Dziś Air na mnie krzyczał. Jezu, islandczyk się na mnie darł! Nie możecie sobie jak mi było głupio i jak bardzo musiałem go zdenerwować. Jakby tak nadal brał te koksy to by mi chyba... to by mnie uderzył powiedzmy inaczej bo staram się choć raz być hiperpoprawny. No ale co ja poradzę, że mój malutki, humanistyczny móżdżek jest jaki jest. No w każdym razie poprawiłem się najbardziej jak tylko byłem wstanie a on przesiedział te swoje 5 minut w kooparce wracając do równowagi. No i pytam się go ARE YOU MAD a on oczywiście do mnie że OF KORS NAT a ja do niego że dlaczego kłamie i że wogóle, że cały dzień już mi popsuł. I już teraz nie wiem czy dlatego że jestem taki słaby czy dlatego, że on się przestraszył, że ja się przestraszyłem, ale do Bonusa mnie zabrał i mi tran kupił bo tego potrzebuje każdy, prawdziwy mężczyzna. Yeah, right... Wogóle z Airem pracuje mi się śmiesznie bo on do mnie zrób coś, no to ja się zbieram ale zanim się zbiorę to on już jest przy mnie i robi coś za mnie. I mi już czasami to nawet głupio się robi, wyobraźcie sobie, i mu mówię "Liwit aj do it" ale on, że ok i wogóle Excellent. Bo on tak naprawdę to jedna z tych osób które muszą mieć wszystko po swojemu i jak ja zaczynam coś robić na przykład od lewego rogu i będzie tak samo jakbym to robił od prawego rogu to dla niego nie bedzie to samo i koniec. Oczywiscie mój humanistyczny umysł tego nie akceptuje no i ja się boje, że z tego się może zrobić jak kiedyś BIG PROBLEM i najedzie na Michała czemu mi się praca nie podoba i że dobrze nam płaci i bla bla bla srata tata. Bo ja wiem to już dziś że on, jako typowy Islandczyk, nie będzie wstanie powiedzieć mi tego prosto w oczy. No chyba że go podkurwie jak dzisiaj to kto wie.
Oprócz tego było bardzo miło cały dzień i normalnie, czyli dużo rozmów krążących wkoło tematu seksu i pochodnych. Może to i dobrze bo się nie miałem czasu dziś nad Polską zastanawiać a miałem powód. W nowej knajpie na obiedzie byliśmy. Drugi dzień z rzędu bardzo zdrowo jem, czyli mega hamburger z ogromną ilością frytek i trzema rodzajami sosów. I udało mi się nam nawet swego rodzaju pewną egzotyczną atrakcją być bo sobie podobno baaardzo dużo keczupu nałożyłem, co jest oczywiście nieprawdą, bo to dla mnie ilość normalna i że jakby to właścicielka to widziała to by mi za ten keczup doliczyła. No i, o zgoro!, nawaliłem jeszcze na to dużą ilośc soli. No łot de fak? Jak ma być niezdrowo to niezdrowo już do końca. Nie dla mnie złote środki chyba... No i tak o to z tej wspaniałej opowieści zostałem Keczup Bojem, zeby po 30 minutach przeistoczyć się w pedała, no ale to już pretensję mogę do siebie tylko mieć jak mu za dużo po polsku tłumacze. i jeszcze taki głupi jestem. dlaczego? why why oh why? zamiast mu wymyślić jakieś inne, śmieszne słowo jak się na gejów mówi no to ja do niego z taką szczerością wylatuję. ale poprawie się. i nie wierzy mi jak mu mówię, że nie byłem nigdy w burdelu w Polsce i że wiagry nie uzywałem i że to są właśnie te różnice kulturowe między nami i że my wcale nie jesteśmy aż tacy sensitive bo przynajmniej jak nas ktoś podkurwi to się zachowujemy jak on dziś rano w stosunku do mnie i od razu wiadomo o co komon. I że jest tyle ładnych dziewczyn w Polsce że mozna wybierać i że to wstyd się przynać, że ktoś do burdelu chodzi u nas i że po jaką cholerę im te burdele tutaj jak islandki są jakie są. odpowiedź pominę milczeniem. Ale jak ktoś jest ciekawy to niech da znać i na maila wyśle... I o nowych żartach jakie robią miałem napisać ale znowu mi się dzisiaj nie chce. i mam nadzieję, że okulary na tym psim targu kupie bo okulista mnie tu zrujnuje. Wogóle jak mi tu przyjdzie kiedyś chorować to mnie to zrujnuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz