Miałem w piatek w pracy impreze świąteczną, tzw. JOLAPARTY. To nic, że do świąt jeszcze miesiać. Kryzys się świąt w Islandii nie ima, wszystko w światełkach od poczatku listopada jak co roku. Wszystko ze względu na ciemności, żeby było radośniej. Rok temu wydawało mi się to całkowitym psuciem atmosfery światecznej, bo zanim dojdzie do świąt to chce Ci się już rzygać, ale w tym roku patrzę na to inaczej i lgnę do tych świateł gdzie tylko mogę :-) Wszystkie domy już we światełkach także. oprócz mojego ;-)
U mnie w pracy przed imprezą każdy decyduje czym zajmie się podczas imprezy. Bo z racji tego, że taka impreza jest w miejscu praca, więc wszystko musimy zorganizować sami. Więc jest ktoś kto gotuje, ktoś kto będzie kelnerem (ja), ktoś kto przygotuje program artystyczny, ktoś kto powita gości, ktoś kto udekoruje sale, ktoś kto rano posprzata... i tak dalej.
Ci co oragnizują program artystyczny zmuszają nas do zabawy już od środy. W tym roku trzeba było przyjść ubranym do pracy w rzeczach na lewą stroną. No więc miałem i bluzę i jeansy na lewą stronę. Cała załoga wyglądała komicznie, ale w gruncie rzeczy to takie miłe jest pobawić się jak dzieci. W czwartek z kolei trzeba było mieć krawat i jakiś kwiat we włosach. Na piatek trzeba było przynieść prezent o wartości do 1500ISK. Kupić prezent do 1500ISK... Czasami myślę, że niezłym pomysłame byłoby otworzyć sklep z gotowymi prezentami do 1500, 2000, 3000ISK. interes murowany. bo to taka mała kasa, że trzeba mieć nie lada fantazję żeby kupić coś fajnego.
Impreza jak to islandzka impreza. Zeszliśmy się wszyscy na poczatku w jednej sali i popijali szampana, po to by wkrótce przejść na główną salę, gdzie z kolei ja musiałem się nabiegać jak szlaony z racji tego że było kelnerem. A potem już tylko zabawa pomieszana z alkoholem, czyli kolejny post o tym jak to Islandczycy pić nie umieją. impreza kończy się z niedobitkami, do których zawsze należę, w centrum Reykjaviku. i tlyko tak czegoś brakło w tym roku i coś było nie tak. Nawet nie potrafie powiedzieć co, ale było coś nie tak. Niby wszystko w porzadku i tak jak zawsze, ale jednak. Nawet przy "teen like smells spirits" ześmy tańczyli. A może gdzieś tam wrogu kryzys się czaił i przez to wszyscy byli jakoś na 80%...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz