Mam depresje, bo:
- Moja fryzura za 3450ISK to jakieś jedno wielkie porozumienie. Bo nie ma żadnej fryzury!...
- Brzuch mi rośnie.
- Zaczołem sobie podpalać papierosy. Bo brzuch mi rośnie.
- Rozmawiałem z mamą na GG i jestem już stanowczo stary i powinienem myśleć o emeryturze. Życie już poza mną.
- Marta się do mnie nie oddzywa i nie chce już ze mną pracować choć dopiero mieliśmy to w planach. Przekroczyłem granicę jak w piosence Bjork, tylko nie powiedziała mi jeszcze sod off.
- Słucham Kasi Kowalskiej i nie wiem o co kaman. Gdyby wszyscy na świecie słuchali K.K. przyrost naturalny byłby na poziomie - 10% i generalnie to nic tylko się sprzedawać by zostało.
Na halloween party było przednio. Tylko w końcu nie zostałem pracownikiem budowlanym ale księdzem. Miałem swoje dwie zakonnice i było jak w "American Life" Madonny. Niesamowite jak człowiek zda sobie sprawę z jakich krajów ludzie potrafią być w Isalndii i ile nas wszystkich, jako ludzi, tak naprawdę łączy. Nie ważne gdzie się mieszka. Poznałem dwoje najlepszych przyjaciół. Jeden jest z Tybetu a drugi z Chin. No i generalnie to powinni się nie lubieć. Ale generalnie to te dwie nacje bardzo się lubią i to tylko wielka polityka robi tak jak robi. Pocieszające to, że zwykli ludzie zdają sobie z tego sprawę. Tybetańczycy nie mogą postawić się Chinom militarnie bo uważają, że nie są psami. Nawet jeśli człowieka ugryzie pies to człowiek nie robi tego smaego i nie gryzie psa. bo jest człowiekiem. Warte zapamiętania. Podobno to słowa samego Dalajlamy.
A dziś skończyły nam się worki do odkurzacza, płyn do naczyń i papier toaletowy, więc zły na to, że Marta jest zła na mnie udałem się w poszukiwaniu owych specyfików po islandzkich sklepach. Potem dwa filmy obejrzałem. Jeden to "28 tygodni później". Jak ja uwielbiam takie filmy. Poza tym super muzyka i fajnie kręcony. Nie wiem, może mnie powinien jakiś psychoanalityk zbadać, ale mi się zawsze marzyło, żeby takie coś przeżyć, być tak gonionym przez zombie:-) No serio! Wolałbym tylko te wolniejsze bo z moim brzuchem... A potem "Match point" obejrzałem z uroczą Johanson z papierosem w ustach. To o tym jak wiele zależy od szczęścia i że niektórzy je chyba mają a inni nie i że człowiek sam nie zdaje sobie sprawy ile jest wstanie zrobić dopóki czegoś nie zrobi. Mi też się wydaje, że tak jest. Ale smutno to wszystko było i bez jakiejś takiej typowo amerykanskiej puenty, że zło zawsze przegrywa. Tu wygrało i miało się dobrze. Może to po części dlatego, że BBC było współproducentem, no i Woody Allen to Woody Allen. Zawsze drażniły mnie jego filmy ale od pewnego czasu podobają mi się te nowsze bardzo. i ile on potrafi wycisnąć pozytywnego ze znanych aktorów. Jak Almodovar z Penelope Cruze w "Rewolwer". Jejku, jak ta kobieta się w Hollywood marnuje.
I "Trójka" jakoś tak fantastycznie gra cały dzień. Idzie lepiej w tej Polsce czy co? jakoś tak interaktywnie, muzyka w pyte i fajne audycje cały dzień. Tutaj radia z taką muzyką chyba nie mająm chociaż co ja tam wiem. Gazet nie przeglądam i radia nie słucham odkąd samochodu nie mam. Do pracy czas się powoli szykować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz