piątek, 20 sierpnia 2010
W końcu zaczyna się szkoła. Nie będę musiał mieć więcej doczynienia z młodzieżą ze szkoły pracy. Nie będę musiał w pracy instruować moim łamanym islandzkim 18-latków o poziomie umysłowym 12- latków co, jak, gdzie i kiedy. Za mój rower w serwisie weźmie się w końcu fachowiec, a nie 12-latek. Przy czym naprawdę doceniam to całe rozwiązanie. Bo jak już idą do takiej pracy w wakacje to nie na zasadzie opierdalania się i róbta co chceta, tylko pracują na takich samych zasadach jak inni w tej pracy. Oczywiście pod nadzorem, ale tylko gdy już na prawdę trzeba. Chcesz się pobawić w przedszkolankę? Proszę bardzo. Grupa i do roboty. Zobacz jak to się robi, jak pachną pieniądze. Pomijam już takie pomniejsze robótki jak koszenie trawy w mieście lub latanie z motyką koło krawężników i chodników i wyplenianie chwastów. Możesz pobawić się także w specjalistę od rowerów, komputerów, pobyć profesjonalną kelnerką i tylko ktoś tam w niebie wie czego jeszcze możesz w islandzkie wakacje zakosztować. Idealnie rozwiązany system, jak jeden z paru, na czym moglibyśmy się wzorować. Opierdalanie się w wakacje, spanie do 12.00? No fucking way. Not in this country. Pracuj od małego, umrzyj pracując. Praca czyni cię wolnym. Praca pozwala ci być na czasie w gadżetach, bo rodzice są, jak zawsze, zajęci spłacaniem długów. Na resztę zarób sam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz