Staje się w Islandii dorosły:) Naprawdę. Bo ja nie jestem dorosły. Zatrzymałem się na poziomie 19- latka może i było mi z tym dobrze, no ale cóż- życie. Z dala od domu, od przyjaciół, najbliższych- samo życie. Czasami to myślę, że jak się mieszka w swoim kraju, ma się to takie bezpieczeństwo, że jak coś to zawsze jakieś koło ratunkowe, nie ma się dzieci i jakiś tam inncyh powazniejszych zobowiązań, to jednak nie jest to samo co dajmy na to tutaj. Chcę być miły i naiwny, ale po prostu nie mogę. A najgorsze jest to, że to sami Islandczycy- ci zapatrzeni w siebie nacjonaliści- mi to mówią. Że helloł, że to się nazywa dorosłość i muszę zacząć walczyć o własne interesy bo kto mi inny pomoże i za mnie coś załatwi jak nie ja sam sobie. Sami mówią mi, że są okropni i bez skrupułów wykorzystają moją nie wiedzę na temat islandzkiego prawa "bo chcę być miły, a do tego jestem jestem MIŁYM imigrantem". No i co kurwa? No i muszę stać się nie miły i zadbać w końcu o parę spraw żeby było jak Bóg przykazał. Nie jestem aż tak głupi żeby nie wiedzieć że tak jest pewnie wszędzie na świecie, ale to nie zmienia faktu że nie chcę żeby tak było. Jak przyjechałem tutaj to myślałem, że jejku, że tak mało osób a tyle się dzieje i tyle rzeczy mają, tyle budują i wogóle jak im fajnie. Potem bardzo szybko sie zorientowałem, że wiele, jak nie większośc tego szczęścia to na kredyt. Ale mimo to myślałem, że to miło, bo w końcu trudno mieć coś porządnego nie na kredyt jak się nie jest bardzo bogatym. Mają przyzwoite pensje, korona nieźle stoi, więc fajnie że mogą sobie pozwolić. Oczywiście wtedy nie zdawałem sobie sprawy z ich niedopowiedzialności- i społeczeństwa i władzy. Społeczeństwa, bo niby spoko, naprawdę, że islandczyk może wszystko i to czyni go najszczęśliwszym narodem na świecie, ale helloł, gdzie się podziała wyobraźnia? Nie można jednak mieć 20 lat, apartamentu na kreyt, wypasionej fury i wakacji za granicą tylko dlatego że w kraju jest bezrobocie 1%. Już potem nie miałem nadziei, ale myślałem, że banki jeszcze wiedzą co robią i ktoś tam prowadzi jakieś wyliczenia na co nas stać, a na co nie. Oczywiście nie myślałem tak naprawde że mam rację.
Gdy w latach 60%byli w Islandii hipisi jak na całym świecie wtedy, to nie mieli oni tutaj łatwego życia. Bo w 95% przypadkach życie tutaj sprowadza się do pracy. I to nie jest nawet wybór. Jest ich tak mało, odcięci od świata. Trzeba pracować żeby się utrzymać. Poza tym oni w umysłach mają zakodowaną pracę- to jest coś, co sprawia że mają jakąś tam pozycję w społeczeństwie. Nawet nie to co robisz, ale praca sama w sobie. Jak ktoś tu przyjeżdża na wakację albo na chwilę to widzi tylko uśmiechnietych islandczyków pomagających we wszystkim- nawet do kogoś zadzwonią żeby się dowiedzieć co się gdzie znajduje i czujesz się taki special, na pasach zatrzymują się jak cię widzą, nawet jak masz do tych pasów 50 metrów. Poza tym Bjork i Gus Gus, że każdy dużo czyta, że są tak uzdolnieni artystycznie, a kobiety lecą garściami na każdego turystę z zagranicy. I wydają się taki wychillout`owani i bezstresowi, ale to tylko dlatego, że są tak naprawdę zakompleksieni na swoim punkcie przy ludziach z zagranicy, bo podskórnie zdają sobie sprawę że są wiochą, poza tym jesteś turystą który zostawia pieniądzę, a za potrącenie kogoś można mieć niezłą sprawę w sądzie. A jak tu jesteś chwilę, mieszkasz, przestajesz być turystą, to widzisz tą całą maskaradę, że wszystko, chcąc nie chcąc, jest zobligowane na pieniądze. Że występuje genetyczne wręcz parcie na pieniądze. Że uważają cie za idiotę i durnia, jak Ci się nie chce z kimś kłócić o 10000ISK, bo pieniądze to przecież wszystko i oczywiście biorą je od Ciebie garściami w podatkach, przy wizycie u lekarza, ale konia z rzędem temu, kto został poinformowany sam z siebie, tak po prostu- że masz jakieś prawa i Ci się coś należy. Nie. Poza tym nie daj Boże, żeby Ci się jeszcze pieniądze należały. I dlatego hipisi islandcy byli zmuszeni emigrować do Danii, jeśli nadal chcieli być hipisami, bo im Islandia uniemożliwiała bycie sobą. I jest to takie smutne jak przeczytałem o tych hipisach, że aż mi się płakać chciało. I pytanie za 100 punktów: dlaczego Bjork tu nie mieszka na stałe? I był to post islandzkiego hipisa, który nigdzie się stąd nie wybiera i dlatego przestaje być hipisem. Będzie niedobrym, dbającym o swoje interesy dorosłym :) Oczywiście nie dotyczy to Mai Paji.
I tak o to pieniądze doprowadziły Islandię do upadku:) W tej chwili muszą wziąć z Międzynardowego Funduszu Walutowego i od innych państw połowę sumy jaką potrzebują Węgrzy!!! Tylko jest jedno małe ale. Węgrów jest 10 milionów a Islandczyków 300 tysięcy!!! 300 tysięcy ludzi narobiło tyle długów co 10 milionów osób w innym państwie. To jest moim zdaniem najpiekniejsze posumowanie tego co rozumiałem pod pojęciem ISLANDZKIEGO KOSMUPCJONIZMU. I skończył się tym sposobem islandzki raj dla dorobkiewiczów z Polski i innych krajów. Teraz za mamoną to i Islandczycy będą zmuszeni jeździć. I jestem na nich trochę wkurzony, bo niby tak o każdą koroną prywatną dbają, ale chyba trochę zapomniało im się o ogóle i będą cierpieć wszyscy. Jestem wkurwiony, nawet nie wkurzony, jak pomyśle o ich braku wyobraźni. Ale cierpliwi zostaną wynagrodzeni. Tak wynika z histori i inaczej być nie może. Ci co byli tu dla pieniędzy odejdą. Większość tych, co pod podszywką "kochania" Islandii była tu dla pieniędzy też odejdzie. I rozumiem i jednych i drugich. Bo w końcu tylko kretyn zostaje na tonącym okręcie bez informacji ile łodzi ratunkowych jest dostępnych, a jedyne co jest pewne to to, że nie dla wszystkich na pewno tych łodzi starczy. Reszcie będzie lżej. nie za rok, nie za dwa. Ale lżej. Mi bedzie lżej, bo nie będe jedynym w swoim wieku nie islandczykiem bez domu na kredyt i nowego samochodu. Waliło mnie to generalnie, ale jakoś tak uczucie było nie miłe. Będzie troche jak u nas. Może wiecej osób będzie rozumieć że można pracować za mniej, ale i dla przyjemności. Może będzie troche hipisów, wszystko zwolni, ludzie będą mieli czas na zastanowienie i pomyślą co jest tak naprawdę ważne. Islandzki nacjonalizm trochę stopnieje, podkulą, tak dla własnego zdrowia, trochę ogony, rozejrzą się po świecie i zobaczą że może to właśnie teraz wróciła normalność i że nie można mieć wszystkiego w życiu. Bo wszyscy dobrze wiemy, że ten kraj jest unikatowy w skali światowej pod paroma wzgledami i gdzie jak nie tutaj, prawda?
I jeszcze na podsumowanie rozmowa przez GG:
henry (26-10-2008 22:54)
ja nie mam wyboru. w przedszkolu musze umiec:)
henry (26-10-2008 22:54)
wiec sie nad tym nie zastanawiam:)
(26-10-2008 22:54)
ale te przedszkolne dzieciaki to straszne sa
henry (26-10-2008 22:54)
dlaczego??
(26-10-2008 22:54)
pluja prosto w twarz
(26-10-2008 22:54)
drapia po buzi
(26-10-2008 22:55)
nie sluchaja wogole nikogo
(26-10-2008 22:55)
kopia
(26-10-2008 22:55)
echh
(26-10-2008 22:55)
kolezanka ktora dzieci kocha
(26-10-2008 22:55)
wytrzymala 2 miesiace
henry (26-10-2008 22:55)
naprawde??
henry (26-10-2008 22:55)
nie wiem
(26-10-2008 22:55)
wogole te dzieciaki sa zle nastawione do Polakow
henry (26-10-2008 22:56)
tzn??
(26-10-2008 22:56)
w domu chyba za duzo slysza
(26-10-2008 22:56)
a potem powtarzaja
(26-10-2008 22:56)
jak kataryny
(26-10-2008 22:56)
one nawet nie sa swiadome tego co mowia
(26-10-2008 22:57)
ale Islandczycy nie sa zadowoleni z tego ze ich dzieciaki sa uczone prze polakow
I na koniec naprawdę optymistycznie. Bo ja tej pani na oczy nie widziałem i nie wiem też o kim mowa. Ale dzięki Ci Panie za kryzys jeśli Islandia pozbędzie się takich ludzi przez przypadek. Zyskamy na tym wszyscy. Bo nie wiem jak trzeba być... ograniczonym, żeby takie rzeczy opowiadać. I co? Jedzie ktoś potem do Polski i takie ludzie o emigracji mają pojęcie. Wyjaśnijmy to raz na zawsze. Jak kogoś dziecko, bezbronne, dwu- sześcio- letnie, nie myślące wogóle w skali rasy lub narodowości, bije i drapie, to tylko dlatego, że danej osobie się może tylko wydawać że nadawała się na dane miejsce, a tymczasem wogóle nie powinna być dopuszczona do wykonywania takiej pracy. Jak ktoś wstaje rano i ma nastawienie jaki ten kraj beznadziejny, jacy Ci islandczycy niedobrzy, jak nas wykorzystują i takie tam sraty pierdy, to nic dziwnego ze nic dobrego z tego, oprócz wrzodów i nerwicy, być nie może. Poza tym składam tego posta i tą wypowiedź jako trybut dla moich kolegów z pracy na 66,25% etatu :) i wszystkich 130 dzieci, które mnie kochają, uśmiechają się do mnie i zmieniają moje życie każdego dnia. Ustalmy to jeszcze raz. Nigdy nie pozwolę nikomu robić z moich islandzkich dzieci jakiś diabłów w ludzkiej skórze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz