Jutro juz mija miesiąc jak tu jestem. Bardzo bylem ciekawy tych pierwszych postow. Myslalem ze beda gorsze niz sa. Oto co cozbaczylem jak samolot wylecial spoza chmur. To byla masakra. Nic tylko chmury przy obnizaniu lotu. Bo przedtem tylko slonce. Im blizej islandii tym go wiecej. I nagle zapadamy sie w te chmury i czekam co mi sie ukaze. No i ukazalo sie:
W sumie to nie wiem czego sie spodziewalem ale chyba podswiadomie czegos takiego. No na pewno nie wielkich budynkow. Ale to dla mnie mialo cos z Matrixa. No tak mi sie kojarzylo. Jak Morfeusz pokazywal Neo prawdziwy swiat. Glupie? Nie twierdze ze nie. Na kompie jest jakis wirus i nie mam teraz polskich liter. Wogole cisnienie bylo straszne i myslalem ze mi rozsadzi glowe. I pozno bylo w nocy. Kolo 24. I niby biale noce ale niebo tak za chmurami ze mi sie przez szybe samolotu wydawalo ze strasznie deszcz pada. i potem ta podroz do Reykjawiku. Teraz bardzo czesto jezdze do Keflawiku z Reykjawiku i widze te pola ze skala magmowa i ten mech. No ale wtedy to bylo takie nowe. I czekalem kiedy w koncu zoabcze te pierwsze budynki Reykjawiku. No i po jakis 40 minutach zobaczylem. I wtedy juz wiedzialem ze co jak co ale ja na pewno stad nie wracam. Pierwsze wrazenie mialem takie jak kazdy po przy locie. Bardzo ladnie i czysto. Juz to wiedzialemn chodz to niby srodek nocy byl. No a ptem te hostele i szukanie mieszkania, pracy. To cale napiecie. Tak naprawde to bardzo fajnie bylo. Bo teraz to juz tak normalnie jak proza zycia :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz