Byłem dziś w islandzkim zoo i ogrodzie botanicznym. Zoo to totalne jaja. Więcej jest tam róznego rodzaju karuzel jak w lunaparku lub miejsc z logicznymi zabawami dla dzieci niż zwierząt, Poza tym główna atrakcja zoo to owce, konie, koguty i kury, świnki morskie, kozy, krowy. Największa atrakcja to... świnie. Czułem się jak na polskiej wsi. A, i renifery jeszcze był z tych bardziej egzotycznych co mnie nie dziwiły. Ponadto jeden orzeł, parę fok i fajne akwaria z egzotycznymi rybami. Generalnie 600ISK żeby pooglądać świnie to dla mnie za dużo. Jeszcze się tak za Polską nie stęskniłem. Ogród botaniczny za to za darmo ale rośliny egzotyczne wnim to nasze pospolite chwasty :-) No ale trzeba tu mieszkać żeby zrozumieć dlaczego to wszystko dla nich atrakcja.
No nie wiem, żyrafy i zebry się nie spodziewałem bo chyba trochę za zimno. Ale chociaż jakiegoś lwa w ciepłym pomieszczeniu. Poza tym takie miejsca to naprawdę raj na ziemi. Jak cała Islandia. Jeśli mieć dziecko to tlyko tutaj. Ostatnio widziałem koło pracy dzieci z przedszkola. Na 2 dzieci przypada jedna pani. To jak tutaj ma być bezrobocie. Resztę popołudnia spedziłem u Krzysztofa. Kolega poznany już trochę temu. Dałem mu trochę moich leków bo ma infekcję. Dziś jest miesiąc i wogóle tego nie czuję. Tak mnie nosi tylko bo tu tyle możliwości się rysuje. Nie to co w Polsce. Jakbym znał islandzki to nie wiem, oszalałbym z nadmiaru możłiwości. Jabym chciał to bym mógł za pól roku do Afryki lub Indii wyjechać na 8 miesięcy na wolontariat, pomagać ludziom z HIV lub AIDS, lub dzieciom ze slamsów. No kusiło mnie dziś u Krzysia ale chyba to by była jednak za duża przesada. Miesiąc na islandii i już takie rzeczy. Nie wiem, muszę się po prostu zastanowić co i jak. Miesiąc luzu już minął. Czas się brać do roboty. i chyba kasę muszę zacząć oszczędzać troche ;-) Tak, tak, na Islandii też czasami trzeba. Muszę do Polski oddać 45000ISK, potem chcę do Polski jechać i na święta do Irlandii. I jeszcze laptopa chcę kupić i za kursem islandzkiego muszę się rozejrzeć. No to wszystko tu kosztuje. Mój przyjazd do Polski to będzie taki biedny jak mój wyajzd stąd. Zero kasy i będe musiał oszczędzać i mi głupio będzie ;-) No jak tak dalej pójdzie to tak będzie no! Nie ma co, jutro rozglądam się za kursem islandzkiego! Kupiłem sobie wogóle ksiązki do nauki islandzkiego z Michałem na spółe. 10000ISK ze słownikiem polsko- islandzkim i leżą. Też się jutro za to biorę bo póki co to czas tylko na tych blogach wolny spędzam albo na łażeniu po Reykjawiku. Czekam na paczkę z polski. Będzie discman do płyty CD co była w książce bo nie umiem tych ich islandzkich liter czytać. No kto by pomyślał, że mój stary, poczciwy discman na coś się jeszcze przyda. A obiecywałem dać go przed wyjazdem Michałowi...
1 komentarz:
Muszę się z tobą nie zgodzić na 5 dzieci przypada jedna opiekunka.
Prześlij komentarz