niedziela, 4 listopada 2007
Postanowione. Wspólne obiadki to niejednorazowy wyczyn ale stałą tradycją staną się. Raz w miesiącu. Tylko trzeba wcześniej myśleć o tym, że jak nie kupisz alkoholu to niestety... Na Islandii nie ma tak łatwo :-) Męczący weekend. Islandczycy po pierwszym, w klubie zajeb. A tu nagle prądu brakuje, cała ekspozycja z alkoholem z baru danceflorowego spada, zmywarka się zacina i jeszcze na górze jakieś jazdy, ale już nie zdążyłem się dowiedzieć jakie. Do tego mój menadzer chyba przesadził z alkoholem i tak wywijał na parkiecie, że ja go po prostu od tej strony nie znałem. Ale to chyba typo podobny do mnie- odpowiednia ilość alkoholu, odpowiedni ludzie, którzy dają cynk co zrobić a potem już sam ciągnie to dalej. A dużo opowiadania ale nie mam siły. Jak wszyscy jestem zmęczony po całym tygodniu. Nic tylko sen. Moje gremliny czekają... :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz