poniedziałek, 8 października 2007
Biedna Birtna. Raz ubierala sie bo wymyslilem ze po sniadaniu idziemy na dwor. A pogoda taka jak nigdy. A potem, po przyjsciu, dzieci losowaly co chca zrobic a ze losowala jako ostatnia to znowu wyszlo ze ma isc na dwor. I drugi raz sie po 10 minutach ubierala. Ale to chyba mi jej bardziej zal bo ona chyba nie miala nic przeciwko. A to kupe roboty jest ubierac na dwor dzieci w takim klimacie. Poza tym niejaka Sara na glowe dzis upadla i tylko opatrznosc jakas miala mnie w opiece, ze akurat ja wtedy bylem na tym dworze. Poza tym rece od chustania mnie bola bardziej niz od lopaty. i jeszcze jak jestem z moja piatka to spoko bo sie jakos dogaduje, ale niech mnie tylko zostawia samego ze wszystkimi dziecmi to juz koniec. bo moj islandkzi jest jaki jest i ich nawet zjebac nie moge. na szczescie te dzieci tu troche rygoru nauczone i posluszne jakies takie bardziej chyba. Ide na herbate. Moze na nastepnej przerwie tez cos skrobne :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz