No i wycieczka znowu się udała. i pogoda też się udała. To zadziwiające. Ja tu więcej zwiedam niż przez całe życie w Polsce chyba. I jeszcze tak naprawdę prawie nic mnie to nie kosztuje. Za 8000 koron mam pełny bak na 600km. A czego mi więcej trzeba prócz paliwa? :-) Poza tym jestem bez psychy bo Ja wogóle się do wyjazdu nie przyszykowałem. Trzeba było kupic sobie jakieś buty traperskie albo kurtkę porządną. Ale nie. Grzegorz na wycieczkę jedzie w swojej super zajebistej zielonej niby marynarecce z Reportera i swoich ulubionych ale bardzo śliskich butach, które absolutnie nie nadają się do chodzenia po kamieniach z glonami. no i przy dzisiejszej pogodzie to jest jeszcze super bo w sumei tak można. Nie jechaliśmy tez w jakieś specjalnie niedostępne tereny także tak można. Ale nie jakiś zimowy survival to ja przygotowany nie jestem. N a co do samej wycieczki to znów odsyłam do bloga Oli i Darka. Oni NA PEWNO wszystko ładnie opiszą co i jak i dlaczego tak a nie inaczej. Ja tak nie potrafie. I nawet nie chce. Dla mnie to nie jest ważne. Wiem tylko, że jestem uzależniony od szumu morza. No kurwa uwielbiam to! I zajebiste jest to, że tutaj mam wszędzie morze! No ale wracam do tego, że na klifach byłem i to jest po prostu niewyobrażalne. Taki zew natury, lekki wietrzyk, gniazda i piski mew wszedzie. No i to morze rozbijające się o skały. Po prostu odjazd. i strasznie mnie to uspokaja. Mógłbym tak cały dzień nad morzem siedziec. Poza tym mówię morze a to ocean był:-)
A potem jeszcze byłem na przełęczy dwóch płyt kontynentalnych. Także jeden krok i byłem w Ameryce, jeden w tył i w Europie. Oczywiście o płycie mówie. a potem jeszcze widziałem bulgoczącą ziemie i żródła. I powiem wam, że to też pełny odjazd. Tyom bardziej, że to chyba tylko w Islandii tak ale moge się mylic. Jak ktoś "Homogenic" Bjork zna to zrozumie w mig jaka ta płyta jest islandzka i jaki z Bjork geniusz. No jak się słucha tej bulgoczącej z gorąca ziemi to się ma przed oczami 5 YEARS (przede wszystkim!!!), ALL NEON LIKE i JOGĘ. Te bity to przecież stąd się wzieły. Nie no, masakra. Po prostu super. i oczywiście znowu nielegalny byłem. Bo co ta za przyjemnośc po głównych ścieżkach chodzic, prawda? I wlazłem pod sam brzeg kotłującej pary. Niesmaowite. Od razu widac potęge natury i człowiek nabiera dystansu do życia i respektu do natury. No ale co? Jutro znowu deszcz i rury do wymiany czekają ;-) Ale człowiek przynajmniej wie po co to robi. Weekend już za 7 dni. Aha, i jednak były jakieś swiatła na festiwalu wczoraj. Tylko ja je dzisiaj na zdjęciach widziałem, nie na zywo. Trzeba było czekac na sztuczne ognie. To tak jakby się zatrzymac 5 minut przed metą. No ale trudno. Może za rok. Będe mądrzejszy.
ale i tak dorosłośc jak początek umierania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz