Mialem napisac zaraz na drugi dzien, ale:
- w srode z Marta przez tlenofon 1,5 godziny gadalem i mi co 20 minut przypominala ze musi juz konczyc, ale jakos nie mogla. A poza tym jej nie slucham i doprowadzam do placzu.
- w czwartek mial mnie odwiedzic seweryn ale mnie nie odwiedzil i ja w koncu odwiedzilem jego, gdzie juz Ania byla, no i skonczylo sie tak jak sie skonczylo i o 12 w nocy bylem w domu
- w piatek mialem impreze w pracy gdzie bylo przesmiesznie. jak gdzies ide z dobrymi znajomymi tutaj to zawsze jakis pokojny, ulozony, wrecz z depresja czasami a wystarczy mi taka Eyglo i robie wszystko co najgorsze i nie trzymam fasonu. no bylo smiesznie. i nawet propozycje pracy dostalem :D
- a dzis Krzys robi impreze pozegnalna i mnie z Sewerynem o 16 z domu wyciagli nie wiem po co. Chyba po to zeby patrzec na moje zmeczenie, zebym katowal ich Fugees i Brygada Kryzys, zebym sobie musial jedzenie w "Netto" kupic rakotworcze frytkowate. Jednym slowem posta dzis nie ma i nie bedzie, choc jest. Mam nadzieje ze moja super kurtka piekna za 16000ISK jest u Karen w samochodzie gdzie ja ostatni raz widzialem... nie nawidze pozegnan i zadnej radosci do swietowania dzis nie mam. tak jak i polskich liter nie mam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz