Zastanawiam się czy nie wrócić do pisania postów zaraz po tym jak się coś wydarzy, bo potem to mi się kompletnie nie chce. Ale z drugiej strony to myślałem wogóle o zmianie profila tego bloga, ale z kolei trzeciej strony za dużo myślę chyba ostatnio...
W piatek w klubie było bardzo miło. A w sumie to tam zawsze jest miło. Taka typowa islandzka bezstresowa praca, że człowiek wręcz nie czuje, że jest w pracy. Helgi mi znowu naobiecywał, że mnie zabierzę na wycieczkę na północ Islandii, bo ja go zabieram do Polski. No i biedny teraz ten Helgi, bo mu nie pozwolę już zapomnieć o tym co mi obiecał:)
Poza tym nowa dziewczyna do pracy przyszła z Francji. Bardzo ją polubiłem. Fascynująca osobowość. Przedstawię w skrócie jej hsitorię. 3 lata temu przyjechała na wycieczkę do Islandii i tak się jej wszystko tu spodobało, że postanowiła tutaj zamieszkać. tylko generalnie wtedy trochę dużo piła i ćpała i dopiero teraz, w styczniu, przeprowadziła się tu ze swoją rodziną- tzn. z mężem i z dwójką dzieci. No ale parę rzeczy jest tu fanatastycznych. Np. to, że pokochała Islandię tak jak ja i chciała ją zobaczyć. Rozumiem ją bez słów. Ona tylko tu wcześniej była, a ja nigdy. Poza tym to cudowne, że tak od razu, z całą rodziną- po prostu w samolot i są. I widzę, że się jej podoba, no i to takie piękne jest i pokazuje, że się jednak da spełniać swoje marzenia.
W sobotę byłem na imprezie przebieranej. Było mega śmiesznie bo nie było alkoholu, gdyż osoba, która to wszystko organizowała, bała się, że zdemolują jej szkołę taneczną. No i wszyscy mieli tam bzika na punkcie tanga, więc generalnie nie ważne co leciało, zawsze tańczyli w rytm tanga. Krzyś z Kamą rozkręcali imprezę, a ja jadłem i się smuciłem, że piwa ani nic nie ma. A potem poslziśmy do centrum i tak się jakoś złożyło, że wyladowaliśmy w moim klubie i zrobiłem chyba wszystko to, co robią inne pracujące tam osoby przychodzące na imprezy. I mam chyba jakieś zboczenie zawodowe bo pomagałem kolezance z kieliszkami, smieći z podłogi podnosiłem i szklanki stawiałem dalej od krawedzi stołu, żeby nie spadły. Jakbym w pracy był. A zawsze się dziwiłem czemu oni tam na imprezy przychodzą. Czy nie mają tego miejsca dość na codzień? Ale wczoraj Helgi mnie oświecił, że się po piwo za darmo przychodzi. Doświadczyć tego też było mi dane, tylko miałem problem ze znalezieniem jakiegoś barmana którego dobrze znam. Ale w końcu na górze się udało.
w piatek jeszcze mnie menadzerka pilnie woła, ja jej mówię, że teraz to nie bardzo bo przecież kazała mi to zrobić, a ona do mnie, że nie ważne i jazda na dwór. I się okazało że taka piękna zorza polarna nad klubem była. Wielka, pojawiała się i znikała, zmieniała kolory z czerwonego na zielony, potem niebieski i żółty. Trzeba w lato przyjechać białe noce zobaczyć i w zimie, żeby zorze obejrzeć. Poza tym Frnacuzce mówiłem, że jak ktos pali to sie po ochroniarza idzie, ale okazało się, że jakieś bujdy jej opowiadam. Islandczycy sobie wymyślili w lipcu prawo, że w klubach palić nie wolno. Ale smieszne jest to, że się z jakieś dwa czy trzy tygodnie temu okazało, że nic za to nie grozi, tzn. nie ma za to żadnych sankcji- więznienia, mandatu, nic. no więc u mnie w klubie na górze palić można i w innych klubach też jeżeli tak sobie ustalą. No smieszne to wszystko. Pół roku im zajeło żeby dokładnie ustawę ktoś przeczytał i się okazało że ustawa jest martwa. Nie wiem, a może tak po islandzku, sam zakaz wystarczy myśleli.
I -15C ostatnie 3 dni było. nawet tego nie odczuwałem dopóki mi ktoś nie powiedział. Myślałem że tak z -1C jest. Może to dlatego że wiatru ani troszkę. Bo wtedy to nie wiem. Wiatr mały by wystarczył i by z -30C było, albo żeby tylko trochę wilgotniej było i sobie tego generalnie nie wyobrażam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz