Nie będe miał internetu, przynajmniej przez dwa tygodnie. Wpadli i zabrali:-). Koniec. Od września chcę pisać regularnie, prawie codzinnie. Krótko ale regularnie. Poza tym mam nawał zajęć. Jedną pracę rozdrabniam na dwie, może będe robił też coś innego praktycznie charytatywnie. Cięzkie dwa tygodnie i do tego brak neta. Wyprowadzam się. Do Hafnarfjordur, na sam koniec świata. Zawsze chciałem, podobało mi się to miasto od samego poczatku. I w końcu. Dzieje się. Dla mnie jest tam jakaś dusza, której nie ma Reykjavik. Czas zacząć myśleć też o wygodzie i estetyce, a nie tylko o funkcjonalności.
Zdanie o Islandii zmieniam co najmniej 15 razy na dzień, więc jak ktoś czyta jakieś strasze posty, to wcale nie oznacza, że nadal tak uważam:-) Przepraszam. Kiedyś może mi się unormuje. Poza tym... każdy ma swój widzenia tak naprawdę. Nie słuchajcie mnie;-) Ale czytajcie:-)
sobota, 16 sierpnia 2008
piątek, 15 sierpnia 2008
Work!
Gdzieś kiedyś przeczytałem, że w islandii się nie pracuje. W Islandii się "zapierdala". To prawda:) Dobrobyt bierze się z ciężkiej pracy, po którego osiągnięciu człowiek zwalnia i zaczyna pilnowa tego dobrobytu, żeby czasem ktoś inny nie dostał go za darmo. Wiecie co, to wszystko nie jest takie proste. Ja kiedyś napiszę traktat o Islandii i wszystko wyjaśnie. Ani czarno, ani biało. Jest szaro. Wkurzam się czasami, ale gdzie mi będzie lepiej.
wtorek, 5 sierpnia 2008
Jak
Jak się nie dowiesz, jak się nie dopytasz, jak swoich praw i przywilejów nie znasz- to się potem męcz. Witamy w islandzkiej rzeczywistości. Nic tylko i ich zjebac, że nie wszystko co dla nich, dla mnie jest tak samo oczywiste. Tu Ci nikt nie powie po prostu coś ot tak, że wiesz, jest tak i tak i jak zrobisz to, to będzie to i to. Tylko potem, nagle, wielki soprajs i rób co chcesz:)
niedziela, 3 sierpnia 2008
Jak się komuś nudzi w pracy
henry 15:58:42
co tam?
Lola 16:11:36
a lece wlasnie
Lola 16:11:38
zaraz
Lola 16:11:42
wiec nie pogadamy za bardzo
henry 16:12:38
no ok
henry 16:12:42
nastepnym razem
Lola 16:12:52
hehe pnajlepiej jak w pracy jestem :)
henry 16:18:03
:)
henry 16:18:08
ale wtedy ja tez jestem
co tam?
Lola 16:11:36
a lece wlasnie
Lola 16:11:38
zaraz
Lola 16:11:42
wiec nie pogadamy za bardzo
henry 16:12:38
no ok
henry 16:12:42
nastepnym razem
Lola 16:12:52
hehe pnajlepiej jak w pracy jestem :)
henry 16:18:03
:)
henry 16:18:08
ale wtedy ja tez jestem
Długi Weekend
Chciałbym znowu być dzieckiem. Takie wnioski nasuneły mi się po pracy. Wszystko wtedy jest takie naprawdę proste. Każdy problem wydaje się łatwy do rozwiązania. Nie ma tego całego kombinatorstwa. Cieszą cię proste rzeczy. Chciałbym żeby moi mali podopieczni jak najdłużej byli właśnie tacy. Niewinni, prości, bez kombinatorstwa. Żeby jak najdłużej potrafili tak prosto wyrażać swoje myśli, żeby i za 10 lat wszystko cieszyło ich tak jak teraz. To jest naprawdę fascynujące jak proste rzeczy mogą cieszyć. Chciałbym na nowo znaleźć w sobie tę prostotę działania. Że tak naprawdę ma się te samochody, zabawki, ubrania- bo rodzice mają, ale to nie jest ważne, wogóle cię to nie obchodzi. Liczą się uczucia. Jakbyśmy wszyscy byli takimi Piotrusiami Panami na świecie byłoby o wiele lepiej. Trudno to dostrzec na codzień, chyba że pracuje się z takimi małymi brzdącami, które potrafią Ci powiedzieć dokładnie wszystko z rozbrajającą szczerością, w której nie widzą nic złego. Wiem, że to trochę głupie, ale gdybym siedział gdzieś za biurkiem albo pracował w fabryce, a nie lepił w plastelinie, chodził oglądać pracujące koparki, włóczył się po łące, zachwycał widokiem Hafjanrfjordur z najwyższego wzniesienia w mieście, grał w piłkę na boisku, lał wodą, to nie potrafiłbym dostrzec tej prostoty życia. Że jakie to wszystko nie wazne i jak może być prosto. Te dzieci to właśnie moja inspiracja, że może być prosto, żeby się niepotrzebnie nie zaplątywać i spalać energię na jakieś i tak w dłuższej perspektywie nic nie znaczące rzeczy. To jak takie olśnienie w ciepły dzień na dworze, wokoło pusto, na górce, jak na końcu świata, takie namaszczenie promieniami słońcami i szczerymi uśmiechami. To taki błysk zaskoczenia, gdy na chwilę zapominasz o problemach, bo widzisz to i że to takie proste w swym skomplikowaniu.
Dni są ciepłe, poczatek tygodnia wręcz tropkalny i słoneczny. Jak w Polsce przed burzą, nie ma czym oddychać i nawet jak stoisz jesteś mokry. Tylko, że tu żadnej burzy nie będzie. Islandczycy mówią, że jak jest taka nietypowa pogoda bez wiatru parę dni to zazwyczaj potem może być trzęsienie ziemii. Trzęsienia jeszcze nie było, ale w każdym zabobonie tkli się jakieś ziarnko prawdy, z kosmosu się nie wziął. No więc czekam na trzęsienie. Tak trudno jest mi czasami coś im wytłumaczyć o moim kraju. nawet o tych burzach ciężko. Ja się mogę założyć, że niektórzy z nich nigdy na swoje oczy własne burzy nie widzieli.
Kucharzowi doradzałem w sprawie makijażu na Gay Pride za tydzień. Rysowaliśmy na kartce w czasie obiadu, kreację mi na paradę pokazywał. Bedzie w takiej sukience jak mają tancerki w Brazylii w czasie karnawału. Może dlatego, że on sam z Brazylii?
Przedszkole sprzatałem trochę. Phora chodziła i się na dziwić nie mogła. Jak Gardar gdy mu most pierwszy raz pomalowałem w pól godziny, a jakiś islandczyk robił to w jeden dzień. Potem cały kantorek do porządku po malowaniu doprowadzić musiałem. Zrobiłem małe przemeblowanie. Rzeczy, które mnie, delikatnie mówiąc, zawsze wkurwiały, poustawiałem inaczej. Dużo ryzykowałem, bo oni nie mają nic ze słowiańskiej duszy i na jakieś innowacje takie same od siebie patrzą z wielkim przerażeniem, że mi się praca nie podoba, albo coś nie tak. No ale muszę ich trochę szkolić, najlepsze strony mojej nacji pokazywać.
Druga koleżanka się przez FACEBOOK na randkę umówiła rozpaczliwie poszukując miłości. Jejku, jakie to jest zabawne. Wszystko o necie o nim w 10 minut znalazła, całe CV mi jego pokazała, wszyscy ocenili, swoje zdanie wyrazili. CV faceta to dowód na to, że Islandczycy wcale nie są tacy leniwi jak się powszechnie uważa. Pewnie przyjdzie we wtorek uradowana od ucha do ucha, bo bez seksu się nie obejdzie. Druga koleżanka się żeni i wszyscy wypytują co to za jeden, co robi jego rodzina, gdzie mieszka. Jak moja babcia i mama i ciocia jedna i druga- pod tym względem nic nas nie różni. Oprócz tego, że tu wszyscy są wielce zdziwieni i zaskoczeni, że ich nie znają, że ulice z dokładnym adresem podaje i... NIC! To się tu tym starszym osobą w głowie nie mieści. Tu przecież każdy każdego znać musi! Ich konsterbacja z tego powodu była dla mnie po prostu zajebiścia urocza, napieprzałem się z nich okrutnie i strasznie, że jednak, że stało się, że to możliwe. KOGOŚ NIE ZNAJĄ! :-)
Mój islandzki się naprzód nie posuwa, ale rozumiem więcej, dużo więcej niż jeszcze pół roku temu. Mogę z nimi siąść na przerwie, słuchać i wyłapie o co im generalnie chodzi, będe w temacie. Dzięki temu wiem, że Ellen przyjaciel gra koncert w klubie NASA w sobotę, że mieszkała z rodzicami, ale teraz już wynajmuje mieszkanie, wiem, że nawet około 50m2 za 67000ISK, wiem nawet na jakiej ulicy. Wiem, że brat jej dobrej koleżanki z dnia na dzień stał się zadeklarowanym gejem, wiem, że Loa wynajmuje mieszkanie Litwinom za 60000ISK, no dużo już wiem. No to mówię Loi, że niech mi takie znajdzie, że może pięć late temu tak było, ale teraz może żadać wiecej ;-) Mówię jej, że słyszałem, że Litwinii mają tu teraz przechlapane i że mają problemy z wynajęciem mieszkania. Dobrze, że ona i reszta to rozumie, że tu nie o nację chodzi, że są też źli Islandczycy.
Podatku mam dopłacić 1/4 mojej pensji- dobrze, że na raty rozłożone do końca roku. Dobrze też z tego względu, że z przyczyn mi jeszcze do wtorku niewiadomych, dostałem tylko 6000ISK pensji. Mam nadzieję, że to pomyłka, a jak nie, to sami widzicie. Trzeba się tu mieć na baczność na każdym kroku. I islandzkiego uczyć bo inaczej to masakra. nikt nic nie wie, czeski film. Dobrze tylko, że trafiłem na takich ludzi islandzkich, co to autentycznie obchodzi, Maja już chyba po nocach razem z moją mamą nie śpi. i o ten podatek też muszę się iść zapytać, choć tam to pewnie jedna wielka kupa i tyle.
Cała Islandia na długi weekend pojechała, w Reykjaviku w Downtown się niedobitki włóczyli, wszystkie kluby puste. Oprócz jednego, sami Polacy. Polandia pieprzona normalnie z tej wyspy. wchodzę i coś mi od razu ewidentnie nie pasuję. Mówię do Tsewang`a, że tu sami Polacy, mówię do Francesco, że tu sami Polacy, a oni, że wiedzą, że po twarzach rozponają. uwierzcie, Polaka czuć na odległość ;-) W takich miejscach można z łatwością zrozumieć że jednak różnice pomiędzy nacjami są niezbite, duże, małe, ale zawsze jakieś.
Dni są ciepłe, poczatek tygodnia wręcz tropkalny i słoneczny. Jak w Polsce przed burzą, nie ma czym oddychać i nawet jak stoisz jesteś mokry. Tylko, że tu żadnej burzy nie będzie. Islandczycy mówią, że jak jest taka nietypowa pogoda bez wiatru parę dni to zazwyczaj potem może być trzęsienie ziemii. Trzęsienia jeszcze nie było, ale w każdym zabobonie tkli się jakieś ziarnko prawdy, z kosmosu się nie wziął. No więc czekam na trzęsienie. Tak trudno jest mi czasami coś im wytłumaczyć o moim kraju. nawet o tych burzach ciężko. Ja się mogę założyć, że niektórzy z nich nigdy na swoje oczy własne burzy nie widzieli.
Kucharzowi doradzałem w sprawie makijażu na Gay Pride za tydzień. Rysowaliśmy na kartce w czasie obiadu, kreację mi na paradę pokazywał. Bedzie w takiej sukience jak mają tancerki w Brazylii w czasie karnawału. Może dlatego, że on sam z Brazylii?
Przedszkole sprzatałem trochę. Phora chodziła i się na dziwić nie mogła. Jak Gardar gdy mu most pierwszy raz pomalowałem w pól godziny, a jakiś islandczyk robił to w jeden dzień. Potem cały kantorek do porządku po malowaniu doprowadzić musiałem. Zrobiłem małe przemeblowanie. Rzeczy, które mnie, delikatnie mówiąc, zawsze wkurwiały, poustawiałem inaczej. Dużo ryzykowałem, bo oni nie mają nic ze słowiańskiej duszy i na jakieś innowacje takie same od siebie patrzą z wielkim przerażeniem, że mi się praca nie podoba, albo coś nie tak. No ale muszę ich trochę szkolić, najlepsze strony mojej nacji pokazywać.
Druga koleżanka się przez FACEBOOK na randkę umówiła rozpaczliwie poszukując miłości. Jejku, jakie to jest zabawne. Wszystko o necie o nim w 10 minut znalazła, całe CV mi jego pokazała, wszyscy ocenili, swoje zdanie wyrazili. CV faceta to dowód na to, że Islandczycy wcale nie są tacy leniwi jak się powszechnie uważa. Pewnie przyjdzie we wtorek uradowana od ucha do ucha, bo bez seksu się nie obejdzie. Druga koleżanka się żeni i wszyscy wypytują co to za jeden, co robi jego rodzina, gdzie mieszka. Jak moja babcia i mama i ciocia jedna i druga- pod tym względem nic nas nie różni. Oprócz tego, że tu wszyscy są wielce zdziwieni i zaskoczeni, że ich nie znają, że ulice z dokładnym adresem podaje i... NIC! To się tu tym starszym osobą w głowie nie mieści. Tu przecież każdy każdego znać musi! Ich konsterbacja z tego powodu była dla mnie po prostu zajebiścia urocza, napieprzałem się z nich okrutnie i strasznie, że jednak, że stało się, że to możliwe. KOGOŚ NIE ZNAJĄ! :-)
Mój islandzki się naprzód nie posuwa, ale rozumiem więcej, dużo więcej niż jeszcze pół roku temu. Mogę z nimi siąść na przerwie, słuchać i wyłapie o co im generalnie chodzi, będe w temacie. Dzięki temu wiem, że Ellen przyjaciel gra koncert w klubie NASA w sobotę, że mieszkała z rodzicami, ale teraz już wynajmuje mieszkanie, wiem, że nawet około 50m2 za 67000ISK, wiem nawet na jakiej ulicy. Wiem, że brat jej dobrej koleżanki z dnia na dzień stał się zadeklarowanym gejem, wiem, że Loa wynajmuje mieszkanie Litwinom za 60000ISK, no dużo już wiem. No to mówię Loi, że niech mi takie znajdzie, że może pięć late temu tak było, ale teraz może żadać wiecej ;-) Mówię jej, że słyszałem, że Litwinii mają tu teraz przechlapane i że mają problemy z wynajęciem mieszkania. Dobrze, że ona i reszta to rozumie, że tu nie o nację chodzi, że są też źli Islandczycy.
Podatku mam dopłacić 1/4 mojej pensji- dobrze, że na raty rozłożone do końca roku. Dobrze też z tego względu, że z przyczyn mi jeszcze do wtorku niewiadomych, dostałem tylko 6000ISK pensji. Mam nadzieję, że to pomyłka, a jak nie, to sami widzicie. Trzeba się tu mieć na baczność na każdym kroku. I islandzkiego uczyć bo inaczej to masakra. nikt nic nie wie, czeski film. Dobrze tylko, że trafiłem na takich ludzi islandzkich, co to autentycznie obchodzi, Maja już chyba po nocach razem z moją mamą nie śpi. i o ten podatek też muszę się iść zapytać, choć tam to pewnie jedna wielka kupa i tyle.
Cała Islandia na długi weekend pojechała, w Reykjaviku w Downtown się niedobitki włóczyli, wszystkie kluby puste. Oprócz jednego, sami Polacy. Polandia pieprzona normalnie z tej wyspy. wchodzę i coś mi od razu ewidentnie nie pasuję. Mówię do Tsewang`a, że tu sami Polacy, mówię do Francesco, że tu sami Polacy, a oni, że wiedzą, że po twarzach rozponają. uwierzcie, Polaka czuć na odległość ;-) W takich miejscach można z łatwością zrozumieć że jednak różnice pomiędzy nacjami są niezbite, duże, małe, ale zawsze jakieś.
Subskrybuj:
Posty (Atom)