wtorek, 15 kwietnia 2014
fazy
Luteranie mają lepiej, a ja razem z nimi. Bo czwartek i piątek przez Wielkanocą to tu też dni wolne.
Tutaj wielką popularnością cieszą się czekoladowe wielkanocne jaja. No spróbuj jednego nie mieć w święta, a uważany jesteś za dziwnego. Czytałem dziś w gazecie, że niektóre z takich jaj ważą po 1 kilo i trzeba by zjeść całą wanne warzyw, żeby to była ta sama ilość kalorii co w tym jaju i że takie jajo to powinno się liczyć jako roczny limit łakocii jaki można zjeźć. dietetyk przestrzega przed wpierdzieleniem tego na jednej sesji. Czy ktoś na prawdę się jeszcze dziwi, że jesteśmy najgrubszą nacją na świecie?
Moje grube koleżanki w pracy są znowu w fazie odchudzania, a razcej ja nazwałbym to w fazie posiadania marzenia o odchudzaniu się.
Sigrún jest na jakiejś batonowo- szejkowej dziecie z Herbalife. Niby wszystko z tym ok, Z tego co widzę to każą jej wtryniać dużo białka i ma takie kartki duże do wypełniania każdego dnia co zjadłą na te 5 posiłków i ile się ruszała. No właśnie, tutaj mieści się tylko 10 minutowy spacer do pracy. Nie mam siły jej powiedzieć, że to trochę za mało do stawianych sobie celów. Chociaż z tego co widzę, to już jej ostatnio z tymi kartkami na biurku więcej nie widzę...
Karen zapisała się na maraton w lato w Reykjaviku. Dystans 10 km. Chodzi nawet na 10 tygodniowy kurs 3 razy w tygodniu. No ale jak ma coś z tego być jak zapija to przynajmniej półlitrem koli każdego dnia z i prins polem z zakładowego sklepiku? N I E oddzywam się.
Oczywiście nie wszyscy są tacy. Jóna wygląda jak Kylie. Mają właściwie tyle samo lat. Dla mnie to dowód, że nie trzeba być bogatym tylko o siebie trochę dbać i na serio dużo można. Oczywiście geny swoją drogę, ale ja Jóny z batonem i napojem babelkowym nie uświadczyłem. Za na siłowni jak najbardziej.
Ostatnio mam fazy na AB mjólka znowu. To taka islandzka maślanka-kefir. No pyszne. Jak ja stąd wyjadę kiedyś, to jak ja będę żyć bez tego. To nie są śmieszne rozterki :-) Wogóle islandzki nabiał jest najlepszy na świecie. Tutaj nadal można kupić w sklepie PRAWDZIWE, AUTENTYCZNE masło, takie jak się dawniej wyrabiało w domu. A 200 gramowe opakowanie jogurtu dla ćwiczących ma mniej niż 100 kalorii, zero cukru i 20 gramów białka. Po co tu komuś odżywki? Nie dziwota, że tyle tu strongmenów i pakerów po ulicach chodzi. Wikingowie, potomkowie Skýra. ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz