Podobno tylko trochę mniej niż 20% obcokrajowców miało szczęście i nie spotkało się z żadnymi uprzedzeniami ze strony Islandczyków. Tymczasem wchodzę dziś do supermarketu, staję przy kasie, pan mówi dzień dobry, ja mówię dzień dobry i nagle z całą resztą przechodzi już na angielski. Gdy pyta się czy chcę rachunek odpowiadam już tylko wyraźnie i głośno nie dziękuję po islandzku. Trochę go to peszy bo robię wtedy ten mój wzrok, że go mało co nie zabiję. Dziś wyjątkowo miał szczęście bo normalnie to taką sprawę skończyłbym małą aferą u kierownika i uruchomiłbym maszynkę zwaną o jaki my to jesteśmy tolerancyjni, oj żebyśmy się zaraz nie zesrali. Mam inne problemy, żeby brać to do siebie. To tylko przykład na to, że byleby tylko akcent nie taki jak trzeba i natychmiast włącza im się światełko z tym panem po islandzku lepiej nie. Nie wiem tylko skąd u niego to przeświadczenie, że ja mówię po angielsku.
Poprzednio przy takiej sytuacji udało mi się zrobić małą aferę. Ja do niego czy ja tu podszedłem i powiedziałem good morning czy dzień dobry po islandzku. Skąd to założenie że w ogóle mówię po angielsku i że jak chce to możemy pogadać po polsku albo po szwedzku (po tym szwedzku nie mówię i tylko się modliłem żeby on też nie ;-) ). Tak go to wszystko pogasiło, a mnie już tak podkurwiło, że już nie wiedział co ma powiedzieć. W międzyczasie pan za mną zaczął wręcz bić brawo, a ja już chciałem stamtąd jak najprędzej spadać.
Piszę skargi na wszystko. Że autobus nie jeździ o tej co powinien (kierowca dostał zjebkę, ja bilet do kina), że pani nie chce ze mną mówić po angielsku (drugi raz się dwa razy zastanowi). Generalnie zazwyczaj mówię że po angielsku nie mówię i męcz się panie trudno i darmo. Może mam za wysokie ego, ale łudzę się, że przecieram ślady dla następnych. A przede wszystkim chce mi się.
piątek, 4 lipca 2014
czwartek, 3 lipca 2014
MEGRUN
Íslensk-ensk
megrun
NAFNORÐ (KVENKYN)
weight loss; diet (ég er í megrun: I'm on a diet); maceration; dieting;
Orðasambönd:
fara í megrun: lose some weight, go on a diet
Brytyjski Channel 4 wymyślił, że islandzka dieta jest jedną z najlepszych na świecie. No i się zaczęło. Najgrubszy naród świata jednym z najlepiej odżywiających się na świecie. Pusty śmiech.
Przeciętna islandzka dieta to fast food, słodkie napoje gazowane i mnóstwo ciastek i słodyczy. W niedziele obiad w Ikei- najpopularniejszej restauracji na Islandii. W ogóle generalnie jedzenie w Islandii to nie problem. Tu nadal jak w komunie i większości zakładów pracy są jakieś stołówki czy coś w podobie. Więc o zbędne kalorie nie trudno. I to jest to w czym Islandczycy bardzo przypominają Amerykanów. Ten podział społeczeństwa na grube foki i wysportowane resztę ze zgrabnym ciałem. Tam zazwyczaj wynika to z biedy ludzi, ale tu to mi się nie wydaje. Co jak co, to pod tym względem tu Europa i jeszcze zdrowe jedzenie nie jest luksusem na który nie wielu stać.
I tu dochodzimy chyba do sedna sprawy. Co prawda jest tego filmu dokumentalnego nie oglądałem, ale oni na pewno musieli mówić o tej drugiej połowie ludzi i o oryginalnej diecie islandzkiej, która jest mega zdrowa. Oczywiście ludziom zawsze trawa wydaje się zieleńsza gdzieś indziej i najbardziej tęskni im się i wybierają to, co jest jak najdalej. Może dlatego tak wielu Islandczyków odwraca się od "retro" jedzenia. Ale przeanalizujmy to pokrótce:
- woda: Najczystsza na świecie. W 2007 roku naukowcy z USA pobrali próbkę wody do zbadania z jakiegoś mieszkania w centrum Reykjaviku i nie znaleźli w niej nic. Myśleli, że im się maszyny popsuły i dlatego wzięli tą wodę ze sobą do kraju i tam znowu nic!
- mięso: Naukowcy z Danii ostatnio badali islandzką wieprzowinę i stwierdzili, że jest ona tak dobrej jakości jakby to było mięso krowie. Dlatego jak będziecie na Islandii jedzcie świnie :-) To samo tyczy się owiec. One cały rok ekologicznie sobie hasają po islandzkich wzgórzach, więc jak to mięso nie ma być ekologiczne. Jagnięcina islandzka jest chuda i pyszna, więc jeśli trafi wam się tłusta i nie pyszna to natychmiast w restauracji reklamować bo to nie islandzka. Generalnie każde mięso, które jest w 100% mięsem (ale to zawsze jest napisane na opakowaniu) jest wyśmienitej jakości tu. Podobno tylko kury mają ciężki żywot na Islandii i są bardzo niehumanitarnie traktowane, a ostatnio była też gdzieś afera ze świniami zabijanymi nie tak jak potrzeba i już nawet był pomysł, żeby tego mięsa nie jest. Ale nadal chcę wierzyć, że to jednak wyjątki od reguły.
- nabiał: NAJLEPSZY na świecie. To jest generalnie raj dla kulturystów. Ten islandzki nabiał wręcz ocieka białkiem, a nie jak te polskie produkty ulepszane każdym możliwym gównem. Tu nadal w sklepie można kupić masło, w którego składzie jest tylko śmietana (sama!) i nic więcej. I nie jest to masło z ekologicznego sklepu.
- suszone ryby: 81% białka. W innych krajach drogi rarytas, tu nadal tanio.
- ryby: Oczywiście coś co było kiedyś podstawą diety razem z baraniną traci swoje wpływy na rzecz innych mięs. Sveitó chce być światowe, rozumiecie? O właściwościach zdrowotnych ryb nie muszę chyba mówić.
Generalnie ta islandzka dieta to taka wysoko białkowa, sporo tłuszczu (który okazało się, że pomaga schudnąć i cały pomysł "light" to głupi wymysł lat 90-tych), a z warzyw to powinny być głównie kapusty różnego rodzaju (antyrakowe) i inne bulwy, których w Polsce się już nie je, albo nigdy nie jadło, a są multiwitaminami.
I tak oto islandzka dieta stałą się najnowszym światowym trendem Nota bene na Islandii panuje szał na dietę niskowęglowodanową. Wszędzie książki o tym, chleby wysokobiałkowe, różnego rodzaju jogurty proteinowe (26gr białka w 250ml. opakowaniu!). Gazetki z supermarketów całe o tym.
Nas tu większość generalnie śmieszą znajomi z Norwegii i Irlandii jeżdżący do Polski po żarcie. Przecież jedzenie w Polsce to tylko cukier, sok glukozowo- fruktozowy i mnóstwo E. Całą tablica Mendelejewa w jednym keczupie lub szynce. M a s a k r a. Oczywiście tu też można kupić takie żarcie, ale mimo wszystko generalnie polskie jedzenie pobić trudno. Wiem co mówię, bo to widać jak się jedzie do polskiego sklepu tutaj. Patrze na te wszystkie soki, pasztety, mięso i całą resztę i nie dowierzam. A jeszcze bardziej nie dowierzam, że ludzie to kupują. Zaraz jadę do Polski i już myślę co ja tam będę jadł. A zawsze tak się wszyscy zastanawiają jak ja tam muszę głodować na tej Islandii, no bo polskie jedzenie przecież najlepsze na świecie :-)
środa, 2 lipca 2014
BANDARÍKI
Íslensk-ensk
Bandaríki
NAFNORÐ (HVORUGKYN FLEIRTALA)
United States of America; USA; United States; US; America; (óformlegt) States
Wszyscy jesteśmy zelektryzowani od wczoraj. Potężny sklep amerykański chce otworzyć w Islandii sklep a największa rewolucja miałaby polegać na tym, że byłoby w nim sprzedawane świeże mięso sprowadzane z Ameryki, leki, a także... alkohol. Tak, alkohol. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że minister przemysłu i innowacji Ragnheiður Elín Árnardóttir nie jest wcale na nie i niczego nie wyklucza! Muszę powiedzieć, że to byłaby mała rewolucja w handlu na Islandii i stałoby się to, czego tak na prawdę boją się miejscowi wielkie szychy strasząc społeczeństwo przed Unią Europejską- w końcu musieliby ruszyć tyłki w troki bo zaczęłaby się konkurencja.
Poza tym na nowo rozgorzał sztuczny temat u obcokrajowców na ile ta Islandia jest Amerykańska. No może trochę jest, tyle lat z bazą amerykańską w pobliżu robi swoje. Poza tym do Ameryki stąd tak blisko. Dżipy są powszechne, ale większość zakupiona jeszcze przed kryzysem, więc już musi być. Poza tym tu naprawdę są warunki do używania takich samochodów. Fast foody są powszechne (najgrubszy naród świata) i Coca-cola też (największe spożycie na głowę), ale czy w innych krajach jest aż tak inaczej. W telewizji sama Ameryka- zarówno programy, seriale i reality show. Ale z drugiej strony tylko w tej komercyjnej. Państwowy nadawca nadaje europejskie seriale i filmy, wcale nie panuje tam kult Ameryki, tak samo państwowe radio. Islandia kulturalnie jest związana z Europą i takie to trochę męczące i trącące niewiedzą te wszystkie sądy.
wtorek, 1 lipca 2014
Stormur
Íslensk-ensk
stormur
NAFNORÐ (KARLKYN)
1. veðurfr. storm; gale; tempest;
2. veðurfr., 9 vindstig samkvæmt Beaufort-vindstigakvarðanum strong gale
stormur
NAFNORÐ (KARLKYN)
1. veðurfr. storm; gale; tempest;
2. veðurfr., 9 vindstig samkvæmt Beaufort-vindstigakvarðanum strong gale
Z dużej chmury mały deszcz. Jak nas to dzisiaj miało zawiać że myślał by kto. Na szczęście powiało tylko trochę i zanosi się, że koniec. Nie wiem jak poza Reykjavikiem. Mimo wszystko nadal jest listopadowo, a w prognozie pogody nalegają jednak by powoli pożegnać się z myślą na udane lato. Będzie jak jest przez większą część lata. Wszyscy w pracy popadamy już w przygnębienie. Przydałby się tak tydzień wolnego. Normalnie nic się nie chce.
Subskrybuj:
Posty (Atom)