W dzisiejszej gazecie pojawił się artykuł na temat budowanej ścieżki rowerowej w zachodnim Reykjaviku. Na pierwszej stronie. Niby nic ciekawego, a jednak. Okazuje się, że trzeba by przesunąć pewien bardzo duży głaz, który stoi na ścieżce. Problem polega na tym, że za bardzo nie wiadomo jak się za to zabrać, bo w tym głazie mieszkają Elfy. Jest to wierzenie z prada pradziada. Były już dwie próby i za każdym razem koparka, która próbuje psuje się. Wszyscy wiemy kogo to sprawka.
Historia nie jest nowa. Kilkanaście lat temu takie same cyrki były w mieście obok, Kopavogur, gdzie starano się wybudować drogę. Za każdym razem koparka się psuła, gdy przychodziło do usunięcia głazu, a kierowca miał jakieś dziwne przeczucia w sobie, aż w końcu oświadczył, że tego robić nie będzie, bo go coś podtrzymuje. Przy innej drodze przyszła pani porozmawiać z elfami i uzgodniła, że potrzebują czasu na przeprowadzkę. Nie pamiętam ile to trwało, ale przez ten czas budowa stała! Z Elfami lepiej nie zadzierać, bo to nie trole, które są zazwyczaj głupie i ociężałe i łatwo je wykiwać. Nie, elfy są wyrafinowane i sprowadzają na człowieka, który z nimi zadziera bardzo łatwo zgubę.
Opowieści o tym wszystkim jest w Islandii co nie miara, książek całe multum nie do zliczenia. Są również prace naukowe bardzo poważne, które czytałem (po islandzku). Praktycznie każdy w rodzinie potrafi tu opowiedzieć jakąś historie w tej podobie o elfie lub o czymś inny. I Islandczycy żyją potem z tym zmiażdżeni psychicznie przez całe życie. W tym sensie ta ich całą wiara ma sens. Tu nie chodzi o zadanie pytania czy wierzysz czy nie, to jest coś więcej, głęboko w psychice, że gdy zdarza się, że przy kamieniu psuje się koparka ciało człowieka od razu inaczej wibruje i różne myśli wpadają mu do głowy. Zdjęcie głazu z gazety na Twitterze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz