poniedziałek, 17 grudnia 2012
szopka
Namówiła mnie Maja dziś, żeby iść obejrzeć szopkę w klasztorze. Ona luteranka, ja taki sobie katolik. Weszliśmy, zobaczyliśmy, pogadaliśmy z księdzem. Maja mówi mi, że ona zawsze przychodzi tu tą szopkę zobaczyć i że ona najchętniej to by właśnie na święta pojechała do Polski te wszystkie szopki pooglądać. Ja jej na to, że mogą być takie żywe, ze zwierzętami i w ogóle. Ona już tego nie ogarnia. Mogą być też polityczne i antysemickie, ale o tym już nie wspomniałem. Potem wspólnie się zastanawialiśmy czy to ten sam ksiądz to ten co lubi młodych chłopców czy to już inny na jego miejsce. Bo afery pedofilskie są również w kościele na Islandii. Stosunkowo nie dawno wybuchła taka, w której uczniowie katolickiej szkoły w centrum Reykjaviku postanowili wyjawić co się tam wyrabiało. Jakby ktoś jeszcze nie wiedział to już wie, że wszyscy księża na Islandii nie są z Islandii. Nie wiem co już trzeba nabroić w swoim kraju, żeby być zesłanym na ten zapomniany przez Boga ląd ;)
niedziela, 16 grudnia 2012
wiocha pe el
Coraz częściej pojawiają się na fejsbuku zdjęcia z jakiś stron polskich wiochowych pe el i innych zdjęcia, które najpierw udostępnia jakiś Polak, a potem jego znajomy Islandczyk. I tak nie wiem w jakim świetle to idzie potem w świat. No bo niby wiocha, ale czy te małe móżdżki Islandzkie są wstanie odebrać tą konwencję? Oby tak ;)
Zapaść w sen i obudzić się w święta lub już po nich, kiedy ten cały szał zakupowy się już skończy. Zmęczeni jesteśmy my i Ci, którzy muszą w tych sklepach przebywać teraz prawie całą dobę. Mam ochotę zagrać na nosie tym wszystkim kapitalistyczną gnojom na złość i zorganizować akcję, żeby prezenty kupować po świętach w przecenach jako komercyjny protest :) Ale chętnych nie ma.
Zapaść w sen i obudzić się w święta lub już po nich, kiedy ten cały szał zakupowy się już skończy. Zmęczeni jesteśmy my i Ci, którzy muszą w tych sklepach przebywać teraz prawie całą dobę. Mam ochotę zagrać na nosie tym wszystkim kapitalistyczną gnojom na złość i zorganizować akcję, żeby prezenty kupować po świętach w przecenach jako komercyjny protest :) Ale chętnych nie ma.
piątek, 14 grudnia 2012
samochód na raty, deszcz meteorów i równouprawnienie
Dziś podjechała pod naszą pracę firma i zabrała panu z domu obok samochód, bo nie spłacał za niego rat. Afera była z tego co nie miara, każdy w oknie i tylko luka. Co dziwne taka niby ta Islandia mała, wszyscy się w mieście znają, ale za cholerę nikt nie wie kto w tym domu obok naszego budynku mieszka.
Wczoraj byliśmy na wykładzie na temat równouprawnienia na Islandii, dziś Maja składała krzesła, ja się przyglądałem i mówiła mi, że to jest właśnie ta równość z wykładu an Islandii, bo inaczej to ja bym te krzesła składał.
Zaprosił mnie Brynjar wczoraj przy piwku na oglądanie spadających meteorów. Zimno i puste niebo, pogoda idealna, a meteorytów było też co nie miara. Dawniej to bym się brał za robienie zdjęć, ale teraz mam na to wyjębkę i się tylko delektuje. Cisza potrafi być straszliwa, że aż się człowiek na prawdę zaczyna zastanawiać czy tam gdzieś jakiś troll nie siedzi.
Większość sklepów aż do świąt otwarta jest do godziny 22, niektóre nawet do 24. Wszystko po to by zmusić nas do wydania jak największej liczy pieniędzy. Ja ich nie mam, więc i kuszenie tak sobie im wychodzi. Włączam sie na spowolniony, świąteczny bieg. Noc za oknem i mrok za dnia doskonale na to pozwala.
Wczoraj byliśmy na wykładzie na temat równouprawnienia na Islandii, dziś Maja składała krzesła, ja się przyglądałem i mówiła mi, że to jest właśnie ta równość z wykładu an Islandii, bo inaczej to ja bym te krzesła składał.
Zaprosił mnie Brynjar wczoraj przy piwku na oglądanie spadających meteorów. Zimno i puste niebo, pogoda idealna, a meteorytów było też co nie miara. Dawniej to bym się brał za robienie zdjęć, ale teraz mam na to wyjębkę i się tylko delektuje. Cisza potrafi być straszliwa, że aż się człowiek na prawdę zaczyna zastanawiać czy tam gdzieś jakiś troll nie siedzi.
Większość sklepów aż do świąt otwarta jest do godziny 22, niektóre nawet do 24. Wszystko po to by zmusić nas do wydania jak największej liczy pieniędzy. Ja ich nie mam, więc i kuszenie tak sobie im wychodzi. Włączam sie na spowolniony, świąteczny bieg. Noc za oknem i mrok za dnia doskonale na to pozwala.
sobota, 8 grudnia 2012
czwartek, 6 grudnia 2012
bizzare
Poprosiłem Brynjara ostatnio, żeby mi pomógł w wypracowaniu islandzkim. Było tego całe 9 stron, a bardzo mi zależało, żeby nauczyciel zamiast na poprawie tak dużej ilości błędów ortograficznych i każdych innych, bardziej skupił się na sensie pracy,tego co chcę mu powiedzieć, no i od tej pracy ocena moja zależała. No więc mówię Brynjarowi dwa dni przed terminem, że może w piątek by mi pomógł. Bo wcześniej mnie nie było dwa dni w pracy, potem jego, a poprosić mógłbym kogokolwiek, ale po co mam innym dzieciatym czas zajmować,no i osoba do pomocy musi jednak coś w głowie mieć. Bo to, że ktoś się urodził i mówi po islandzku nie oznacza z miejsca, że on jakieś pojęcie o tym języku ma. Oczywiście Brynjara odmowa nie wchodziła w grę od samego początku, ale zawsze mogła się zdarzyć. Mówię mu, że to po pracy u mnie, szczerze przekonany, że to na prawdę będzie nie więcej niż godzinkę. I na prawdę w to wierzę, w końcu może mieć chłopak jakieś ciekawsze rzeczy do robienia w piątkowe wieczory, niż zabawa w nauczyciela.
Wchodzimy do mnie i przy drukowaniu tego wypracowania wydaje się, że stron co nie miara. Żeby ulżyć jego strachowi daje mu piwo. Brynjar jest jak najbardziej za. Pyta się czy ja chcę, ale ja mówię że nie, bo wtedy nie będę mógł go odwieźć. Bardzo lubię jak ktoś poprawia moje wypracowania, bo wtedy widzę jak nieprawidłowo pracuje mój mózg. Pisząc zdanie po islandzku trzeba myśleć o tylu rzeczach, żeby ono brzmiało poprawnie. To jest wręcz niesamowite. Może po polsku jest tak samo, ale ja nie potrafię tego ocenić na trzeźwo, gdyż jest to mój język rodzimy. I tak jestem przekonany, że on sam porobił przynajmniej parę błędów, no ale bez przesady. Aż tak perfekcyjny być nie muszę.
Drugie piwo. Ot tak znienacka pytam się czy jest on potokiem Egila. Większość osób na Islandii jest potomkiem tego skalda. On do mnie że tak. Ja że chyba żartuje. On że nie. Ja pytam skąd wie. On że to jest udokumentowane na stronie islendingabok.is, że każdy Islandczyk może sobie tam wejść i zobaczyć z kim jest spokrewniony. Ja się pytam czy często to robi. On, że tak. Ja że ale jak to, skąd oni to wiedzą? On, że z sag i z różnych innych dokumentów i również z odpisów chrztów, pism kościelnych. Komuś się nudziło i zrobili takie dzieło. Ja mówię, że to takie Bizzare, bo nie ja nawet nie wiem dokładnie juz nic o moich prababciach, a co dopiero wiedzieć kto był moim przodkiem 1000 lat temu. Jest to takie piękne i takie przerażające. W jakim narodzie ja żyję. Ktoś nowy przyjdzie do pracy i zaraz sobie możesz wyśledzić kto z kim i jak jeśli.
Trzecie piwo. Brynjar, jak to po trzecim piwo prawdziwy potomek Egila, mówi, że mi pokaże. Poza tym "pozwala mi" już się tez napić, do domu pójdzie na pieszo. W międzyczasie dzwonią jego znajomi i namawiają go na wyjście do baru. Brynjar staje na wysokości zadania i mówi, że najpierw musi mi pomóc. Boże, co to za zabawa takim drzewem. Wpisujesz sobie co i jak i Ci wyskakuje. Uzgodniliśmy, że z Bjork nic go nie łączy, ale już z kimś tam z pracy tak. To jest piękne i chore. Robię się pijany samym patrzeniem na to.Drzewo genealogiczne z trzydzieści pokoleń wstecz. Od samego zasiedlenia Islandii.
Czwarte piwo. Od tej pory każda kolejna strona to przynajmniej pół godzinny przestój i gadanie o wszystkich fascynacjach, a najbardziej tych muzycznych. Właśnie słucham Genesis, co nigdy nie było mi dane. Bo po raz kolejny Brynjar i jego zespół co gra jak początkowy Genesis. Już teraz muszę to znać. Ale zaczynam już od tego nie progressive rock Genesis, ale tego popowego. No cóż, wkrótce dojdę i do niego. Dowiaduje się, że Oli udzielał się rapowo w pewnej undergroundowej kapeli na Islandii i wiele innych nie do publikacji rzeczy.
Nie wiem które to już piwo, ale jedna strona do końca i decyduje się, że pójdziemy razem do naszej remizy spotkać się z jego znajomymi. To zabawne jak Islandia jest mała, bo przechodząc koło domu naszej szefowej natykamy się na nią. W sumie to do końca nie wiem co ona tam robi około pierwszej w nocy, ale wydaje się taka uradowana z tego naszego pojednania polsko- islandzkiego, że jednak Polak może mieć Islandzkiego znajomego i na odwrót i my jak Ci jezusi, ludzie do naśladowania dla przyszłych pokoleń. Niczym wyznacznik przyszłych wydarzeń w islandzkim społeczeństwie. W międzyczasie koledzy dzwonią, że już za późno, że i tak mieli w planie jechać do Reykjaviku, a ten co nie miał zdecydował się do nich dołączyć. Jestem odrobinę zawiedziony, gdyż po czterech piwach doświadczam objawienia boskiego i mówię po islandzku jak Islandczyk. Wręcz czekał na ciekawe konwersację, ale nic z tego. Nic z tego z nimi bo z Brynjarem też daję radę. I znowu pozostawieni sami sobie wybieramy się kraść konie. Alfa i omega. Wyganiają nas z klubu ostatnich. Kończymy na boisku od kosza w pobliskiej szkole z piwem w ręku. Śniegu u nas w zimie nie ma ale o piątej rano i tak zimno jak chuj. Nic spektakularnego się nie stało, skończyliśmy razem jak żeśmy tam weszli mnie, więc pod tym koszem nie pozostaje mi już nic innego jak tylko uświadomić Brynjarowi jaki wpływ na wizerunek Islandii wywarła Bjork i Sigur Ros. Przerażająco on tego nie dostrzega. Więc szczękamy zębami, a ja mu szpanuję i mówię, że Bjork napisała piosenkę dla Madonny:
I tak zostawiamy się obaj z tą wiadomością i staramy się wrócić do domu żywi. W Islandii nikt nie posypuje chodników solą albo piaskiem. No dobra, może gdzieś tam w centrum się zdarza, albo w miejscach gdzie dużo ludzi chodzi, ale generalnie to nie. Po pijanemu to bardzo niebezpieczna rzecz.
Wchodzimy do mnie i przy drukowaniu tego wypracowania wydaje się, że stron co nie miara. Żeby ulżyć jego strachowi daje mu piwo. Brynjar jest jak najbardziej za. Pyta się czy ja chcę, ale ja mówię że nie, bo wtedy nie będę mógł go odwieźć. Bardzo lubię jak ktoś poprawia moje wypracowania, bo wtedy widzę jak nieprawidłowo pracuje mój mózg. Pisząc zdanie po islandzku trzeba myśleć o tylu rzeczach, żeby ono brzmiało poprawnie. To jest wręcz niesamowite. Może po polsku jest tak samo, ale ja nie potrafię tego ocenić na trzeźwo, gdyż jest to mój język rodzimy. I tak jestem przekonany, że on sam porobił przynajmniej parę błędów, no ale bez przesady. Aż tak perfekcyjny być nie muszę.
Drugie piwo. Ot tak znienacka pytam się czy jest on potokiem Egila. Większość osób na Islandii jest potomkiem tego skalda. On do mnie że tak. Ja że chyba żartuje. On że nie. Ja pytam skąd wie. On że to jest udokumentowane na stronie islendingabok.is, że każdy Islandczyk może sobie tam wejść i zobaczyć z kim jest spokrewniony. Ja się pytam czy często to robi. On, że tak. Ja że ale jak to, skąd oni to wiedzą? On, że z sag i z różnych innych dokumentów i również z odpisów chrztów, pism kościelnych. Komuś się nudziło i zrobili takie dzieło. Ja mówię, że to takie Bizzare, bo nie ja nawet nie wiem dokładnie juz nic o moich prababciach, a co dopiero wiedzieć kto był moim przodkiem 1000 lat temu. Jest to takie piękne i takie przerażające. W jakim narodzie ja żyję. Ktoś nowy przyjdzie do pracy i zaraz sobie możesz wyśledzić kto z kim i jak jeśli.
Trzecie piwo. Brynjar, jak to po trzecim piwo prawdziwy potomek Egila, mówi, że mi pokaże. Poza tym "pozwala mi" już się tez napić, do domu pójdzie na pieszo. W międzyczasie dzwonią jego znajomi i namawiają go na wyjście do baru. Brynjar staje na wysokości zadania i mówi, że najpierw musi mi pomóc. Boże, co to za zabawa takim drzewem. Wpisujesz sobie co i jak i Ci wyskakuje. Uzgodniliśmy, że z Bjork nic go nie łączy, ale już z kimś tam z pracy tak. To jest piękne i chore. Robię się pijany samym patrzeniem na to.Drzewo genealogiczne z trzydzieści pokoleń wstecz. Od samego zasiedlenia Islandii.
Czwarte piwo. Od tej pory każda kolejna strona to przynajmniej pół godzinny przestój i gadanie o wszystkich fascynacjach, a najbardziej tych muzycznych. Właśnie słucham Genesis, co nigdy nie było mi dane. Bo po raz kolejny Brynjar i jego zespół co gra jak początkowy Genesis. Już teraz muszę to znać. Ale zaczynam już od tego nie progressive rock Genesis, ale tego popowego. No cóż, wkrótce dojdę i do niego. Dowiaduje się, że Oli udzielał się rapowo w pewnej undergroundowej kapeli na Islandii i wiele innych nie do publikacji rzeczy.
Nie wiem które to już piwo, ale jedna strona do końca i decyduje się, że pójdziemy razem do naszej remizy spotkać się z jego znajomymi. To zabawne jak Islandia jest mała, bo przechodząc koło domu naszej szefowej natykamy się na nią. W sumie to do końca nie wiem co ona tam robi około pierwszej w nocy, ale wydaje się taka uradowana z tego naszego pojednania polsko- islandzkiego, że jednak Polak może mieć Islandzkiego znajomego i na odwrót i my jak Ci jezusi, ludzie do naśladowania dla przyszłych pokoleń. Niczym wyznacznik przyszłych wydarzeń w islandzkim społeczeństwie. W międzyczasie koledzy dzwonią, że już za późno, że i tak mieli w planie jechać do Reykjaviku, a ten co nie miał zdecydował się do nich dołączyć. Jestem odrobinę zawiedziony, gdyż po czterech piwach doświadczam objawienia boskiego i mówię po islandzku jak Islandczyk. Wręcz czekał na ciekawe konwersację, ale nic z tego. Nic z tego z nimi bo z Brynjarem też daję radę. I znowu pozostawieni sami sobie wybieramy się kraść konie. Alfa i omega. Wyganiają nas z klubu ostatnich. Kończymy na boisku od kosza w pobliskiej szkole z piwem w ręku. Śniegu u nas w zimie nie ma ale o piątej rano i tak zimno jak chuj. Nic spektakularnego się nie stało, skończyliśmy razem jak żeśmy tam weszli mnie, więc pod tym koszem nie pozostaje mi już nic innego jak tylko uświadomić Brynjarowi jaki wpływ na wizerunek Islandii wywarła Bjork i Sigur Ros. Przerażająco on tego nie dostrzega. Więc szczękamy zębami, a ja mu szpanuję i mówię, że Bjork napisała piosenkę dla Madonny:
I tak zostawiamy się obaj z tą wiadomością i staramy się wrócić do domu żywi. W Islandii nikt nie posypuje chodników solą albo piaskiem. No dobra, może gdzieś tam w centrum się zdarza, albo w miejscach gdzie dużo ludzi chodzi, ale generalnie to nie. Po pijanemu to bardzo niebezpieczna rzecz.
Subskrybuj:
Posty (Atom)