wtorek, 23 października 2007
Cały dzień wpierdzielam słodycze. Najpiieberw w pracy szarlotka z lodami waniliowymi. Niebo w gębie ale potem lustro i Jona z islandzkiego, która nota bene przyniosła nam też ciasto i orenżadę, ma rację mówiąc 10 sekund w ustach, 10 lat w biodrach. A potem z Ausrą i Solusem z mojej grupy, przyjaciółmi z Litwy, pojechaliśmy do centrum na ciasto marchewkowe i czekoladę. I nie ważne czy ja do Ausry po angielsku czy po Polsku, Solus i tak mnie musiał czasami tłumaczyć. Słowacy i Litwini to mają fajnie bo rozumieją nasz język. Poza tym Jonie się pożaliliśmy, że Islandczycy nas nie lubią bo im domy źle budujemy ;-)No i postanowione. Solus i Ausra idą z nami na impreże Halloween. Tylko za co ja się przebiorę? Kazałem Ausry ciężko myśleć, ale może Ania mi też pomoże? Bo ja na serio nie wiem! A, i jeszcze tylko wolne muszę sobie załatwić w klubie jakoś ale może będzie bez komplikacji. Zobaczy się jutro. Tylko ja już na żadnej imprezie nie zostaje. Raz w miesiącu chlać z moim klubem is enough for me. i mam nadzieję, że nie plotłem za głupio do mojej menadżerki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz