piątek, 25 grudnia 2009
W końcu się coś ruszyło. Dokładnie o godzinie 0.00 otwarto wszystkie sklepy nocne 10-11. Ruch na parkingu jak nigdy. Bo tam drogo. Bo tam chodzi się jak Ci czegoś naprawdę zabraknie. A Islandii odciętej od sklepów przez więcej niż 24 godziny brakuje bardzo dużo, więc kolejki przed wejściem tuż przed północą jak w Polsce były podobno za komuny. I wszystkim brakuje tylko trzech towarów: papierosów, prezerwatyw i masła w różnych kompilacjach. Naprawdę przerąbane ma nadal ktoś, kto potrzebuje paliwa, a nie pamięta PINu do swojej karty. Ale z każdą godziną naprzód wszystko zdaje się wracać do normy, kolejne święta odchodzą powoli w zapomnienie. Przychodzi powoli czas na zastanowienie się z jakiego miejsca będzie najlepiej obserwować fajerwerki w Nowy Rok:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
super,u nas w Húsavíku jak nie zrobiles ostatnich zakupow w Wigilie,to zostaja 3 dlugie dni oczekiwania.Chociaz mozna dostac w jedynym barze alkohol podczas corocznej imprezy tzw.annar í jólum,gdzie spotykaja sie wszyscy ktorzy przyjechali na swieta do domu,czyli jakies 80% ludnosci wiecej w barze ;)
Prześlij komentarz