Íslensk-ensk
megrun
NAFNORÐ (KVENKYN)
weight loss; diet (ég er í megrun: I'm on a diet); maceration; dieting;
Orðasambönd:
fara í megrun: lose some weight, go on a diet
Brytyjski Channel 4 wymyślił, że islandzka dieta jest jedną z najlepszych na świecie. No i się zaczęło. Najgrubszy naród świata jednym z najlepiej odżywiających się na świecie. Pusty śmiech.
Przeciętna islandzka dieta to fast food, słodkie napoje gazowane i mnóstwo ciastek i słodyczy. W niedziele obiad w Ikei- najpopularniejszej restauracji na Islandii. W ogóle generalnie jedzenie w Islandii to nie problem. Tu nadal jak w komunie i większości zakładów pracy są jakieś stołówki czy coś w podobie. Więc o zbędne kalorie nie trudno. I to jest to w czym Islandczycy bardzo przypominają Amerykanów. Ten podział społeczeństwa na grube foki i wysportowane resztę ze zgrabnym ciałem. Tam zazwyczaj wynika to z biedy ludzi, ale tu to mi się nie wydaje. Co jak co, to pod tym względem tu Europa i jeszcze zdrowe jedzenie nie jest luksusem na który nie wielu stać.
I tu dochodzimy chyba do sedna sprawy. Co prawda jest tego filmu dokumentalnego nie oglądałem, ale oni na pewno musieli mówić o tej drugiej połowie ludzi i o oryginalnej diecie islandzkiej, która jest mega zdrowa. Oczywiście ludziom zawsze trawa wydaje się zieleńsza gdzieś indziej i najbardziej tęskni im się i wybierają to, co jest jak najdalej. Może dlatego tak wielu Islandczyków odwraca się od "retro" jedzenia. Ale przeanalizujmy to pokrótce:
- woda: Najczystsza na świecie. W 2007 roku naukowcy z USA pobrali próbkę wody do zbadania z jakiegoś mieszkania w centrum Reykjaviku i nie znaleźli w niej nic. Myśleli, że im się maszyny popsuły i dlatego wzięli tą wodę ze sobą do kraju i tam znowu nic!
- mięso: Naukowcy z Danii ostatnio badali islandzką wieprzowinę i stwierdzili, że jest ona tak dobrej jakości jakby to było mięso krowie. Dlatego jak będziecie na Islandii jedzcie świnie :-) To samo tyczy się owiec. One cały rok ekologicznie sobie hasają po islandzkich wzgórzach, więc jak to mięso nie ma być ekologiczne. Jagnięcina islandzka jest chuda i pyszna, więc jeśli trafi wam się tłusta i nie pyszna to natychmiast w restauracji reklamować bo to nie islandzka. Generalnie każde mięso, które jest w 100% mięsem (ale to zawsze jest napisane na opakowaniu) jest wyśmienitej jakości tu. Podobno tylko kury mają ciężki żywot na Islandii i są bardzo niehumanitarnie traktowane, a ostatnio była też gdzieś afera ze świniami zabijanymi nie tak jak potrzeba i już nawet był pomysł, żeby tego mięsa nie jest. Ale nadal chcę wierzyć, że to jednak wyjątki od reguły.
- nabiał: NAJLEPSZY na świecie. To jest generalnie raj dla kulturystów. Ten islandzki nabiał wręcz ocieka białkiem, a nie jak te polskie produkty ulepszane każdym możliwym gównem. Tu nadal w sklepie można kupić masło, w którego składzie jest tylko śmietana (sama!) i nic więcej. I nie jest to masło z ekologicznego sklepu.
- suszone ryby: 81% białka. W innych krajach drogi rarytas, tu nadal tanio.
- ryby: Oczywiście coś co było kiedyś podstawą diety razem z baraniną traci swoje wpływy na rzecz innych mięs. Sveitó chce być światowe, rozumiecie? O właściwościach zdrowotnych ryb nie muszę chyba mówić.
Generalnie ta islandzka dieta to taka wysoko białkowa, sporo tłuszczu (który okazało się, że pomaga schudnąć i cały pomysł "light" to głupi wymysł lat 90-tych), a z warzyw to powinny być głównie kapusty różnego rodzaju (antyrakowe) i inne bulwy, których w Polsce się już nie je, albo nigdy nie jadło, a są multiwitaminami.
I tak oto islandzka dieta stałą się najnowszym światowym trendem Nota bene na Islandii panuje szał na dietę niskowęglowodanową. Wszędzie książki o tym, chleby wysokobiałkowe, różnego rodzaju jogurty proteinowe (26gr białka w 250ml. opakowaniu!). Gazetki z supermarketów całe o tym.
Nas tu większość generalnie śmieszą znajomi z Norwegii i Irlandii jeżdżący do Polski po żarcie. Przecież jedzenie w Polsce to tylko cukier, sok glukozowo- fruktozowy i mnóstwo E. Całą tablica Mendelejewa w jednym keczupie lub szynce. M a s a k r a. Oczywiście tu też można kupić takie żarcie, ale mimo wszystko generalnie polskie jedzenie pobić trudno. Wiem co mówię, bo to widać jak się jedzie do polskiego sklepu tutaj. Patrze na te wszystkie soki, pasztety, mięso i całą resztę i nie dowierzam. A jeszcze bardziej nie dowierzam, że ludzie to kupują. Zaraz jadę do Polski i już myślę co ja tam będę jadł. A zawsze tak się wszyscy zastanawiają jak ja tam muszę głodować na tej Islandii, no bo polskie jedzenie przecież najlepsze na świecie :-)
1 komentarz:
To prawda w Polsce jakosc jedzenia jest teraz tragiczna.Wlasnie wrocilam z Norwegii I jestem w szoku jaki tam jest raj dla krow, owiec ktore calymi dniami pasa sie gdzie chca�� S.
Prześlij komentarz