Ice land?
Obiecałem sobie, obiecałem naczelnej, nawet wam obiecałem choć jeszcze o tym nie wiedziedzieliście, że mój pierwszy felieton z Islandii będzie miły, łatwy i przyjemny. Obiecałem. Ale nie mogę dotrzymać słowa. Prawdopodobnie w złym momencie zasiadłem do jego pisania. Za oknem typowa islandzka aura - deszczyk i wiatr, w domu właczony laptop i "Trójka" przez internet. Sejm nam się właśnie w chwili pisania tego felietonu w Polsce rozwiązuje. Jedna z ultraprawicowych posłanek w tym momencie się przez mównicę chwali jak to dumna jest z siebie, że w referndum głosowała przeciwko wejściu polski do Unii Europejskiej. Spokojna głowa. Nie będe tu żadnego komentowania polskiej polityki. Od dwóch miesięcy siedzę sobie na wyspie jak u Pana boga za piecem i nie zamierzam wdawać się w żadne spory i jałowe, nieprowadzące do nieczego dyskusje. Sam dałem sobie takie prawo. Oczywiście na wybory pójdę, a jakże, i swój małoliczący się głos oddam. Chyba tylko tyle póki co moge zrobić dla mojego kraju. Nie wiem czy będe mieszkał na stałe w Islandii, w Irlandii, w Polsce, czy gdzieś indziej na świecie gdzie los mnie pogna. Póki co jestem wdzięczny losowi, że było dane mi poznać Islandię i ludzi tutaj mieszkających. Dzięki temu wiem co to znaczy wspólna praca całego narodu aby budować swój dobrobyt. Walka przeciwko losowi, przeciwko klimatowi. Ale nigdy przeciwko człowiekowi! Islandzka solidarność w każdej kwestii jest naprawdę niesamowita. Pewnie sami Islandczycy nie zdają sobie sprawy w jak wspaniałym kraju mają szczęście mieszkać. Tutaj ludzie nadal dają sobie wzajemnie zarobić, a każdy chętny do pracy i zaradny może być pewny, że nie zostanie pozostawiony samemu sobie. Praca razem a nie przeciwko sobie. Kwintesencja solidarnego państwa. Kraj, gdzie rząd dba o swoich najmłodszych obywateli i traktuje ich jak skarb narodowy, w który warto inwetsować. Kobieta, która urodzi dziecko dostaję do osiemnastego roku życia na każdego malucha od 150 000ISK do 200 000ISK. Nie pytajcie ile to Euro. Ne pytajcie ile to złotych! Naprawdę dużo! Więcej niż minimalna pensja na Islandii, która wynosi 120 000ISK. I ja nie wymagam aby w Polsce było tak samo. Znam podstawowe prawa ekonomii i wiem, że jest to niemożliwe. Wymagam tylko uczciwości i szczerości. Nie 1000ZŁ śmiesznego becikowego. Wymagam dobrej płacy i perspektyw na przyszłość dla naszych dzieci, a nie niepewnego jutra. Nie wiem jak to jest, Naprawdę jeszcze nie wiem, ale na Islandii płacę 37% podatku od mojego dochodu, ale jakoś mnie to nie wkurza bo naprawdę wiem na co te pieniądze idą. I nikt mnie nie oszukuje, że służba zdrowia może być za darmo. Jeden z najdostatniejszych krajów na świecie a do każdej wizyty u lekarza muszę dopłacać. Tymczasem w naszym kraju, sławny na całym świecie doktor, który chce na siłe być nieudolnym ekonomistą, wymyśla, że podniesię składkę na ubezpieczenie zdrowotne aby nadal wszystko było za darmo. Wykończy firmy, a co za tym idzie pracowników. I zebym chociaż wiedział po co. Za dentystę i tak będe płacił jak płaciłem. Ale przepraszam, Nie dotrzymałem słowa. Miało nie być nic o polityce. I mentalność islandzka mi się bardzo mi się podoba. To, że ludzie są mili dla siebie nawzajem, uczynni, a przede wszystkim pracowici i zaradni. Cokolwiek by nie powiedzieć o Islandczykach gdyby nie te cechy ich charaketeru na pewno w ostatnim raporcie ONZ nie zostaliby uznani za drugi kraj na świecie, zaraz po Norwegii, w którym warto spedzić resztę życia. I trochę mi szkoda tylko, że my, Polacy, nie mamy takiej mentalności. I liczę tylko na to że ludzie wyjeżdżają za granicę, niektórzy wracają z wojaży do kraju i zaczepią w Polsce tę nutkę optynizmu i uprzejmości w Polskich umysłach. I tak na sam koniec. Nie twierdzę od razu, że Islandia to raj na ziemi ale kiedyś opowiadałem mojemu szefowi jak to nasz kochany prezydent zakazał parady równości. Reakcja mojego szefa na calą opowieść? "Ale czy wasz prezydnt nie lubi swoich obywateli?". I powiem wam, że spodziewałem się wszystkiego ale na pewno nie takiego pytania. Zresztą nie potrafiłem udzielić na nie odpowiedzi. Dlatego pytam pana prezydenta publicznie. Czy pan lubi swoich obywateli? I ja daję słowo, że już więcej w swoich felietonach o polityce nie wspomnę. No chyba, że naprawde najdzie wielka potrzeba bo, co jak co, ale mimo wszystko Polska to kraj duuużych możliwości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz