Popełniło mi się i zdarzyło słuchać w piątek ostatniej dziesiątki Listy Przebojów Trójki. To już nawet nie było olśnienie, teraz już wiem dlaczego żadnej światowego formatu gwiazdy polskiej nie będzie. Bo tam tylko POLSKI rock (nie mylić ze światowym), a w tekstach tylko krew i rdza. Łooo matko...
A na pierwszym miejscu Rojek:
A tam woli pierwszoplanowej... islandzki aktor! (sic!)
Ale poważnie ktoś kto ma jakieś pojęcie o Islandii nie oglądał jeszcze Nói Albinói?
Nie wiem czy nowa płyta Gus Gus mi się podoba. Bo one mi się zawsze po dwóch latach podobają:
Wiem za to, że przepadają za tym basenem w swoich teledyskach. To jest kryty basen w centrum Reykjaviku:
Wiem też, że pan Daniel na Secret Solstice bawił się przednio a Dj-e to mu nawet jego piosenki zremiksowane nadawali. I wiem też, że zmądrzeli i w końcu zaraz po premierze ich nowa płyta jest już na Soutifaj dostępna. No poważnie, załóżmy, że nawet mają tylko dolara za jej odtworzenie, to chyba i tak lepiej niż jakbym słuchał z jutuba albo, nie daj Boże, ściągnął z jakiejś pirackiej strony. Przecież ja nawet pozbawiony jestem w tej chwili odtwarzacza CD, a nie używanie rzeczy Apla traktuję bardzo serio.
Kto jest szczęściarzem z Polski, to może Gus Gus sobie we wrześniu zobaczyć na ich mini trasie po naszym pięknym kraju. Naprawdę warto. Mi też będzie dane. Gus Gus będą suportem przed koncertem Dżastina (starszego) tu, w naszym grajdołku, 24 sierpnia. Już teraz nie wiem co lepsze- Gus Gus czy Dżastin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz