niedziela, 21 grudnia 2008
Ok, wyjaśnijmy to raz na zawsze. Tak, jestem frikiem. Tak, o tym że spędze święta w Islandii zadecydowałem już w sierpniu. Nie, nie chodzi o bilety. Nie, nie chodzi o urlop (byłem przecież pod koniec listopada na 10 dni), o nic nie chodzi. Po prostu chcę zobaczyć jak to tu jest. Kto wie gdzie mnie poniesie za rok (choć nic nie planuje). I rozumiem, że dla niektórych nie ma co oglądać. Po mimo nieświatecznych nastrojów niektórych dookoła u mnie będzie światecznie. Choinka jest, poraz pierwszy w moim życiu żywa. Dekoracje bez szału, choć w sumie tak mi się to spodobało, że tylko to mnie wzbrania, że mi kasy szkoda, bo bym cały do oświecił;-) No wiem, że to tandetne, ale jakoś tak mi się spodobało. Wigilię i Sylwestra mam wolne. Dzieci nie będzie prawie wogóle, dwie osoby na krzyż pracują (ja wszystkie te dni od jutra do 5 stycznia). Już wiem, że będzie miło jak w lato gdy było tak mało ludzi. 5 stycznia też mam wolne. Mam zamiar w końcu wypocząć w te święta. Nie robić naprawdę nic. W polsce bym nie wypoczął, tylko się zmęczył. Oczywiście to żaden argument. Wszystko zwalnia. Tylko sklepy do samych świat czynne do 22 wszystkie. Ostatni taki zryw gotówkowy w Islandii przed nowym rokiem. Potem się chyba zacznie już oszczedzanie na dobre. To będzie ciekawy rok. Na pewno.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz