W pracy wszyscy byli w szoku, że w najzimniejsze dni w Polsce zmarlo z przemarznięcia 90 ludzi. Z islandzkiej perspektywy to bardzo dużo. W wiadomosciach tu o tym mówili. I jak im wytłumaczyć sensownie, że każde zycie się liczy, ale że w naszej perspektywy, kraju, gdzie jest 40 milionów ludzi, to nie aż tak dużo... To nawet chyba brzmi bez sensu jak to piszę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz