Zaczne moze od tego, ze mam straszna klawiatura, ktora doprowadza mnie do szalu i nie mam polskich liter. poza tym mam malo czasu. Pierwszego posta mialem napisac jak juz kupie laptopa ale przy moim konsumpcyjnym stylu zycia troche mi to chyba jeszcze zajmie a w miedzy czasie wszystko mi sie tutaj obedzie a pewne rzeczy zaczna mnie wkurzac, bo juz tak jest. Zaczne moze od tego, ze4 jesli nie masz 1500EUR w kieszeni,nie znasz podstaw angielskiego, nie czytalesnic o islandii wczesniej i ufasz polakom to lepiej tu nie jedz. Ale jesli spelniasz powyzsze warunki to spoko. Tu jest tylko 1% bezrobocia i jak widze jak wszystko tu sie kreci to chocby zjechjalo sie i milion polakow i tak chyba kazdy znalazl by prace. Chyba...
Tak na prawde mielismy bardzo duzo szczescia. Mieszkanie znalezlismy juz po tygodniu a prace zaraz potem. Gdyby nie pomoc pewnej slowaczki, ktora pracowala w hostelu i wynajmowala nam potem odrobine taniej hotel no i kobiety od ktorej wynajmujemy mieszkanie, mysle, ze juz po tygodniu zbieralismy sie do domu. A tak sie udalo. Mielsimy za malo kasy na bank insurance,dlatego tak bardzo uczulam, zeby wziac ze soba odpowiednia ilosc gotowki na poczatek. Bo o ile znalezienie pracy nie sprawia w gruncie rzeczy duzego problemu o tyle znalezienie mieszkania to masakra... Nie wiem co zrobilibysmy bez Marijana. Marijana to okolo 27 letnia laska chyba, ktora pochodzi z jugoslawii. Studiowala tam fizyke jadrowa ale wojna zmusila ja do ucieczki z kraju i tak wyladowala na Islandii. Tutaj skonczyla Uniwersytet Islandzki, filogie islandzka, no i jest teraz ustawiona kobieta. Przyjechala tutaj ze swoim chlopakiem, no ale jak to sie czasami zdarza, w ciaze zaszla z islandczykiem i z racji tego, ze sie do niego wprowadza mogla nam wynajac mieszkanie. Niestety nie mielismy kasy na caly czynsz wiec umowilismy z dwoma polakami ze beda mieszkac z nami. Ale w dniu przeprowadzki zrezygnowali i gdyby nie dobra jej wola te noc musielibysmy spedzic na dworze. Dala nam 2 dni na znalezienie dwoch osob do mieszkania. No i udalo sie. Tym razem w porzadku ludzie. Z polski. Studenci. Marijana dala nam duzo dobrych rad.Npjak szukac pracy. Na Islandii nie mowi sie HI IM LOOKING FOR A JOB ale I NEED JOB. Warto zapamietac. Pozornie nie ma roznicy ale to duzo zmienia. Moja pierwsza znaleziona praca byla z islandzkiej codziennej gazety, ktora kazdy mieszkaniec dostaje do domu za darmo. Ogloszenie przetlumaczyla mi jakas mlodociana laska na przystanku autobusowym. No to dzwonie. Mowie, ze I NEED A WORK no i gosciu co ja umie, a ja ze ja wszystko. No to mowi, ze podjedzie. No to ja, ze OK. No i czekam na stacji benzynowej kolo domu. Podjezdza jakis gosciu moze odrobine starszy ode mnie z jakims lebkiem 20 letnim, ktory wygladal jak cygan ale pozniej jak sie okaze jest rodowitym islandczykiem. O samej pracy kiedy indziej bo to bardzo ciekawy temat. No i ten starzszy gociu, ktory potem okaze sie rowniez gejem, mowi zebym wsiadal. No ale ja sie troszke przestraszylem bo tyle sie czlowiek naczytal o tych obozach pracy wiec wypytalem sie najpierw opare rzeczy. Jaka to praca i wogole. No i ile placa oczywiscie. Mysle, ze gdyby nie te pytania to moj szef dal by mi najnizsza stawka a tak dostalem 300 koron wiecej na godzine. Moj kulawy angielski na cos sie przydal. Dopracy wziolem swojego jednego kumpla, za 2dni drugiego do firmy obok a mojej kolezance w szukaniu pracy pomogla Marijana i tym sposobem Marta zasuwa na 3 etaty teraz. HARD WORKER.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz