Byłem w Krakowie. I w Krakowie we wrześniu wszystko dzieje się za szybko. Tak jakby miec pilota i wszystko wokół Ciebie jest włączone na przewijanie do przodu, podczas gdy Ty poruszasz się wolniej. Udało mi się trafić w Kinie Pod Baranami na pokaz filmu BACKYARD:
Oczywiście to było po polsku i ja tego wcześniej nie widziałem. Ale film bardzo mi się podoba, bo pokazywał właśnie Islandię taką jaka jest. Zrobimy sobie koncert w ogrodzie, ale wszystko nie przygotowane na ostatnią chwilę. Zarazem została pokazana islandzka fantazja i ten artyzm robienia z niczego coś, co sprawia, że tyle tych zespołów jest tak znanych na świecie. Ten multum pomysłów każdego dnia, byleby tylko coś się działo na tej wiosce. Poczucie humoru i dystans do wszystkiego na każdym kroku. Dzieci nieprzeszkadzające nikomu. Czasami może ktoś to odebrać jako coś wyreżyserowanego, ale takie rzeczy na prawdę dzieją się dość często w Reykjaviku- po prostu wychodzisz i Cię to spotyka:
gdybym dzisaj miał 14 lat to zachwycałbym się właśnie tym video, a nie Bjork i miałbym innych idolów:)
Nie byłeś w Reykjaviku to nie byłeś nigdy na imprezie! Oczywiście nie jest to norma i na każdym kroku, ale to się dzieje o wiele częściej niż wszyscy myślą. I jestem w ogóle zachwycony tą piosenką i tą sytuacją, bo jak ktoś mi się pyta dlaczego lubię tam być, to od tej chwili będę mu puszczał to. To jest po prostu esencja. Umiłowanie muzyki i szaleństwo. Chwila radości. To działa. To jest nieopisywalne. My na prawdę nie mamy problemów ze ściąganiem spodni w centrum stolicy przy odpowiedncih czynnikach. I w lato jest jasno cały czas. Chyba nikt ze stałych bywalców tego bloga nie nabiera się na to, że tam jest 16:00 po południu? :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz