niedziela, 14 października 2007
W sumie to się cieszę, że tak wszystko zazwyczaj opisuję jak się wydarzy a nie za dzień, dwa, tydzień. Bo tak na bieżąco to wiadomo co myślę o tym jak się to dzieję a tak po pewnym czasie to może zmieniam już na ten temat zdanie, może się okazuje, że coś przeinaczam i kłamie, i jak czyta to ktoś z Islandii to się śmieje?! :-) Ale staram się jak mogę uchwytywać te pierwsze reakcję jak mnie coś tu spotka bo to już 3 miesiące jak tu jestem i coraz mniej rzeczy będzie mnie zaskakiwać i zachwycać. Wszystko mi się obędzie zaraz. Zresztą jakiś tam szczególnych problemów adaptacyjnych nie miałem. Jakoś tak gładko chyba wsiąkłem w tutejszą atmosferę. Jedyna rzecz jaka zaczyna mi doskwierać to brak znajomości języka islandzkiego nawet na poziomie podstawowym i już wiem, że długo mi zejdzie aby dojść do tego poziomu podstawowego. A ja chciałbym już tak iść do sklepu i poradzić sobei po islandzku, jechać taksówką zamówioną po islandzku, kierowcy powiedzieć gdzie chcę jechać po islandzku, dzieci w przedszkolu opieprzyć po islandzku, w klubie nie mówić "Can you say it in English?" jak się ktoś o coś pyta. Bo tu się naprawdę da wszsytko po islandzku załatwić ale dla mnie to już za mało że się da. Ja tyle dziennie przbywam z islandczykami, że już daje mi się odczuć, że jestem poza obiegiem, taki trochę wyautowany. Poza tym w klubie zdarza mi się, że pijani islandczycy nie chcą ze mną rozmawiać po angielsku, tylko mówią, że już nie ważne i w sumie o co mam mieć do nich pretensję? A w pracy też nie wszyscy mówią po angielsku. Są ludzie, którzy wogóle nie mówią i jak zostaję po 16 z taką starszą panią sam na sam to po prostyu masakra jak jej słówka w słowniku pokazuje o co mi chodzi. Poza tym ludzie starsi boją się zatraty języka islandzkiego, i choć doskonale rozumieją po angielsku to udają, że nic nie rozumieją. Jak nie mogłem znależć przedszkola jak szukałem pracy to mi taki stary dziadek ręką pokazywał gdzie jest to cholerne przedszkole, choć on niby nic po angielsku nie jarzy. i to nie pierwsza taka moja przygoda z ludźmi starszymi. Poza tym tak już sobie wybrałem jak wybrałem i u mnie w pracy wręcz oczekują tego, że kiedyś tam, nie za bardzo długo, zacznę mówić po islandzku. Kontrolować mnie przychodzą jak się z dziećmi dogaduje. Akurat tak trafiają, że obywa się bez większych problemów :-) Poza tym ja chcę mówić po islandzku i tyle!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz