piątek, 2 listopada 2007
Pierwszy dzien miesiac to na Islandii tak samo wazny dzien jak w kazdym innym kraju- dzien wyplaty. Wszyscy mnie straszyli, ze moja pensja taka mala bedzie i ze nie warto, ale chyba warto sie nie poddawac i robic to do czego ma sie przekonanie, na pewno predzej czy pozniej to do Ciebie wroci. Zarobilem wiecej niz w mojej poprzedniej pracy gdzie czasami zapiepszalem po 12 godzin dziennie. Poza tym Jona od islandzkiego uswiadomila w wielu ciekawych sprawach i zobaczymy co sie okaze jak podzwoni za tym, ale jesli to co mi sie dowie potwierdzi to co mysli, to ja tu zrobie na tej wyspie hardcore i to nie bedzie moja wina, bo ja chyba z 20 razy mowilem mojemu poprzedniemu szefwi zeby nie traktowal mnie jak glupiego Polaczka z Polski, ale nie moja wina ze mnie nie sluchal. ale lotewer. Na cmentarzu takim fajnym z Ania sie chwilke wczoraj powloczylem w centrum Reykjawiku. Calkiem inny nie te u nas. Potem znowu Adam u mnie spal i tym razem dalismy sobie na wstrzymanie i tylko piwo i tylko trzy fajki i tylko 2 razy w spiworze na balkonie w zajebisty deszcz i pojscie do lozka o 1. Ok, ide bo koniec przerwy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz