Miałem się już tandetnie nie wzruszać, ale właśnie się nudzę, wypiłem jednego Harnasia w cenie 100 koron, co samo w sobie mnie już rozczuliło, i nawet nie wiem z jakiego powodu- bo korona tak spadła, że to już bez szału i tam w sklepie też już za 215 koron piwo kupię. Ale mimo wszystko, tak jeszcze tanio się wydaje. Jedyna rzecz która tania w Polsce pozostała. Ale tak wzruszam się tandetnie z całkowicie innych powodów. Wzrusza mnie cały Olkusz, Polska dookoła i pytania o Islandię na około. A to czy mnie tam Islandczycy lubią, czy koleżanki w pracy się do mnie na przerwach i na dworze jak jestem z dziećmi rozmawiają. I tak patrzę wtedy na siebie w lustrze i analizuję pytania tych wszystkich ludzi, pierwsze objawy trądu dostrzec próbóję na twarzy, ale nic z tego nie wychodzi. I ja nawet rozumiem te wszystkie pytania, bo cóż taki Polak o takiej, dajmy na to, Alabani wie. No jakiś kraj, gdzieś tam w dole, na południu. Biedny przecież bardzo, bez kultury pewnie- pomyśli co światlejszy, kulturalny obywatel tego kraju. No. To takie samo wyobrażenie o Polsce ma wielu Islandczyków. Czy mogę ich za to do końca winić? Nie, po 3 tygodniach w Polsce mogę ich już zrozumieć. Bo wyobrażmy sobie, że Polska to taka Albania właśnie. I przyjeżdza sobie do mojego umarłego miasta taki Albańczyk. Lat 25. Pecha ma trochę, bo co zabawne, sam tego nie wiem do końca, ale on pewnie jakiś taki... niebiały do końca jest. Taki pewnie Latino bardziej. Ja to przynajmniej tyle szczęścia mam, że jedyną przewagę, jaką mają nade mną niektórzy Isladczycy, to to, że islandzkiego nie umiem. Wyglądem nic mnie od nich nie wyróżnia. Wąsą nie noszę, w kurtce tej samej kupionej na targu u ruskich przez 5 lat nie chodzę, na Kolaporcie u mojej ulubionej obdziarganej pani nawet od czasu do czasu jakąś trendy bluzę Pumy kupię. Wszystko w miarę ze mną w porządku. Nawet się nie sępie i samochód sobie sprawiłem. No i jest sobie w tym mieście moim kochanym. Wykształcony dajmy na to. Uniwersytet najlepszy w swoim kraju skończył. No może trochę biedniejsi od nas na pewno ("Ale mój tata też ma 2 samochody. Naprawdę. Moi przyjaciele po studiach już domy kupują, a ja wpadłem na genialny pomysł i umyśliłem sobie Polskę zobaczyć. Nie, Polska to nie jest wcale drogi kraj. U mnie beznyna też 5 zł kosztuje. No może ten laptop trochę droższy tutaj niż u mnie, ale tu za pensję kupię 1 i jeszcze mi zostanie na opłacenie mieszkania i normlane życie. U mnie taki laptop to 4 pensję. TAK. NAPRAWDĘ. PRZYSIĘGAM. 4 PENSJE. CZTERY... C Z T E R Y. CZTERY! kurwa FUCK!!! Wogóle nie ważne, tu nie chodzi o to ile zarabiasz, ale o "nośność" pieniądza, co możesz mieć za jedną pensję tu, a tam. A zresztą nie ważne... Po co ty im to kurwa na litość boską tłumaczysz. To przecież już nie ten level. Wyślij ich na pięć dni do Albanii, a zginą. Proch po nich zostanie. Zgniłe mieso na głównej ulicy centrum po tygodniu. Darmowa wyżerka dla psów bezpańskich. Idealny wytwór zachodniego społeczeństwa. Bez kart kredytowych, wogóle bez kredytu. " Nie ważne że jego uniwersytet to jeden z najlepszych w Europie. Jezus Maria, tak, ten kraj ma kulturę! Ma noblistów, zajebistą muzę na której wypromowanie nie ma pieniędzy i czasu, terenówki na ulicach i ludzi mieszkających w willach. Welcome to Albania: http://www.albaniantourism.com/ No i jest sobie w tej Polsce i tak kombinować zaczyna, że może by tak nie na budowie, że może by tak nie w budce z hot- dogiem, że może to wykształcenie jakiś sens ma i w sumie on zawsze z młodzieża pracować chciał i wie, że nawet talent do tego ma. Dajcie mi tylko szansę, ja się postaram. Z dyrektorką rozmawiać mogę? Dzień dobry, nazywam się Dżihad, z Albanii jestem, z wykształcenia nauczyciel, powinienem w ALbanii siedzieć i młodzież w liceum do matury przygotowywać. Ale zawsze chciałem zobaczyć Polskę i tak sobie pomyśłałem teraz albo nigdy. Uwielbiam wasze krajobrazy- jeziora, góry, nieskażone lasy. Edyta Górniak swego czasu u nas hit miała. Wiem, to śmieszne, ale podobał mi się, co tylko umocniło mnie w przekonaniu jakim wspaniałym krajem jesteście. Oł... nie słuchacie Edyty Górniak... Oł... Niemożliwe... Moim marzeniem jest pracować z młodzieżą, to fascynujące widzieć jaki wpływ wywierasz na młodych ludzi i jak możesz kształtować ich rzeczywistość. To jak nagranie "Jogi" Bjork, "Angel" Massive Attack- jedna, wspaniała piosenka i możesz umrzeć. Uruchomiłeś to! Zderzyłeś się z gwiazdą na niebie. Teraz ta gwiazda zderza się z następną gwiazdą gnana Twoim uderzeniem, i tak dalej i tak dalej...Każde kolejne uderzenie o kolejną gwiazdę ma w sobie jakieś minimum siły Twojego uderzenia. Ty wprawiłeś to w ruch... Wiem..., ... ale ja do nauczania mam dorobioną filozofię. Wierzę, że tak jest... NIE UMIEM POLSKIEGO, ale ja bardzo chcę. Naucze się. Musisz mi... przepraszam... musi mi pani dać tylko szansę. Ja naprawdę chcę. Nie da się... Aha... No tak... Język... rodzice, no tak,... ???, skóra?!... nie, nie jestem pedofilem... ok... chyba rozumiem... mimo wszystko dziękuje."
Bo pytania tych wszystkich ludzi mi uzmysłowiły, że tak skończyłby Albańczyk w Polsce i że ja tam jestem trochę jak ten Albańczyk i że tak naprawdę ten kraj, co by o nim nie mówić, daje mi więcej niż ja jemu jestem wstanie zaoferować. Oprócz mojego mózgu naszpikowanego 10 przykazaniami praktycznie nic mu póki co dać nie mogę. Korzystać z profitów mogę. Z tego, że mi ktoś dał szansę. Że uwierzył, że naprawdę chcę i starać się będe z całych sił. Że zapomniał, że islandzkiego nie umiem, że na każdym kroku mi pomagają. Że mój krzyk, że chcę do mamy, że nie wiem gdzie zadzwonić, że sobie nie radzę, nigdy bez odpowiedzi nie zostaję. Że rodzice mi zaufali i powierzyli swoje dzieci opiece pana co islandzkiego ni w ząb nie umie. Że wszyscy, że ci sami rodzice się martwią że od września mieszkać gdzie nie mam, że pamiętają o tym cały czas, że gdzieś im nie uciekłem pomimo tego całego ich zapominalstwa, pomimo że mnie tam nie ma, że kurwa muszę mieć kąt gdzieś od września. Że każdy kombinuje jak może, że maile w tej sprawie piszą i dzwonią do mnie. Że Loftur w klubie wierzy, że się islandzkiego naucze, że mi esemesa po islandzku wysyła, że impreza dzisiaj w pracy- "o 21 spotkanie 22 zarcie 23 najebka; qBAR, R-VIK", że mimo że wie, że mnie tam nie ma... Miałem krzys, ale miasto moje kochane mnie oświeciło, że tak naprawdę to wspaniali ludzie mnie tam otaczają i że na to wszystko nie zasługuje co mnie tam spotka. Że Islandia daje mi coś czego w tej chwili nie daje mi Polska. Że wkurwiam się sam na siebie, bo wiem, że Polska mi czegoś takiego nigdy nie da. Że nigdy rata za mieszkanie tutaj nie będzie stanowiła 1/4 mojej pensji, że nikt nigdy nie będzie się wykłucał o mnie doceniejąc moją pracę, że się nie zwolnie i że z imprezy już wychodzimy i henry (like. no. other.) do żadnej szkoły pracować nie pójdzie. Zostaje z nami.
Tak, ja wiem. 1% bezrobocia robi swoje. Ludzie są dla siebie milsi, pracodawca dba o pracownika, stratata ta trutu tu. Ale Funny też z Francji poznałem i ona mnie oświeciła, że owszem, że tak, że we Francji możesz być imigrantem, ale jak nie jesteś lekarzem, pielęgniarką lub architektem, to o pracy w zawodzie to zapomnieć możesz raz na zawsze. Francuz ma 200EUR/na tydzień zasiłu nawet do końca życia, a półki w supermarkecie nie mogą być puste, że ty nawet Frnacuzem możesz być, ale pod warunkiem, że bogatym, że nie gejem i że białą skóre masz. Wtedy tak, wtedy jak tu- wszystkie drzwi otwarte, możesz śnić swój American Life. Możesz być sobą. Dobranoc. Miłych snów. (Goggi w klubie u mnie jest menadżerem, jest czarny, 7 lat na Islandii- z Brazylii.)
Nie, to jest całkiem co innego, coś podprogowego, coś w tych genach, że jest jak jest. Że nie zawsze różowo, że nie zawsze z górki, ale nauka języka i szacunek dla kultury działają tu cuda. Możesz być islandczykiem, pozwolą Ci. Tak, Polakiem tez jestem- wysławiam się po polsku, mam polskie MTV, reklamy z Jane Fonda mówiącą po Polsku, polski umysł katolicki, polskiego kennitla, adres zameldowania Polski, ale jak tylko zechę to mogę być i Islandczykiem. Po prostu. Mogę. Pozwalają mi. Wyciągnij rękę. Mafia Hvammur działa. Mafia Hvammur chce bym mieszkał w Hafnajfordur, żebym z Eyglo mógł do World Class rano chodzić brzuch zrzucać i do Mai Paji na imprezy z jej koleżankami chodzić i nie martwić się jak do domu trafię. Islandia chcę. The choice is yours.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz