środa, 2 stycznia 2013
znowu
" No i znowu do tego pojebanego języka"- powiedziała na lotnisku młoda pani w białych kozakach do kolan i brokatowej bluzce. W czasie lotu do Keflaviku można przeczytać całą 350- cio stronicową, nową powieść Masłowskiej "Kochanie, zabiłam nasze koty", tylko po ty, by stwierdzić, że jak zwykle chyba o coś jej chodzi, ale ja mogę się tylko domyślać. Można zacząć 50 stron "Poniedziałkowych dzieci" Pati Smith i przejrzeć najnowsze wydanie gazety codziennej i przesłuchać płytę Jezus Maria Peszek. Każdy kto przyjeżdża do Islandii powinien przyjechać z kupioną książką, którą podaruję dla Biblioteki Szkoły Polskiej. Taka tradycja. Pogoda na Islandii nie różni się niczym od tej w Polsce. Tylko ciemniej trochę więcej rano i znowu ma się ochotę człowiek pociąć wstając rano.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz