czwartek, 25 października 2012
Icelandic Toys
Nie dawno przeczytałem książkę pana Mirosława pod tytułem "Islandzkie zabawki". Kto chcę, niech przeczyta. Ja czytałem z wypiekami na twarzy, ale nie dlatego, że książka jest dobra czy coś, raczej dlatego, że ten pan bez żadnego mrugnięcia okiem opisuje po przezwiskach wiele ludzi, którzy byli naszymi wspólnymi znajomymi. Islandia jest taka mała i niektórym chyba do końca życia będzie żal, że tak zostali przedstawieni w książce. Zwróćcie uwagę na te złośliwe uwagi, a potem pomyślcie, że to o was. nie miło. Dzięki jakiejś sile wyższej tego pana nie było mi dane poznać, a to nawet dziwne, bo mieliśmy wspólnych znajomych i byliśmy przynajmniej dwa lata w tym samym mieście. Już nawet nie chcę sobie wyobrazić w jakim kontekście znalazłbym się w jego książce. Uff, kamień z serca. Ktoś mnie jednak chroni. Wydaje mi się, że pan chyba nie byłby tu mile widziany. Nie że ktoś by go zlał czy coś, raczej wszyscy baliby się z nim rozmawiać, bo kto wie w jaki sposób znowu by to wykorzystał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz