegu wyrazów "koń" - horse, rodzaj męski:
Nf. hestur
Þf. hest
Þgf. hesti
Ef. hests
Ale gdy już mówimy THE horse będzie tak:
Nf. hesturinn
Þf. hestinn
Þgf. hestinum
Ef. hestsins
Hestur ma końcówkę -ur; dlatego jest męski. Ale końcówki mogą być różne (plus wyjątki) dla każdego rodzaju, jak po polsku. Reguły są, ale wyjątków tyle co reguł- więc czy można to nazwać regułą? Odmieniliśmy tylko liczbę pojedynczą oczywiście. Idźmy dalej.
Przymiotnik. Na przykład głodny (rodzaj męski, żeński i nijaki- tylko liczba pojedyncza);
Nf. svangur svöng svangt
Þf. svangan svanga svangt
Þgf. svöngum svangri svöngu
Ef. svangs svangrar svangs
Pominę już fakt, że można to wystopniować i odmienić potem (a często zdarza się, że są wtedy dwie poprawne odmiany przez przypadki dla danego wyrazu po stopniowaniu) i wszystkie inne cuda co z polskim przymiotnikiem. Islandzki przymiotnik może mieć jeszcze angielski odpowiednik THE i będzie się wtedy odmieniał całkowicie inaczej (liczba pojedyncza tylko, nadal, rodzaj męski, żeński i nijaki):
Nf. svangi svanga svanga
Þf. svanga svöngu svanga
Þgf. svanga svöngu svanga
Ef. svanga svöngu svanga
Także jak ktoś jest "hungry" to się odmieni jak za pierwszym razem, a jak ktoś jest "THE hungry"- w znaczeniu ten konkretny głodny, pokazywany teraz, o którym w danej chwili mówimy- to się odmieni jak za drugim.
O wiele więcej zabawy jest z czasownikami, ale to już na inny raz:)
Jak widać w islandzkim są też oboczności. Przypadki to po angielsku Nominative, Accusatve, Dative i Genetive- w takiej kolejności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz